Zybex jest moim zdaniem najlepszą strzelanką, jaka kiedykolwiek powstała na Atari xl/xe. Gra może pochwalić się wspaniałą kolorową grafiką, świetną muzyką, autorstwa samego Adama Gilmora i przede wszystkim doskonałą grywalnością. Pod względem dynamizmu akcji chyba tylko Drop Zone może się z nią równać. Do tego dodajmy pięć różnych typów broni, wiele rodzajów przeciwników, szesnaście poziomów do przejścia, oraz bossowie do pokonania na końcu większości z poziomów. To jeszcze jednak nie wszystko, gra posiada jeszcze jeden istotny atut. Otóż tą przysłowiową kropką nad "i" jest tryb dla dwóch graczy. I nie chodzi mi tu wcale o często spotykany w grach tryb, w którym najpierw gra pierwszy gracz, a jak się skuje, to wtedy gra drugi. Nie, tutaj obaj gracze grają jednocześnie. Dzięki temu gra naprawdę nabiera rumieńców. Można bowiem zaprosić do zabawy kolegę i wspólnie, wspomagając się siłą ognia, przemierzać kolejne poziomy gry (też grywałem tak w Zybexa, rzeczywiście świetny pomysł, tylko pod emulatorem trudniej o dwa joye... - Lech).
Przejdźmy jednak do samej gry. Jak wiadomo w strzelankach fabuła nie jest czymś istotnym i z reguły ma na celu wyjaśnienie jedynie: kto? kogo? po co? i dlaczego? ;-) Nie inaczej jest i w tym przypadku. Skoro jednak jakieś wprowadzenie istnieje, to należy o nim kilka słów powiedzieć. Ogólnie chodzi o to, że nasz bohater został uwięziony przy pomocy jakichś tam obręczy i teraz chciałby się uwolnić, czy coś koło tego. Najważniejsze jest to, że aby wykonać zadanie, trzeba przejść wszystkie poziomy.
Na początku możemy wybrać sobie tryb gry oraz kolor naszego ludzika. Dokonujemy tego wychylając joystick w lewo lub w prawo na planszy tytułowej. Podświetlamy wówczas jedną z ikonek na dole ekranu, a przyciskając fire dokonujemy zmiany. Aby uruchomić grę należy podświetlić ikonkę z literą "s" i nacisnąć przycisk w joysticku. Po rozpoczęciu gry zostaniemy przeniesieni na pierwszy poziom. Z początku dysponujemy jedynie jednym typem broni, i to o najsłabszej sile ognia. Na szczęście, niektórzy przeciwnicy, po zestrzeleniu, zostawią po sobie różnego rodzaju znajdźki, które wzmocnią nasz arsenał. Spójrzmy na ilustrację z gry. Na górnej belce pojawiają się rysunki posiadanych broni. Jedna z ikon pulsuje (nie na rysunku, lecz w grze, oczywiście ;-)), jest to ikona broni, którą aktualnie strzelamy. Należy zaznaczyć, że bronie strzelają automatycznie, natomiast przycisk fire w joysticku służy do ich zmieniania. Zauważmy, że na lewo od broni znajduje się kwadracik z liczbą w środku. Liczba ta oznacza siłę aktualnie używanej broni. Gdy zbierzemy kolejny egzemplarz którejś z broni, wówczas jej siła strzału zwiększa się o jeden, maksymalnie zaś może wynosić 4. W sytuacji zaś, gdy stracimy życie, nie przepadają nam na szczęście wszystkie zebrane bronie, lecz moc tej używanej w chwili skucia (mordy? ;-) - Lech) ulega zmniejszeniu o jeden. Istnieje pięć rodzajów broni. Są to:
Orbit - Podstawowa i najskuteczniejsza broń. Strzela serią pocisków w kształcie niewielkich kuleczek. Przy poczwórnej sile, powstaje ciągły sznur pocisków, zdolny zniszczyć praktycznie wszystko.
Way - Strzela w różnych kierunkach. Przy poczwórnej mocy jest to osiem kierunków. Nadaje się w zasadzie, jedynie do niszczenia nieruchomych obiektów, które z jakichś przyczyn trudno jest niszczyć przy użyciu Orbitu.
Gun - Strzela promieniem, który jednak bardzo wolno się porusza. Posiada natomiast sporą moc niszczącą. Zwiększanie mocy broni powoduje wzrost długości promieni.
Pulse - Jak nazwa wskazuje, broń strzela swego rodzaju impulsami. Kolejny strzał jest wystrzeliwany, gdy poprzedni zniknie z ekranu, lub trafi przeciwnika. Tak więc szybkość powtarzania strzałów i zarazem skuteczność rośnie im bliżej wrogiego stwora się znajdujemy. Przy mocy 3 i 4 do impulsu głównego dochodzą niewielkie pociski wystrzeliwane do przodu w kierunkach ukośnych.
Wall - Broń działa podobnie jak poprzednia, z tym że strzelamy... ścianami ;-). Wraz ze wzrostem mocy wzrasta rozmiar ściany. Przy poczwórnej mocy pociski są duże na około pół ekranu.
Po zestrzeleniu przeciwnika możemy znaleźć, oprócz broni, także bonusy punktowe, bądź dodatkowe życia. Na początku gry mamy dostępne jedynie pierwsze dwanaście poziomów. Po przejściu pierwszego możemy wybrać poziom, na którym chcemy grać w dalszej kolejności, z pozostałych jeszcze poziomów z dostępnej początkowo dwunastki. Ostatnie cztery uaktywniać się będą kolejno, dopiero po przejściu owych dwunastu poziomów.
Gra jest bardzo przyjemna i może zapewnić rozrywkę na długie godziny. Szczególnie polecam grę w dwie osoby. Trzymajcie się i nie połamcie joysticków.
Na koniec jeszcze kilka porad:
- Najważniejszą bronią jest Orbit. Dbajcie, aby zawsze dysponować poczwórną mocą tej broni. Aby go nie tracić, można zastosować pewien trick. Gdy widzicie, że za chwilę stracicie życie, a właśnie używacie Orbitu, możecie w krytycznym momencie nacisnąć przycisk w joysticku. Spowoduje to przełączenie broni na inną. Dzięki temu zachowacie pełną moc Orbitu, kosztem jakiejś innej, mniej istotnej broni.
- Licznik żyć jest jednocyfrowy. Mając odpowiednią wprawę można jednak nazbierać kilkanaście, bądź nawet kilkadziesiąt żyć. Mimo tego gra będzie poprawnie zliczać ich liczbę, chociaż licznik pokazywał będzie dziewiątkę.
- Niektórych bossów można pokonać pewnym trickiem. Gdy się skujemy, to po ponownym pojawieniu się na ekranie jesteśmy przez chwilę nieśmiertelni. Tak więc, jeśli walcząc z takim bossem stracicie życie, a posiadacie silny "Way" (minimum 2, a najlepiej 4 poziom mocy), wówczas, zaraz po ponownym pojawieniu się, lećcie szybko w prawo, tak aby dolecieć do prawej krawędzi ekranu zanim skończy się wam nietykalność. Jeśli za bossem, a prawą krawędzią ekranu jest odpowiednia ilość miejsca, to będziecie bezpieczni. Teraz włączcie "Way", który strzela, między innymi, do tyłu. Zniszczenie bossa będzie trochę trwało, lecz będziecie mogli bezpiecznie i bezstresowo ukończyć poziom. Można w ten sposób pokonać między innymi bossów na Necrosie, Centaurosie i Antaresie.
- Aby ukończyć szesnastą planszę (i jednocześnie całą grę), trzeba na wcześniejszych poziomach nazbierać jak najwięcej żyć. Ja sam przechodziłem (po latach praktyki, oczywiście), zazwyczaj pierwsze piętnaście poziomów, tracąc na nich łącznie około 1-2 żyć. Podczas gdy na ostatnim kułem się praktycznie raz za razem, tracąc po kilkanaście żyć.
- Bardzo przydaje się znajomość plansz i wiedza jakie bronie i ile dodatkowych żyć można zdobyć na każdej z nich. Początkującym polecam, aby po przejściu pierwszej planszy udali się na Diablos, gdyż jest to chyba najprostsza plansza z pierwszej dwunastki.
Adam Kaczmarek
|
|