Minęło tyle lat,
harmonia znów gra,
obłoki płyną w dal,
znów toczy się świat.
I tylko gdy śpisz,
samotny i sam,
i tylko gdy śpisz,
płyniesz, giniesz tam...
Gdzie tata i mama
przy tobie są znów
i czule pilnują
malutkich twych snów.
Łagodny świt
w zwyczajnych dni rytm,
w niedziele bezpieczna
nad rzekę wycieczka
i w krzakach szept.
A w piekarni pachnie chleb,
koń nad owsem schyla łeb.
Zakochanym nieba dość,
tylko cicho gwiżdże ktoś.
Dziś, kiedy dym,
to po prostu dym.
Pierścionek na szczęście,
w przemyśle zajęcie,
w niedzielę chrzest.
Białe ziarno, czarny mak,
młodej żony słodki smak.
Kroki w sieni... nie drżyj tak,
to nie oni. To tylko wiatr...
Zaśnijże już
i oczka swe zmruż.
Są czarne,
a szkoda, ze nie są niebieskie.
Wołałabym...
Zaśnijże już
i oczka swe zmruż.
Są czarne,
a szkoda, ze nie są niebieskie.
Wolałabym...
Tak jakoś...