Stary pałac (Menuet z Kwintetu smyczkowego E-dur) muz. Luigi Boccherini oprac. Arkadiusz Janaszek sł. Zofia Haraschin $sopran #d3#c/ $&z&% f"68j ji9^[^] i|w"7i ih8$f.y j3iii$f.y j3iii$f.y ejh$f4 w'cjx1h.& g|jjj"f.|] ejjj1"h.& g|jjj"f.|] ejjj$&z&% f"68j ji9^[^] i|w"7i ih8i.% feeei.% feeei.% hfd"i7 6'cfx2k."`fine |ij d1efghi j1zyj]^h[% f%[^]y1zf"f $4'cdxf1e djihgf g77g hj9hg 6'cfxhi jwd"hi jwd"hi jd1edji ]^]yj$f`pp"hi jwd"hi jwd"hi jd1ed&zy] d.1z6"d1e fghijd 1ezyj]^h[% f%[^]y1zf"f $dy1zfedj ihgf1ed "jwwj df15dj 9'cix `da capo al fine2k Stary pałac śpi, o swej przeszłości śni. W górze srebrny sierp na czystym niebie lśni. Nagle pośród mroku słychać szelest kroków, w ciemnych salach dziwny gwar brzmi. Czyżby jakieś czary? Suną piękne pary. Lekkie skrzypiec tony płyną przez salony. Ożył pałac znów, drży świec złocisty blask, wskrzesza świetność swą jak dawniej jeszcze raz. Znowu stare ściany widzą wdzięczne tany. Za oknami mruga rój gwiazd. Do danserki szepce markiz: pójdź, miła ma, w parku cień, w ciszę drzew, podaj obie swoje dłonie. Ach! Chcę ci wyznać moją miłość, co w piersi mej płonie jak wielki żar. Kocham cię, miła, kocham nad życie, wszak rozliczne twoje wdzięki dawno wielbię skrycie. Kocham cię, miła, kocham bez granic, serce moje tobie w dani składam w tańca takt. A danserka główkę chyli i za wachlarzem ukrywa swą twarz bielszą teraz niż kwiat lilii. Ukłon leciutki składa, pragnie urok chwili zalotnie przedłużyć, nim powie "tak". W oknach błysnął świt i ptak piosenkę śle. Drzewa lekko drżą i szemrzą w rannej mgle. Pałac tonie w mroku, cisza leży wokół. Czy to bajka była? Któż wie? Czyżby jakieś czary? Gdzież są piękne pary? Skrzypce ścichły w dali, pusto znów na sali. Gdzież jest zaklęć szept, co biegł w majową noc? Nie ma czułych słów i znikła przysiąg moc. Tańce, stroje, miłość - wszystko złudą było. Stary pałac prześnił swój sen. $alt $i #d3#c/ "&z&% f661g gg7%3&%[ g|w5g ff6h.[ hggg3i.% hggg3i.% gghh39 w'cjxf|] ejjjj.] ijjj"f.|] ejjjj.] ijjj"&z&% f663f gg7%3&%[ g|w5g ff6g.y djeeg.z djeeg.z f|jddw w'cjx2k."`fine |ij d1efghi h[[h&&f1zz 1ezz&[[[hf 9'cixdj ihgfef e55e fh7ee 6'cfxfg h8ifg h8ifg hijihg [%[^hh`pp"fg h8ifg h8ifg hijiy]^[ i.]4"d1e fghfhi h[[f&&f1zz 1ezz&[[[hf f^]djih gf1edji "h88h ii7hh 9'cix `da capo al fine2k $alt $ii #d3#c/ "&z&% f661e ee5zzzz ew5e ff6f.& ffffg.& ffffg.% gghh7 7'cgxf.|] ejjjj.] ijjj"f.|] ejjjj.] ijjj"&z&% f661e ee5zzzz ew5e ff6g.y djeee.z djeeg.z f|jddw w'cjx2k."`fine |ij d1efghi h&&f&&f1zz 1ezz&[&&ff 6'cfx$dj ihgfef e55e fh7ej w'cjx"fg h8ifg h8ifg ffffff &&&&ff`p"p"fg h8ifg h8ifg ffff$y]^[ f.&6d1e fghfff f&&f&&f1zz 1ezz&[&&ff f^]djih gf1edji 1"e55e ff7hh 6'cfx `da capo al fine2k Stary pałac śpi, o swej przeszłości śni. W górze srebrny sierp na czystym niebie lśni. Nagle pośród mroku słychać szelest kroków, w ciemnych salach dziwny gwar brzmi. Czyżby jakieś czary? Suną piękne pary. Lekkie skrzypiec tony płyną przez salony. Ożył pałac znów, drży świec złocisty blask, wskrzesza świetność swą jak dawniej jeszcze raz. Znowu stare ściany widzą wdzięczne tany. Za oknami mruga rój gwiazd. Do danserki szepce markiz: pójdź, miła ma, w parku cień, w ciszę drzew, podaj obie swoje dłonie. Ach! Chcę ci wyznać moją miłość, co w piersi mej płonie jak wielki żar. Kocham cię, miła, kocham nad życie, wszak rozliczne twoje wdzięki dawno wielbię skrycie. Kocham cię, miła, kocham bez granic, serce moje tobie w dani składam w tańca takt. A danserka główkę chyli i za wachlarzem ukrywa swą twarz bielszą teraz niż kwiat lilii. Ukłon leciutki składa, pragnie urok chwili zalotnie przedłużyć, nim powie tak. W oknach błysnął świt i ptak piosenkę śle. Drzewa lekko drżą i szemrzą w rannej mgle. Pałac tonie w mroku, cisza leży wokół. Czy to bajka była? Któż wie? Czyżby jakieś czary? Gdzież są piękne pary? Skrzypce ścichły w dali. Pusto znów na sali. Gdzież jest zaklęć szept, co biegł w majową noc? Nie ma czułych słów i znikła przysiąg moc. Tańce, stroje, miłość - wszystko złudą było. Stary pałac prześnił swój sen. $tenor #d3#c/ v |f6wh ijw]]]] jw9j djwj.] ddddd.3^ ddddd.3^ jedd6 5'cexj.1[ ijjj1h.[ gjjjj.1[ ijjj1h.[ gjjjv f6wh ijw]]]] jw9j djwd.^ ijjjj.^ ijjjj.^ jhii9 8'chx2k."`fine |ij d1e|hijd 1e]yezyj]^ h^]y1zy]jf 9'cixv m i99i j"f4ji 8'chx"ff f6fff f6f|jd jihijd ]y]^jj`pp"ff f6fff f6f|jd jihi"&&&& |i.[9ij d1efdji j]y1ezyj]^ h^]y1zy]jf iiu m jwwj ii1"5fe 4'cdx `da capo al fine2k Śpi, o swej przeszłości śni. W górze srebrny sierp na czystym niebie lśni. Nagle pośród mroku słychać szelest kroków, w ciemnych salach dziwny gwar brzmi. Czyżby jakieś czary? Suną piękne pary. Lekkie skrzypiec tony płyną przez salony. Znów drży świec złocisty blask, wskrzesza świetność swą jak dawniej jeszcze raz. Znowu stare ściany widzą wdzięczne tany. Za oknami mruga rój gwiazd. Do danserki szepce markiz: pójdź, miła ma, w parku cień, w ciszę drzew, podaj obie swoje dłonie. Ach! co w piersi mej płonie jak wielki żar. Kocham cię, miła, kocham nad życie, wszak rozliczne twoje wdzięki dawno wielbię skrycie. Kocham cię, miła, kocham bez granic, serce moje tobie w dani składam w tańca takt. A danserka główkę chyli i za wachlarzem ukrywa swą twarz bielszą teraz niż kwiat lilii. Ukłon zalotnie przedłużyć, nim powie "tak". Świt i ptak piosenkę śle. Drzewa lekko drżą i szemrzą w rannej mgle. Pałac tonie w mroku, cisza leży wokół. Czy to bajka była? Któż wie? Czyżby jakieś czary? Gdzież są piękne pary? Skrzypce ścichły w dali. Pusto znów na sali. Szept, co biegł w majową noc? Nie ma czułych słów i znikła przysiąg moc. Tańce, stroje, miłość - wszystko złudą było. Stary pałac prześnił swój sen. $bas #d3#c/ v |68j>j j|g7v >w5g>j |ff6v dgggv dgggv >jefd7 jg>jxv jjjjv jjjjv jjjjv jjjjv |68j>j j|g7v >w5g>j |ff6v >jjjjv jjjjj.] |ffgdw |6'cfx2k."`fine v m |666 6vff >9'cixv m jwwj |ff7>jj |f>j|fxv m uff ffffff &&&&ffv m uff ffff&&&& f.&>9v m |f&&f&&f&& fxvff >iiu m |f66f >idw|ff >9-$ci-xv `da capo al fine2k Śpi, o swej przeszłości śni. Sierp na czystym niebie lśni. Pośród mroku szelest kroków, w salach dziwny *gwar brzmi*. Jakieś czary, piękne pary, skrzypiec tony przez salony. Znów drży świec złocisty blask, swą jak dawniej jeszcze raz. Stare ściany, wdzięczne tany. Za oknami mruga rój gwiazd. Pójdź w ciszę drzew, dłonie, ach! co w piersi mej płonie jak wielki żar, jak żar. Wszak rozliczne twoje wdzięki dawno wielbię skrycie. Serce moje tobie w dani składam w tańca takt. I za wachlarzem ukrywa swą twarz, lilii, ukłon zalotnie przedłużyć, nim powie "tak". Świt i ptak piosenkę śle, drżą i szemrzą w rannej mgle. Tonie w mroku, leży wokół. Bajka była? *Któż wie?* Jakieś czary, piękne pary? Ścichły w dali, znów na sali. Szept, co biegł w majową noc? Słów i znikła przysiąg moc. Stroje, miłość, złudą było. Stary pałac prześnił swój sen.