Moja szalona przygoda z kajakiem
Ocena:
Szumi sobie Puszcza Piska, a w niej płynie Krutyńska Struga.
Krutnia jeden z najpiękniejszych szlaków wodnych, jakie kiedykolwiek widziałam. Będąc drugi raz na Mazurach zazdrościłam rowerzystom i kajakarzom ich wycieczek „blisko natury”. Panowała wówczas przepiękna pogoda, która zachęcała do bezpośredniego kontaktu z wodą. Ale zazdrość to brzydkie uczucie. Pomyślałam: na rower nie wsiądę, ale na kajak przy pomocy innych, to się może udać.
TO SIĘ MUSI UDAĆ!
Podglądałyśmy wraz z siostrą kajakarzy, aż trafiłyśmy do wsi Ukta. Prywatna firma wypożyczała kajaki. Niezmiernie miła pani przedstawiła propozycje krótkiej (kilkugodzinnej) wycieczki. „Zwodowała” nam kajak, ja się do niego przesiadłam. Siostra zapakowała wózek do samochodu (parking był strzeżony), stanęła nad naszą jednostką pływającą i zapytała: gdzie jest przód, gdzie tył i jak się tym skręca? Pani „wpadła w niewielką panikę” (jedna wioślarka niepełnosprawna, druga nowicjuszka). My jednak pocieszyłyśmy ją, że od dzieciństwa dobrze pływamy, zabrałyśmy kamizelki i umówiłyśmy się gdzie i której mają nas odebrać.
Ocena:
Firma była dobrze zorganizowana, po
zakończonej wycieczce w umówione miejsce podjeżdżała Nyska, kajak ładowano
na przyczepkę, wycieczkowiczów do samochodu i odwożono na parking gdzie
kończyła się impreza. Tak z pomocą organizatorów wypoczynku i mojej siostry
mogłam brać udział w spływie najpiękniejszym szlakiem wodnym. Po kilku próbach
pokonania przeszkód terenowych okazało się, że wioślarstwo mamy we krwi
(w młodości nasi rodzice tak spędzali wakacje). I tak toczyła się
nasza przygoda z kajakiem na Mazurach.
Kto nie wierzy niech spojrzy...
Jeżeli macie zaprzyjaźnioną osobę, która popłynie z wami, to nie wahajcie się ani minuty. Przeszkody terenowe pomogą pokonać miejscowi chłopcy lub inni kajakarze, których spotkacie na szlaku. Miejscowi za drobną opłatą przewiozą was i wasz kajak na tak zwanych „przenoskach”. My miałyśmy takie dwie. Jedna przeszkoda była we wsi Krutyński Piecek. Jest tam most drogowy, a za nim młyn z początku XX wieku. Przenoszenie kajaków odbywa się na odcinku ok. 150m jest to dodatkowa atrakcja. W innym miejscu pomogli nam studenci – kajakarze (jeszcze raz im dziękujemy!). Było to na „zastawce” dzielącej jez. Mokre od jez. Krutyńskiego.
My tak polubiłyśmy kajaki, że na wycieczki nimi wybrałyśmy się trzy razy. Pierwsza trasa wiodła z Ukty do stanicy wodnej w Nowym Moście. Druga z jez. Krutyńskiego do Ukty, trzecia ze Zgonów z brzegu jez. Mokre do Krutyńskich Piecków.
Na wielkim jez. Mokrym poczułyśmy
respekt przed potęgą mazurskich jezior. Płynęłyśmy pod wiatr. Tylko zgodna praca
na „raz, dwa, trzy, cztery…” pomogła nam je pokonać, bo bez intensywnego
wysiłku fala nas cofała!.
i chce się zawołać
W niektórych miejscach płynęłyśmy przez kilka godzin same, toteż czasami nie miał nam, kto zdjęć zrobić. Stąd spora ilość zdjęć ciekawej
flory
i fauny,
ale nie naszych.
Pozostałe fragmenty Krutynii planujemy przepłynąć w przyszłym roku (zdam z tego wyjazdu sprawozdanie, obiecuję!)
W mądrych książkach i przewodnikach
przeczytałam opis całego spływu Krutynią. Zacytuje to, co pamiętam by jeszcze
bardziej zachęcić wszystkich odważnych do kajakowych wypraw tą rzeką.
Wszystkie przewodniki i informatory mówią, aby spływ Krutynią rozpocząć w Sorkwitach w stanicy wodnej nad jez. Lampackim, następnie pokonać płytki odcinek Krutyni zwanej Sobiepanką do stanicy wodnej położonej nad jez. Białym w Bieńkach. Dotrzeć nad jez. Mokre (o powierzchni 8,46 km2 ,długości ok.7,7 km, szerokości do 1,6 km, głębokości 51 m 125 m n.p.m. – oj długie, gdy trzeba pokonać je po silny wiatr). Ma ono brzegi urozmaicone lasem bogatym w różne gatunki drzew, a na powierzchni jeziora jest pięć wysp (łącznie 5 ha). Na wprost drugiej wyspy znajduje się rezerwat Królewska Sosna, pomnikowe drzewa - Dąb Karola Małka. Należy zawitać do Rezerwatu Zakręt - z dystroficznymi jeziorkami i pływającymi wyspami. Szlak jest bardzo malowniczy, dostępny dla początkujących, łatwy. Ma małe regularne bystrza, nieznaczne progi, łagodne zakręty, mielizny i ławice. Następnie można pokonać odcinek jez. Krutyńskie - Ukta - uważany za najpiękniejszy na szlaku (z tym się zgadzam, my przepłynęłyśmy go dwa razy). W miejscowości Ukta czekają kolejne atrakcje, ale nie do pokonania na wózku inwalidzkim. Bardziej sprawni mogą spróbować. Jest to wycieczka piesza lub rowerowa do Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie, dałam . Można tam oglądać ponad 30 gatunków zwierząt, między innymi: łosie, żubry, bobry, rysie, wilki.
Odcinek jez. Krutyńskie -
Ukta – odwiedzany jest przez liczne wycieczki w tym zagranicznych turystów.
Pływają oni najczęściej płaskodennymi łodziami popychanymi przez miejscowych
flisaków. Można odwiedzić również leśniczówkę Pranie gdzie tworzył znany poeta
Ildefons Gałczyński. Do wsi Krutyń rzeka płynie wartkim nurtem, szerokim
korytem; dno jest piaszczyste brzegi wysokie, porośnięte mieszanym drzewostanem
(uwaga na wiele piaszczystych wysepek). O wsi Krutyński Piecek już pisałam.
Przypomnę tylko, że poniżej młyna początkowo nurt jest szybki, dno kamieniste,
występują tam płycizny. Zwróćcie uwagę na głazy w korycie i podziwiajcie
niskie brzegi, zarośnięte roślinnością wodną i szuwarami, przepiękny las
mieszany i łąki. Od stanicy w Ukcie aż do jez. Malinowskiego, Krutynia
znajduje się na terenie rezerwatu krajobrazowo- leśnego im M. Wańkowicza oraz
rezerwatu Pierwos. Na miłośników przyrody czeka unikalna flora i fauna; z
przewagą grądów (grab, lipa, dąb i klon), olsów (olsza czarna z domieszką brzozy
omszonej) oraz borów mieszanych (sosna i świerk). Na wytrwałych biologów w
poszyciu czeka wielosił głów i rosiczka okrągłolistna. W runie mech wodny
(jedyne stanowisko na Pojezierzu Mazurskim) i mchy boralne. Z
rzadkich ptaków: żuraw, zimorodek, łabędź niemy, orlik krzykliwy, czapla siwa.
Dalej stanica wodna Nowy Most.
Do przepłynięcia pozostaje jez. Bełdany,
na koniec śluza Guzianka i pożegnanie trasy w Rucianem - Nida.
A oto śluza...
Oczywiście nie planujcie takiej wycieczki na jeden dzień !!!!!!!!!!!
Sadzę, że na cały szlak można
poświęcić od pięciu do dziesięciu dni.
Jego długość wynosi 102 km, w tym 60
km to woda stojąca. Nie jest rzadkością spotkanie na trasie spływu orła bielika
lub orła przedniego. Warto zwrócić uwagę na występujące w wodzie
gąbki i krasnorosty tworzące na kamieniach "krwawe plamy". Brzegi
porośnięte wspaniałymi dębami i wysokimi sosnami z pni, których kiedyś
robiono maszty żaglowców. Rzadkie rośliny runa: storczyk obuwik czy lilia
złotogłów mogą zachwycić każdego ...
A co do posiłków, śniadania i
kolacje warto przygotować sobie samodzielnie.
Jest to tanie, nie ma problemów
z dostępem do prowiantu. Wówczas można przygotować sobie różne smakołyki.
Rodzinny grill nad jeziorem jako ciepła kolacja, to przyjemność. Obiady najlepiej
jeść „w trasie”, poznawać wszystkie miejscowe specjały. Polecam kartacze w
Gołdapi, kiełbaski ziemniaczane w Giżycku, „poczekalnik” w Kostrzynie
i oczywiście RYBY. Można je tutaj jeść pieczone, grillowane, wędzone i
gotowane – pycha! Szczególną ich amatorką jest moja mama.
Niestety, WSZYSTKO, CO PIĘKNE KIEDYŚ SIĘ KOŃCZY!
Pożegnał nas przepiękny zachód słońca...
... ale się nie martwimy, przyjedziemy tu za rok!