Problemy Osób Niepełnosprawnych
,,Widok z okna" - tomik wierszy
Renata Strug - jest autorką tomiku wierszy
Widok z okna
Lubię ciszę wieczorną mojego balkonu,
wesołe ćmy tańczące przy lampie w ogrodzie;
lubię gwiazdy, co złotem nad dachami płoną
i odbicie księżyca w granatowej wodzie.
Lubię tajemną ciemność wzgórza z modrzewiami,
szum wiatru wśród gałęzi, zapach ściętej trawy;
jarzębinę, co ze mną dzieli się myślami,
siwego brzegu pejzaż zamglony i łzawy.
Lubię to moje miejsce - bożym planowaniem
przeznaczone, nadane - w cudnym kątku ziemi.
W serce serdecznym piórem zostało wpisane -
widok z okna się w świata widzenie przemienił.
Nieuchronność
Nie zatrzymasz bańki mydlanej na słomce,
choć piękna jak cud cudów, choć się mieni słońcem;
nie zawrócisz rozmowy wpół gestu, wpół słowa;
nie złapiesz w dłonie tęczy chociaż kolorowa;
nie wstrzymasz w locie ptaka, ni dmuchawca puchu,
ani rosy w południe, ni wiatru w bezruchu.
Nie zatrzymasz serc bicia i wędrówki ziemi,
ani złotych wakacji, ni przyjścia jesieni.
Nieuchronnie mijają rzeczy i zdarzenia,
odchodzą chwile, doby... lecz coś się nie zmienia,
czegoś nie da się zgubić. Coś trwa, coś zostaje.
Gdzieś w głębi duszy, cicho gra malutki grajek
najpiękniejszą muzykę, najcudniejsze scherza,
co łączą się i płyną falą, rytmem serca.
I już w nas pozostają duchowym przesłaniem
łagodnie bratającym trwanie i mijanie.
Nieuchronność omija, co chcemy ocalić,
wystarczy ciepłą iskrę pod sercem zapalić,
by rosły w nas i trwały ulotne wrażenia -
drogowskazy pamięci najmilsze - wspomnienia.
Tęsknota
Gdzie gołębie z ufnością siadają na dłoni,
a róże za złotówkę dają wprost ze dzbana,
gdzie świeże obwarzanki czekają od rana
i dzwony na wieżycach wciąż dzwonią i dzwonią...
Gdzie słońce twarz ogląda w trąbce hejnalisty,
co gwar miasta wstrzymuje na cztery minuty,
a ,,Adaś" do cokoła na wieki przykuty
z brązową rezygnacją o swym losie myśli...
Gdzie witrażem świetlistym w rzece się odbija
nadwiślańskich kamienic i placów uroda,
z dostojeństwem i dumą Jej Wysokość Woda
stare mury kościołów i Wawelu mija...
Gdzie to miasto najmilsze, gwarne, kolorowe -
tęsknię. Jego przestrzeni brak mi i szczodrości;
Ono świata nie dzieli na swoich i gości,
tylko serce otwiera. Chylę przed Nim głowę.
Są jeszcze
Są jeszcze drobne serca drgnienia,
dzwonków świątecznych kołysanie,
uściski dłoni i westchnienia,
i ciepło, które w nas zostanie...
Są jeszcze złote gwiazd promienie
zaklęte w małej łez kropelce,
bez słów uśmiechy i spojrzenia,
i radość podzielona sercem...
Są jeszcze jasne, dobre znaki
najczystszym piórem zapisane,
co z duszy wiodą prostym szlakiem
w głąb Tajemnicy Niepoznanej....
Na Nowy Rok
Oczom
więcej blasków bursztynowych,
by mroki duszy ciepłem ogrzewały;
więcej łez dobrych i spojrzeń tęczowych,
by chmurne myśli światłem rozjaśniały...
Ustom
więcej złotych wykrzykników,
by świt umiały witać w zachwyceniu;
więcej odwagi, pewności ogników,
by rzeczy zwały prosto po imieniu...
Dłoniom
więcej wrzosowej ufności
gestów najprostszych, uścisków najszczerszych,
by znaki serca witały z radością,
jak się na niebie wita gwiazdę pierwszą...
Sercu
więcej słonecznej nadziei,
więcej muzyki dzwonków kryształowych,
by mogło znaleźć w sobie i podzielić
iskrę miłości na tysiące nowych....
Wiosna
Szarą mgieł sukienką otulona,
z roztańczonym, psotnym wiatrem na ramionach,
budzi stare drzewa z zimowej tęsknoty,
wplata w bure pola promień słońca złoty;
maluje leciutką zielonością łąki,
rozwija zaspane i nieśmiałe pąki,
świt czaruje śpiewem ptaków kryształowym,
na gałęziach kładzie kotki - bazie płowe;
wita srebrnym śmiechem zbudzone motyle,
kąpie im skrzydła w tęczo złotym pyle.
Słonecznym dotykiem dłonie nam ogrzewa
w duszy nuty układa i ubiera w słowa ...
Zanim kwiaty rozdzwoni wiosenną piosenką
wybiegnij na spotkanie i podaj jej rękę!
Odkryjmy na nowo
Uzbrojeni po zęby w gorsety wynalazków
bez przeszkód poznajemy kosmiczne tajemnice
i zdawać by się mogło, że całe nasze życie,
to zdobywanie świata - od brzasku do brzasku...
Pochłonięci bez reszty badaniem materii,
tworzeniem nowych statków do makroedenu
czasem - patrząc przed siebie - nie wiadomo czemu
czujemy się przegranym losem na loterii...
Wszechświat kurczy się nagle do czterech ścian domu,
dziejowe posłannictwo spada z piedestału
i otwiera nam oczy na tę prawdę małą,
że wypłakać swe bóle - też trzeba mieć komu.
Zapomnijmy na chwilę o misjach w przestrzeni,
zrzućmy szyte na miarę sukcesu ubrania;
anielskie, pełne blasku skrzydła u swych ramion
zapomniane - odkryjmy na nowo, wzruszeni.
One - kosmiczne statki - same nas zawiodą
do ciągle niezdobytych planet dla ludzkości;
we wszechświecie współczucia, ciepła i miłości
będą nam przewodnikiem i najbliższą drogą.
Pewność
Miękka chusteczka
ocierała łzy, smutki małe i duże,
przeganiała gwałtowne, dziecinne burze
Twój Uśmiech
Ciepły szal
otulał radosne chwile i ogniki,
co tańczyły nieśmiało w rytm serca muzyki
Twoje dłonie
Kryształowe lustra
malowały moje najlepsze odbicie,
każdą chwilę dobra w podwójnym zachwycie
Twoje oczy
Kolorowy parasol
przeganiał czarne chmury i złe zawieruchy,
dawał iskrę nadziei i ziarnko otuchy
Twoja miłość
Twój uśmiech, Twoje dłonie, Twoje dobre oczy,
Twoje serce - przy moim wytrwale wciąż kroczy;
Tak było, jest i nadal zostanie tak samo ...
Za tę pewność niezbitą
dziękuję Ci, Mamo.
Majowa Madonna
Bądź pochwalona Królowo Skowronków,
jaskrów kobierzec Twoim stopom bosym
rozściela łąka, piosnką siwych dzwonków
wita Twój uśmiech, rosą złoci włosy.
Bądź pozdrowiona Pani Sadów Białych,
w wianku pszczół miodnych - stubarwnej koronie,
perłami wdzięcznych kwiatów obsypały
zbudzone drzewa Twe matczyne dłonie.
Bądź pozdrowiona Jasnych Wód Królowo,
szemrzące nuty Tobie na kamykach
przejrzysta woda wciąż mruczy na nowo,
powtarza echem, co w dal z nią umyka.
Bądź pozdrowiona Pani Dobrych Znaków
Twe oczy budzą tęczę z zamyślenia,
oddechem srebrzysz lekkie skrzydła ptaków,
chmury - jak chustkę - unosisz ramieniem,
by szare myśli słońcem opromienić
i ogrzać serce, łzę cichą osuszyć...
Królowo Maja, przed Twoim imieniem
jak wosk topnieją zatwardziałe dusze,
a Ty jak kwiaty zbierasz je w bukiecie,
pełna dobroci i wiary w człowieka,
gwiazdą nadziei najjaśniejszą świecisz
i ciągle czekasz...
Mojej Mamie
Chciałabym Ci, Mamo, posłać w moim liście
kroplę rosy ubraną w srebrną pajęczynę,
by iskier tysiącami błyszczała perliście
i otulała dłonie w pochmurnej godzinie...
Chciałabym Ci, Mamo, kolorowej łąki
ukroić, jak szarlotki kawałek, z jabłkami;
w kaczeńce ustrojony i w liliowe dzwonki,
i rozwinąć dywanem pod Twymi stopami...
Chciałabym Ci, Mamo, ze skrzydeł motylich
pyłkiem - jak malarz pędzlem - tęczę wymalować,
byś w jej łagodnym blasku, gdy głowę pochylisz,
mogła odnaleźć uśmiech, a zmęczenie schować...
Chciałabym Ci, Mamo, z obłoków majowych,
w najpiękniejszych odcieniach, w najjaśniejszych tonach,
zebrać nici i utkać chustę koronkową,
byś ją mogła - jak skrzydła - nosić na ramionach...
Chciałabym Ci, Mamo, w zielonej kopercie
wysłać najlepszą cząstkę wiosennego świata,
a w rogu z prawej strony - namalować serce
czerwonym atramentem z podpisem -
Renata
Odzyskać nadzieję
Nim na szybie srebrne deszczu krople
miast przerażać, będą tęsknie dzwonić;
Zanim chmury smutne, szare, mokre,
przed upału skwarem będą bronić;
Zanim woda szałem ogarnięta
znowu śpiewać będzie na kamykach,
nim na brzegach znów zakwitnie mięta;
Nim świerszczowa popłynie muzyka,
a kałuże tęczą się rozzłocą
zamiast szarpać domy, pola, drogi;
Zanim woda miast nas budzić nocą,
rosą mile będzie chłodzić nogi...
Wiele minie czasu, bólu, życia,
złych snów, żalów, rozpamiętywania;
łez bezsilnych, słów szeptanych skrycie,
upartego w sobie win szukania.
W końcu w serce, chociaż wciąż pamiętać
będzie tamte chwile przerażenia,
spłynie jasny ton nadziei
i udzieli światu przebaczenia.
List do lata
Gdzie jesteś cudne lato z płowymi lokami?
Czyś o nas zapomniało? Czy się droczysz z nami?
Czemu kryjesz za chmurą swe oczy gorące
i na łąkach nie tańczysz, zbóż nie złocisz słońcem?
Czy wolisz świat oglądać w lusterkach kałuży,
łudzić nas nadziejami i marzenia burzyć?
Nie bądź takie kapryśne! Daj nam się polubić!
Odsuń chmury i parę promyków racz zgubić;
uśmiechnij się perliście do jabłek na drzewach,
osusz krople na liściach i w trawach zaśpiewaj!
Zanurz rękę w potoku, rozwiń smutne róże!
Przybądź lato nareszcie! Nie zwlekaj już dłużej!
Czekamy z utęsknieniem. To do zobaczenia!
Pozdrawia cię i wzywa tu
Strugowa Renia
P.s.
Napisz złotym pędzelkiem na noskach mych dzieci,
że przepraszasz, pamiętasz i już do nas lecisz!
Kartki z wakacji
Morze przędzie wytrwale
koronkowe rąbki halek,
wplata w nie słońca blaski
i kładzie je na piasku...
Potem w wstydliwie z ukłonem
zbiera fale koronek
i chowa pod wody spódnicą,
a mewy krzyczą, krzyczą,
krzyczą...
Wysyłam wodnym ekspresem
list na piasku pisany -
pełno w nim słońca, wiatru
i słonej, morskiej piany...
Adres - znam ja i piasek,
całą treść - sine fale
z szumem i pobłażaniem
niosą dalej i dalej...
A kiedy przyjdzie jesień
z obliczem zapłakanym
mój złoty list dni słotne
rozświetli wspomnieniami...
Ogłoszenie
,,Na chodzie" serce zamienię -
całkiem jeszcze zdrowe,
z dobrymi zastawkami,
zwykłe, dwukomorowe;
pracuje bez przestojów,
wydajność w granicach normy,
puls ustabilizowany,
pewny i spokojny;
sprawne, ciche, wytrwałe,
odporne na zmiany;
słowem organ bez braków,
dobrze utrzymany!
Oczekuję tylko poważnych propozycji.
pod uwagę będą brane
wyłącznie serca ,,z charakterem",
mogą być lekko połamane,
trochę obite,
zabiegane, zdyszane
i trochę zużyte.
Ale oprócz żył, tętnic,
przedsionków, zastawek
muszą mieć mały kącik,
zakamarek, skrawek -
co by duszę pomieścił,
słońca blask przenosił:
do kochania, cierpienia,
gniewu i przeprosin;
do zachwytu nad światem,
do ciepłych uśmiechów;
do łez i westchnień cichych,
do żalu za grzechy,
do łatania rozdartych przyjaźni i marzeń,
do budzenia nadziei
pośród szarych zdarzeń.
Takie serce w zamianie przyjmę
i obiecuję,
że się nim z poświęceniem
szczerze zaopiekuję.
Koniec lata
Jeszcze ciepłym promieniem słodko pieścisz skórę,
jeszcze barwny parasol rozkładasz w ogrodzie,
jeszcze jasnym porankiem uśmiechasz się czule,
lecz każdy dzień mi szepce, że z wolna odchodzisz.
Jeszcze się macierzanki zachwycasz wonnością,
pływasz w nurcie uśpionym twoim ciepłem rzeki,
jeszcze blaskiem zachodów obdarzasz z hojnością,
lecz już z wolna odchodzisz w jakiś kraj daleki.
A ja tak bardzo pragnę zatrzymać cię w dłoniach.
Jak muszlę, co fal morskich ma w sobie muzykę
do serca cię przyłożyć, gdy świat w śniegu tonie
i ogrzać je z twych włosów wesołym kosmykiem.
Rozmowa z wiatrem
O czym śpiewasz pod moim oknem?
O tym, że hulam po polach i moknę,
że przeganiam mgły nad polami,
że psocę i żartuję z chmurami...
I jeszcze o czym?
O tym, że pani jesień dostojnie już kroczy,
w malachitowej sukience do ziemi
i że się zakochałem w tej pięknej jesieni...
Do stóp rzucam jej liście oliwkowo-płowe,
kąpię drobniutkie stopy w rosie kryształowej,
rumieńcem jabłek witam jej uśmiech z bursztynu,
stroję ją w najczerwieńsze kiście jarzębiny,
barwnym płaszczem otulam przed zimnem
i deszczem
i szepczę jej do ucha kolorowe wiersze...
Pozwól, że moje okno otwarte zostanie,
chcę cię wpuścić do domu i twoje śpiewanie.
Jesień na Pasierbcu
W witraże malowane pola, łąki, drzewa:
na pagórkach uśpionych słońce blask rozlewa,
układa sznur korali z brylantowej rosy;
wiatr wplata rdzawe liście w traw jesienne włosy;
pajęczynowych nici srebrem koronkowym
oplecione ostatnich róż dostojne głowy...
Z zamyślenia niesfornym świergotem zbudzona,
Matka Boża wybiega z szalem na ramionach
w ten jesienią pachnący, kolorowy ranek.
Spogląda na doliny szronem malowane,
na lasy purpurowe, tkane jasnym splotem,
na niebo lazurowe, chmury biało-złote
i myśli: jakaż piękna pasierbiecka ziemia,
gdzież mi być, jeśli nie tu, Matką Pocieszenia?
Krzyż
Znakiem Bożej Miłości na życia rozstajach
Krzyż - jak wielki pytajnik - w serca nam zagląda;
w Nim grzechy nasze, bóle idziemy ukoić,
z Niego wiarę czerpiemy i siłę, i mądrość.
Jako wierny towarzysz naszych dni i nocy,
od początku do końca - zawsze razem z nami,
pełen miłości przy nas wciąż wytrwale kroczy,
z Nim żyjemy, z Nim w sercu cicho zasypiamy.
Znaki serca
Na Święto Zmarłych
Gwiazdom rozsypanym w niebieskim oceanie,
w chryzantemowych wiankach, w jodłowych
warkoczach
płomienie jaśniejące idą na spotkanie;
płyną nad horyzontem, w łunę się jednoczą
i swoim ciepłym blaskiem ziemię rozświetlają,
modlą się razem z nami i w zadumie trwają.
Ogniki zapalone - jasne serca znaki,
płynące cichą nutą boskiego przesłania;
ślady w duszy pisane, pamiętania ptaki,
co nigdy nie odfruną do kraju mijania -
rozświetlają nam serca i łzy osuszają,
modlą się razem z nami i w zadumie trwają
Nad zapaloną świecą
Aniele Boży, stróżu mój,
weź cienką nitkę
w swoje ręce
i nawlecz na nią
każde smutne, rozdarte,
zagubione serce.
I zanieś ten korali sznur
przed Matki
Najłaskawszej oczy
Ona je wszystkie
we łzach umyje, otrze
matczynym warkoczem.
Będzie im portem i spokojem
po długim,
ziemskim wędrowaniu
i każde wesprze
Prosząc Syna -
radością wieczną obdarz je,
Panie.
Srebrna kołysanka
A ja wolę srebrną kołysankę;
dzwonki mrozu i wiatru śpiewanie,
gwiazd brylanty, co mnie budzą rankiem,
tęskną nutę, co w sercu zostanie...
A ja wolę tęczę w soplach lodu,
cichą wodę rzeki, co uśpiona,
siwe drzewa kołysane chłodem
z kołnierzami śniegu na ramionach...
A ja wolę szybę srebrnolicą,
świat zaklęty w misternym witrażu,
co olśniewa, zadziwia, zachwyca,
wiedzie prosto do krainy marzeń...
A ja wolę, zamiast zimy srogiej,
widzieć cudną, w jasnej gwiazd sukience...
Choć mi czasem mrozi ręce, nogi,
to swym pięknem tak czaruje serce.
Tajemnica
Najpiękniejsza Wigilia w moim mieszka domu,
przez okno tęsknie patrzy na rzekę szemrzącą,
pozdrawia siostry - gwiazdy światłami lampionów,
zaprasza dobre duszki choinką tańczącą.
Najpiękniejsza Wigilia siedzi przy mym stole,
rękę z białym opłatkiem serdecznie wyciąga
i złotym atramentem pisze dla nas role,
i serca nam rozgrzewa, i w dusze zagląda.
Najpiękniejsza Wigilia w moich świecach płonie,
jasne błyski radości wokoło rozlewa,
ciepłym, dobrym uściskiem łączy nasze dłonie
i Biblię z nami czyta, i kolędę śpiewa.
Najpiękniejszą Wigilię zawsze w sercu noszę;
kiedy duszę mam smutną i zimno mi w domu
srebrnym dzwonkiem Ją wołam,
lecz bardzo was proszę
o mojej tajemnicy nie mówcie nikomu.
Cud stajenki
Po wymalowanych na kartonie górach
wiatr śniegu nie przegania, nie mruczy, nie hula;
Plastikowe jodełki nie są wonnym lasem,
stary pasterz w kożuchu nie zaśpiewa basem;
Anioł w sztucznych brylantach nad szopką nie wzleci,
gwiazda gwieździstym światłem bez prądu nie świeci;
Owce ciche, gipsowe grzecznie stoją w kątku,
Trzej Królowie się sztywno kłaniają Dzieciątku
i tylko siano pachnie w żłóbku rozesłane...
Czemu więc oczy płoną jak zaczarowane?
Czemu echo powtarza śpiew dzwonków pasterskich?
Dlaczego wkoło słychać szelest piór anielskich?
Skąd płynie dziwne ciepło, co świat zimą grzeje?
Czemu złocistym blaskiem mrok nocy jaśnieje?
I skąd w duszy radości najczystsze strumienie?
Cud cudów! W głębi serca Boże Narodzenie.
Wigilia
W płomieniu świecy zapalonej
świat jaśnieje, a winy bledną,
Gwiazdy patrzą w okno zdumione,
a ten płomień łączy nas w Jedno...
Biały chleb bierzesz ze stołu w dłonie -
serca nasze zbłąkane ogrzewa...
I choinka w twych oczach płonie,
i wiatr z nami kolędę śpiewa...
Nasze słowa - jak ulotne ptaki,
zanim jeszcze odzieją się w dźwięki
płyną jasnym, świetlistym szlakiem,
drganiem ust, ciepłym gestem ręki...
Tak nas złoci, czaruje ta chwila,
pośród innych najlepsza, jedyna...
Koi lekkim skrzydłem motyla;
Coś w nas kończy. I coś zaczyna...
Renata Strug - autorka tomiku wierszy ,,Widok z okna", urodziła się w Krakowie. Od kilkunastu lat mieszka wraz z rodziną w Limanowej. Przez okres ostatnich dziesięciu lat aktywnie uczestniczy w tworzeniu i wydawaniu niezależnego pisma ,,Gazeta Limanowska". Tam też publikuje swoje wiersze.
Wiersze zamieścił w witrynie, za zgodą autorki, współredaktor ,,Gazety Limanowskiej"
Roman Szuszkiewicz: 15.09.1999 r.
Ostatnia modyfikacja:
kwiecień, 2003
romans@idn.org.pl