|
Bronimy naszej planety przed armadą myśliwców. Gdzieś obok powinna być też armada niszczycieli...
|
|
|
The Last Starfighter był jedną z gier, w& które bawiłem się z największą przyjemnością, co jest zrozumiałe, ponieważ działo się to zaraz na początku mojej przygody z atarynką. Ale TLS miał i ;bezdyskusyjne zalety. W ogóle, kiedy spotykam czasem ludzi, którzy mają w swoim życiorysie granie na ośmiobitowcach, prawie zawsze wspominają tę grę z ogromną sympatią. Było to coś jak Gwiezdne Wojny, tylko według osobnego scenariusza.
Na należącą do Gwiezdnej Ligi planetę Rylos, krążącą wokół gwiazdy Celos IV, naciera armada statków bojowych Xur i Ko-Dan zamieszkujących układ planetarny Procjona. Przeciwko nim staje do boju Twój gwiezdny myśliwiec - tylko on zdolny jest zniszczyć agresorów! Jak zwykle wszystko na Twojej głowie, nie? ;-)
TLS ma całkiem niegłupie rozwiązania; zaryzykowałbym, że ten zajmujący 16 kilobajtów program jest ośmiobitowym odpowiednikiem X-Winga! Jak się tak przyjrzeć, to podobieństwa są spore, przy całej przepaści czasu i technicznej jakości między tymi grami.
Grę zaczynamy od ustawienia klawiszem OPTION (F3) stopnia trudności - na początek najlepiej jest pobawić się na najłatwiejszym poziomie. Po naciśnięciu START zostajemy od razu przeniesieni nad planetę Rylos, gdzie na naszej drodze stają myśliwce Ko-Danu. Po ich zniszczeniu stajemy naprzeciwko wrogich niszczycieli, które atakują nasze miasta. Pokonawszy jedno zgrupowanie, udajemy się na poszukiwanie następnych. W tym celu naciskamy spację i przełączamy na ekran nawigacyjny:
Na tym ekranie widać cały układ planetarny. Możemy skierować strzałkę na dowolną planetę, aby otrzymać dane o niej. A po naciśnięciu fire zostaniemy tam przeniesieni hiperprzestrzennym skokiem or something like that. Białe kropki (jak ta z prawej strony) obrazują kolejne oddziały wrogiej floty zbliżające się do naszych planet, natomiast w lewym górnym rogu widać układ planetarny Celosa IV. Tam właśnie znajdują się bazy przeciwnika - naszym zadaniem będzie w odpowiednim momencie odwiedzić ich i zniszczyć zarówno flotę obronną Ko-Dan, jak i tamtejsze miasta.
Wśród wskaźników na desce rozdzielczej centralne miejsce zajmuje radar. Dla nas ważny jest poziomy zielony pasek, który pokazuje ilość energii myśliwca. Jeśli zacznie jej brakować, trzeba będzie ją uzupełnić, skacząc... nad powierzchnię słońca! Tacy jesteśmy wytrzymali! Trzeba tylko uważać, żeby nie siedzieć tam za długo, bo myśliwiec w stanie płynnym nie nadaje się do walki ;-) Czasem zdarza się, że musimy przenieść się na słońce z powodu uszkodzenia statku (komunikat "System malfunction"), jeśli przeciwnik nam dowali. Szczególnie na własnym terenie myśliwce są zajadłe.
Jak wspomniałem, granie w The Last Starfigter ma konkretny cel, jakim jest zniszczenie miast na planetach wroga. Znajdując się nad planetą dostrzeżesz niewielkie miasta i osobny celownik, który możesz na nie kierować. Klawiszami F2-F4 zmieniasz rodzaj broni na bombardującą i niszczysz w ten sposób miasta przeciwnika. Po wykończeniu wszystkich i odparciu floty Ko-Dan zostanie ogłoszone Twoje zwycięstwo. Nic przyjemniejszego niż gra, która ma konkretne zakończenie, prawda? ;-)
I to właściwie koniec opisu. Resztę wskaźników sobie daruję, bo nie za dobrze wiem, co oznaczają. Nie mają też one większego znaczenia podczas zabawy. Natomiast mogę dodać hint taktyczny: dość skuteczna strategia polega na skoczeniu najpierw do wrogiego układu planetarnego, aby wykosić miasta przeciwnika; to spowoduje, że nie będzie przybywało floty inwazyjnej. Potem wracamy do siebie i spokojnie wykańczamy intruzów. Wszelako taktyka ta sprawdza się tylko na najłatwiejszym poziomie trudności.
|
|