Biblioteka nut chóralnych przygotowana przez Towarzystwo Muzyczne im. Edwina Kowalika
"Jest życzliwy, ciepły, serdeczny, kochany" - tak mówią o nim wszyscy, którzy się z nim zetknęli. To niewidomy muzyk, nauczyciel i ceniony animator kultury muzycznej. Jest laureatem wielu nagród, zasiada w jury konkursów i festiwali nie tylko dla niewidomych. Znają go dobrze Wielkopolanie i w plebiscycie poznańskiej telewizji wybrali go Człowiekiem roku 2000.
Urodził się w 1953 roku w wiosce Kadłubii koło Żar na ziemi lubuskiej. Gdy miał osiem lat, przyjęto go do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Owińskach koło Poznania. Tam obok przedmiotów ogólnych uczył się grać na fortepianie u dobrych pedagogów - najpierw u Heleny Wyszyńskiej i Eleonory Szczepańskiej, a gdy już był starszy, u niewidomego nauczyciela - Leona Gronka. Ten ostatni przekazał mu również sztukę strojenia fortepianów, bo uważał, że człowiek niewidomy powinien na wszelki wypadek posiadać kilka umiejętności.
Chłopiec czynił postępy i wkrótce okazało się, że tylko on potrafi zaakompaniować podczas śpiewu, czy zagrać do tańca. W szkole założył też swój pierwszy zespół wokalny "Pięć piątych", który z powodzeniem brał udział w międzyszkolnych konkursach.
Zachęcony przez pedagogów podjął następnie naukę w liceum ogólnokształcącym i średniej szkole muzycznej. Dalej kształcił się w poznańskiej Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego na wydziale pedagogicznym. Swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniom ruchu muzycznego w szkołach dla niewidomych w Polsce.
Jeszcze w 1973 roku (a było to bezpośrednio po maturze) powrócił do swojej pierwszej szkoły w Owińskach, lecz teraz już jako nauczyciel muzyki. Równocześnie uczestniczył w ruchu amatorskim wśród niewidomych, zakładając zespoły i prowadząc warsztaty muzyczne na turnusach wypoczynkowych. Prowadził również zajęcia muzyczne w szkołach i przedszkolach ogólnodostępnych oraz w domach kultury. Zorganizował ponadto wiele imprez, w czasie których niewidomi muzycy mieli okazję zaprezentować się mieszkańcom Poznania i okolic.
Henryk Wereda marzył kiedyś o zawodzie inżyniera, ponieważ bardzo interesowała go elektronika. Jednak takie kierunki studiów nie były dostępne dla niewidomych. Dziś, kiedy komputery i specjalistyczne urządzenia pomagają w pracy także niewidomym, udaje mu się łączyć obie pasje. Dzięki jego staraniom Ośrodek w Owińskach ma dobre instrumenty i odpowiedni sprzęt akustyczny. Henryk Wereda zajmuje się nagłośnieniem podczas imprez szkolnych i dokonuje aranżacji podkładów instrumentalnych do piosenek. Z jego inicjatywy poznańscy naukowcy opracowali metodę, według której niewidomi uczą się orientacji przestrzennej przy pomocy słuchu. W pewnym stopniu przyczynił się także do powstania na terenie Owińsk jedynego w Europie parku, gdzie dzieci mogą nie tylko bawić się, ale także uczą się poruszać w przestrzeni, rozpoznając odgłosy ruchu ulicznego, np. przejeżdżającego samochodu i tramwaju w różnych warunkach atmosferycznych.
Lekcje wychowania muzycznego są bardzo ciekawe. Ten prawdziwy pedagog z powołania wprowadza dzieci w tajemniczy świat dźwięków. Uczy nie tylko teorii i słuchania, ale także wspólnego muzykowania - gry na instrumentach i śpiewu. Już wiele lat temu powołał do istnienia zespół wokalny "Dzieci Papy". Sam opracował dla nich mnóstwo piosenek. Są wśród nich: dziecięce, ludowe, patriotyczne i in. W Wielkopolsce zespół zdobył już popularność i otrzymuje ciągle zaproszenia, by wystąpić, a to na dożynkach, a to podczas Jarmarku Świętojańskiego w Poznaniu, czy też na otwarciu jakiejś wystawy. Zespół ma w dorobku osiem płyt.
Kilka lat temu "Dzieci Papy" wzięły udział w Ogólnopolskim Przeglądzie Niewidomych Artystów, zorganizowanym przez PzN w Warszawie. Dzieci śpiewały z zaangażowaniem i wrażliwością". Prowadzący zespół dba o to, aby każdemu członkowi powierzyć jakąś rolę, dopasowaną do jego możliwości i charakteru. Jest to bardzo ważne, bo dzięki temu każdy może się spełniać w muzykowaniu, chociaż nie wszyscy przecież mają wielki talent. Kluczem do osiągania sukcesów jest z pewnością to, że Henryk Wereda lubi dzieci, w ogóle lubi ludzi i pracę z nimi.
W 2013 roku postanowił połączyć wysiłki artystyczne dwóch pokoleń. I tak powstała płyta, na której śpiewają "Dzieci Papy" i zespół seniorów "Z Nadwarciańskich Łąk", zatytułowana "W ojczyźnie trzech pokoleń". Wspólna praca nad płytą stała się początkiem wielu niezapomnianych spotkań i przyjaźni obu zespołów.
Henryk Wereda odwiedza czasem szkoły dla dzieci widzących, aby przybliżyć im życie codzienne niewidomych. Na stronie internetowej pewnej szkoły dzieci napisały:
"Pan Henryk okazał się osobą niesłychanie żywiołową i obdarzoną dużą dawką poczucia humoru. Byliśmy pod wrażeniem jego umiejętności muzycznych, silnego głosu, jego charyzmy. Mieliśmy wiele pytań, na które pan Wereda odpowiadał cierpliwie i z humorem. Na koniec spotkania zachęcił dzieci do wspólnego śpiewania przy akompaniamencie płynącym z komputera, który obsługiwał z niebywałą sprawnością".
Było też kiedyś jedno takie nocne śpiewanie, które pamiętają członkowie zespołu "Signum". Oto jak wspominają oni tamto wydarzenie:
"Byliśmy zaproszeni do udziału w koncercie niewidomych artystów dla mieszkańców Poznania. Nocowaliśmy w Owińskach. Wieczorem, zmęczeni, położyliśmy się spać. Nagle (a była już godzina dziesiąta) - pukanie do drzwi i głos: "Chodźcie na stołówkę, będzie śpiewanie". I było wspólne spontaniczne śpiewanie dorosłych i młodzieży przy znakomitym akompaniamencie Henryka Weredy na akordeonie. Były piosenki ludowe, harcerskie i patriotyczne, smutne i wesołe - różne. Np. taka: "Ksiądz mi zakazował, żebym nie całował za wiele, za wiele. A ja sobie muszę uradować duszę w niedzielę, w niedzielę". Itd. przez wszystkie dni tygodnia".
Nasuwa się refleksja, że przydałoby się nam w kraju wielu takich animatorów-entuzjastów jak Henryk Wereda, aby nie zaginęła umiejętność i chęć wspólnego śpiewania: przy ogniskach, przy kominkach, w czasie licznych spotkań w każdych warunkach.