Danusia
Po co mi dałeś Panie wrażliwość
taką,
co duszę rozpala płomieniem ?
Na przykład - wiosna
I czas jej nie gasi i nawet cierpienie ...
a ja ciągle nie wiem
jak z tego wyrosnąć ?
Całe życie nasze to tylko
dorastanie i wyrastanie
Ustalenie granicy
wydaje się zbędne .
Zauważ paradoks swej dorosłości :
nauczasz dzieci odpowiedzialności,
a w tej samej chwili marzysz sobie bosko
by żyć jak to dziecko - czyli beztrosko !
Jeśli te róże są czerwone
idź, nie zwlekaj
ważny jest tylko tej drogi koniec
Jesteś wtedy jak mgła lekka
Kolce róż czerwonych przecież nie kłują...
Ponad nimi płyń
Nikt i nic nigdy nie zahamuje
Lekkiej tańczącej mgły
Bardzo lubię żółte kwiaty - oprócz róż !
no bo spójrz :
Wiosna to: żonkile, mniszki, forsycje.
Lato- słoneczniki.
Turki, cynie, georginie,
no i różne żółte liście
jesień zdobią uroczyście.
Gdy rozmawiam z żółta chryzantemą
ona niemo
mówi już o zimie...
Jeszcze raz wiec spójrz
do mego ogrodu
dla żółtych róż
nie ma pory roku...
No cóż - wiem już
Że nie dasz się odwieść od żółtych róż .
Że lubisz mrok wieczorny i poranka chwile
I bardzo kochasz barwne motyle,
Za którymi tęsknisz w chwilach rozłąki
Wiem też, że lubisz pająki
I że wciąż masz chęć przebiegła dziewczyno
Motyle zniewalać swą misterną pajęczyną ...
Tylko bez urazy !
Ty się miłości do motyla nie wypieraj !
Bo pamięć przed oczami moimi otwiera
Takie obrazy :
Jest łąka, nie ma jeszcze wiosny
Ale nastrój jest już radosny
Taki co to bywa przed burzą
Kwiatki wciąż słabe, ale jest ich dużo
Jeszcze przed zimnem w pąki zawinięte
A już w nich myśli rozpustne poczęte:
Niechże się ziści zapowiedź motyla
Że z kwiatuszka na kwiatek... i będzie...
Widziałam tam: krótkonogie jeszcze stokrotki
I jakieś żółte kwiatuszki i długonogie... dorotki.
Miedzy twymi słowami
Cień widzę prawdy
Cieniutki i leciutki jak płatek różany
Przy tobie cień żółty
Przy mnie czerwony
Cień jak to cień - rozkapryszony
Jakby żyć nie miał chęci
To blednie
To się niespokojnie kręci
No i kształt zmienia
Wraz z każdym krokiem
Choćby niepewnym i maleńkim
Staje się bardziej i bardziej cienki...
No i nie ma już prawdy
Jak nie ma cienia.
Znowu są marzenia.
Wystarczy
Czasem
W nocy
Zamknąć drzwi i przymknąć oczy...
I już płyniesz wprost do góry
Miedzy gwiazdy, miedzy chmury
Do swych marzeń gdzieś na niebie.
Z góry lepiej widać siebie
I piękniejsze widać wszystko
Co jest tu
Przyziemnie
Nisko.
Ach! mieć swój maleńki świat!
Ileś swoich tylko prawd...
Piękną duszę, własne życie
Pośród kwiatów
Niech wiec tyle będzie światów
Ile na nim nas...
Lecz co ?
Lecz on tylko jeden
Jedno słonce, jedna ziemia
Każdy może na swą modłę
Mieć go
Jedynie w marzeniach... |
Dorcia
Ile to razy pytałam siebie
kiedy wyrosnę.
A Pan odpowiada niezmiennie - po co
Wrażliwość jest przecież twoja mocą
Panie, pozwól mi by ta dorosłość
nie przesłoniła mi najważniejszego
radości bycia gdzieś tam wewnątrz dzieckiem.
By nigdy nie było mi dane
przekroczyć granicy poznania .
Czym byłoby moje życie pełne niechcianych
zdarzeń
bez takich właśnie marzeń.
Moja dorosłość hamuje dziecięce fantazje
Tęsknotę za życiem jak z bajki
Gdzie wszystko kończy się dobrze
Gdzie królewna tańczy wreszcie taniec
Który oznacza koniec jej długiej drogi
Drogi, niby usłanej różami
I choć róże pachną bosko
Kolce nie pozwalają iść beztrosko.
Popłynę za Twoją radą
Choć kolor tych róż nie jest czerwony lecz
żółty
Czy to cos znaczy?
Czy nie jest to kolor rozpaczy?
Nie, to jest kolor wiosenny
I co roku niezmienny
Tak jak moje życie
Które teraz ,w rozkwicie
Rozbłyska kolorami tęczy
Tworząc przy tym wzór pajęczy.
Dla żółtych róż nie ma pory roku
One królują w mej duszy pośród mroku
Mroku, który osacza mnie całą
Jak pająk swoja ofiarę...
Ale mrok z nastaniem poranka się rozprasza
I tak ,jak ze wschodem i zachodem
Będzie uciekał i wracał .
Nie lubię pająków i barwnych motyli
Daleka jestem od chwili...
A może to w tych stworzeniach
Istnieje potrzeba tworzenia
A może jestem pająkiem, motylem
Nie zapominam ani na chwilę
Że przyszpiliło mnie coś
Co pozwala oglądać mnie na wskroś.
Ja się miłości nie wypieram
Jest jej we mnie tyle
Że chciałabym obdarzyć nią świat cały
A nie tylko motyle
Na tej łące kwiatuszków jest pełno
Są i stokrotki i długonogie dorotki
I tak jak się z płatków stokrotek wróży
Kocha-nie kocha, wracamy do róży.
Nieważny jest kolor cienia
On zawsze będzie przed nami lub za.
Ważne jest nasze istnienie
Idziemy dalej, bo gdy staniemy
Nie będzie prawdy, ani marzenia
I nie oszukam mej duszy
W której muzyka wciąż gra
I choć czasem wysoko
Nie sięgnie obłoków.
Chciałam stworzyć piękno duszy
W mych marzeniach i na ziemi
Bo tylko taka równowaga
Niczego nie głuszy.
Mówią, że jestem inna, nie taka jak być powinnam
Czemu ja jestem winna
Że jestem sobą
Że chce mój maleńki świat
Ukształtować według swoich prawd.
Jeden świat, jedna ziemia
Jeden on i jedna ja
I spełniają się marzenia
Wystarczy trochę dobrej woli
By połączyć obie prawdy
By nikogo nie zniewolić.
|