Marie Claire nr 5 (27) maj 2004
Po pierwszej dawce |
N i e u l e c z a l n i
e S I L N A |
Dowiedziałam się, ze jestem
chora właśnie wtedy, gdy zaczęłam robić tak zwaną karierę - mówi 33-letnia
Malina. - Pracowałam w reklamie, miałam propozycje wystaw, moje obrazy
zbierały bardzo dobre recenzje. Fotografowałam i współpracowałam z różnymi
firmami fonograficznymi. Wstawałam, o której mi się podobało, naprawdę
świetnie mi się żyto. l nagle... straci-tam wzrok. W ciągu dwóch, trzech dni
przestałam widzieć.
Choroba nieprzewidywalna |
Nie czekałam, aż coś spadnie mi z nieba. Gdy tylko odzyskałam wzrok, znowu zaczęłam malować, a pieniądze z obrazów poszły na leczenie |
i może jak nie będzie się na tę chorobę zwracało uwagi, sama przejdzie. Szybko dotarto do mnie, że nie przejdzie. Spustoszenia, które stwardnienie rozsiane czyni w układzie nerwowym, są nieodwracalne. Można walczyć jedynie o to, by nie postępowały. Ratować, co się da. Dlatego jak najszybciej należy podać sterydy. A sterydy są drogie. Czasem lekarze czekają do ostatniego momentu. Może dlatego, że ich stosowanie powoduje skutki uboczne - czasem wysiada wątroba, serce, nerki. Ale mnie drakońska kuracja pomogła. Odzyskałam wzrok. Mogłam znów normalnie funkcjonować. Normalnie, choć nie tak jak przedtem. Wiedziałam, że zawsze już będę chora. Wiedziałam, że może być różnie, ale nie chciałam tego roztrząsać. Podziałało. Biedne koło |
Pochodzenie tego schorzenia nie jest do końca znane, ale głównym podejrzanym są wirusy. Gdy organizm atakują pewne ich typy, odpowiada on produkcją przeciwciał, które uszkadzają mielinę, składnik osłonek nerwów. Nie ma osłonek, nerwy nie funkcjonują. Organizm atakuje sam siebie. Morderczy, nieuchronny proces. Jak dotąd medycyna nie potrafi go odwrócić. Dla chorych najgorsze jest to, że przebieg SM zawsze jest nieprzewidywalny. Są rzuty i remisje, częstsze lub rzadsze. Z dnia na dzień można przestać mówić, chodzić, widzieć. Nie można tylko przestać być na to chorym. Nie tak miało być |
Totalna rozsypka. Do tej pory
zawsze byłam otwarta, energiczna. Teraz przychodziłam do domu, gapiłam się w
ścianę i wszystko się we mnie zapadało. Psycholog próbował stawiać mnie na
nogi, ale dotarcie do chorego człowieka nie jest takie proste. Po kolejnych
rzutach mój wzrok nie wracał do normy. Zaczęłam jeździć po lekarzach w całej
Polsce, trzeba było podjąć decyzję, czy mam brać interferony (białka
zwierzęce, które hamują rozwój choroby). Zdania byty podzielone. Na początku
nigdy nie wiadomo, jak na interferony zareaguje organizm. Czasem mogą
zaszkodzić. Poza tym taka kuracja to gigantyczny koszt, wtedy około pięciu
tysięcy złotych miesięcznie. Świadomość, że jeśli nie zdobędę pieniędzy na
to lekarstwo, czeka mnie ślepota i stopniowa degradacja, była dobijająca.
Mówi się, że SM to nie śmiertelna choroba, podobno można z nią żyć nawet
latami. Ale jak? Niewidoma malarka? Współczucie się
wypala |