O LEKARZACH


Psychoanalityk wraca nocą przez most. Nagle widzi człowieka stojącego na poręczy i szykującego się do skoczenia w nurt rzeki celem popełnienia samobójstwa. Krzyczy więc:
     - Stop! Niech Pan tego nie robi - porozmawiajmy!
Mężczyźni siadają więc na przęśle mostu i długo rozmawiają.
Po godzinie obaj wstają z miejsca, wchodzą na poręcz i rzucają się w dół...

- Co potrafi zrobić mechanik z uprawnieniami ginekologa?
- ???
- Naprawić silnik przez rurę wydechową...

- Co zrobić jak się zobaczy epileptyka w wannie?
- Wrzucić pranie i proszek.

Psychiatra zadaje pacjentowi pytania:
     - Ile nóg ma pies?
     - Cztery.
     - A ile ma uszu?
     - Dwoje!
     - A oczu?
     - Przepraszam, panie doktorze, czy pan nigdy nie widział psa?

W szpitalu dla psychicznie chorych lekarz robiący obchód spostrzega jednego z pacjentów z wędką zanurzoną w balii.
     - No i co - pyta - dużo pan już rybek złowił?
     - Zwariował pan, panie doktorze, w balii?

- Panie doktorze, każdej nocy śnią mi się nagie dziewczęta, jak wbiegają i wybiegają z pokoju...
- I chce pan, żeby ten sen się nie pojawiał?
- Nie, tylko chciałem spytać, co zrobić, żeby one tak nie trzaskały drzwiami...

W poczekalni oczekuje pacjent, który twierdzi, ze odwiedził już wszystkich lekarzy w mieście - informuje siostra.
     - A na co on się uskarża?
     - Na tych lekarzy!

Przychodzi gość do lekarza:
     - Panie doktorze, ugryzł mnie pies.
     - A był wściekły?
     - No, zadowolony to on nie był.

Do lekarza psychiatry przychodzi facetka i mówi:
     - Panie doktorze, z moim mężem dzieje się coś dziwnego. Jak wypije kawę, wpada w szał i zjada      całą filiżankę. Zostawia tylko uszko.
     - A to faktycznie dziwne. Uszko jest przecież najlepsze...

- Panie doktorze, pięć lat temu poradził mi pan znakomity sposób na reumatyzm - unikać wilgoci. Jestem wyleczony!!!
- Znakomicie! A co panu teraz dolega?
- Nic. Chciałbym zapytać, czy mogę się już wykąpać?...

Dwaj znajomi spotykają się na ulicy.
     - Cześć, skąd idziesz?     
     - Od dentysty.
     - Ile ci wyrwali?
     - Pół miliona.

Dentysta do pacjenta:
     - A teraz lojalnie uprzedzam pana, ze będzie bolało. Proszę mocno zacisnąć zęby i szeroko otworzyć      usta...

Przychodzi gościu do lekarza:
     - Panie doktorze, jestem impotentem.
Lekarz na to:
     - A skąd Pan to wie?
     - Ojciec był impotentem, dziadek, pradziadek... no to i ja na pewno jestem impotentem.
     - To skądeś się Pan wziął?
     - Spod Rzeszowa.

Stary doświadczony lekarz pyta się swojego młodego, dopiero rozpoczynającego karierę kolegi, jak mu idzie praktyka.
     - Jakoś nieszczególnie. Wczoraj odbierałem pierwszy poród. Matka i dziecko umarli, a w dodatku z      ręki wyśliznęły mi się szczypce, uderzyły w głowę i zabiły ojca...
     - To rzeczywiście nieszczególny przypadek. Proszę to jest adres, proszę iść odebrać tam poród i      wieczorem poinformować mnie o wyniku.
Wieczorem młody medyk dzwoni do profesora:
     - No i jak panu poszło? - pyta się profesor.
     - Zdecydowanie lepiej. Ojciec żyje.

Przed operacją.....
     - Panie ordynatorze, czy będzie mnie pan osobiście operował???
     - Tak, lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy jeszcze coś pamiętam....

Profesor do początkującego lekarza:
     - Przecież pana pierwszy pacjent wyzdrowiał, nie rozumiem więc, dlaczego jest pan zdenerwowany?
     - Bo nie mam pojęcia, panie profesorze, co mu pomogło....

Po zbadaniu i wypytaniu pacjenta lekarz oświadcza:
- Mój panie, skoro zjadł pan dwa talerze zupy pomidorowej, pół gęsi z kartoflami i kapustą, talerz    grzybów duszonych, dwa sznycle, trzy filiżanki czarnej kawy z pięcioma kawałkami tortu, to nic    dziwnego, że pan później nie miał apetytu.
- Kiedy ja, panie doktorze, i przed jedzeniem też nie miałem apetytu...

- Panie doktorze! Czy taka operacja jest niebezpieczna?
- O tak! Na pięć udaje się tylko jedna.
- Ojej!
- Niech się pan nie boi. Czterej pańscy poprzednicy są już w grobie.

Lekarz do lekarza:
     - Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść a on zdrowieje.
Kolega:
     - Tak... czasem medycyna jest bezsilna.

- Mam świetnego pacjenta, cierpi na rozdwojenie jaźni...
- I cóż w tym świetnego? Banalny przypadek!
- "Obydwaj" mi płacą!

Anestezjolog mówi do pacjenta przed operacją:
     - Dziś usypiamy za darmo... ale budzimy za pieniądze.

Pacjent radzi się lekarza co zrobić, aby pozbyć się tasiemca.
     - Proszę przez tydzień jeść ciastka i popijać je mlekiem.
Po tygodniu pacjent wraca.
     - Panie doktorze, nie pomogło.
     - Niech pan pije samo mleko!
Chory zrobił, jak mu radził lekarz, a tu na drugi dzień tasiemiec wychodzi i pyta:
     - A cicho gdzie?

Lekarz rysuje pacjentowi trójkąt i pyta się pacjenta, czym mu się to kojarzy:
     - Z gołą babą - odpowiada pacjent.
Lekarz rysuje kwadrat:
     - Z gołą babą
Dalej następuje okrąg, sześciokąt, itp. - odpowiedz nieodmiennie brzmi:
     - Z gołą babą
     - Panie pan jest zboczony!!! - woła lekarz.
     - Tak?? A kto mi te wszystkie świństwa rysował?

Przychodzi facet do lekarza:
     - Panie doktorze, brzuch mnie boli...
     - Dam panu 3 czopki, na rano, południe i wieczór...
Wrócił goscio do domu i myśli:
"Wezmę od razu 3, to szybciej będę zdrowy", po czym łyknął wszystkie.
Następnego dnia facet z ciężkim bólem brzucha przychodzi do lekarza:
     - Panie doktorze, boli mnie jeszcze bardziej...
     - Dam panu 2 silniejsze czopki, jeden na rano, drugi na wieczór...
Wrócił gostek do domu i znowu łyknął oba...
Następnego dnia faceta w stanie ciężkim przywiozło do lekarza pogotowie.
     - Tym razem dam panu supersilny czopek do użycia po południu.
Gostek nie mógł już wytrzymać, wiec łyknął czopek zaraz po powrocie do domu.
Następnego dnia faceta w szpitalu odwiedza wkurzony lekarz:
     - Panie, łykałeś pan te czopki czy co?
     - Nie! W dupę se wsadzałem!

Przychodzi komputer do lekarza.
     - Co z panem?
     - A miga mi tu coś.

U dentysty w fotelu siedzi przerażony mężczyzna:
     - Panie doktorze, jeszcze jedno pytanie. Czy na pewno potrafi pan bezboleśnie wyrwać zęba?
     - No, nie zawsze. Tydzień temu, na przykład, podczas wyrywania zwichnąłem sobie rękę.

Pacjent w szpitalu do pielęgniarki:
     - Ale to lekarstwo niedobre. Obrzydliwość!
     - To nie lekarstwo. To obiad.

Szpital psychiatryczny. Ordynator oprowadza młodego psychiatrę po oddziale:
     - Tutaj jest sala Napoleonów, a tutaj - mechaników samochodowych...
     - A gdzie oni są? Nikogo nie widzę.
     - Leżą pod łóżkami i naprawiają...

Do wychodzącego z sali operacyjnej lekarza podbiega zdenerwowana żona pacjenta.
     - I jak, panie doktorze, udała się operacja?
     - Operacja? Myślałem, że to była sekcja zwłok.

W sali operacyjnej pielęgniarka zwraca się do lekarza:
     - Panie doktorze, to już trzeci stół operacyjny, który pan zniszczył w tym miesiącu. Proszę nie ciąć tak        głęboko.

Lekarz wchodzi na oddział anemików.
     - Cześć orły, sokoły!
     - Dlaaaczegoooo pan doktor taaak dooo nas móóówi?
     - A kto wczoraj latał pod sufitem, jak siostra przełożona włączyła wentylator?

Orkiestra symfoniczna gra V symfonię Beethovena. Nagle rozlega się donośny głos:
     - Czy na sali jest doktor?
     -.....
     - Pytam się, czy na sali jest doktor?
     -.....
     - Ludzie, czy nie słyszycie, pytam się czy na sali jest doktor?
Orkiestra umilkła. W pierwszym rzędzie podnosi się mężczyzna i mówi:
     - Ja jestem lekarzem o co chodzi?
     - Fajnie grają, doktorku, nieprawdaż?

Po jakiejś poważnej operacji żołądka przywieźli faceta do sali pooperacyjnej. Kiedy się ocknął, usłyszał, jak dwaj współleżący dzielą się swoimi doświadczeniami z poprzednich operacji:
     "Kiedy mnie kroili po raz pierwszy, pielęgniarka zapomniała przed zaszyciem
     wyjąc mi z brzucha z pół kilo narzędzi. Kiedy się zorientowali, było za
     późno. Kiedy mnie znów pokroili, tym razem, żeby mnie uwolni od tego złomu,
     lekarz, niechcący, zostawił w środku zapalniczkę."
Drugi na to:
     "To jeszcze nic, kiedy mnie ostatnio operowali, instrumentariuszce zginęły gdzieś okulary. Jak się      okazało - były zaszyte we mnie."
I tak sobie opowiadają, a świeżo przywieziony delikwent blednie coraz bardziej. W pewnej chwili otwierają się drzwi i wchodzi chirurg, który przed chwila robił mu operacje:
     "Przepraszam Panów, czy któryś z Panów nie widział przypadkiem mojego parasola?"

W pogotowiu ratunkowym dzwoni telefon:
     - Panie doktorze, prośże przyjechać, nasz 3-letni synek połknął korkociąg...
     - Zaraz będę. A co państwo zrobili do tej pory?
     - Flachę otworzyliśmy śrubokrętem...

Przez park przynależący do domu wariatów idzie ordynator i spostrzega pacjenta siedzącego na ławce i walącego się kamieniem w głowę...
     - Co robisz???
     - Narkotyzuje się!!!
Idzie wiec dalej, a tam kolejny wariat siedzi i tłucze w swoja głowę dwoma kamieniami...
     - Co robisz???
     - Biorę podwójna dawkę dzisiejszej działki...
Poszedł ordynator dalej wzruszając ramionami, a tu patrzy, a na kupie kamieni siedzi trzeci wariat i rozgląda się wokół...
     - A Ty co robisz????
     - Sprzedaje narkotyki....

- Panie doktorze, proszę mi powiedzieć, ile będę żył?
- Ile ma pan lat?
- Trzydzieści pięć.
- Pije pan?
- Nie.
- Pali pan?
- Nie.
- A kobitki pan używa?
- Nie.
- Panie, to po diabla chcesz pan jeszcze dłużej żyć?!

Lekarz w szpitalu psychiatrycznym bada trzech swoich pacjentów.
     - Ile jest dwa razy dwa? - pyta pierwszego.
     - Pięć tysięcy - pada odpowiedz.
     - Ile jest dwa razy dwa? - pyta drugiego.
     - Piątek - odpowiada chory.
     - Ile jest dwa razy dwa? - pyta zupełnie zrezygnowany trzeciego pacjenta.
     - Cztery.
     - Świetnie! - wykrzykuje uradowany lekarz. - Proszę powiedzieć, w jaki sposób uzyskał pan ten wynik?
     - To proste - odpowiada chory. - Podzieliłem pięć tysięcy przez piątek.

- Dlaczego wypisujesz do domu tego pacjenta spod ósemki - pyta psychiatra psychiatry.
- Bo on już jest wyleczony! Wczoraj wyciągnął z basenu innego pacjenta który się topił!
- Tak, ale potem go powiesił żeby wysechł!

Pacjenta uśpiono do operacji. Gdy obudził się, spostrzegł zdziwiony, że chirurg bardzo się postarzał i ma długą siwą brodę.
     - Coś nie w porządku, panie doktorze? Czy ja tak długo byłem nieprzytomny?
     - Ja nie jestem doktorem - odpowiada starzec - ja jestem Świętym Piotrem...

W wiejskim ośrodku zdrowia:
     - Panie doktorze, niech pan co poradzi. Mam już siedmioro dzieci, a maż to się w ogóle nie        zastanowi...
     - Niech pani kupi mężowi prezerwatywy.
Po kilku miesiącach ta sama kobieta jest u lekarza.
     - Źle mi pan doradził. Znów jestem w ciąży!
     - A kupiła pani te prezerwatywy?
     - Mnie tam nie stać na takie wydatki. Sama mu zrobiłam. Na drutach...

Przychodzi do lekarza matka z synkiem, który ma wysypkę alergiczna. Lekarz usiłuje dociec przyczyny tego uczulenia:
     - Może ta wysypka jest po winogronach?
     - Nie!
     - A może po bananach?
     - Nie!
     - A może po jajkach?
     - Nie, tylko po rękach i po nogach!

Do lekarza przychodzi facet z trzęsącymi się rękami. Lekarz pyta:
     - Czy pan dużo pije?
     - Nie bardzo. Większość mi się wylewa.

Przychodzi kaszlący facet do lekarza.
     - Dużo pan pali, prawda? - pyta lekarz.
     - I co z tego?
     - Palenie skraca życie!
     - Bzdura. Starożytni Grecy nie znali tytoniu i wymarli co do jednego!

- Nie rozumiem, dlaczego mam panu zapisać środki nasenne, skoro pól nocy przesiaduje pan w barze...
- To nie dla mnie, to dla mojej żony!

Psychiatra do swojego asystenta:
     - Jak czuje się chory, który podawał się za Ludwika XV?
     - Już lepiej. Teraz twierdzi, że jest Ludwikiem XIV.

- Halo, mówi Kowalski. Panie doktorze, proszę natychmiast przyjechał, ponieważ moja żona ma ostry   atak wyrostka robaczkowego!
- Spokojnie panie Kowalski. Dwa lata temu osobiście wyciąłem pańskiej żonie wyrostek robaczkowy.   Czy słyszał pan kiedyś, aby człowiekowi po raz drugi pojawił się wyrostek?
- A czy pan słyszał doktorze, że u człowieka może się pojawić druga żona?

- Panie doktorze, mój pies bardzo lubi biegał za samochodami...
- Ależ proszę pana, wiele psów lubi gonić samochody. To chyba nie jest żaden problem.
- Tak, ale mój pies dogania samochody, a potem je zakopuje w ogródku.

Stary doświadczony lekarz pyta się swojego młodego, dopiero rozpoczynającego karierę kolegi, jak mu idzie praktyka.
     - Jakoś nieszczególnie. Wczoraj odbierałem pierwszy poród. Matka i dziecko  umarli, a w dodatku z         ręki wyśliznęły mi się szczypce, uderzyły w głowę i zabiły ojca...
     - To rzeczywiście nieszczególny przypadek. Proszę to jest adres, proszę iść odebrać tam poród i         wieczorem poinformować mnie o wyniku.
Wieczorem młody medyk dzwoni do profesora:
     - No i jak panu poszło? - pyta się profesor.
     - Zdecydowanie lepiej. Ojciec żyje.

Przed operacją.....
- Panie ordynatorze, czy będzie mnie pan osobiście operował???
- Tak, lubię przynajmniej raz na rok sprawdzić, czy jeszcze coś pamiętam....

Profesor do początkującego lekarza:
     - Przecież pana pierwszy pacjent wyzdrowiał, nie rozumiem więc, dlaczego jest pan zdenerwowany?
     - Bo nie mam pojęcia, panie profesorze, co mu pomogło....

Po zbadaniu i wypytaniu pacjenta lekarz oświadcza:
     - Mój panie, skoro zjadł pan dwa talerze zupy pomidorowej, pół gęsi z kartoflami i kapustą, talerz        grzybów duszonych, dwa sznycle, trzy filiżanki czarnej kawy z pięcioma kawałkami tortu, to nic        dziwnego, że pan później nie miał apetytu.
     - Kiedy ja, panie doktorze, i przed jedzeniem też nie miałem apetytu...

- Panie doktorze! Czy taka operacja jest niebezpieczna?
- O tak! Na pięć udaje się tylko jedna.
- Ojej!
- Niech się pan nie boi. Czterej pańscy poprzednicy są już w grobie.

Lekarz do lekarza:
     - Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść a on zdrowieje.
Kolega:
     - Tak... czasem medycyna jest bezsilna.

- Mam świetnego pacjenta, cierpi na rozdwojenie jaźni...
- I cóż w tym świetnego? Banalny przypadek!
- "Obydwaj" mi płacą!

Anestezjolog mówi do pacjenta przed operacją:
- Dziś usypiamy za darmo... ale budzimy za pieniądze.

Nikomu nie życzę grać w tych dowcipach głównej roli.


 

 

PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA


Przychodzi baba do lekarza z córką.
     - Ewa stań prosto, żeby pan doktor zobaczył, jaka jesteś krzywa.

Przed zbadaniem baby lekarz pyta:
     - Ile ma pani lat?
     - Zbliżam się do czterdziestki.
     - A z którego kierunku?

Przychodzi baba do lekarza.
     - Panie doktorze, wyrostek mi dokucza.
     - Kopnij pani gówniarza, to się odczepi!

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
     - Panie doktorze bardzo źle się czuję, a żadna tabletka mi nie pomaga.
Na to lekarz:
     - Niech pani kupi Marsa, Mars jest dobry na wszystko!

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
     - Jak mnie pan wyleczy, to chyba umrę ze szczęścia!

Przychodzi zezowata baba do zezowatego lekarza;
Lekarz:
     - Zaraz zaraz! Nie wszystkie na raz.
Baba:
     - Ja nie do pana. Ja do tego pod oknem.

Przychodzi baba do lekarza ze złamaną ręką.
Baba:
     - Panie doktorze rękę złamałam!
Lekarz:
     - Gdzie?
Baba:
     - W kuchni.

Przychodzi baba do lekarza :
     - Jestem w ciąży i bolą mnie zęby.
     - Niech się pani zdecyduje, bo nie wiem jak fotel ustawić.

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
     - Panie doktorze koniecznie potrzebuje dla siebie jakiejś rozrywki.
     - Jakiego rodzaju?
     - Noo, najlepiej rodzaju męskiego.

Lekarz przegląda opis choroby pacjentki i mówi:
     - Oj nie podoba mi się pani, nie podoba...
     - Pan, panie doktorze tez nie należy do najprzystojniejszych...

Po przebadaniu pacjentki lekarz stwierdza:
     - Na pani chorobę są tylko dwa lekarstwa. Niestety, oba nieskuteczne...

Przychodzi baba do lekarza.
     - No i co, czy pomogły pani te lekarstwa co przepisałem na hemoroidy?
     - Tak pół na pol.
     - Jak to?
     - Te długie śliskie tabletki to jakoś połknęłam ale ten krem, co mi pan przepisał, to nawet z chlebem        zjeść nie mogłam.

Lekarz radzi pacjentce:
     - Zalecam pani częste kąpiele dużo ruchu na świeżym powietrzu. I proszę się ciepło ubierać.
Po powrocie do domu ta sama pani mówi mężowi:
     - Lekarz polecił mi pojechać na tydzień na Bermudy, później w Alpy na narty.
Ach, zapomniałam. Uparł się jeszcze, żebyś kupił mi futro!

Przychodzi baba do lekarza i pyta:
     - W jakich porach pan przyjmuje?
     - W dżinsach...

Przychodzi baba z dzieckiem do lekarza.
     - Czy dziecko przechodziło odrę? - pyta lekarz.
     - Ta gdzie tam, panie, my zza Buga...

Przychodzi baba do lekarza a lekarz pyta:
     - Czemu pani tak długo nie było?
     - Bo chorowałam...

Przychodzi szkielet baby do lekarza. Po długim badaniu baba pyta:
     - Panie doktorze czy to co poważnego?
     - Jeszcze nie wiem, musimy zrobić prześwietlenie...

Przychodzi baba do lekarza z pończochą na głowie.
     - Co pani dolega?
     - Nie widzisz gamoniu, że to napad?!

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
     - Panie doktorze, wszyscy mówią mi, że ja jestem nienormalna, lubię naleśniki.
     - Ależ skąd, ja też lubię naleśniki - odpowiada lekarz.
     - Och, to ja pana bardzo zapraszam, mam cała szafę naleśników.

Po przejrzeniu wyników lekarz mówi do baby :
     - Ma pani kamienie w pęcherzu żółciowym zwapnienia w płucach, piasek w moczu...
     - Panie doktorze! A czy mam trochę cementu? Bo widzi pan, mąż będzie budował domek na        działce...

Przychodzi olbrzymia baba do lekarza:
     - Pani problem mnie przerasta.

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
     - Panie doktorze za ile wyzdrowieję?
A lekarz na to:
     - Za kilkanaście milionów...

Przychodzi baba do lekarza:
     - Powinna pani jeść dużo owoców i to najlepiej bez obierania.
Baba dziękuje za diagnozę i zbiera się do wyjścia.
     - A tak a propos jakie owoce pani jada najczęściej? - pyta lekarz.
     - Orzechy.

Przychodzi baba do lekarza i się skarży:
     - Panie doktorze ludzie mi do okien zaglądają!
     - To nic dziwnego.
     - Ale ja mieszkam na 10 piętrze...

Przychodzi baba do lekarza.
     - Oj bardzo mnie boli.
     - A co się pani stało?
     - Koń mnie kopnął.
     - A gdzie? - pyta lekarz.
     - W kieleckiem, panie doktorze, w kieleckiem.

Baba mówi do lekarza:
     - Ach, panie dokorze! Nigdy panu tego nie zapomnę. Jestem panu winna życie!
     - No, nie przesadzajmy, droga pani. Jest mi pani winna tylko za pięć wizyt!

- Dziś kaszle pani o wiele lepiej niż wczoraj...
- Tak, panie doktorze, bo ja przez całą noc trenowałam!

Panie doktorze, łykam te tabletki, łykam ale nie chudnę.
     - To nie możliwe! A bierze je pani, tak jak kazałem, dziesięć razy dziennie?
     - Oczywiście. Jedna po każdym większym posiłku.

- Panie doktorze, mój mąż strasznie mnie obraził.
- I dlatego musi mnie pani budzić w środku nocy?
- Tak, bo teraz trzeba go będzie pozszywać.




.

.

.