ANDRZEJ PILEWSKI   WIELOLETNI CZŁONEK AKF SAWA
ur. 2 lipca 1923 r. - zm. 13 maja 1996 r.
W poniedziałek, dnia 13 maja 1996r. zmarł przeżywszy 73 lata Andrzej Pilewski     wieloletni członek AKF SAWA, zwany „Mrówkiem” lub „Inżynierem Bajarzem”. Pogrzeb odbył się w piątek, dnia 17 maja br. o godz. 13.00 po nabożeństwie w kościele Św. Karola Boromeusza na Powązkach.

W trakcie mszy zostało wygłoszone wspomnienie o Andrzeju. Ponieważ zawiera masę nieznanych nam szerzej faktów z Jego życia, przytaczamy je w całości. Oto ono:

„Andrzej Pilewski, syn legionisty wychowywany od czwartego roku życia przez owdowiałą matkę, jak wielu polskich patriotów, których młodość przypadła na lata II Wojny Światowej i okupacji hitlerowskiej wstąpił do Armii Krajowej. Przydzielony do Batalionu  „Oaza”,   walczył  od 1 sierpnia 1944 roku pod pseudonimem „Luboń” na Sadybie i Dolnym Mokotowie, skąd pod koniec Powstania kanałami przedostał się z grupą kolegów do Śródmieścia. Razem z nimi został wysłany do Stalagu Falingbostel, a następnie Borsten. Za udział w walkach powstańczych otrzymał z Londynu „Medal za Wygraną Wojnę”, oraz odznaczenie „Polska Swojemu Obrońcy”.

Po powrocie do kraju w 1946 roku, powrócił do rozpoczętych w czasie okupacji studiów na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej, skąd jednak został relegowany tuż przed dyplomem za „obcość klasową”.                              

Jako „zapluty karzeł reakcji” postanowił wspólnie z kolegami z taką samą jak On przeszłością założyć Spółdzielnię Chemiczną „Halogen” w Warszawie przy ul.Polnej. Wkrótce też zaczął odnosić swoje pierwsze sukcesy zawodowe.

Dyplom inżyniera chemii otrzymał dopiero w 1957 roku. Był autorem licznych opatentowanych wynalazków i wdrożeń technicznych. W 1966 roku rozpoczął pracę         w Spółdzielni Chemiczno-Farmaceutycznej „Unia” w Warszawie, gdzie poprzez szereg stanowisk zostaje Prezesem d/s Rozwoju. Był wzorem i zawodowym autorytetem dla wielu młodych inżynierów. Ich drogę zawodową inicjował, wspierał swoją mądrością, doświadczeniem i interesował się nią do ostatnich chwil swojego życia.

Był człowiekiem czynu i optymistą zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym. Zawsze skupiał wokół siebie wielu przyjaciół. Jego pasją prywatną były podróże po świecie i film amatorski. Przez wiele lat był członkiem Amatorskiego Klubu Filmowego SAWA.

Najwyższą wartością życiową była dla niego zawsze rodzina. Przez wiele lat sam był dla niej opoką, a kiedy został przyciśnięty wieloletnią chorobą, najbliżsi pomagali Mu z nią walczyć i stanowili dla niego wielką podporę.

Swojemu synowi wpajał zasadę, że przez życie należy przejść tak, aby spoglądając w lustro zobaczyć w nim zawsze uczciwego człowieka.” 



źródło