Moi drodzy! Ponieważ nasza korespondencja wyszła
poza prywatne ramy, chciałabym dla Listowiczów dodać
poniższe wyjaśnienie. Nie wolno natomiast obalać ani
idei ani metod postępowania, które są nie tylko
sprawdzone naukowo w wielu placówkach uniwersyteckich,,
ale które faktycznie pomogły wielu praktykującym je.
Każdy może nic nie robić i mięć za złe. To bardzo
łatwo. Dużo trudniej jest zebrać się i pracować nad
sobą. Bez względu na to jak nazywamy rehabilitacje w
stwardnieniu rozsianym jest ona bezwzględnym warunkiem
pozostawania przy życiu z ta choroba, zmniejszając
dramatycznie szkodliwe konsekwencje bezczynności
fizycznej i negatywnych emocji. Nie ma tak zaawansowanego
stanu, żeby było za późno na rehabilitacje. Ruch
fizyczny oraz psychiczny, czyli praca wewnętrzna są
podstawowe dla każdej osoby z SM bez względu na
zaawansowanie choroby i już dawno zostały naukowo
udowodnione jako niezbędne dla zdrowia. Ponadto również
naukowo udowodniony został zastraszająco rujnujący wpływ
na organizm, używek jak alkohol i nikotyna, najgorsze
fizyczne trucizny dla układu nerwowego. I nic nie pomogą
tu argumenty, że ciocia czy dziadek dożyli długich lat
paląc i pijąc czy jedząc niezdrowo. Ich szczęście i
szczęście bezczynnych osób z SM, jeśli żyją bez
przykurczów, odleżyn czy innych powikłań własnej
bezczynności i negatywów. Ich doświadczenia powinny
znikać z życia i z horyzontów każdego zdrowo myślącego
człowieka a co dopiero człowieka z taka choroba jaka
jest SM. Gniew i złośliwość, psychiczne trucizny wyładowywane
na sobie czy innych potrafią niszczyć zdrowie
autentycznie i dokumentnie. Nie czym innym ale
wypracowywana życzliwością do siebie i wszystkich
ludzi oraz najprościej głębokim, wolnym oddechem można
i należy usuwać tego typu trucizny im dokładniej tym
lepiej. JW. |