Gdzieś na zachód od Warszawy pośród ugorów i chaszczy opodal pola dzikiej kukurydzy pojawił się zaprzęg złożony z czerwonego starego już  konia i wozu wyładowanego po brzegi wszystkim tym co potrzeba do życia na dzikim zachodzie, a na nim stary traper Old Tom przez młodszych nazywany  Uncle Tom. Wnet pojawili się i inni traperzy podążający jak i ja na to nietypowe biwakowanie pod gołym niebem, a zemną moim zielono pomalowanym wozem podążali Lady Joanna i Ms. Leszek. Wnet zbudowana została na prędce kuchnia polowa aby tym wszystkim co nie jedli od rana nasmażyć placków żeby zaspokoili pierwszy głód. Najedzeni chyżo poczeliśmy popisywać się naszymi zdolnościami strzeleckimi z naszych traperskich flint "Jarzębinówek",

a także na wzajem popisywaliśmy się umiejętnościami jeździeckimi.

Panie też sobie całkiem dobrze dawały radę na koniu