Joanna Woyciechowska M.D., Ph. D., Neurology.

STRACHY MOJE (SM) i DELFIN

        Strachy moje , czyli moje SM nie opuszczają mnie odkąd pierwszy raz stanęły na mojej drodze zwiastując swoja  obecność pierwszym objawem neurologicznym. Uderzyły  tak mocno i tak niespodziewanie, ze równowaga moja  została zachwiana na dobre. Wyobcowaniem przez nie  buduję teraz nowe strachy, już odruchowo, już sama  zupełnie podświadomie zakręcam sobie pętlę dookoła  szyi. Buntuję się przeciw wszystkiemu co na drodze  Już teraz nie umiem odróżnić dobrego od zła. Wszystko jest dla mnie wrogie i macki strachu piętnują wszystko co mnie otacza. Nie ufam. Nie wierze. Nie mam nadziei. Nie mam wiary. Nie ma we mnie miłości. Strach mój ma wielkie oczy. Czuje się jak w pułapce bez wyjścia. Szok choroby, szok trudności piętrzących i walących się na mnie zabrał cała radość życia. Depresja zawładnęła wszystkim co jest moje i wyrywa mi resztki tego co mam. Patrzę na siebie i już nie wiem czy to ja. Kim jestem? Co tu robię? Po co to wszystko? Czasem płaczę i wtedy jest lżej. Czasem mogę się wyżalić tu czy tam, ale w tym nigdy nie ma pewności. Czy ludzie zrozumieją? Czy to tylko współczucie, którego z jednej strony mi potrzeba a z drugiej jest tak upokarzające. Nigdy nie wiadomo co drugi człowiek myśli a wiadomo, ze ta choroba burzy najlepsze przyjaźnie i najlepsze małżeństwa. Sieje niepokój i zasiała go we mnie. 

        Boje się. Ten strach ma tak ogromne oczy, że zasłania już wszystko przede mną. Niewątpliwie zasłania całą moja teraźniejszość i czarnymi kolorami maluje przyszłość. Nic nie wiadomo co ze mną będzie a widmo tego najgorszego nie opuszcza mnie. Podkowa mego szczęścia odwróciła swe końce w dół. Czuje się jak w klatce.

        Nie umiem się skarżyć, ale w rezultacie SM, moje widzenie świata zmieniło się tak dalece, ze to nie kto inny tylko ja wypowiadam treści, jakie nigdy nie wyszłyby z ust moich w okresie przed ta choroba. Napadam na innych i na moich najbliższych i na tych co wskazują inne drogi, niż te znane mi i z góry zapowiedziane, drogi Strachu Mego.

        Wiem, ze wcześniej czy później obudzę się. Wiem, ze mam przed sobą długa i męcząca wspinaczkę. Wiem, ze ta wspinaczka niezależnie od tego jak będzie uciążliwa doprowadzi mnie do mego celu. Wiem już, po co jestem tutaj na tej ziemi i wiem, ze czeka mnie całkiem heroiczna zmiana kierunku moich żagli. Zmiana mych myśli i moich uczuć. Nie mogę przecież zmienić kierunku wiatru, ale wiem, ze moja wiara w słuszność tego wszystkiego co mi się przytrafia, pozwoli mi również uwierzyć w potrzebę mego zaufania w ten proces. "Pękaniem kory drzewa rosną" i we mnie musza popękać więzy moich dawnych przekonań i barier myślowych budowanych przez lata. 

        Czeka mnie dobra robota na zmiany w moim postrzeganiu mnie i mojego świata i innych i ich światów. Kontakt i wymiana myśli z innymi osobami z SM pozwala mi widzieć ich Słabe i Mocne strony. Wymiana myśli pozwala mi budować mój nowy wizerunek mnie i programować siebie, tak jak programista programuje komputer. Musze to widzieć oczami wyobraźni i jednocześnie głęboko wierzyć, ze to jest możliwe, wbrew memu umysłowi i wbrew memu doświadczeniu. Możliwe jest widzenie dobra w każdym człowieku i w każdej sytuacji, możliwy jest proces zdrowienia poprzez taka technikę zakładając, ze umiem odpuścić sobie spiętrzone góry Strachu Mojego. 

        Wiem, ze jedyna skuteczna metoda jest przewentylowanie go przez filtry mojej miłości dla mnie i dla wszystkich bez wyjątku. Energia mego zdrowienia wróci z powrotem do mnie i z wiarą, nadzieją i miłością zacznę stosować te wszystkie niezbędne sugestie potrzebne mi dla odzyskania mego zdrowia. Zdrowia, które rozumiem zaczyna się od mego spokoju ducha, moich myśli i moich uczuć i mojej wewnętrznej dyscypliny dla zaopiekowania się mym ciałem potężnie zaniedbanym. Wiem co mam robić i wiem ze nie moim zadaniem jest cierpliwe czekanie na efekty mej pracy, które już nie zależą ode mnie. Wiem , żeby odzyskać moje wewnętrzne zdrowie,  warunek zdrowia całościowego, " jak delfin łagodny i mocny", musze spojrzeć z jego radością na siebie, przed siebie i w gore i zobaczyć siebie w skoku po
        Moje Szczęście

Joanna Woyciechowska