POGRZEB WOJTKA CZARNECKIEGO


żródło


  • We środę, 28 lutego br. spotkaliśmy się w kościele Św. Ignacego przy Cmentarzu Północnym (Wólka), żeby pożegnać Wojtka Czarneckiego. Msza żałobna rozpoczęła się o godzinie 11:00. Wzięli w niej udział praktycznie wszyscy klubowicze, którzy byli w stanie dotrzeć. W pogrzebie wzięło udział blisko 60 osób - rodziny, sąsiadów, przyjaciół muzyków. Z naszego Klubu obecnych było 19 osób. W czasie mszy grały organy i skrzypce - wojtkowy instrument. Na grobem po krótkiej liturgii, wspomnienie o Wojtku odczytał Leszek Boguszewski.
  • Informujemy, że spotkanie wspominkowe odbędzie się w Klubie w piątek, 9 marca o godz. 20:00. Serdecznie zapraszamy! Gdyby ktoś chciał odwiedzić grób Wojtka, podajemy jego namiary [S-VII-1, 7-22]. Poszczególne liczby oznaczają [kwatera-rząd-grób].



  • źródło


    Tekst wygłoszony przez Leszka Boguszewskiegdnia 28 lutego 2007 roku na pogrzebie Wojtka Czarneckiego, składający się ze wspomnień napisanych przez żonę Wojtka Jadzię, a uzupełniony przez Leszka informacją o działalności Wojtka w Amatorskim Klubie Filmowym SAWA

    28.02.2007. Pogrzeb Wojtka Czarneckiego.
    28 lutego na Cmentarzu Północnym pożegnaliśmy Wojtka Czarneckiego. Z klubu SAWA uczestniczyło 19 osób. Mowę pożegnalną wygłosił Leszek Boguszewski. Publikujemy tekst mowy pożegnalnej:
    Wspomnienie o Wojtku

      Urodził się w 1942 roku w Poznaniu w rodzinie muzyków. Po wojnie wraz z rodzicami zamieszkał w Gdyni Orłowo. Pierwszym jego nauczycielem skrzypiec był jego ojciec, znakomity skrzypek i pedagog. Następnie młody Wojtek ukończył w Gdańsku Liceum Muzyczne z wyróżnieniem i wyruszył do Warszawy, gdzie ukończył studia wyższe w Akademii Muzycznej w klasie skrzypiec  prof. Tadeusza Wrońskiego otrzymując tytuł magistra sztuki. Pozostał w Warszawie na stałe, gdzie założył rodzinę i rozpoczął karierę zawodową. Grał w Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia pod dyr. Stefana Rachonia i w Orkiestrze Operetki Warszawskiej. Wiele lat spędził na kontraktach zagranicznych – trzy lata grał w Orkiestrze Symfonicznej Filharmonii w Oslo w Norwegii, trzy lata w Orkiestrze Teatru Operowego w Detmold w Niemczech Zachodnich. Później grywał w orkiestrach kurortowych w Niemczech Zachodnich. Po powrocie do Polski był profesorem skrzypiec w Liceum Muzycznym w Warszawie, a ostatnio grał w Łomżyńskiej Orkiestrze Kameralnej i nauczał gry skrzypcowej w Szkole muzycznej I i II stopnia w Łomży. Niedawno przeszedł na emmeryturę.

      Od młodości był zamiłowanym filmowcem amatorem i fotografem. Równolegle z działalnością zawodową uczestniczył w pracach Amatorskiego Klubu Filmowego SAWA. Wojtek był człowiekiem o żywiołowym temperamencie, zawsze pogodny i uśmiechnięty, pełen energii i dobrych pomysłów. Miał dużo uroku osobistego, a przede wszystkim poczucie humoru i optymistyczne spojrzenie na życie. Wojtek był człowiekiem niezwykłym. Był wrażliwym, utalentowanym artystą, muzykiem, pedagogiem szkół muzycznych. Jego śmierć to duża strata dla kultury polskiej. W życiu prywatnym był kochającym mężem, ojcem i dziadkiem.     W ostatnich latach, gdy ciężko chorował, nie miał już siły, aby dalej działać zawodowo i hobbistycznie. Zasłużona emerytura trwała krótko, zaledwie 4 lata. Nie zdążył się nią nacieszyć. Walczył ze zbliżającą się śmiercią. Intensywna opieka lekarska nie była w stanie odwrócić skutków choroby. Rodzina troskliwie opiekowała się nim i do końca podtrzymywała na duchu. Jego odejście to wielki ból dla jego najbliższych, rodziny i przyjaciół. Z ogromnym żalem i ze łzami w oczach żegnamy cię wszyscy, pogrążona w głębokim smutku i żałobie rodzina, przyjaciele, koledzy, sąsiedzi. Pozostaniesz w naszej pamięci. Odchodzisz tam, gdzie nie ma cierpienia i smutku. Odchodzisz tam, gdzie szczęście jest wieczne. Tam kiedyś wszyscy się spotkamy. A teraz żegnaj i odpoczywaj w pokoju. Dziękujemy Ci za Twoje życie, za to że byłeś wśród nas.

      W Klubie Filmowym SAWA Wojtek pojawił się na początku lat siedemdziesiątych. Jako człowiek pełen energii szybko włączył się w nurt życia klubowego. Ale przede wszystkim był utalentowanym artystą i zaczął szybko tworzyć filmy piękne i mądre, takie jak „Stary motyw” i „Na planie”, pogodne i dowcipne jak „Szałowy Sylwester”, czy będące parodią horrorów, tu przykładem może być strach.

      O tym jaką rangę miała jego twórczość świadczą liczne nagrody na ogólnopolskich i światowych festiwalach. Łącznie zdobył 23 nagrody. Przed trzema tygodniami jego film „Stary motyw” był wyświetlany w kinie Luna na pokazie z okazji 50 rocznicy powstania Federacji Niezależnych Twórców Filmowych.

      Wojtek był tez aktorem, zarówno w niektórych swoich filmach jak i filmach kolegów z Amatorskiego Klubu Filmowego SAWA. Występował też jako juror w festiwalach krajowych. W klubie nazywaliśmy go Eugeniuszem. Gdy ktoś pytał dlaczego Wojtek to Eugeniusz, odpowiadaliśmy, że Eugeniusz to więcej niż geniusz.

      Osobiście bardzo będzie mi brakowało rozmów z Wojtkiem. W dzisiejszych czasach pełnych zgiełku medialnego rozmowa z człowiekiem inteligentnym, mądrym i dowcipnym była prawdziwą przyjemnością, działającą na mnie jak muzyka relaksacyjna. Będzie mi brakowało rozmowy z tobą Wojtku.

      Jedną z ważniejszych rzeczy, która zostaje po człowieku jest pamięć o nim w ludzkich sercach i umysłach. Pamięć ta jest szczególnie ważna, gdy odchodzi człowiek mądry o dużej wiedzy i inteligentny. Pielęgnujmy pamięć o Wojtku Czarneckim w naszych sercach i umysłach. Żegnaj Wojtku!