"Robbo" to gra na której "zjadłem zęby". Została wydana w 1989 roku przez znaną polską firmę Avalon, której zawdzięczamy wiele hitów. Gra urzekła mnie prostotą zasad, a zarazem często zaskakiwała skomplikowaniem zagadek w niej zawartych. Wbrew pozorom cel gry nie jest taki znowu banalny, ponieważ odpowiadamy za przyszłość małego robocika, którym kierujemy przez wszystkie plansze gry. Nieraz będziesz musiał, drogi graczu, wysilić szare komórki, ażeby przedostać się na następną planszę, nieraz też będziesz musiał się posłużyć klawiszem ESC, kiedy mały robot będzie w sytuacji bez wyjścia. Zginie wtedy biedaczek, ale nie ma się co tym martwić, ponieważ na początku mamy ich do dyspozycji aż (a może "tylko") osiem.
Po wczytaniu gry ukazuje się krótka historia robota oraz instrukcja "użycia". Przedstawię ją może w skrócie:
Nasz robot został podstępnie uwięziony we wrogim układzie planetarnym. Na każdej planecie znajduje się mała kapsuła, którą przelatujemy na następną planetę. Ale, jak to w życiu bywa, samo odnalezienie kapsuły nie wystarcza. Przeważnie (aczkolwiek nie zawsze) kapsuła będzie dość znacznie wybrakowana i żeby zadziałała, będziemy musieli pozbierać od kilku do kilkudziesięciu części rozrzuconych starannie po całej planecie. Oczywiście sama wędrówka po planetach też nie będzie niedzielnym spacerkiem, a to dlatego, że praktycznie na każdym kroku będzie czyhać na "życie" (baterię???) robota mnóstwo dziwnych stworów. Już samo zetknięcie z jego karoserią powoduje poważną awarię naszego podopiecznego, a w efekcie śmierć.
Są dwa zasadnicze typy stworków: ptaki i miśki. Ptaki to chyba najniższa intelektualnie forma życia w grach komputerowych (tu bym polemizował: najniższą intelektualnie formą życia, z jaką się spotkałem w grach, był bug w programie, który powodował twarde zawieszenie się gry - przyp. LZ), ponieważ potrafią poruszać się tylko w dwóch kierunkach (w poziomie lub w pionie), choć nawet w ten sposób robią wiele zamieszania. Niektóre z nich (te, które poruszają się w płaszczyźnie poziomej) mają chyba kłopoty z żołądkiem i od czasu do czasu "popuszczają" wiązkę lasera, która może nas skutecznie zniechęcić do dalszej wędrówki (też miewałem kłopoty żołądkowe, ale doprawdy trzeba dużo wyobraźni, by to, co popuszczałem, nazwać wiązką laserową... - LZ). Rozpoznać je można po... oczach, które są innego koloru niż u "zdrowych" ptaków, i z nimi spotkasz się dopiero na dalszych planetach. Miśki natomiast mają więcej inwencji twórczej, a to dlatego, że skubane potrafią radośnie hasać po całej planecie, chociaż i one poruszają się według ustalonego schematu. Jakiego? Tego nie zdradzę, żeby nie zepsuć zabawy. Ostatnim rodzajem żyjątka spotykanego na planetach są chodzące oczy (ale to dziwnie brzmi), które, jak wypatrzą robota, dążą do niego za wszelką cenę. Unikać należy także dział laserowych ustawionych w najmniej oczekiwanych miejscach, które z zastraszającą skutecznością potrafią zniweczyć nawet najlepszy plan przejścia planety (też mają kłopoty żołądkowe? ;-) - LZ).
Oczywiście sam robot nie jest zupełnie bezbronny. Dość często na planecie znajdziemy amunicję, która potrafi skutecznie powstrzymać ataki obcych istot. Aby wystrzelić pojedynczą wiązkę naciskamy, fire (lub Shift, jeżeli gramy na klawiaturze) i wychylamy dżoja (lub naciskamy klawisz kursora) w wybraną stronę. Pamiętaj jednak, że nie można strzelać na skos! Ale istoty żyjące to nie wszystko, co znajdziemy na planetach. Są one usłane różnorakimi przedmiotami, których przeznaczenia nie zdradzę. Chociaż nie sądzę, aby odgadnięcie co do czego służy sprawiło jakąś trudność. Podpowiem tylko, że do bomb należy strzelać z pewnej odległości...
Mimo, że sterowanie i poruszanie się po planetach wydaje się dość skomplikowane, to w rzeczywistości takim nie jest i można czerpać dużo satysfakcji z rozwiązywania kolejnych łamigłówek przygotowanych przez autora. Pamiętaj, że każdą planetę można przejść (ja dokonałem tego już kilka razy). Jeżeli wydaje Ci się, że pozbierałeś wszystkie części, a kapsuła nadal nie działa to na pewno coś przeoczyłeś lub któraś z części "zaginęła w akcji". Ratunkiem w takiej sytuacji jest klawisz ESC i przeczesanie planety od początku. Przede wszystkim zwróć uwagę na planetę nr 20, nad którą spędziłem kilka wieczorów zanim zorientowałem się, o co tak naprawdę chodzi. (dodam, że na stronie znajduje się Robbo w wersji "cheat", wystarczy nacisnąć klawisz SELECT przy starcie - ale polecamy wytrwałość ;-) - LZ)
Jeżeli gra spodobała Ci się na tyle, że chciałbyś sam spróbować swoich sił w projektowaniu planet dla robota, istnieje program "Robbo Konstruktor", w którym można dać upust swoim sadystycznym instynktom, zaprojektować planetę nie-do-przejścia i podrzucić koledze ;)
Na koniec życzę mile spędzonego czasu przy tej wspaniałej grze każdemu, kto poświęci na nią chociaż parę minut.
oleey
|
|