karateka
   broderbound software
   jordan mechner
 rok 1984

wstęp
strona główna

ulubione gry leszka

archon
arkanoid
blue max
bc quest
boulder dash
clowns & baloons
colossus chess
drop zone
flak
fort apocalypse
frogger
ghost chaser
henry's house

karateka

last starfighter
leader golf
mercenary
miner 2049er
montezuma's rev.
moon patrol
pole position
raid over moscow
river raid
road race
silent service
slot machine
spindizzy
spy hunter
starquake
summer games
tekstówki
zeppelin
zorro
parada gier
kontakt


Walczymy o uwolnienie Mariko. AFAIR niektóre belki mogły spaść i przygnieść bohatera.

Tak Bogiem a prawdą to dużo w Karatekę nie grałem, ani nie zaszedłem tam zbyt daleko. Wydana przez Broderbound Software gra znalazła się w moim zestawie z racji tego, że była dużym wydarzeniem na rynku gier i jeśli ktoś akurat lubił "cóś z karate", to Karateka był dla niego pozycją obowiązkową.
     Karateka ukazał się w 1984 roku, a sensacyjność gry polegała na tym, że postacie walczących były animowane z wyjątkową dokładnością; na dobrą sprawę konkurowały z pierwszymi tego typu grami na komputery 16-bitowe. "Filmowe" (jak je określano) ruchy potrzebowały wielu klatek animacji, co z kolei wymagało zarezerwowania dużej ilości pamięci. W wersji kasetowej Karateka zajmował pełniutką stronę 60-tki i dogrywało się kolejne levele. Wściec się można było. Na szczęście była też (a nawet przede wszystkim) wersja dyskowa, która wykorzystywała pełne możliwości współpracy Atari 800XL ze stacją dysków. Karateka na dysku jest wzorcowym przykładem gier, które powinny powstawać na atarynkę. Słowo "powinny" nie jest przypadkowe - powstawało ich o wiele za mało :-(

     My tu gadu-gadu, a legenda stygnie. Bohaterem Karateki jest - no, kto zgadnie...? - brawo! Bohaterem jest młody karateka, który ma za zadanie uwolnić księżniczkę Mariko uwięzioną przez złowrogiego wojownika Akumo w fortecy wzniesionej gdzieś tam, na wysokich skałach. Droga prowadząca do więzienia Mariko jest naszpikowana (co za idiotyczne określenie!) strażnikami, którzy tylko czekają, żeby zjawił się ktoś, komu mogą obić mordę. "Porzuć strach i egoizm, skup się na celu, choćby miał cię kosztować życie (o, na pewno nieraz zapłacisz tym miedziakiem). Bo taka jest droga karateki." Tyle fragment legendy (z moim niegodnym komentarzem).
     Jako rzekłem, nie za wiele mam doświadczeń do przekazania tym, którzy chcą posmakować drogi karateki. Potrzebny joystick - to na pewno. Jak już pokonasz przeciwnika szybko biegnij przed siebie, żeby zyskać jak najwięcej terenu, nim na Twej drodze (karateki of kors) stanie następny rywal. W porę przed nim wyhamuj, bo jak nie... A w ogóle to napisz jak Ci się powiodło!

     I tu niespodzianka na koniec opisu, ponieważ oto nadszedł odzew na ostatnie (znaczy poprzednie) zdanie. Jay Kałuża aż z Nowego Jorku przesłał epilog następującej treści:
     "Druga sprawa odnośnie gry Karateka: po wielu potach i nerwach kilkanaście lat temu zorientowałem się, że jest bardzo prosty sposób na przejście całego Karateki bez nerwów i dodatkowych żyć. Jak? Podczas walki nie można stać w jednym miejscu, trzeba zadać cios, cofnąć się PÓŁ KROKU i od razu iść do przodu, by zadać ponownie cios. Figurki, z którymi walczymy, sa na tyle naiwne, że za każdym razem, kiedy wykonamy pół kroku do tyłu (co rzeczywiście wygląda jak taniec) idą za nami; w rezultacie natychmiastowy powrót z uderzeniem nogą powoduje, że są oni łatwym celem. W taki sposób przeszedłem całego Karatekę 10 razy. Gra jest wyjątkowo interesująca. Być może jest to mój sentyment, nie wiem."

55 KB karateka