XXXV FESTIWAL POL-8
im. Józefa Milki
Polanica Zdrój

DZIENNIK FESTIWALOWICZA
(pod zdjęciami znajdziecie powiększenia)

Dzień pierwszy:
28.04
NIEDZIELA

17°°

 Uroczyste otwarcie

19°° - 20°°

Projekcje konkursowe I

21°°

Bankiet
 Dzień wcześniej SOBOTA (przyjazd)
  Przyjechałem do Polanicy po godz.16°° pociągiem w towarzystwie trzech bardzo sympatycznych panienek tzn. Dorotki Rozowskiej z koleżankami. Na dworcu w Polanicy przywitał nas z pełnymi honorami sam Naczelny NPN  Wacław Szewczyk i odwiózł nas na nasze kwatery. Polanica przywitała mnie dosyć sporym zachmurzeniem, ale nie padało. Całe popołudnie spędziłem w apartamentach naszej przemiłej rezydentki Sawy Terasy Majewskiej.
 
NIEDZIELA
Dzień powitał mnie zachmurzony, zimny, ale przynajmniej suchy. Około południa nawet wyjrzało słoneczko. Spacerując po tym pięknym mieście odkryłem nowe atrakcje miasta. Na przeciwko kina umiejscowiło się Muzeum Tortur (8 zł. to trochę za drogo jak za wątpliwą przyjemność), oraz  blaszany Tor Rolkowo Saneczkowy, którym zjechałem aż pięć razy i chyba wybiorę się jeszcze kiedyś bo było naprawdę fajnie.
 
Nadeszła pora rozpoczęcia Pol-8 
Festiwal otworzył Marek Mazurkiewicz nowy dyrektor Pol-8 Przedstawił JURY , które w tym roku było w składzie:
  • Sylwester Chęciński - reżyser
  • Jarosław Żamojda - reżyser
  • Jacek Szymański - przew. Kom.Kinematografii
  • Andreas Lippitz - Berliński działacz filmowy
  • Stanisław Puls - czł. zarz. FTFN
  • Ctirad Śtipl (Radek) - szef redakcji UNICA NEWS

Następnie rozpoczął się występ Amatorskiego Zespołu Baletu Nowoczesnego

 
Planowo około godziny 19:00 rozpoczęły się projekcje.
Na początek pokazane zostały filmy nagrodzone w poprzednich latach.
 
Do ciekawostek tegorocznych projekcji należy wymienić od tylną projekcje filmów (dla tych co nie wiedzą o co chodzi informuję że w tym przypadku projektor jest za ekranem)



Dzień drugi:

29.04

PONIEDZIAŁEK

9°° - 14°°

Projekcje konkursowe II
16°° - 19°° Projekcje konkursowe III
20°° Ognisko plenerowe
 Ranek bardzo słoneczny zapowiadał wspaniały ciepły dzień. Przed projekcjami wybrałem się na daleki spacer tak że spóźniłem się na projekcje , ale nie żałuję bo było warto zobaczyć okolice pensjonatu Malwa, które bardzo ucierpiały podczas ostatniej powodzi i bardzo byłem ciekaw jak tam teraz wygląda.  Stwierdzam że jest jeszcze piękniej niż było i polecam wszystkim taki spacerek. 
 
Potem tylko były filmy i jeszcze raz filmy bo po południu trochę popadało i nie można już było uskutecznić żadnego spaceru.
 
W przerwie między projekcjami wyskoczyliśmy na obiad czyli na tradycyjnego pstrąga, a wieczorem wybieramy się na ognisko , gdzie będzie na pewno piwo i jakieś kiełbaski. Organizatorzy zapewnili mnie że będzie grała ta sama kapela Ukraińska co w roku ubiegłym. 
 
Po ognisku
Ale było fajnie!!!! Swojskie melodie Lwowskie i nie tylko, dobre piwo tudzież smaczna kiełbaska rozruszała tak do tej pory dość niemrawe towarzystwo że jak nigdy wszyscy bawili się do samego końca. Jak zwykle prym wiodła w tańcach nasza Wandzia i pan Leszeczek, choć i Zbyszek niczego sobie poczynał na parkiecie. Odkąd moja dolegliwość mobilna nie pozwala mi dotrzymywać Wandzi kroku, a jej nie spożyte siły nie pozwalają utrzymać jej  spokojnie na ławie koniec końców i Zbyszek chyba polubił ten rodzaj zabawy i idzie mu coraz lepiej. Na kwatery wracaliśmy przez śpiące głęboko miasto prowadząc rozważania nad urbanizacją takich miast jak Polanica. Stawiać gęściej domy czy pozostawiać zielone skwery.  sprawy nie rozstrzygnęliśmy aż do samego domu w którym wspólnie mieszkaliśmy.
 


Dzień trzeci:  

30.04 WTOREK
9°° - 15°° Wycieczka
16°° - 19°° Projekcje konkursowe IV
20°°

Seans specjalny oraz       spotkanie ze znanym reżyserem profesjonalnym

Wczesne wstawanie nie jest atutem Sawitów, a po wczorajszej imprezie dzisiejsze wstawanie dla niektórych opóźniło się jeszcze bardziej i śniadanie było mocno opóźnione.

Na wycieczkę nie pojechałem bo tam gdzie była planowana (Czarna Góra) już byłem i te tereny poznałem z Sawą wcześniej. Za to poszedłem z Myszkami na daleki spacer zaliczając w/g planu stację kolejową, żeby sprawdzić o której będę miał pociąg w czwartek na powrót do Warszawy i gdzie odbyła się sesja zdjęciowo filmowa, następnie przez nieznane jak do tej pory i przez to mocno przez nas obfotografowane i filmowane tereny Polanicy przeszliśmy do Huty Szkła Barbara, gdzie Wandzia chciała zobaczyć naczynia szklane w sklepiku przy hucie. Wąskimi uliczkami przeszliśmy pod południowo wschodni stok Garncarza przez Polaniczan nazywany Góralką gdzie była nowa całkowicie atrakcja Polanicy, letni tor saneczkowy. Namówieni przeze mnie zjechali po jednym razie mocno hamując, Zbyszek bo zjeżdżał z kamerą w ręku filmując cały zjazd, a Wandzia ze strachem w oczach pojawiła się przy dolnej stacji bardzo powolutku mocno hamując.

Po obiedzie składającego się jak zwykle dla mnie ze smażonego pstrąga i herbaty udaliśmy się na pierwsze w tym dniu projekcje. Na 19:30 idziemy do kina Światowid na spotkanie z reżyserem Jarosławem Żamojdą i jego filmem "6 dni strusia".

Po powrocie z kina

W kinie światowid obejrzeliśmy historię młodego 26 letniego człowieka, który jako młody rozpoczynający swoją karierę prawnik traci pracę i postanawia zostać koszykarzem. Wierzy że w karierze koszykarza zarobi poprzez role w reklamach zarobi mnóstwo pieniędzy. W filmie pan Jarosław Żamojda ukazał wątpliwości młodego człowieka. Czy sukces to wszystko to co się liczy w życiu?

Po filmie reżyser odpowiadał na dosyć konkretne pytania widzów dotyczących technicznych  zagadnień związanych z powstawaniem tego filmu, jak też rzeczowo wyjaśnił co się dzieje z Polską kinematografią i planami na jej przyszłość.

Z kina wyszliśmy dosyć późno. Zrobiliśmy sobie okolicznościowe zdjęcia przed kinem bo zapewne zebranie naszej wesołej licznej gromadki w innym terminie było by zapewne bardzo trudne. 

Mile zaczęty wieczór należało naszym Sawowskim zwyczajem kontynuować lecz niestety Polanica tak bardzo mocno dba o zdrowie swoich kuracjuszy że po godzinie 22:00 raczej trudne jest znalezienie jakiegoś lokalu żeby  w nim można było napić się w miłym towarzystwie co najmniej piwa. Jedynie w takim momencie można liczyć na naszą kochaną rezydentkę Teresę, która postarała się o wpuszczenie po zamknięciu do kawiarni Zdrojowej i tam posiedzieliśmy dobrą godzinkę, a może i dłużej nad piwkiem z sokiem. W międzyczasie dotarło do nas kierownictwo kawiarni, tzn pan Marian z Halinką. Późną noc dotarliśmy do domu i około godziny 2:00 mogłem dokończyć trzecią kartkę z Dziennika Festiwalowicza.  

I  znowu będę musiał jutro używać LEWARA przy budzeniu towarzystwa.

 



Dzień czwarty:  

1.05

ŚRODA

10°° Spotkanie z Jury
12°° Warsztaty
16°° Zakończenie i ogłoszenie werdyktu Jury
Już w domu
Ci co bacznie śledzili tę stronę długo czekali na wypełnienie czwartej kartki z dziennika festiwalowicza, ale natłok wydarzeń oraz towarzyszących imprez ostatniego dnia spowodowały brak czasu na uzupełnianie ciągłe dziennika, a ostatnia impreza , która skończyła się bardzo późno spowodowała i u mnie spore zmęczenie tak że będąc już w domu w Warszawie mogę teraz przypominając te ostatnie chwile Festiwalu Pol-8 uzupełnić dziennik o wydarzenia z ostatniego dnia.
 
 Dzień czwarty
Poranne spotkanie z JURY nie wypadło najlepiej, frekwencja uczestników festiwalu była raczej nikła. Mogę tylko na plus odnotować obecność Łukasza i Doroty. W godzinach przedpołudniowych rozpoczęło się zakończenie festiwalu i wręczenia nagród po których obejrzeliśmy nagrodzone filmy. 
 (Wykaz filmów nagrodzonych znajdziecie na macierzystej stronie    AKF SAWA pod adresem http://akfsawa.republika.pl pod klawiszem
Do godziny 16:00 włóczyłem się po Polanicy zapamiętując i fotografując to ulubione przeze mnie miasto bo zapewne zobaczę je dopiero za rok. Spotkałem się z resztą Sawitów tuż przed obiadem na tradycyjnego pstrąga z tym razem z małym piwkiem.
O godzinie 16:00 rozpoczął się kolejny punkt imprezy zamykającej Festiwal Pol-8 koncert w parkowej muszli zespołu wokalnego Tercja Pikardyjska z Ukrainy, zapowiedziane występy zgromadziły przed muszlą tłumy słuchaczy, którzy żywo reagowali na wspaniały koncert wywołując zespół kilka razy na bisowanie.

Po koncercie postanowiliśmy się spotkać na kiełbasce z grilla i piwku w ogrodzie Naszej rezydentki Teresy Majewskiej z drugą naszą rezydentką Zosią Janiszewską, która przez wiele lat była kierowniczką Kina "Światowid" gdzie poprzednio przez bardzo wiele lat odbywało się Pol-8, a która bardzo wspierała organizatorów festiwalu. 
Impreza przeciągnęła się do późnych godzin nocnych była wspaniała, były wymyślone na szybko  przez Wandzię zawody i ćwiczenia siłowe i kalambury. Nie można pominąć tutaj wizyty na imprezie Mariana i Halinki szefostwa  kawiarni Zdrojowa. Trudno nam jak zwykle rozstać się tak i tym razem bardzo późno pożegnaliśmy się z Tereską i Wackiem , bo następnego dnia miałem planowany wyjazd do domu.