Kilka lat temu pojechałam z grupką przyjaciół do Wiżajn, wcześniej nasłuchałam się od moich znajomych "hymnów pochwalnych" na temat tego uroczego miejsca. Byłam trochę zaskoczona, czym oni się tak zachwycają? Miasteczko niewielkie, poza tym na końcu świata (około 40 km za Suwałkami, niedaleko granicy litewskiej)....

Teraz już wiem o czym mówili i wcale się nie dziwię, że można pokochać Wiżajny. To miejsce mnie urzekło i gdy tylko o nim pomyślę, paszcza mi się cieszy "od ucha do ucha". Tam jest po prostu pięknie, jezioro jeziorem pogania, a tereny są tak malownicze, że aż mnie zatyka - nawet nie macie pojęcia, ile tam jest bocianów (żałuję, że nie potrafię malować, choć nie wiem, czy jakikolwiek obraz lub zdjęcie może oddać ten urok). Wiem jedno... są tam najpiękniejsze zachody słońca i gwiazdy na niebie święcą jaśniej niż gdziekolwiek.

Ale, to co najbardziej mnie urzekło, to niezwykli ludzie... Antek i Marysia - gospodarze, do których jeździmy, są najwspanialsi na świecie. Zajmują się agroturystyką, mieszkają we wsi Wysokie (wieś oddalona od Wiżajn ok. 2,5 km) i przyjmują każdego gościa z tak wielką serdecznością i otwartością, że aż "serce rośnie". Każdy, kto do nich trafi zapamięta na zawsze to miejsce i pewne jest jak "w banku", że zechce tam wrócić. Kiedyś odwiedzili ich turyści, którzy z dumą orzekli, że nie lubią jeździć do tych samych miejsc i każdego roku odwiedzają inne rejony... tak im się tylko wydawało - za kilka miesięcy zadzwonili do Antków i błagali o wynajęcie pokoju. W ogóle dom na Wysokim tętni życiem, rodzinka jest całkiem pokaźna, Antek i Marysia mają czworo dzieci - dwóch chłopaków i dwie dziewczynki (najstarszy Paweł ma 19 lat, najmłodsza Bożenka 14) - super dzieciaki, poza tym mieszkają tam dziadkowie. Niezależnie od pory roku, zawsze są tam jacyś turyści... niektórzy całkiem zadomowieni, czasami chałupa "pęka w szwach"... bo Antkowie przyciągają wszystkich jak magnes.

Dodatkową atrakcją dla niektórych są polowania, Antek jest zagorzałym myśliwym i często zabiera turystów - sympatyków polowania, do lasu. Co prawda nie jestem zwolennikiem zabijania zwierząt i na początku nie byłam zachwycona opowieściami myśliwych. Antek jednak przedstawił mi myślistwo w zupełnie innym świetle. Ten facet w ogóle potrafi pięknie opowiadać o przyrodzie. Tak przy okazji wspomnę, że Antoni jest jedynym w Polsce STRAŻNIKIEM BOBROWYM RP.

wszystkie rybki œpiš w jeziorze...Właśnie, muszę się pochwalić - w Wiżajnach widziałam "oko w oko" bobra (nie jest zbyt urodziwy, ma pomarańczowe zęby), po za tym spotkałam pięknego jenota (był trochę zestresowany gromadą ludzi). Łowiłam też ryby w przeręblu, no dobra przyznam się - nic nie złowiłam, bo zabrakło mi cierpliwości. Poza tym było mi zimno, szczękałam zębami i wypłoszyłam wszystkie ryby.

aby do wiosnyFakt, trzeba przyznać, że zimy w tych stronach są bardzo konkretne. Jestem strasznym zmarzluchem, więc otulam się szczelnie czym popadnie.
Nawet nie wiecie jak uwielbiam tam jeździć, mam już nawet stały "apartament" na dole.
Dzięki przyjaciołom, w minione wakacje dotarłam tam nawet ze swoim wózkiem elektrycznym. Buszowałam po całej okolicy i napawałam oko pięknymi widokami, nie mogłam nacieszyć się wolnością!
Mogłabym gadać o tym całymi godzinami, nie chcę nikogo zanudzać. Powiem zatem krótko - odwiedź to niezwykłe miejsce, a dowiesz się o czym mówię...
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej na temat Wiżajn, zapraszam na strony www reklamujące agroturystykę, znajdziesz tam moich przyjaciół i wiele różnych atrakcji...