Zdrowie według Makarego Sieradzkiego
odżywianie (3)

 

Właściwe odżywianie człowieka to temat, o którym napisano setki tomów. To, co wczoraj było zdrowe np. szpinak, dzisiaj już zdrowe nie jest i odwrotnie. Różne propagowane diety przeczą sobie wzajemnie i studiowanie ich powoduje mętlik w głowie. Można zwariować. Co na to pan Makary?

Jest on zwolennikiem wegetarianizmu. Bardzo radykalnego. Pisze tak:
"... praktykuję wegetarianizm ścisły, to znaczy, że dieta moja składa się z owoców i jarzyn surowych, choć zachowuję jeszcze kilkuprocentowy margines dla potraw niesurowych: jadam chleb (razowy, niewiele), placki z jabłek z płatkami, a także - niekiedy - podpieczonego ziemniaka lub łyżkę gryczanej kaszy.
Jest to dieta optymalna. Nie ma pod słońcem lepszej, zdrowszej, prostszej, bardziej energetycznej i posilnej. Uodparnia organizm na wszelkie choroby i dolegliwości, leczy, odmładza. Proces przemiany materii przy diecie surowej ma przebieg optymalny. Jest dostępna dla wszystkich.
Na szczególne zalecenie zasługują surowa kapusta i marchew, jarzyny o właściwościach wybitnie leczniczych..."

A jak to się przekłada na codzienny jadłospis?

Śniadanie - kubek mleka z łyżeczką miodu lub soku z jabłek, może też być sok z marchwi, kapusty, buraka lub selera.

Obiad - owoce i jarzyny surowe z ogólną tendencją do jak największej rozmaitości. Poszczególnych owoców i jarzyn nie mieszać z innymi. Wyjątkiem są:
grubo tarta marchew z chrzanem, grubo tarty burak z chrzanem, kapusta z cebulą, jabłkiem i czosnkiem, pomidory z cebulą.

Kolacja - jabłko, kubek mleka, kefiru lub jogurtu. Przed snem wypić można szklankę wody źródlanej.

To wszystko. Cukier, mąka i sól zwane przez p. Makarego białymi truciznami nie są w ogóle jadalne.

Przez lata choroby wypróbowałam na sobie różne diety. Byłam nawet u dr. Kwaśniewskiego na modnej swego czasu diecie wysokotłuszczowej. Żaden sposób odżywiania nie przyniósł oczekiwanych rezultatów.

Badania naukowe także nie potwierdzały większego wpływu jakiejkolwiek diety na przebieg stwardnienia rozsianego. To, co tu piszę, nie odpowiada jednak na zasadnicze pytanie: "co jeść?".

Po latach eksperymentów nie doszłam nigdy do ścisłego wegetarianizmu. Mięsa jem mało i tylko drobiowe, ale uważam, że wegetarianizm nie wywodzi się z naszej tradycji i pochodzi ze znacznie cieplejszego klimatu, gdzie jest wielka obfitość warzyw i owoców przez cały rok.

Stałam się natomiast zwolenniczką anopsologii, czyli powrotu do instynktu w odżywianiu. Instynkt ten - tak charakterystyczny dla zwierząt i małych dzieci - zanika wraz z nabieraniem nawyków żywieniowych. Aby ten instynkt odbudować, kierujmy się naturalnym uczuciem głodu, który jest najlepszym wskaźnikiem potrzeb organizmu, a nie żadnym uczuciem apetytu, który jest synonimem łakomstwa. Rozbudzenie w sobie instynktu oraz wsłuchiwanie się w potrzeby organizmu pozwoli nam bezbłędnie odróżnić co, ile i jak jeść.

Człowiek pierwotny jadł i pił wtedy, gdy był głodny i spragniony. My jemy tak często, że rzadko odczuwamy prawdziwy głód i raczej ulegamy zachciankom, niż prawdziwej potrzebie. Kilka rad praktycznych przy stosowaniu anopsologii:

  1. Spożywamy pokarmy, gdy jesteśmy prawdziwie głodni. Pory posiłków nie mają nic do rzeczy.
  2. Jedzenie musi być bezwzględnie świeże. Konserwanty są wykluczone.
  3. To, co można zjeść na surowo - zjadamy na surowo.
  4. Każdy produkt najlepiej zjadać osobno. Czyli, jeśli surówkę, to tylko surówkę i to najlepiej z jednego warzywa.
  5. Jemy tylko to, na co mamy w danej chwili ochotę i tylko do momentu zaspokojenia głodu. Zjadanie czegoś do końca, bo szkoda wyrzucić, jest bez sensu.
  6. Proces trawienia zaczyna się już w jamie ustnej, dlatego pokarm "fleczerujemy". Polega to na bardzo dokładnym rozdrobnieniu, przeżuciu i wymieszaniu ze śliną. Dopiero taką papkę połykamy. Fleczerujemy także wszystkie płyny.

Przy rozbudzaniu instynktu w odżywianiu pomocne mogą być tak modne obecnie afirmacje.
Np. taka: "ja ......... (tu nasze imię) spożywam tylko pokarmy działające dobroczynnie na mój organizm i sprzyjające memu zdrowiu".
Karteczki tej treści wieszamy w mieszkaniu i często odczytujemy je głośno oraz w myśli. Może się zdarzyć, że na skutek rozbudzonego instynktu będziemy mieć ochotę np. przez tydzień na surowe jajka. To normalne. Natomiast nad chęcią na czekoladę czy alkohol należy się raczej zastanowić.

Serdecznego.

Irena Abramska