Nirwana


Jak drzewa

- A masz! A MASZ!
- Przestań! Kochanie, przestań! Przyjechał lekarz.
_Zamachnął się kilka razy siekierą, nim dwu barczystych sanitariuszy
_wzięło go pod ręce i wyprowadziło z wypełnionego po brzegi drewnem pokoju.
_Przy sanitarce założyli mu kaftan bezpieczeństwa.
- Proszę się nie martwić. W zakładzie będzie miał dobrą opiekę -
_pocieszył popłakującą kobietę lekarz. Samochód ruszył.
***
- Proszę mi opowiedzieć jeszcze raz, co pan widział.
- Oni są jak drzewa - mówił podekscytowany. - Wie pan, kora, gałęzie, korzenie, liście...
- Kwiaty?
- Kwiaty? - powtórzył zdezorientowany. - .... Nie wiem.
_Zresztą, czy to ma jakieś znaczenie? Oni tu są. Rozumie pan?
_Kosmici tu są. Jako drzewa. Próbowałem ich zniszczyć, porąbać...
_Oni tu są. Tu. I tam też. Wszędzie! - zaczął krzyczeć i biegać po gabinecie.
|***
Łóżko było twarde, materac mokry, żarówka świeciła słabo i z przerwami.
Siedział owinięty w brudny koc i patrzył przez okno. Padał rzęsisty deszcz.
Alejką w pobliskim parku przemykały brzozy, buki, dęby, akacje...

 

On i Ona

Zsiadł z konia. Poprawił zbroję, wziął tarczę i wszedł.
Ogarnął go mrok korytarza i owiał chłód kamiennych ścian.
Droga do celu nie była długa. Dlatego też już po chwili dotarł na miejsce.
***
Na środku pomieszczenia była Ona.
- Moja miła, żyć bez Ciebie nie umiem - krzyknął i ruszył w Jej kierunku.
Powoli otwarła oczy, popatrzyła na rycerza i podeszła do niego.
Za chwilę już wracała na swoje poprzednie miejsce, by odpocząć po posiłku.
Podwinęła zielony ogon; paszczę oparła na przednich łapach; zamknęła oczy.
***
Koń czekał na jeźdźca kilka dni.
Wreszcie potrząsnął łbem i wrócił do swej zacisznej stajni w krainie,
gdzie smoki są jedynie legendą.

Pustynia

Pustynia. Aż po horyzont tylko zwały piasku. W oddali pojawił się ciemny punkt.
Powoli rósł; przybierał kształty ludzkiej postaci.
Z każdą minutą stawała się większą. Wyraźniej widać jej zmęczoną twarz,
mocno opalone ciało oblane potem, nogi ciężko sunące po gorącym, piachu.
Przed oczyma coraz częściej ukazywały się fatamorgany.
W gorącym powietrzu pojawił się drgający obraz oazy.
Trzy palmy o spłowiałych liściach. Wędrowiec zatrzymał się.
Długo stał mrużąc oczy i wpatrując się w obraz. Wreszcie ruszył.
Wolno podchodził do oazy, przygotowany w każdej chwili na jej znikniecie.
Lecz trzy palmy były prawdą.
W ich cieniu tryskało małe źródełko i chłodziło się kilka kamieni.
Wędrowiec podszedł do wody. Upadł na kolana i ze czcią nabrał jej w ręce. Pił.
***
_Siedział w cieniu palmy. Przymknął oczy.
"To wszystko przez tę ognistą kulę wiszącą nade mną".
_Wstał, wyszedł z cienia i spojrzał w górę.
"Tak, to ta świetlista kula na niebie jest powodem tego upału".
_Wrócił pod palmy. Przykucnął. Myślał.
_Kilka sekund później podniósł powoli jeden z kamieni. Wstał.
_Wyszedł z cienia. Zamachnął się i rzucił kamieniem prosto w świetlistą kulę.
_Odgłos tłuczonej materii i ciemność nastąpiły w jednej chwili.
_Animator gwałtownie poderwał się z krzesła. Potrącił buteleczkę tuszu.
_Czerń zalała opaloną postać stojącą wśród piasków.
_Pozostała jedynie ręka prosząca o pomoc.

A teraz na serio ....

Jest rok 10600 przed naszą erą.
Na trzeciej planecie od Słońca istnieje bardzo rozwinięta technologicznie cywilizacja.
Opanowała już cały układ planetarny swojego Słońca. Zaczęła od niedawna opracowywać
teorię podróży do najbliższych gwiazd. Nie chodziło o odległość do nich, nie chodziło
też o paliwo. Przestrzeń przed statkiem można scisnąć polem grawitacyjnym, a rozprężyć
za statkiem. Największym problemem jednak w tym wszystkim jest czas.
Nikt nie może przewidzieć, co się z nim stanie, podczas takich kombinacji z przestrzenią.
Dlatego trzeba było to zrobić doświadczalnie. No początek wysłano w przestrzeń automaty,
lecz w momencie uruchomienia napędu statek znikał i tracono z nim łączność.Dlatego też
zdecydowano się na zaciąg ochotników do następnego "lotu", ale już z żywą załogą.
Nadszedł wreszcie dzień startu. 200 ochotników kobiet i mężczyzn zajęło miejsca
na statku. Dowódcą załogi był kapitan Merlin ,lekarzem pokładowym Nostradamus,
naczelnym inżynierem Ezehiel, dowódcą oddziału do zadań specjalnych Gabriel,
dowódcą grupy rozpoznawczej Zeus, kierownikiem grupy naukowej Manitu.
I znowu podczas uruchomienia pola grawitacyjnego statek zniknął wraz z całą załogą.
Od tego wypadku zaprzestano eksperymentów z podróżami do gwiazd.
W Atlantydzie, centrum naukowym świata, zaczęto eksperymentować z krakatitem.
Był to katalizator, dzięki któremu można było przekształcić promieniowanie kosmiczne
i ultrafiolet w każdy właściwie rodzaj energii. Właściwie przez nieuwagę naukowców
prowadzących eksperyment, nastąpiła katastrofa. Atlantyda zniknęła z powierzchni ziemi.
Jedynie ocaleli nieliczni Okeani, którzy akurat pracowali na dnie oceanów ,
bo Ci co byli na powierzchni zginęli podczas olbrzymiego tsunami.
Po opadnięciu wody pozostali Atlanci zostawili wiadomość wybrańcom ludu zamieszkającego dolinę Nilu i wybrańcom ludów zamieszkujących dorzecze Amazonki, o wyprawie kosmicznej do gwiazd Syriusza i polecili czekać na ich powrót.


____________________________________cdn.
__________________________________________________________Tiger

______