|
Teraz już wiem o czym mówili
i wcale się nie dziwię, że można pokochać Wiżajny. To miejsce
mnie urzekło i gdy tylko o nim pomyślę, paszcza mi się cieszy
"od ucha do ucha". Tam jest po prostu pięknie, jezioro jeziorem
pogania, a tereny są tak malownicze, że aż mnie zatyka - nawet
nie macie pojęcia, ile tam jest bocianów (żałuję, że nie potrafię
malować, choć nie wiem, czy jakikolwiek obraz lub zdjęcie może
oddać ten urok). Wiem jedno... są tam najpiękniejsze zachody
słońca i gwiazdy na niebie święcą jaśniej niż gdziekolwiek.
|
Ale, to co najbardziej mnie urzekło, to
niezwykli ludzie... Antek i Marysia - gospodarze, do których
jeździmy, są najwspanialsi na świecie. Zajmują się agroturystyką,
mieszkają we wsi Wysokie (wieś oddalona od Wiżajn ok. 2,5
km) i przyjmują każdego gościa z tak wielką serdecznością
i otwartością, że aż "serce rośnie". Każdy, kto do nich trafi
zapamięta na zawsze to miejsce i pewne jest jak "w banku",
że zechce tam wrócić. Kiedyś odwiedzili ich turyści, którzy
z dumą orzekli, że nie lubią jeździć do tych samych miejsc
i każdego roku odwiedzają inne rejony... tak im się tylko
wydawało - za kilka miesięcy zadzwonili do Antków i błagali
o wynajęcie pokoju. W ogóle dom na Wysokim tętni życiem, rodzinka
jest całkiem pokaźna, Antek i Marysia mają czworo dzieci -
dwóch chłopaków i dwie dziewczynki (najstarszy Paweł ma 19
lat, najmłodsza Bożenka 14) - super dzieciaki, poza tym mieszkają
tam dziadkowie. Niezależnie od pory roku, zawsze są tam jacyś
turyści... niektórzy całkiem zadomowieni, czasami chałupa
"pęka w szwach"... bo Antkowie przyciągają wszystkich jak
magnes.
Dodatkową atrakcją dla niektórych
są polowania, Antek jest zagorzałym myśliwym i często
zabiera turystów - sympatyków polowania, do lasu. Co prawda
nie jestem zwolennikiem zabijania zwierząt i na początku nie
byłam zachwycona opowieściami myśliwych. Antek jednak przedstawił
mi myślistwo w zupełnie innym świetle. Ten facet w ogóle potrafi
pięknie opowiadać o przyrodzie. Tak przy okazji wspomnę, że
Antoni jest jedynym w Polsce STRAŻNIKIEM BOBROWYM RP.
Właśnie, muszę się pochwalić - w Wiżajnach
widziałam "oko w oko" bobra (nie jest zbyt urodziwy, ma pomarańczowe zęby), po za tym spotkałam pięknego jenota (był trochę zestresowany gromadą ludzi). Łowiłam też ryby w przeręblu, no dobra przyznam się
- nic nie złowiłam, bo zabrakło mi cierpliwości. Poza tym było mi zimno, szczękałam zębami i wypłoszyłam wszystkie ryby.
Fakt, trzeba przyznać, że zimy w tych stronach są bardzo konkretne.
Jestem strasznym zmarzluchem, więc otulam się szczelnie czym popadnie.
Nawet nie wiecie jak uwielbiam tam jeździć, mam już nawet
stały "apartament" na dole.
Dzięki przyjaciołom, w minione wakacje dotarłam tam nawet
ze swoim wózkiem elektrycznym. Buszowałam po całej okolicy
i napawałam oko pięknymi widokami, nie mogłam nacieszyć się
wolnością!
Mogłabym gadać o tym całymi godzinami, nie chcę nikogo zanudzać.
Powiem zatem krótko - odwiedź to niezwykłe miejsce, a dowiesz
się o czym mówię...
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej na temat Wiżajn,
zapraszam na strony
www reklamujące agroturystykę, znajdziesz tam moich przyjaciół
i wiele różnych atrakcji...
|