Całość wykonał
Adam Nastula
2000 - 2004







Moje Gadu-Gadu



Skype: adam.nastula




ROZMAITOŚCI

Ta część mojej witryny będzie permanentnie w trakcie tworzenia. Zamierzam tu publikować materiały fotograficzne, a czasem być może i tekstowe na temat wydarzeń dotyczących mnie lub dziejących się z moim udziałem, a godnych upublicznienia. Poniżej zamieszczam krótką dokumentację fotograficzną kilku moich podróży oraz opis incydentu, który uznałem za stosowne tu opisać z tej racji, że w sposób wyjątkowy dotknął mnie osobiście.

Rzym i Watykan'88

Lourdes'93

Zakopane'99

Paryż'2003

Opis pewnego zdarzenia (poniżej).



OPIS PEWNEGO ZDARZENIA

W tym miejscu postanowiłem opisać wydarzenie, którego byłem - niestety - głównym, a niezamierzonym, uczestnikiem. Wydaje mi się ono być charakterystyczne - znowu niestety - dla pewnych fragmentów nowej polskiej rzeczywistości, do której najwidoczniej nie dorośli mentalnie niektórzy spośród tych, na ktorych powodzenie, pieniądze i sukces spadły, niczym gwiazdka z nieba.
Pewnego zimowego dnia roku 2001, będąc w jednym z warszawskich parków, zachciało mi się wstąpić do jednego z kilku punktów gastronomicznych tam się znajdujących. Poruszam się za pomocą wózka inwalidzkiego i ten akurat punkt jest dla mnie stosunkowo najłatwiej dostępny. Zresztą bywałem tam już wcześniej wiele razy i zawsze sobie chwaliłem tę możliwość. Teraz jednak spotkało mnie coś, z czym, jako niepełnosprawny, nie zetknąłem się nigdzie i nigdy przedtem. Mianowicie nagle zastąpił mi drogę dobrze zbudowany osobnik, podający się za tzw. "ochronę" tego lokalu i zabronił mi wstępu do niego. Na moje pytanie, czym spowodowany jest ten zakaz, usłyszałem odpowiedź, że odbywa się tu w tej chwili impreza zamknięta. Jednak, kiedy później z daleka obserwowałem sytuację, nie widziałem, aby ktokolwiek inny oprócz mnie był zawrócony spod "bramy", a "ruch", jak pamiętam, był spory. Zorientowałem się więc, że to ja tylko byłem tym pechowcem. Zastanawiałem się, w czym rzecz, ale, naiwnie przepełniony dobrą wolą, potraktowałem to jako "wypadek przy pracy" i złożyłem całe zdarzenie na karb być może zimna (była to zima), może złego nastroju faceta itp. i o całej sprawie zapomniałem.
Około miesiąca później znów zdarzyło mi się być w tej okolicy i ponownie chciałem wstąpić do tego punktu. Ku mojemu zaskoczeniu i juz teraz oburzeniu, sytuacja powtórzyła się, tzn. znowu nie zostałem wpuszczony do wnętrza. Obecnie jednak drab uważający się za "ochronę" nie podał mi powodu odmowy pozwolenia na wejście, tylko kazał mi czekać na wynik jego rozmowy telefonicznej z dyrekcją tego punktu. Ale i w tym wypadku zauważyłem, że wszyscy inni byli tam wpuszczani bez żadnych przeszkód. Wtedy utwierdziłem się w przekonaniu - wcześniej było to tylko podejrzenie - że jedynym powodem odmowy wejścia do lokalu dla mnie jest fakt posługiwania się przeze mnie wózkiem inwalidzkim. Nigdy mi tego wyraźnie nie powiedziano, ale takie odniosłem wrażenie na podstawie faktu, że tylko ja jeden zostałem zatrzymany, i to dwa razy. Postanowiłem więc nie czekać na wyniki tych swoistych telefonicznych "pertraktacji" w mojej "sprawie" ani na żadną ewentualną łaskę i pojechałem w swoją stronę z mocnym postanowieniem omijania w przyszłości tego miejsca, które nagle stało się dla mnie tak mało gościnne, szerokim łukiem.
Celowo nie podaję bliższych danych owego tajemniczego obiektu, ponieważ zostałem już oficjalnie przeproszony przez szefostwo tego lokalu na antenie radiowej w reportażu, który został nadany po tym, jak opisałem to wszystko na kilku newsowych grupach dyskusyjnych (nagrania tego można wysłuchać pod adresem http://cis.art.pl/PODWORKO/RADIO/ - kliknąć z lewej strony na nazwisku Nastula). Nie jestem z natury mściwy ani nie chcę być posądzony o złośliwość czy o pieniactwo, tak więc skoro mnie przeproszono, biorę to za dobrą monetę i wobec powyższego niechaj dokładna tożsamość tego miejsca pozostanie między mną, nimi a historią... Jednak niezależnie od tego uważam, że o takich przypadkach trzeba mówić głośno. Jednocześnie zastrzegam sobie, że jeżeli takie zachowanie obsługi tej placówki wobec mnie powtórzy się, albo spotka w tym miejscu to samo osobę czy osoby znane mi lub godne mojego zaufania - zidentyfikuję to miejsce na tej stronie z całą bezwzględnością.
Tło tej strony jest utrzymane w kolorze czarnym nieprzypadkowo. Chciałem tym kolorem dać do zrozumienia, że czarna i ponura jest sytuacja, kiedy cała - niemała w naszym kraju - grupa ludności jest odsuwana na bok tylko ze względu na swoją widoczną odmienność fizyczną od reszty społeczeństwa lub tez ze względu na swoją słabość i niemożność obrony. Na określenie takiego stanu rzeczy jest tylko jedno słowo: D Y S K R Y M I N A C J A . Jestem głęboko przekonany, że trzeba o tym głośno mówić i pisać, a także nazywać rzeczy po imieniu, ponieważ przy braku jakiejkolwiek reakcji kolejność może być taka: dzis był to mało znaczący byle punkcik z jedzeniem i piciem; jutro mogą to być np. kina i teatry; pojutrze natomiast już ulice miast. A za miesiąc... Moze jest to zbyt ponura wizja, ale ostatnie czasy, przy zasadniczo pozytywnych zmianach, wykazały jednocześnie, że różne dziwaczne i szkodliwe pomysły (zresztą dotyczące wcale nie tylko osób niepełnosprawnych), które uznawano w teorii za fantasmagoryczne, doczekały się jednak realizacji. NIE WOLNO DO TEGO DOPUŚCIĆ!!!
Dlatego też głównym powodem, dla którego napisałem o tym wszystkim, jest następujący pomysł: chcę stworzyć na swojej stronie WWW miejsce, gdzie niepełnosprawni, którzy padli ofiarą podobnego traktowania, mogliby o tym napisać. Widzę to tak: jeżeli ktoś miał podobne zdarzenie, niech napisze do mnie o tym w miarę zwięźle a treściwie na adres:

adam.nastula_xl@wp.pl

a ja umieszczę tę wypowiedź na tej stronie. Nadesłanie mi tekstu na ten temat będę uważał za zgodę na jego publikację. Oczywiście, jeżeli ktoś wyraźnie zastrzeże sobie nieupublicznianie swojego tekstu, zastosuję się do tego życzenia, ale wydaje mi się, że będzie się to mijać z celem, bo moim zdaniem rzecz właśnie w tym, żeby daną sprawę nagłośnić. Zaznaczam, że chodzi mi wyłącznie o przypadki niewłaściwego zachowania czy wyraźnej złej woli ze strony właścicieli, ochrony, kelnerów czy w ogóle personelu danej placówki, a nie np. o coś takiego, jak osławione "bariery architektoniczne", na które zarządzający danym obiektem niekoniecznie musiał mieć wpływ.
"Nie bądź bezpieczny, KALEKA pamięta!" - ten sparafrazowany cytat z wiersza Czesława Miłosza można by zadedykować ku przestrodze wszystkim "boCHaterom", którym wydaje się, że mogą bezkarnie pomiatać ludźmi słabszymi. "Spisane będą czyny i rozmowy" - kolejny cytat z tego samego wiersza pasuje jak ulał do istoty Internetu - właściwie wykorzystywanego. Jestem przekonany, że Internet służący m. in. do wydobywania na światło dzienne takich właśnie niegodziwości jak opisana powyżej - to jest właśnie to. Nie jestem natomiast pewien, czy osobnicy, którzy mnie wtedy tak potraktowali, wiedzieli o istnieniu czegoś takiego. Jeżeli nie - tym gorzej dla nich i dzieki takim inicjatywom, jak ta, którą tu proponuję, oni i ich ewentualni naśladowcy mają nieoczekiwaną - chociaż dla nich samych chyba niekoniecznie sympatyczną - szansę zetknąć się z tym wielkim skądinąd zjawiskiem.