W młodości tzn. gdzieś pod koniec szkoły podstawowej, zafascynowało mnie lotnictwo. Wiedziałem, że z uwagi na stan zdrowia nigdy nie siądę za sterami samolotu ani nie wyskoczę na spadochronie. Cała moja uwaga została więc poświęcona literaturze. Rozczytywałem się w ksiażkach o tematyce lotniczej. Jedynym czasopismem, które wtedy czytałem była "Skrzydlata Polska". Właśnie w tym to okresie w Brodnickim Domu Kultury otworzono niewielką modelarnię. Patronat nad nią objęła Liga Obrony Kraju z Brodnicy i Aeroklub Polski z Grudziądza. Spędziłem w tej modelarni kilka lat. Uczestniczyłem w kilku zawodach i konkursach (z różnym skutkiem). Budowałem modele latające, w większości szybowce, oraz modele kartonowe, głównie okręty. Zamiłowanie do budowy modeli kartonowych pozostało mi do dzisiaj. W tej chwili mam zamiar zabrać się za sklejenie modelu Bazyliki Gdańskiej. Po kilku latach, modelarnia zmieniła siedzibę, a ja zająłem się blondynkami a po skoczeniu liceum, wyprowadziłem się na dwa lata do Bydgoszczy. Już w tym czasie moje zainteresowania zaczęły się obracać wokół elektroniki, która miała stać się w przyszłości moim zawodem .
Literatura ? Tak to też jedna z moich pasji. W "porywach" zdażało mi się należeć do pięciu bibliotek jednocześnie. Czytałem wszystko jednak najbardziej odpowiadała mi zawsze fantastyka naukowa. Nie wiem jak w innych miastach, ale w Brodnicy w latach sześćdziesiątych, po najciekawsze książki chodziło się na plebanię. Pamiętam, że książki K. Maya i J. Verne to włśnie pożyczałem od księdza. Takie to były czasy (a może tacy księża?). Jak już wspominałem, najbardziej "wciągała" mnie zawsze fantastyka. Prenumeratę miesięcznika FANTASTYKA miałem od pierwszego numeru, aż prawie do końca.
Czasy dzisiejsze? No coż ... Zainteresowania jakby te same. Zdecydowanie doszło jeszcze jedno - informatyka i komputery. Wynikło to z konieczności a przerodziło się w "miłość".
Z modelarstwa to już tylko kartonowe, a i to bardzo sporadycznie. Elektronika zeszła na plan dalszy, a to po wszczepieniu stumulatora. Nie mogę zostać porażony prądem elektrycznym (byłem już ! i jakoś żyję, ale.....). Książki musiałem podarować znajomym, od kiedy mieszkanie skurczyło mi się do obszaru jaki zajmuje moje biurko.
Mimo iż mieszkam w miasteczku, gdzie idąc na wschód 500 m, lub na zachód też 500 m, jesteśmy wśród pól, łąk i lasów, nigdy nie pociągała mnie NATURA. Absolutnie nie można więć do moich zainteresowań zaliczyć: wędkarstwa, zbierania grzybów czy uprawiania ogródka. Wszystko to mona tu robić bez najmniejszych problemów, dla mnie jednak ryby i grzyby to tak, ale na talerzu. T A A K jedzenie to też moje ukochane hobby. ( Co można stwierdzić oglądając moje zdjęcie na pierwszej stronie :-)) )