PODWÓJNE DWA CZYLI 2002
    Tak oto pożegnaliśmy stary 2001 rok z kieliszkami w dłoniach spełniając toast za lepsze jutro tych co nie mogli z nami pożegnać stary rok.


    Wszyscy w różny sposób oceniliśmy miniony rok, dla jednych był łaskawy dla innych mniej, ale napewno pozostanie nam w pamięci wspaniały Sylwester przełomu 2001/2002, a zaczęło się tak.

   Przez cały rok planowaliśmy jak zwykle jaki to wspaniały sylwester powinien być w tym roku, a planów było wiele, wyjechać, wynająć, ach i och, jak zwykle na wielkich planach się skończyło i sylwester odbył się jak co roku w apartamentach Wandzi i Zbyszka.

  Zjechaliśmy na miejsce pożegnania starego roku około godziny 21:00. W tym roku witaliśmy Nowy Rok w zmniejszonym gronie, a witali go Wanda i Zbyszek Myszka, Ula i Leszek Rozowscy, Jacek Grychczyński z Małgosią, Joasia i Leszek Boguszewscy, Ewa Brenda i redaktor FOTONEWS. Z miejsca wszyscy zabrali się za jedzonko bo przecież zajęci przygotowaniami co niektórzy nie mieli czasu i głowy żeby zjeść obiad, a tu już późna pora jak na kolację. Najedzeni, po pierwszych zakrapianych życzeniach "zdrowia pięknych Pań" ruszyliśmy w tany i tak rozbawieni prawie byśmy przeoczyli godzinę "zero".

   Przepowiednia głosi że jak w starym roku na kartce zapiszemy swoje życzenia to się napewno spełnią. Tak też i postąpiły niektóre osoby na naszym balu.


   Korki szampana strzeliły i wszyscy wszystkim składali życzenia






  Po życzeniach rozpoczęło się wielkie polowanie na połączenie telefoniczne żeby bliskim też złożyć życzenia. Niestety połączenia komórkowe były wszystkie tak obciążone że graniczyło z cudem dodzwonienie się gdziekolwiek,


a niektóre osoby mimo wszystko nie mogły oderwać się od telewizora.


Spokojnie wypiliśmy szampana i ruszyliśmy do tańca, aby porządnie zadeptać tanecznym krokiem ten Nowy 2002 Rok rozświetlając sobie parkiet sztucznymi ogniami.










Panie opuszczone przez panów, którzy udali się do suto zaopatrzonego barku, same bardzo dobrze się bawiły tańcząc jak małe dziewczynki w kółeczku







Wrócili panowie i tańce rozpoczęły się ponownie, zmieniły się układy "taneczne"




i znowu zmęczeni rozsiedliśmy się wygodnie


ale nie wszyscy bo należało uzupełnić zawartość płynów ustrojowych.


Zarządzono gorące danie i tu nastąpiło podwojenie kucharek bo Ula i Małgosia przywiozły swoje urządzenia do fondue.



Ula przygotowała fondue drobiowe, a Małgosia serowe z całym szeregiem sosów z których mnie najbardziej smakował oliwkowo-tuńczykowy z kaparami.

Bardzo długo prowadzone były rozmowy jak to zwykle w naszym towarzystwie związane z komputerami bo one są jednym z naszych pasji, oczywiście Zbyszek jak zwykle stał na straży swojej niechęci do komputerów.

Długa rozmowa w miłym towarzystwie odwróciła uwagę naszą od zegarków i zanim się spostrzegliśmy a niemalże było widno jak żegnaliśmy się z przemiłymi gospodarzami. W drodze powrotnej podziwialiśmy ludzi stojących licznie na przystankach zastanawiając się czy oni tak jak my wracają z sylwestra, czy po prostu udają się do pracy.

W domu byłem jak już było całkiem dobrze widno i postanowiłem nie kłaść się już spać tylko usiadłem do komputera i uaktualniałem stronę o wydarzenia minionej nocy.