Jesienią 1986 roku wspólnym wysiłkiem finansowym naszej rodziny stałem się posiadaczem nowoczesnego komputera osobistego. Nazywał się Atari 65XE i jako nośnika danych używał kaset magnetofonowych. Moje marzenie się spełniło, ale... Rzecz w tym, że ta cud-maszynka na razie pozostawała niewykorzystana, ponieważ nie miałem do niej prawie wcale programów. Skąd brać programy w Białej Podlaskiej? W kilka dni potem do Warszawy pojechał mój kolega, aby w jednym z tzw. komputerowych studiów kupić jakieś sensowne gierki (nie ukrywam, że właśnie ten rodzaj programów najbardziej mnie interesował). Ja tymczasem uparcie wklepywałem listingi z instrukcji: programiki pokazywały jak na ekranie poruszają się sprite'y i tym podobne, zapierające dech w piersi efekty.
W Warszawie właściciel komputerowego studia, które odwiedził mój kumpel, w lot połapał się, że klient jest zupełnie zielony. Wziął więc czystą kasetę, zniknął za pakamerą i po niespełna godzinie wyszedł z tą samą kasetą, oznajmiając, że nagrał ją po brzegi najfajniejszymi gierkami. Skasował forsę za każdą grę, pożegnał się uprzejmie. Któż z nas mógł wtedy wiedzieć, że większość porządnych programów ładuje się kwadrans albo i dłużej? W domu okazało się, że na kasecie jest tylko jedna gra - "Starquake". Szybko przestałem narzekać, że chwilowo mam tylko tę jedną. Była świetna! - od niej zaczęła się moja przygoda z atarynką, grami i komputerami w ogóle.
Patrząc dziś na gry z dawnych czasów, trzeba przyznać, że większość z nich to straszne rupiecie. W przepastnych archiwach jest tyle miernych gier, że głowa mała. A jednak trzeba też przyznać dwie rzeczy: po pierwsze - w tamtych czasach były to najlepsze dostępne programy. Nie wiedzieliśmy, że mogą istnieć gry z fantastyczną grafiką 3D, naturalnym, w pełni przestrzennym dźwiękiem i filmowymi przerywnikami. One miały dopiero nadejść. Wtedy "Starquake" dostarczał nie mniej radochy niż teraz "Quake". Dziś "Starquake" to miły rzęch, a z upływem lat "Quake" też staje się rzęchem. Po drugie - okazuje się, że wśród tych stareńkich gierek ostały się i takie, w które nadal można pobawić się z przyjemnością...
Tak oto, z zakamarków pamięci i archiwów wybrałem te gry na małe Atari, które dla mnie wciąż zachowały swoją magię lub po prostu mam do nich sentyment. Znajdują się one w "zestawie podstawowym" widocznym z prawej strony. Jednakże coraz większą część opisów stanowią te, które dołożyli inni miłośnicy Atari, w miarę istnienia strony. Opisy te znajdziesz w dziale "Parada gier". Każdy może zaproponować własny opis gry i jeśli będzie dobry, znajdzie się na tej stronie. W "zestawie podstawowym" są w większości gry, dla których to ja kiedyś zarywałem noce. Kto wie, może i teraz niejedną bym zarwał..? ;-)))
Strona "Zagraj w to jeszcze raz" jest przeznaczona dla wszystkich, którzy chcieliby posmakować tych fajnych staroci, nawet jeśli w życiu nie mieli do czynienia z ośmiobitowymi komputerami. Dlatego też wszystkie materiały na tej stronie zostały tak przygotowane i opisane, żeby każdy mógł bez problemu poradzić sobie z nimi. Jest tu więc emulator atarynki na peceta z dodatkowymi opisami po polsku: co należy zrobić krok po kroku, żeby działało. Poza tym są wszystkie niezbędne pliki dodatkowe, a wreszcie same gry - także opisane w miarę potrzeb (i możliwości autorów!).
Pozostaje mi życzyć Ci przyjemnych wykopalisk! ;-)
lech
|
|