Biblioteka nut chóralnych przygotowana przez Towarzystwo Muzyczne im. Edwina Kowalika
Okres renesansu łączy się ze wspaniałym rozwojem polifonii wokalnej. Najpełniej świadczą o tym dzieła religijne - msze i motety, przeznaczone nadal na chór a cappella. Członkowie chórów kościelnych byli najpierw uczniami, a dopiero potem zawodowymi śpiewakami. Do chórów należeli wyłącznie dorośli mężczyźni, a także chłopcy, którzy śpiewali najwyższym głosem (dyszkantem) lub sopranem i altem. Już wówczas praktyka wykonawcza pozwalała na wzmacnianie głosów wokalnych przez instrumenty. I to przyczyniło się do stopniowego wprowadzania instrumentów do kompozycji religijnych.
W liturgii Kościoła zachodniego już dużo wcześniej, bo w X wieku, były obecne organy, nazwane przez jednego z kompozytorów królową instrumentów muzycznych. Przez całe wieki, aż po czasy nam współczesne, "Kościół szanuje organy piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, który ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych porywa do Boga i spraw niebieskich" (Konst. Sacrosanctum Concilium). Nie znaczy to jednak, by gra organów mogła zastępować śpiew chóru. Stanowiła ona jedynie jego dopełnienie. Nie można było zatem grać w czasie wykonywania przez chór części mszalnych, a tylko pomiędzy nimi. W związku z tym ustaliła się praktyka alternatim, polegająca na naprzemiennym śpiewaniu scholi i gry improwizacyjnej organisty.
Pierwsze samodzielne kompozycje instrumentalne (w tym również organowe) były oparte na twórczości wokalnej. Dlatego też w XVI wieku zaczęto umieszczać w nagłówku wielu dzieł uwagę: "Per cantare e suonare". Oczywiście, żeby utwory wokalne można było wykonać na instrumencie, należało je odpowiednio przystosować. Na podstawie zapisu nutowego poszczególnych ksiąg głosowych dokonywano opracowań, nazywanych intawolacjami. Intawolacje takie były sporządzane ręcznie i gromadzone w specjalnych księgach. W ten sposób powstawały tabulatury organowe. W Polsce zachowały się fragmenty tabulatur z klasztorów dominikanów we Wrocławiu i Lwowie, a w całości do naszych czasów przetrwały dwie XVI-wieczne tabulatury - z krakowskiego klasztoru Świętego Ducha oraz Jana z Lublina. Ta ostatnia jest jednym z najstarszych i najobszerniejszych tego typu zabytków w Europie.
Jan z Lublina był organistą, nauczycielem i teoretykiem, działającym w klasztorze kanoników regularnych w Kraśniku Lubelskim. Tabulatura organowa to dzieło jego życia. Sporządzał ją w latach 1537-1548. Na około 250 kartach znajduje się ponad 350 opracowań utworów religijnych i świeckich. Jest tu reprezentowana twórczość kompozytorów francuskich, niemieckich, niderlandzkich i włoskich, a także polskich - Mikołaja z Chrzanowa, Mikołaja z Krakowa i Seweryna Konia. Część utworów jest anonimowa. Być może ich autorem jest sam Jan z Lublina. Wśród nich znajduje się madrygał pt. "Oczy me miłe", opowiadający o tęsknocie zakochanego chłopca do ukochanej dziewczyny.
Tabulatura zawiera ponadto traktat na temat zasad kompozycji i improwizacji, ćwiczenia o charakterze dydaktycznym oraz wskazówki, dotyczące strojenia organów.