Ach co to była za impreza.

Co ciekawe bez żadnego umawiania spotkaliśmy się niemalże jak na zamówienie w tym samym czasie  przed drzwiami solenizanta z Rozowskimi i Piechurami do kompletu brakowało jeszcze tylko Jacka i Agnieszki z Weroniką, którzy dozowali nam tak zwane powitanie, pierwszy przyszedł Jacek G , a już po pierwszym daniu przyszły obie panie.

W oczekiwaniu na resztę gości gospodarz serwował na kielni z dzwonkiem kieliszki pełne klarownego napoju wyskokowego, po czym zarządzono siadanego

Na pięknie zastawionym stole pojawiło się:

  • Zupa Krem z Porów 
  • 2 rodzaje sałatek rybnych (śledziowa i makrelowa)

Zarówno zupa jak i sałatki były wyśmienite tak że nie wiele zostało miejsca na więcej, a na stół postawiono:

  • brytfannę z całą pieczoną szynką wieprzową (na oko 10kg) odpowiednio zesznurowaną do pieczenia
  • Doskonale ugotowana kasza gryczana 
  • buraczki

Niebo w gębie, szef kuchni Domu Polonii w Pułtusku nie miałby nic do zarzucenia do tego staropolskiego zestawu obiadowego. 

W przerwie między kolejnymi daniami spełnialiśmy toasty TEQUILA-ą czyli napojem wyskokowym z Agawy, (smak zbliżony pomiędzy terpentyną, a benzyną lakową więc nic zwyczajnego że trzeba to pić po smaku  lizanej soli i wysysając sok z ćwiartki cytryny.

Syci, najedzeni, obżarci rozmawialiśmy na nasze ulubione tematy komputerowe, kiedy na stół wjechał tort orzechowo-migdałowy tak słodki i syty że dopełnił głębi smakowitych specjałów jakie się tego wieczoru pojawiły na stole , ale okazało się że to nie wszystko bo było jeszcze ciasto z bitą śmietaną i sernik wiedeński.

Żeby jeszcze do pełni ugościć gości podawano wina z trzech kontynentów i wobec ostatnich światowych trendów francuskiego wina i serów nie podano.

Do domów rozjechaliśmy się przed północą

POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ  ----->