linia3.gif (6399 bytes)

Tytol.gif (11470 bytes)

SMILE.gif (1579 bytes)

linia2.gif (4535 bytes)

M ÓJ ŻYCIORYS W SKRÓCIE

Urodziłem się, jak większość, siłami natury już około 40 lat temu, w Warszawie, w znaku skorpiona (doniesienia na ten temat różnią się między sobą). Miałem farta, bo przez pierwsze sześć lat życia mieszkałem w Markach pod Warszawą. Wtedy była to jeszcze spora wiocha. Dzięki temu miałem więc okazję, by nałykać się na zapas świeżego powietrza. Tam też rozwinęło się moje zainteresowanie przyrodą. Miałem sporo praktyki, gdyż jeśli tylko była okazja i nikt nas nie widział, mordowaliśmy z bratem okoliczne kury lub nadmuchiwaliśmy żaby na pobliskiej, nadrzecznej łące. Wprawdzie, gdy sprawy wychodziły na jaw dostawaliśmy lanie, ale nie złamało to mojego ducha badacza przyrody.

Wreszcie wszystko co piękne musiało sie skończyć, więc i my przenieśliśmy się do Warszawy, a ja przeżyłem prawdziwy stres, gdy poszedłem do pierwszej klasy szkoły podstawowej.



Szkoła podstawowa

Przez osiem lat próbowano mnie zindoktrynować i zaszufladkować, ale się nie dałem. Byłem już zahartowany na kurach i żabach. Te osiem lat minęło jak mgnienie oka (chociaż wtedy wcale tak mi się nie wydawało) mimo, że działo się w tym okresie tak dużo.

Kolegów miałem naprawdę fantastycznych i doświadczonych. Już w drugiej klasie zostałem gruntownie uświadomiony na zdjęciach pornograficznych, które przerośnięty, szkolny kolega wykradł ojcu z domu. W siódmej klasie natomiast, na terenie szkoły pojawiła sie policja szukając dwóch dowcipnisiów, którzy na zabawie szkolnej zabawili się w tatusia i mamusię z dziewczynką z sąsiedniej klasy (podobno wbrew jej woli).

W okresie tym zaliczyłem też żóltaczkę oraz w wyniku ciekawego eksperymentu całkowicie odzwyczaiłem się od palenia papierosów. Otóż kiedyś (ok. 7 klasy) kupiliśmy z kolegą (pierwszy raz w życiu) paczkę Zefirów Mentolowych. Poszliśmy do parku i tam w skupieniu, z wypiekami na twarzy wypaliliśmy całą paczkę od razu. Objawy organiczne jakie w wyniku tego doświadczenia zarejestrował mój skołatany mózg, skutecznie i na zawsze zniechęciły mnie do tego rodzaju eksperymentów.

Wreszcie nadszedł czas pożegnać się ze szkołą oraz kolegami i zacząć nowy, już prawie dorosły etap życia w szkole średniej.



Szkola Średnia

Do ogólniaka szedłem już jako zahartowany weteran (taki staż - 8 lat). Spotkało mnie tu jednak rozczarowanie. W klasie byli ludzie z dużo większym stażem życiowym i szkolnym niż ja. Żeby więc nie odbiegać od innych musiałem się bardzo przykładać i ostro nadganiać. Nie przeszkodziło mi to jednak ukończyć szkoły w terminie.

To prawdziwy cud, że te cztery lata szkoły przeszedłem bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu. Te wszystkie eksperymenty chemiczne prowadzone u kolegi w piwnicy (jeden zakończył się wysadzeniem starej węglowej kuchni), pierwsze próby motoryzacyjne na pożyczonych motorach, klasowe wypady wycieczkowe lub na ogniska. To wszystko powinno co najmniej nadszarpnąć moim zdrowiem. Cóż, kiedy w tym wieku człowiek jest młody, silny i głupi. A głupim wiadomo.



Studia

Nadszedł czas matur i każdy zadawał sobie pytanie - Co dalej? Ja, jak już wiecie, miałem ugruntowane decyzje dotyczące mojego dalszego losu i szybciutko złożyłem papiery na Akademię Medyczną w Warszawie.

Niestety, były to czasy kiedy na jedno miejsce czekało kilkunastu kandydatów. Do przyjęcia zabrakło mi kilku punktów. I zamiast jak ktoś inteligentny poczekać i zdawać w następnym roku, a ten przeznaczyć na wypoczynek i zdobywanie dalszego doświadczenia życiowego, zabrałem papiery z AM i przeniosłem je na wydział Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Przyjęli mnie tam bez problemów, na podstawie zdanego na AM egzaminu.

To był piękny okres, jednak szybko sie skończył. Pierwsze prawdziwe miłości i rozczarowania, pierwsze dorosłe problemy. Wtedy własnie człowiek miał najwięcej pomysłów i najwięcej chciał w życiu zmienić.

Koniec studiów i koniec marzeń. Trzeba było się brać do roboty. Bardzo szybko przekonałem się, że z pensji biologa nie da się wyżyć (zajęło mi to jakieś 3 lata).

Ciągle słyszałem, że trzeba być aktywnym, a ponieważ miałem już żonę i dzieci, postanowiłem coś zrobić. Założyłem własną firmę. Do spółki z kolegą zaczęliśmy budować jachty, czarterować sprzęt pływający i prowadzić szkolenia na stopnie żeglarskie. Niestety stare przysłowie mówiące o tym, że "pieniądz robi pieniądz" okazało sie prawdziwe i firma upadła. Trzeba było zaczynać od początku, ale teraz już samemu. Na razie jakoś leci, a co będzie dalej, zobaczymy.


Tak wyglądam teraz