Biblioteka nut chóralnych przygotowana przez Towarzystwo Muzyczne im. Edwina Kowalika w ramach projektu dofinansowanego przez Fundację Bankową im. Leopolda Kronenberga
To był dom rozbrzmiewający muzyką i pełen gwaru dziecięcych głosów. Matka, Józefa ze Szmytkowskich, trudziła się nad wychowaniem gromadki dzieci. Ojciec, Franciszek, był organistą i dyrygentem chórów kościelnych. Można przypuszczać, że był on muzykiem wszechstronnie wykształconym, gdyż z wielką przyjemnością uprawiał muzykę kameralną, grając w kwartetach smyczkowych, a swoje umiejętności przekazywał uczniom.
We wspomnieniach kolejnych pokoleń Surzyńskich przechowywana jest opowieść o tym, że ich przodkowie przybyli do Wielkopolski z Hiszpanii w 1625 roku. Może to właśnie ten hiszpański temperament nie pozwalał im robić niczego połowicznie, ale zawsze z zaangażowaniem i pasją. Dlatego właśnie synowie Franciszka, pomimo licznych obowiązków zawodowych, potrafili jeszcze znaleźć czas na organizowanie życia muzycznego w swoich środowiskach. Życie zawodowe i rodzinne Franciszka zaczęło się w Śremie. Następnie Surzyńscy przenieśli się do Środy Wielkopolskiej, potem do Poznania, by na koniec osiąść w małej miejscowości Buk. Tam Franciszek ze swoją żoną spędził ostatnie lata życia, pracując jako organista w kościele parafialnym. Zmarł przed rokiem 1878.
Stefan Surzyński przyszedł na świat 31 sierpnia 1855 roku w Śremie. W tajniki sztuki muzycznej wprowadzał go ojciec, a także o cztery lata starszy brat Józef. To z nim w 1881 roku wyjechał do Ratyzbony na kurs muzyki kościelnej. Po śmierci ojca Stefan na dwa lata przejął posadę organisty w w Buku. Następnie w roku 1880 przeniósł się do Poznania. Mógł tam doskonalić swoje umiejętności muzyczne pod okiem Józefa, pomagając mu w pracy organisty i dyrygenta chórów przy katedrze poznańskiej. Przez dwa lata pracował w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła w Brzeżanach koło Lwowa. Tam zetknął się z ks. Leonardem Soleckim, gorącym orędownikiem na rzecz ruchu cecyliańskiego i wielkim patriotą. To właśnie ten ksiądz zapoczątkował we Lwowie wydawanie czasopisma o zasięgu ogólnopolskim "Muzyka kościelna", z którym związał się później Józef Surzyński. Z inicjatywy ks. Soleckiego powstały tam również: Towarzystwo św. Cecylii i Towarzystwo Wzajemnej Pomocy Organistów. Ponadto upowszechniał on kulturę muzyczną wśród społeczeństwa polskiego poprzez wydawanie śpiewników i podręczników. Opracował do użytku szkolnego "Elementarz do nauczania w sposób praktyczny i przystępny śpiewu i teorii muzyki", "Szkołę dla samouków na klawiaturowym instrumencie" oraz "Szkołę śpiewu dla chórów kościelnych".
Ta krótka znajomość z ks. Soleckim pozwoliła młodemu wówczas Stefanowi zobaczyć, jak wiele muzyk może robić dla kraju. A trzeba pamiętać, że był to czas zaborów. Polacy wiedzieli, że jeśli nie przeciwstawią się germanizacji i rusyfikacji, nie przetrwają. Tak więc również muzyka, a najbardziej wspólne śpiewanie stało się elementem walki z zaborcą. Mówiło się wtedy: "Ile śpiewu, ile języka - tyle narodu". Prof. Maria Wacholc we wstępie do "Śpiewnika Polskiego" przytacza, przypisywaną Kolbergowi, sentencję: "Naród, który przestaje śpiewać, przestaje istnieć". A właśnie w tym czasie Oskar Kolberg przemierzał wzdłuż i wszerz ziemie dawnej Rzeczypospolitej - wstępował do wiejskich chałup i karczm, notując skrzętnie pieśni i wszystkie opowieści ludowe. Był bowiem przekonany, że Polska odrodzi się dzięki pielęgnowaniu swojej kultury.
W II połowie XIX wieku na terenie Wielkiego Księstwa Poznańskiego zaczęto zakładać niemieckie towarzystwa śpiewacze. Władze pruskie wspierały te działania, gdyż oprócz szerzenia kultury muzycznej, umacniały one poczucie tożsamości narodowej wśród ludności niemieckiej. W tej sytuacji polscy muzycy natychmiast podjęli organizowanie amatorskich zespołów śpiewaczych, wykonujących polskie pieśni religijne, patriotyczne i ludowe. Do upowszechniania śpiewu w zespołach amatorskich przyczynił się w Inowrocławiu młodszy brat Stefana - Piotr. Będąc organistą i dyrygentem, pomagał on w zakładaniu i prowadzeniu chórów, np. Kółka Śpiewaczego przy Stowarzyszeniu Czeladzi Katolickiej, czy chóru przy Towarzystwie Gimnastycznym "Sokół". W Poznaniu, gdzie przez pewien czas pracowali Józef i Stefan Surzyńscy, działało wiele amatorskich chórów kościelnych i świeckich, m.in. Towarzystwo Śpiewacze "Stella" i Koło Śpiewackie Polskie. Pieśni religijne i patriotyczne śpiewano również w rodzinach, ucząc w ten sposób dzieci języka i historii. Dlatego było wówczas wielkie zapotrzebowanie na śpiewniki. Muzycy starali się i temu sprostać.
A jak dalej potoczyło się życie Stefana Surzyńskiego? W 1888 roku na długie lata osiadł w Tarnowie. Tam pełnił obowiązki organisty i dyrygenta chóru w katedrze. Ponadto pracował jako nauczyciel w szkole dla organistów, a także pełnił funkcję dyrektora artystycznego Towarzystwa Muzycznego. W międzyczasie ożenił się i doczekał się pięciorga dzieci. W 1913 roku przeniósł się do Lwowa, gdzie do końca życia był organistą i dyrygentem w tamtejszej katedrze. Zmarł 6 kwietnia 1919 roku we Lwowie.
Stefan Surzyński tworzył głównie kompozycje organowe. Wspólnie z bratem Mieczysławem opublikował zbiory pieśni na męski kwartet wokalny: "Bard" i "Menestrel". Opracował "Śpiewnik kościelny dla użytku organistów" oraz kilka popularnych śpiewników: "Harfiarz", "Echo polskie", "Lirenka", w których zamieścił pieśni religijne i świeckie, często o charakterze patriotycznym. Znalazły się wśród nich także i jego kompozycje.
Do dziś wykonywaną podczas uroczystości pieśnią jest utwór pt. "Cześć polskiej ziemi, cześć!". Prof. Maria Wacholc pisze w swoim komentarzu: "Pieśń powstała w okresie Powstania Listopadowego. Pierwotna melodia została zapożyczona z hymnu angielskiego. Pieśń ta była niezwykle popularna, zarówno w wojsku, jak i wśród ludności cywilnej. Jej żywotność nie zmalała w okresie popowstaniowym. W późniejszych latach nową melodię o charakterze famfarowym do tych samych słów napisał Stefan Surzyński" (Maria Wacholc, "Śpiewnik Polski".