Jestem osobą chyba dość otwartą, przynajmniej staram się stwarzać takie pozory, z drugiej jednak strony trochę lękliwą i nieśmiałą. To znaczy, tak jak każdy - na początku trudno jest mi wejść w nowe otoczenie. Potrzebuję zawsze czasu na tak zwane "oswojenie się". Potrafię jednak - kiedy mi na tym zależy - dostosować się do każdej sytuacji. Jednak jak zaangażuję się w jakąś sprawę to jest to zaangażowanie "do końca". Nie lubię rezygnować "z połowy drogi", jeśli oczywiście uważam, że "gra warta jest świeczki". Jestem jednak ostrożna, jeśli czegoś "nie czuję", nie angażuję się - zachowuję dystans. Jeżeli jednak coś obiecam zawsze staram się dotrzymać słowa.
Mam głęboko zakorzenione w sobie poczucie odpowiedzialności, czasem przeradza się ono w chorobliwą ambicję. Potrafię przyznać się do popełnianych błędów, własnych kompleksów i słabości. Cenię sobie bardzo szczerość - najbardziej "tę do bólu". Ze słabościami trudno mi walczyć i je przezwyciężać.
Miewam "doły", często nawet są one bardzo głębokie. Trudno jest mi z nich wyjść! "Doły" to takie modne słowo dziś. Wcześniej mówiono "załamanie psychiczne", jeszcze niedawno takie stany nazywano "depresją". Kiedy mam "doła" i nie tylko wtedy, zawsze potrzebuję kogoś, "kogoś bliskiego", kto zmobilizuje mnie do pracy. Ukaże sens życia!
Mam kilku dobrych, wspaniałych i oddanych przyjaciół, mobilizujących mnie do życia. Samej ciężko mi się zmobilizować, brakuje mi samodyscypliny. Często lenistwo jest ode mnie silniejsze.
Moją dużą wadą jest to, że bywam zmienną w nastrojach. W krótkim czasie potrafię wpaść z dobrego nastroju w zły i odwrotnie. Gubią mnie emocje. Ta burza emocjonalna jest dla mnie dużym obciążeniem. Emocje same w sobie nie są złe, ale często w moim sercu sprawiają chaos i burzę, co często jest dla mnie bardzo męczące. Ale niestety często nie potrafię sobie z nimi poradzić i nad nimi zapanować, choć pracuję nad tym już od dłuższego czasu. A może tylko stwarzam pozory pracy?
|