Ale było fajnie
Ula z Leszkiem przeszli samych siebie
Zjawiliśmy się naszą grupą z Sawy o dziwo punktualnie i przywitaliśmy się z jubilatami.
W oczekiwaniu na rozpoczęcie uroczystości co poniektórzy
przygotowywali sobie miejsce pracy
a inni zajmowali
co lepsze strategicznie miejsca
sawici trzymali
się razem
Wreszcie po jakimś
czasie rozpoczęła się uroczystość
i pojawiła się para młodych ubrana w
krakowski strój ludowy
rozpoczęła się ceremonia składania życzeń i wręczania
prezentów
pierwsza przywitała młodych siostra Teresa
wedle staropolskiego zwyczaju
chlebem i solą
następnie córka
Dorotka i inni goście
(starsza córka Monika miała usprawiedliwione spóźnienie)
jak już wszyscy
ucałowali młodych i oddali im to co dla nich przynieśli pan młody
zaprezentował nam gorzałkę jaką dla nas na tę okazję przygotował
za to jego małżonka
zaprosoła nas do stołu gdzie wszyscy żucili się na wyborny smalec i inne
wspaniałości.
Znana z dobrej kuchni Ula przeszła i tym razem samą siebie
Naczelny przyjechał spóżniony z ogromnym bukietem róż i prezentem
uściskom nie było końca
zarządzono toast
i oczywiście dla wszystkich wódka była gorzka
Pojedli popili to i nadszedł czas rozpakowania prezentów
muzyka zagrała i rozpoczęły się pierwsze tańce
muzykę wybrano
szczególnie pasującą do ludowej atmosfery tego wesela , były i oberki. Próby
tego tańca nie wszystkim wychodziły
ale to nie przeszkadzało wszystkim do
świetnej zabawy
wesele jak każde ma swoje tradycje
takie chociażby jak oczepiny
panna młoda płakała a inne panny ją
pocieszały tańcząc do okoła niej
pan młody pocieszył swoją żonę tańcem
i więż małżeńska została założona
tańcom i jedzonkom nie było końca aż
do samego wieczora
aż pan młody padł bardzo zmęczony .
Czyżby zbierał siły do nocy poślubnej?