30-336 KRAKÓW, ul. Nowaczyńskiego 1
|
Kwartalnik Fundacji Sztuki Osób Niepełnosprawnych ISSN 1426-6628 Nr 1 (20) 2004 |
"...Któż wypowie Twoje piękno Krakowie prastary, Redaktor
|
Spis treści: |
Byłeś świadkiem, Krakowie PRADZIEJE Byłeś świadkiem, Krakowie ciszy w swoich granicach, nie zwano cię - "Gród Kraka", nie miałeś miana - stolica. Nic cię wtedy nie truło, żaden ściek, dym z komina, dziura w płaszczu ozonu, ni zużyta benzyna. Jeszcze wtedy na pewno żyłeś w świecie prawdziwym i bez cywilizacji byłeś czysty, szczęśliwy. Każdego dnia po nocy świt słońcem ciebie witał, przecinające rzeki mruczały w swych korytach. Porastały cię pola i puszcze zacieniały, po których liczną rzeszą zwierzęta harcowały. Wśród twoich drzew wiatr hulał, a ptaki gniazda wiły, krzewy rodziły owoc i grzyby się pyszniły. Barcie pełne miodu zachęcały niedźwiedzia. Nikt jeszcze ciebie nie znał, o tobie nikt nie wiedział. WIEK VII i VIII Na VII-my wiek datuje tu życie swe początki. Mówią to znaleziska i nieliczne pamiątki. Po tej pamiętającej już czasy te epoce w Krakowie pozostały zaledwie cztery kopce. Krakowie, skąd pochodzi źródło twego imienia? Czy ma to jakiś związek z Krakiem, wodzem plemienia, które zamieszkiwało kiedyś tu ową ziemię, czy może jeszcze inne ma swoje pochodzenie? Byłeś świadkiem, Krakowie przed laty bardzo wielu jak życie się tworzyło, nieopodal Wawelu, w obszarach twych nad Wisłą, gdy ludzie osiadali. Mieszkania swoje pierwsze w ziemiankach budowali. A potem w półziemiankach już dachem nakrywanych, stopniowo wreszcie w chatach prymitywnie stawianych. Wtedy to właśnie zboża uprawę rozpoczęli. W ręcznych, kamiennych żarnach ziarno na mąkę mełli. Naczynia im potrzebne tu z gliny wypalali, natomiast z brązu różne narzędzia sporządzali. Byłeś świadkiem, Krakowie, ciągłej stopniowej zmiany, garncarstwo ulepszono, gdy piec był stosowany. Zamiast brązu, żelazo ludność tu używała i na tej ziemi handlem także się zajmowała. Ze zwierząt korzystano, by była żyzna gleba, a z zebranego zboża zaczęto wypiek chleba. WIEK IX W wieku IX-tym, a ściślej, w jego drugiej połowie, byłeś już wcale silnym ośrodkiem, Krakowie. Złożonym z wsi i grodu, dążącym w głównej mierze do stania się osadą o miejskim charakterze. Kiedy gród dawnych Wiślan już rozrósł się szalenie na szlaku Ruś i Praga, miał w handlu swe znaczenie. Dzięki temu, że stał się ważniejszym i rozrosłym, wkrótce wraz z okolicą zwą cię "państwem krakowskim". WIEK X Gdy komuś się powodzi i inny mu zazdrości, to siłą uzależnia od swojej go zwierzchności. Twoim panem się stała silna Wielkomorawia, X-ty wiek to władza Srogiego Bolesława. Ten czeski król miał córę, Dobrawę. Ją ożenił z królem północy, Mieszkiem. Ślub wiele tu odmienił. Bo tam, gdzie nie chciano wyrzec się własnej wiary, zmuszano przyjąć nową, żegnając zwyczaj stary. A potem Mieszko I, co nad Polską króluje, w walce z Bolkiem Pobożnym gród Kraków utrzymuje. Byłeś świadkiem, Krakowie, jak książę Odnowiciel ze zniszczonego Gniezna przeniósł tutaj stolicę. Stałeś się odtąd centrum życia polskiego rodu, a z nim nastąpił rozkwit architektury grodu. Byłeś świadkiem, Krakowie, gdy Polską rządził Chrobry, w potyczkach król odważny, dla ludu swego dobry. Za niego na Wawelu wciąż się krajobraz zmieniał, dla władców stanął zamek z ciosanego kamienia. Na czasy syna Mieszka, czyli króla Chrobrego, przypadło założenie biskupstwa krakowskiego. Być może i w tym czasie z kamienia był ciosany stary wawelski obiekt, rotunda Marii Panny. Ten król w rozwoju miasta bardzo wiele odegrał, powstała dzięki niemu krakowska też katedra. Nowa budowla wielka nad Smoczą Jamą staje. Do dzisiaj jeszcze dawnej legendy strzec się zdaje. Kościół i polityka na Wawelu panuje. Rzemiosłem ludność grodu lub handlem się zajmuje. Tu gdzie dziś miejsce Rynku, z kramami są kwiaciarki, były piece hutnicze zwane dawniej dymarki. Gdy Bolesław Wstydliwy dobrem miasta się zajął wkrótce królewskim kosztem handlowe kramy stają. Rozwija się nauka, kultura i zdolności i to przesądza sprawę o Krakowa przyszłości. WIEK XII i XIII Przez cały wiek XII-ty, połowę XIII-go nastają ciężkie czasy dla miasta krakowskiego. Choć chcą cię zdobyć wszyscy nie dajesz się wrogowi, nie zdoła obcy zniszczyć, książęta dzielnicowi. Stąd pewna jest legenda. Właśnie na jej osnowie radości Lajkonika tyś świadkiem wciąż, Krakowie. Jakby na przekór wszystkim ty każdym swym zakątkiem wciąż bujnie się rozrastasz przez wszystkich lat dziesiątki. Wam wszystkim tekst przysłowia jest bardzo dobrze znany, że "nie od razu Kraków był właśnie zbudowany". Byłeś świadkiem, Krakowie, jak w czasie panowania Wacława z Czech, zmieniają słabe obwałowania. By bronić przed Mongołem albo wrogiem ościennym, wały ziemno-drewniane zastąpił mur kamienny. Wchodziło się przez basztę z kamienia wyciosaną, w romańskim zdobną stylu Bramą Floriańską zwaną. WIEK XIV XIV-ty wiek dla ciebie to rozkwit twój i sława, przeżywasz koronację Łokietka Władysława. Ten polski król w katedrze podczas uroczystości królewskie otrzymuje insygnia i godności, przysługujące władcom, a z Gniezna przeniesione. I odtąd koronacje tu miały być święcone. Tu rodzi się następca Kazimierz, Wielkim zwany. Piętnaście lat tu później był ślub jego i Anny. Odważne są, choć trudne rządy Władysławowe. W tym czasie wyrastają kamienne gmachy nowe. A za bramą Floriańską wielki się rynek mieścił, kramy pełne towaru, westchnień dziatek, niewieścich. Sukno miejscowe, z daleka zboże, sól i specjały. Każdy coś kupił, zamienił i kwitł ten handel cały. Wjazd i wyjazd z owego targowiska nocami zamykano dokładnie drewnianymi kratami. Byłeś świadkiem, Krakowie, gdy król wjeżdżał w twe bramy po swym zwycięskim boju z krzyżakiem pod Płowcami. Zaledwie lat dwa po tym moc łez wylało wielu, gdy zmarłego monarchę żegnano na Wawelu. Lecz jak to w życiu bywa: Król zmarł. Niech żyje nowy! Po koronacji nastał czas już Kazimierzowy. Kazimierz, zwany Wielkim to król z wrażliwą duszą miłując artyzm, piękno do dzieła szybko ruszył. Ozdobił swą siedzibę, czyli wawelski zamek wymyślnie tak, że trudno by oddał to atrament. Dobudowane wieże służyły za komnaty, malarstwo nadawało charakter im bogaty. Jedną z nich Kurzą Nogą zwą wszyscy na Wawelu. Po dziś dzień stojąc strzeże tajemnic wieków wielu. Z rozmachem przerabiano niektóre wielkie sale, gdzie król chadzał i dwórki, i pewnie były bale. Zamiast drewnianych stropów, filary i sklepienia, kunsztowne, piękne rzeźby czyniły dopełnienia. Dotąd w architekturze romański styl panował, a od tej pory gotyk już nad nim zatriumfował. W romańskim stylu kamień do budów używali. W gotyku znano cegłę, więc cegłę stosowali. Uczynił król Kazimierz na wzniesieniu wawelskim, godny miana monarchy zamek iście królewski. Król nie tylko o siebie lecz dbał o całą ziemię, dla tych spragnionych wiedzy utworzył Akademię. Mężczyźni tu jedynie nauki pobierali, wybitni profesorzy przedmioty wykładali. Studenci po łacinie zgłębiali tu tajniki nauki astronomii, prawa, matematyki. Rozrastały się w mieście i domy i kaplice, tętniły gwarem handlu i place i ulice. Kupcy zwozili tutaj to, czego brakowało, a z miasta wywozili czego gdzieś było mało. Przez Kraków w różne strony jechały pełne fury, sukna, wełny czy wosku, miedzi, ołowiu, skóry. "Drogą pruską" z Krakowa śpieszyły karawany do Torunia i Gdańska wzdłuż wybrzeży wiślanych. Ze starego Krakowa mieli kupcy krakowscy od ujść Odry na Szczecin inny szlak ku północy. Na południe, przez Bochnię, aż ku Sączu Staremu, Karpatami do Koszyc i ku Morzu Czarnemu. Byłeś świadkiem, Krakowie wielkiej uroczystości, gdy król w domu Wierzynka dostojnych witał gości. Tu przy Rynku i Grodzkiej w Wierzynka Kamienicy byli zaproszeni królowie, dostojnicy. Zjechali monarchowie już szlakiem tu utartym na ślub królewskiej wnuczki z cesarzem Karlem IV. Uczta była bogata, delicje smakowano, a dla humoru trunki wykwintne kosztowano. Według starej legendy, którą Długosz utrwalił tam na złotej zastawie jadło gościom dawali. Wierzynka dawno nie ma lecz imię jego słynie od czasu tamtej uczty. I długo nie przeminie. Gdy zbudowano Ratusz z wieżą, co dumnie stała, w nim rada, sąd, magistrat, i ława miejsce miała. Miejsce odosobnione kryło jego podziemie, właśnie tam władze miasta umieściły więzienie. Obok wieży na Rynku wkopano "hańby słupek", to pręgierz dla przestępców i kojec dla przekupek. Byłeś świadkiem, Krakowie chwili, gdy król umierał, podniosłą ciszę zgonu żałosny płacz rozdzierał Władca Kazimierz Wielki Kraków zastał drewniany, odchodząc zaś zostawiał w większości murowany. W dniu, gdy grzebano króla Kraków nowego witał, syna Andegawenów wnuka Piastów, Ludwika. Podwójny był to władca, 12 lat panował. Matka musiała rządy regencyjne sprawować. Gdy zmarł, dwa lata później przybyła do Krakowa jego córka Jadwiga, by po nim tu królować. W katedrze koronacji wspaniałej, co się zowie, nadziei serc Polaków, byłeś świadkiem, Krakowie. Wkrótce wyższe uczucia na zamku górę wzięły, gdy przybyło poselstwo księcia Litwy, Jagiełły. I już w rok później, Wawel znów pięknie gości witał, przybył litewski książę, a wraz z nim jego świta. Jagiełło na sam widok młodej, ślicznej królowej po prostu aż oniemiał, z zachwytu stracił głowę. Po kilku dniach w katedrze Władysław chrzest przyjmował i przed ołtarzem tamże małżonce swej ślubował. Byłeś świadkiem, Krakowie, ty końca czasów Piasta lecz i początków, kiedy czas Jagiellonów nastał. Zgon ostatniego Piasta tu, na krakowskiej ziemi sprawił zahamowanie rozwoju Akademii. Ale młoda królowa w swej wspaniałomyślności dała na Akademię swe wszystkie kosztowności. Za żywota królowej i biskupa Radlicy odbyła się budowa Mariackiej też kaplicy. Na kościele nie jedna wieża w górę wyrasta. Niższa, kościelna, z dzwonem. Wyższa to własność miasta. Trębacze z wieży szczytu nad spokojem czuwali, hejnały grając strażom hasła im podawali. Aby przestrzec przed wrogiem lub dać znać o pożarze trębacz hejnały grywał, by go słyszały straże. Raz trafiły trębacza strzały obcych żołnierzy. Na pamiątkę przerwany grają hejnał na wieży. Piękna była królowa, ale cóż komu po tym. W krótkim życiu piękniejsze były wszystkie jej cnoty. Opłakiwał małżonek, dostojnicy i prości, tracąc z nią ogrom serca i wspaniałej mądrości. Czescy Żydzi przybyli pod tego wieku koniec, chcąc zamieszkać w Krakowie po praskim pogromie. WIEK XV Popatrzmy znów na Rynek gdy wiek XIV mijał, kiedy tak prężnie handel w Krakowie się rozwijał. Te stare jeszcze kramy za czasów Wstydliwego tu już nie wystarczały. Potrzeba coś nowego. By zawierać transakcje, towary gdzie lokować murator miejski, Marcin, gmach nowy pobudował. Stanęły, więc na Rynku gotyckie Sukiennice, był okazały ratusz, po bokach zaś ulice. W przejściu gmachu Sukiennic "miecz krwawy" tu "waruje". Znaczy, że magdeburskie prawo obowiązuje. To prawo, jakie wtedy "trzęsło" całym Krakowem, dwurodzajowe było, ale bardzo surowe. Na "gardło", albo "ręce" po prostu się dzieliło, zależnie od przestępstwa, jakie się przekroczyło. Drobne, czyli kradzieże karano ucinaniem ręki, ucha, języka, albo napiętnowaniem. Na ośle ośmieszanych po Rynko wieźć zmuszano, albo wkoło obchodząc na głowie z psem, kazano. Mógł też na pośmiewisko być w kuny zakuwany, że w niedzielę pracował, za rozpustę schwytany. Za obrazę klientów przekupki zakuwano, a znów jawnogrzesznice przed kościołem stawiano. Tych skazanych na chłostę stawiano u pręgierza, a pomocnik katowski jemu karę wymierzał. Przy ratuszu stał pieniek dla najgorszych przestępców. Kat uśmiercał toporem bandytów, innowierców. Winnych w Wisłę wrzucano w workach pozaszywanych, z psem, kurą lub jaszczurką razem tam, w toń wrzucanych. A w podziemiach ratusza izbę tortur zrobiono, cały zestaw narzędzi do tego umieszczono. Tu Piwnica Świdwicka też słynna się mieściła, od wspaniałego piwa nazwę swoją nosiła. Rząd rozmaitych kramów krył przeróżne przedmioty wytworne materiały, drogocenne klejnoty. Było najlepsze płótno, aksamit jak marzenie, Jedwabie, adamaszki, a nawet i korzenie. Nieopodal ratusza tu różne "jatki" stały, które już inny rodzaj towaru zawierały. Później w cechu zrzeszonym zbudowano Schmetterhaus, by rzemieślnik, gdy wykonał, sprzedać gdzie towary miał. Była tutaj kontrola na poziomie wysokim na popiół szedł zły towar, lub dla miejskiej biedoty. Resztę miejsca na rynku zajmowały stragany, z węglem drzewnym, czy drobiem, z chlebem, sprzętem drewnianym. Razem z handlem, rzemiosło kwitło też w "Grodzie Kraka", różnorodna w swym kunszcie umiejętność wszelaka. Na Rynku w kamienicy, co pod 13-tką była zwana Pod Złotą Głową apteka się mieściła. Cały czas budowano kościoły i kaplice, wznoszono w nich ołtarze uświetniając stolicę. Król z zapisu Jadwigi wiele zrobił dla kraju Tym pragnącym nauki stworzył Collegium Maius. Dom za domem łączono i na nowe zmieniano. Wkrótce urzekającą im Uczelnię oddano. Gmach Collegium to okaz też stylu gotyckiego, pięknej architektury okresu ówczesnego. Wspaniały wykusz zdobi uczelniane fasady, dziedziniec otaczają dekoracyjne arkady. Na parterze lektoria, to wykładowe sale. Zaś aulę Collegium zdobią z napisami portale. Mniejszy "Plus ratio quam vis". Tu myśl się umieściła, która mówi, że "rozum więcej znaczy niż siła". Na pierwszym piętrze gmachu, były uroczystości i wybory rektora, pokoje dla znacznych gości. Żacy zamieszkiwali w bursach obok Uczelni i ich profesorowie mieszkania swe tam mieli. W tym Uniwersytecie swoją wiedzę zdobywał sam Mikołaj Kopernik, gwiazd tajniki odkrywał. Wrzało życie w Krakowie i monarcha nie zwlekał, pojął nową królową i na syna znów czekał. Potem znowu na zamku radości duch panował, gdy po walce z krzyżakiem zwycięstwo król świętował. Na pamiątkę z Grunwaldu flagi wroga zwieziono i w katedrze wawelskiej dumnie je powieszono. Ogromne to zwycięstwo świetności przysporzyło królowi i Polakom, bo w świecie znaczne było. Nie miał król szczęścia w życiu jeśli o żony chodzi, dopiero po czwartym ślubie wreszcie syn się urodził. Miał na imię Władysław, pierwszy syn Jagiellona drugi żył rok niecały, lecz niestety, ten skonał. Trzeci z synów, Kazimierz, siedem lat ledwie skończył, gdy Władysław Jagiełło własny żywot dokończył. Wielki to był polityk, wojak od miecza tęgi. O jego wiedzy, męstwie liczne mówią nam księgi. Na następcę wybrano z synów króla, starszego. Młody król przyjął imię Władysława III-ego. Młody Jagiełło krótko siedział na polskim tronie. W sześć lat później ślubował on węgierskiej koronie. Wkrótce w bitwie król zginął i co z tego wynika? Więc królem okrzyknęli młodszego Jagiellończyka. Za kilka dni po ślubie król został poproszony, by objął władzą Prusy i włączył do Korony. Byłeś świadkiem uniesień, podniosłych uroczystości, ale i widzem smutków, łez i wielkich żałości. W rok po ślubie królewskim w swej części południowej, nawet zamek dotknęło, paliłeś się, Krakowie. Z małżeństwa z Austriaczką król miał niemało dzieci, było ich dziewięcioro. Świętym z nich został trzeci. Jadwiga, dwie Elżbiety, mrze jedna w maleńkości, pierwszy z synów Władysław, Jan Olbracht, król w przyszłości. Następnie Aleksander, syn Kazimierz, po ojcu, Zygmunt, przyszły król Stary i Fryderyk na końcu. Za czasów Kazimierza żył dobrze i nam znany kanonik z wykształcenia Janem Długoszem zwany. Był wychowawcą synów króla Jagiellończyka. Na kartach kronik dzieje ojczyzny swej zamykał. Tak samo i w tym wieku w Krakowie zamieszkiwał Witt Stwosz, wspaniały rzeźbiarz, co cudów dokonywał. Wyrzeźbił piękny ołtarz, ogromnie okazały. Aż kilkanaście metrów ma wzdłuż i wszerz on cały. Odtąd Mariacki Kościół miliony odwiedzały i te kunsztowne rzeźby ołtarza oglądały. Składa się w sumie z pięciu swych zamykanych części. Ludzkie oko z zachwytem to arcydzieło pieści. Święte figury mają cudowne wprost zdobienia, bogatą polichromię wykańczają złocenia. Prawie trzy metry liczy każda z postaci owych. I z pnia jednego każde jest dzieło to lipowe. Postacie głównej sceny rzadki artyzm cechuje i realizm szczegółów w nich się też obserwuje. Jest niemal ilustracją ówczesnego nastroju, przeróżnych typów ludzkich, ubiorów i ich krojów. I życia wewnętrznego w ich domach i w warsztatach. Oto jak scenografia obrazu jest bogata. Ten ołtarz to zabytek największy jest w gotyku i najwspanialszy okaz ze wszystkich pentaptyków. W drugiej połowie wieku piętnastego, Krakowie, żydowskiej się bóżnicy przyglądałeś budowie. Piękna i dwunawowa, jedyna w swym rodzaju. Jedna z trzech w Europie, jedyna taka w kraju. Jest dawna tu tradycja z synagogą związana, odpowiednik melodii, która była przerwana. Podobnie jak trębacza zabiła wroga strzała, tak też hakofoth Żydów napaść Turków przerwała. Z końcem święta Szałasów koniec Biblii czytają i podczas Simchet Tora od nowa zaczynają. Świętują tańcem, śpiewem, bóżnicę okrążają, radośnie zwoje Tory w ramionach swych trzymają. Tych hakofoth jest siedem, raz w połowie czwartego wtargnęła horda Turków, wycięła w pień, każdego. Odtąd w tej jednej bóżnicy urywa się fala radości, w połowie czwartego hakofoth czytają Psalmy żałości. Na kilka lat na Litwę wyjechał król i świta. Tam zmarł, przywieźli ciało. Nie miałeś kogo witać. Książęta przebywali każdy z nich w innej stronie. Władysław był i w czeskiej, i w węgierskiej koronie. Królewicz Aleksander na Litwie już pozostał. Fryderyk kardynalski w końcu majestat dostał.
Znów nowy król zasiadał tu na krakowskim tronie, Jan Olbracht z Jagiellonów ślubował znów Koronie. Za jego czasów Turków poselstwo przyjechało. Na Rynku ich wielbłądy z końmi biwakowały. Gdy przyjął gości z Turcji odważnie się wyprawił na Wschód, ale przegrany powrócił spod Mołdawii. Aby zapewnić miastu obronę, według planu natychmiast rozpoczęto budowę Barbakanu. Był w swoim kształcie kołem nawet dość okazałym, zaś całość wody fosy wokoło otaczały. Liczne bramy i baszty, łańcuchy utrudniały, w razie, gdy obce wojska natrzeć na miasto chciały. Dobiegał wiek piętnasty. Przed końcem w wieku owym wyjechał do Wenecji pierwszy powóz pocztowy. Rodzinie Montelupich to miasto zawdzięczało, że właśnie Urząd Poczty w swoich granicach miało. Jan Olbracht zmarł w Toruniu. Niedługo, więc królował. Natychmiast jego zwłoki przywieźli do Krakowa. WIEK XVI Momentu, gdy korona na Jagiellona głowie zabłysła znów swym blaskiem byłeś świadkiem, Krakowie. Królewicz Aleksander Polakom znów ślubował. Lecz rządy swe na tronie bez żony swej sprawował. Albowiem żona jego inne wyznanie miała, a katolicką wiarą straszliwie pogardzała. Niedługo Aleksandra radowała korona. Gdy na Litwę wyjechał to tam jak ojciec skonał. A w rok później na zamku znowu wiwatowali. Gdy na Wawel przyjechał królewicz Zygmunt w gali. Utartym już zwyczajem król podczas koronacji zatwierdził przywileje, i prawa różnych nacji. Król Zygmunt się ożenił z Barbarą Zapolyanką dni trzy nie było końca turniejom i hulankom. Dając tylko dwie córy królowi zmarła żona. W sześć lat później przybyła na dwór księżniczka Bona. Byłeś świadkiem, Krakowie jak piękny był wjazd owej, wspaniały ślub w katedrze, koronacja królowej. Tłumy krakowskich mieszczan z zachwytem oglądały przepych królewskich strojów. Dni siedem bale trwały. Wkrótce rodzą się pierwsze dzieci królowej Bony, córka jej Izabela, i syn, dziedzic Korony. Kraków i obce dwory z wielką chwałą na ustach cieszyli się z urodzenia księcia Zygmunta Augusta. Zygmunt i Włoszka mieli tylko jednego syna, oraz trzy córki: Zofia Anna i Katarzyna. Kraków w wieku XVI-tym, gdy trwało Odrodzenie piękny był i bogaty i miał swoje znaczenie. Jednym ze znakomitszych był miastem Odrodzenia jakie kryła Italia, Westfalia czy Nadrenia. Ta stolica Polaków miała wiele ludności wyuczonych w rzemiośle przeróżnej specjalności. Byli piekarze, krawcy, złotnicy i stolarze, ludwisarze, miecznicy, kusznicy i garncarze. Kowale i ślusarze, szewcy, białoskórnicy, paśnicy, rusznikarze, a i kardybanicy. Na Rynku sprzedawano, tak samo jak przed laty, wyrobów moc, korzenie, drogie sukno na szaty. W Sukiennicach bogatszy był towar sprzedawany. Miejscowy wyrób, żywność mieściły inne kramy. Dbano, by nie za drogo kosztowały towary. Walutą były grosze dzielone na denary. Złotem i grzywną płacił kto bardziej był bogaty. Największą wartość miały talary i dukaty. W różnych tu sprzedawano jednostkach miary towar, garniec, kopa, ćwierć, połeć, łokieć - metra połowa. Rzeźnicy w mięsnych jatkach kusili wiszącymi połciami wieprza, woła, ćwierciami cielęciny. Szacarze bardzo często do jatek zaglądali, i weterynaryjny sprawdzian przeprowadzali. A znów pod gołym niebem przekupki wciąż krzyczące pieczywo sprzedawały, potrawy też gorące. Piwnice ratuszowe zaś wszystkich zapraszały, by napić się tu piwa, wina, miodu, gorzały. Mikołaj Rej z Nagłowic, ja wcale nie przesadzam, na Rynku często goszcząc lubił się tam przechadzać. Po rojnym, gwarnym placu też Stańczyk spacerował, z prostych krakowaian lubił on sobie podworować. Przyjeżdżali tu także i inni kupcy liczni, jedni z różnych stron kraju, a drudzy zagraniczni. We wszystkie wtorki, piątki na targu handlowano i z okolicznych wiosek tu towar sprzedawano. Na wozach albo w koszach reklamowano owy plon wiejski, chleb, jarzyny, i produkt nabiałowy. Dzięki królowi miasto miało swe uprawnienie. Od towarów z importu pobierano oclenie. Zdarzało się, że byli wśród kupców przemytnicy. Nagrodę za schwytanie dostawali strażnicy. Tu była też niejedna uroczystość państwowa, tu świetnie się bawiła ludność miasta Krakowa. W tysiąc pięćset dwudziestym piątym roku w "Cracovii" książę pruski hołd lenny złożył w Rynku królowi. Nie tylko miłe chwile widzieli krakowiacy za wiarę i przestępstwa tu umierali tacy. Niemało na sumieniu ma dusz była stolica kiedy do egzekucji stanęła szubienica. Tu zawsze wrzało życie pełne gwaru, hałasu, głośniejsze raz, raz słabsze w zależności od czasu. Nigdy Rynek krakowski rytmu nie miał takiego, stroju, barw i bogactwa jak z wieku XVI-go. Miasto wciąż się zmieniało w zależności od tego na jaką kiesę stać było tego, albo owego. Dwu lub trzyokienne mieszczańskie domy były w oknach kraty, a obok podwórza wychodziły. A szlachta i duchowni, także wzorem z Italii, przy swych drewnianych domach podcienia budowali. Zaś dookoła Rynku, skrywają tajemnice w Krakowie najpiękniejsze mieszczańskie kamienice. Wystrój renesansowy miały nawet spichlerze, magazyny, kaplice, ratusz i jego wieże. Liczne były kaplice i kościoły też liczne, ozdobione bogato, kolorowe i śliczne. Z przepychem przeogromnym wielmoże powielali wawelski zamek, kiedy pałace budowali. Miały one charakter iście renesansowy, podcienia i krużganki z dziedzińcem arkadowym. Z tych najbogatszych kupców ze świata mieszczańskiego na rajców wybierano do urzędu miejskiego. Wielu najznakomitszych żyjących krakowiaków dbało o swą siedzibę, dbało o miasto Kraków. Pamięć nie zapomniała o wsławionych mieszczanach. Pamiętasz Jana Turzo, Bonera i Kaufmana. A roku tysiąc pięćset dwudziestego pierwszego dało się słyszeć dźwięki dzwonu Zygmuntowego. Czuwali nad stopem dzwonu niemieccy ludwisarze, ciężko było na Wawel wtoczyć się z tym bagażem. Umieszczono na wieży ten potężny instrument, aby głosił on sławę i Jagiellonów dumę. A stopu spiżowego serce trzystukilowe uderzając wspomina te czasy Zygmuntowe. I na Wawelu, w zamku zaczął się okres nowy, zaczęto go ozdabiać w stylu renesansowym. Przebudowano skrzydło nie tylko południowe, ale i to północne też przeszło przebudowę. Królewscy muratorzy z ziem włoskich sprowadzani opletli go od środka pięknymi krużgankami. Bogata polichromia zdobi niejedną ścianę, kolumny z rozetami są złotem wykańczane. Pokryto dachówkami pałacowe komnaty, wszędzie zmieniał się wystrój coraz bardziej bogaty. Rozbudowano kuchnie, pałacowe piwnice wzniesiono też grobową Zygmuntowską kaplicę. Najwyższy sąd królewski na zamku się znajdował, a na parterze skarbiec klejnoty królów chował. Z czasem i wschodnie skrzydło pałacu zbudowano, na którym wrzało życie, bawiono się i grano. Król Zygmunt mur obronny przy zamku dobudował, w katedrze ołtarz główny też nowy zafundował. Królewska rezydencja powiększała się stale. Wraz z południowym skrzydłem stanęły jego sale. Z tej strony połączono z katedrą cały zamek. Ukończono wiodącą i na dziedziniec bramę. Przy wystroju wnętrz zamku pracowali stolarze, znakomici snycerze i wspaniali malarze. Sprowadzono aż z Brugii wiele pięknych arrasów z dziejami Polski, które dotrwały naszych czasów. Ten wiek mówi o pierwszej takiej wieści źródłowej: "Rurmus wodę dostarczał dla ludności zamkowej". XVI-ty wiek to rozkwit nauk humanistycznych, ale pod jego wpływem także i sztuk plastycznych. Z tych czasów się wywodzą znakomici malarze, wieloma też dziełami zasłynęli rzeźbiarze. Wielu znanych pisarzy jest z wieku XVI-go, znasz Mikołaja Reja, Jana Kochanowskiego. "A NIECHAJ NARODOWIE WŻDY POSTRONNI ZNAJĄ, IŻ POLACY NIE GĘSI, IŻ SWÓJ JĘZYK MAJĄ". Te wciąż dźwięczące słowa poznał nie jeden człowiek. A razy wiele więcej słyszałeś ty, Krakowie. Dbali o polski język już nie tylko pisarze jak Rej czy Kochanowski, czy szkolni bakałarze. Baczyli, by się zwrócić ku swej ojczystej mowie bardziej prości mieszkańcy i ci wielcy, królowie. Do polskości w tym czasie skłania się ludność wszystka. Pochodzący z obczyzny spolszczyli swe nazwiska. Akademia krakowska zapełniana żakami była nie tylko z kraju lecz i cudzoziemcami. Chłonęli oni wiedzę z ochotą i z zapałem zajmując się umysłem, nie tylko własnym ciałem. Bo nie samej nauce lecz wszelkiej konwersacji czas wolny poświęcali z powodu reformacji. Gdy prawdy Lutra z Niemiec dotarły do Krakowa, nadziei była pełna niejedna polska głowa. Nosiła ona znamię prócz lepszego istnienia, i przed Bogiem równości, właśnie pewność zbawienia. Jednak na Akademii poprzez wpływy kleryków w rozwoju reformacji nie mogło być wyników. Nowa nauka w zamku także przeciek swój miała przez wpływ z ościennych dworów umysły zapładniała. Lecz choć stare dogmaty ośmieszano tam wielce w zamian też nie dawano im niestety, nic więcej. Zwołany sąd biskupi uznał heretykami i toczył ostrą walkę z tymi innowiercami. Innowiercom wymierzał bardzo surowe kary przeciwny nowej wierze Wysokość Zygmunt Stary. Kilku krakowskich mieszczan bezmyślnie oskarżono. Wajglową jako pierwszą na stosie tu spalono. Te hasła reformacji podjęli krakowianie. Walczyli z duchowieństwem i szlachta i mieszczanie. Znów święto na Wawelu, któreś widział, Krakowie. Spoczęła znów korona na Austriaczki głowie. Królewicz Zygmunt August pojmując ją za żonę w katedrze z rąk biskupa przyjął polską koronę. A roku tysiąc pięćset czterdziestego ósmego przepełniła cię smutkiem śmierć Zygmunta Starego. Ucichły mądre żarty poczciwego Stańczyka, śmieszki dwórek królewskich, nawet lekka muzyka. Ceremonia pogrzebu uroczysta tak wielce. Żegnało go ze łzami nie jedno ludzkie serce. Żegnały go procesje przejętych krakowiaków, smutnych mieszkańców zamku, duchownych oraz żaków. Aż tysiąc świec trzymało setki żaków w kapturach, Potem koni trzydzieści, za nimi zbrojnych tura. I mar trzydzieści po nich przykrytych złotogłowiem, w strojnych szatach na koniach znamienici panowie. Za panami pacholę z tarczą oraz z herbami. Wkoło mar szli dworzanie z palącymi świecami. Potem panowie rada, a za nimi posłowie. Na ostatku insygnia nieśli wojewodowie. Z mieczem pan miecznik Wolski, potem sceptrum niesiono, jabłko, pan sandomierski i krakowski z koroną. Wreszcie ciało królewskie, które nieśli dworzanie, za nim król Zygmunt August, Bona, panny i panie. Na tym pogrzebie byli dostojni i książęta, oraz ludność krakowska. Ty to jeszcze pamiętasz. Byłeś świadkiem, Krakowie znanej dobrze nam pary ostatniego z Jagiełłów i Radziwiłł Barbary. Widziałeś to kochanie, słyszałeś czułe słowa, bo August swoją żonę ogromnie umiłował. Małżeństwo to sprawiło wyjazd królowej Bony, bowiem ona nie chciała dla syna takiej żony. Ty słyszałeś też, kiedy rozpacz ciszę rozdarła, gdy królowa Barbara po trzech latach umarła. Nie potrafił się dźwignąć król ze swego cierpienia. Żył jedynie przeszłością, wyłącznie dla wspomnienia. Ale chcąc mieć dziedzica ożenił się raz trzeci z Katarzyną z Habsburgów. Nie doczekał się dzieci. Za czasów tego króla i dla wyznawców Lutra nastąpił czas odwilży oraz lepszego jutra. U Marcjana Chełmskiego często się spotykali, gdzie nowe nabożeństwa tam swoje odprawiali. Gdy pożar dotknął ratusz też podczas reformacji, budynek oraz wieżę poddano renowacji. Do jednej z kul na szczycie zdobiącej ratusz owy włożono opis zdarzeń, oraz Testament Nowy. Na sejmie w mieście Piotrków, który król wtedy zwołał, przyrzekł decyzję podjąć tyczącą się kościoła. Próbowano połączyć dla czystej Ewangelii różne kościoły w jeden przez ich przedstawicieli. Zbierano się po domach. Z początku u Bonera. Wkrótce na pomieszczenie krakowski zbór trzos zbierał. Gdy wymagana suma została uzbierana, budynek zakupiono wnet przy Świętego Jana. Ewangeliccy wierni przywileje dostali, posiadanie cmentarzy, i szkół oraz szpitali. Król pozwolił, by zbory wolność nabożeństw miały, żadne biskupie sądy ich nie prześladowały. Dzięki panu Trecemu gimnazjum postawiono, lecz nowej teologii po niemiecku uczono. W roku tysiąc pięćsetnym i pięćdziesiątym piątym pogorzały Sukiennic wszystkie mury i gonty. Budowniczy il Mosca wybudował gmach nowy jeszcze piękniejszych Sukiennic w stylu renesansowym. Nie cieszyłeś się długo królewską obecnością. Królowa wyjechała znudzona samotnością. Bo król był ciągle w Wilnie, wreszcie wcale nie wrócił. A lat trzynaście później twój lud się znowu smucił. Byłeś świadkiem, Krakowie smutku i pożegnania, gdy z Litwy zwieźli ciało tu celem pogrzebania. Śmierć króla zakończyła te czasy Jagiełłowe. Odtąd tu przybywali elekcyjni królowie. Niewiele król zostawił po sobie w tamtych czasach, nie mówiąc o brukselskich oponach i arrasach. Lubiąc piękno obwiesił nimi sale zamkowe mające sceny z Biblii, albo godła państwowe. Ponad dwa lata trwało bezkrólewie na tronie. Henryk Walezy przyjął tron ten po Jagiellonie. Wjazd jego do Krakowa był bardzo okazały. Z zachwytem i podziwem tłumy go oglądały. Był tu cztery miesiące nie doczekawszy lata, bo pewnej nocy uciekł na wieść o śmierci brata. Po niewdzięcznym Francuzie tron stał osierocony, bo dwa kolejne lata nie wkładał nikt korony. Wreszcie królewna Anna, a z domu Jagiellonka w pałacu się zjawiła czekając na małżonka. Kiedy Stefan Batory spotkał się wreszcie z Anną ślub im dano w katedrze, potem koronowano. Nie doczekał dziedzica Stefan z królową Anną, bo była w dniu zaślubin leciwą w latach panną. Za czasów Batorego święcił Rynek krakowski ślub siostrzenicy króla z hetmanem, imć Zamoyskim. Wspaniały był to widok. Wszystkie oczy zachwycał. Wesołość było słychać aż na bliskich ulicach. Kamienica krakowska zwana "Pod Baranami" brzmiała śpiewem, muzyką, weselnymi tańcami. Chociaż król w polityce to była "tęga głowa", przez dziesięć lat niewiele uczynił dla Krakowa. A co się dalej działo z reformacją w Krakowie? Dalszy ciąg moich rymów niech wszystko to opowie. Oprócz już utwierdzonych w swej prawdzie luteranów pojawił się w tu w mieście także i zbór arianów. Głosili ci, że Trójca to wiara w wielobóstwo. Zalecali wspólnotę, dorosłych chrzest, ubóstwo. Ale wciąż ich zwalczano, wypędzano z Krakowa i jednak nie udało im tutaj się zachować. Duchowni katoliccy po walce z arianami zaczęli się rozprawiać także z luteranami. Pierwsi zaczęli żacy, gdy inni dołączyli, mimo sprzeciwu władzy krakowski zbór zniszczyli. Nie chciało duchowieństwo zwycięstwa innych nacji, aby stolica była stolicą reformacji. Po śmierci Batorego stolica oblegana była przez obce wojska księcia Maksymiliana. Przybył hetman Zamoyski, by bronić miasto Kraków i po sześciu tygodniach odparto Austriaków. Wkrótce po tym, na zamku ktoś nowy się pokazał. Przez Kraków uroczyście przejechał Zygmunt Waza. Wzdłuż całej jego drogi portrety rozmieszczono królów z linii Jagiełłów, bo przez to podkreślono łączność nowego króla właśnie z Jagiellonami. Mijane kamienice obito kobiercami. Tej nocy było jasno. Świeciło świec tysiące, zaś nastrój uświetniały instrumenty grające. A w cztery lata później podobną miał oprawę wjazd Anny Austriaczki przez Kraków, na sam Wawel. Strojono kamienice. Muzyka w stylu włoskim. Było to widowisko godne władczyni Polski. Zmarła królowa Anna, a po Batorym wdowa. Ksiądz, Piotr Skarga wygłosił przepiękne o niej słowa. Po ślubie rodzą się córki i syn, dziedzic korony. Lecz król się nie nacieszył życiem córek, ni żony. Z końcem wieku zaraza przybyła do Krakowa i morem tu żyjących, zaczęła dziesiątkować. Uciekało z Krakowa mieszkańców bardzo wielu. Nawet sam Zygmunt Waza śpiesznie uszedł z Wawelu. Król Zygmunt III Waza, wnuk Zygmunta Starego jednocześnie był władcą także państwa szwedzkiego. Pięć lat przed końcem wieku zamek palił się srodze. Całe skrzydło północne, narożnik przy Kurzej Nodze. Natychmiast po pożarze jęli się przebudowy całego zamku w stylu już wczesnobarokowym. Pokryto nowym dachem już miedzią wyłożonym. Dokonano naprawy też fasad uszkodzonych. Wykonano tu nowe kominki i portale. Najwspanialszy ogrzewał tę Pod Ptakami salę. Zrobiono nowe stropy, dekorację stiukową, wieżę Zygmunta III-go, nową klatkę schodową. Po zarazie stolicę przeniósł Waza z Krakowa do Warszawy. Tam rządy lżej mu było sprawować. Warszawa bliżej Szwecji wszak będąc położona, a Wazie ciągle szwedzka marzyła się korona. Odtąd król na Wawelu o wiele rzadziej gościł. Jedynie na spotkania, wielkie uroczystości. Wawelski zamek stał się miejscem święceń państwowych, koronacji, pogrzebów, wizyt, obrad sejmowych. WIEK XVII Przyszedł wiek siedemnasty, ciężki dla ciebie, Krakowie. Kolejne wydarzenia dalszych czasów świadkowie. Byłeś świadkiem, Krakowie inwazji wojsk w twych stronach. Choć palono, grabiono, nikt ciebie nie pokonał. Miasto z trzech się składało i było bardzo liczne, Kraków, Kazimierz i Kleparz, przedmieścia okoliczne. W tym czasie żyli w mieście przeróżni rzemieślnicy. W tej odzieżowej branży krawcy byli, czapnicy, barchanicy, kuśnierze, szewcy i płóciennicy, sukiennicy, garbarze, byli także paśnicy. A z branży metalowej byli tutaj ślusarze, nożownicy, kowale złotnicy i iglarze. Były inne rzemiosła dzisiaj już zapomniane, na przykład powroźnicy. Oraz dziś dobrze znane, te ze spożywczej branży, jak: rzeźnicy, masarze, piekarze, twórcy chleba, znakomici pszczelarze. Szczególnie na Kleparzu browar skomasowano i moc zajazdów, w których podróżnych nocowano. Konstancja Austriaczka przybyła do Krakowa. Znów ślub i koronacja i znów królowa nowa. Gdy zbliżał się tu koniec królewskiej egzystencji, rodzi się Jan Kazimierz w wawelskiej rezydencji. Opustoszały zamku królewskie wszystkie sale, bo każdy król przyjeżdżał tylko na wielkie gale. Na wielkorządcę zamku Jana Płazę wybrano. Za niego na Wawelu prac wiele dokonano. Głównie zaś drugie piętro objął Płaza remontem. Dach na altanie pokrył tarcicą, później gontem. Pomalowano kraje będące przed altaną, a przy niektórych gankach balasy nowe dano. W trzech salach nowe okna i piece tam wstawiono. Posadzkę zaś nowymi płazami wyłożono. W pokojach na altanie posadzki murowane, nowe okna z błonami, dwa piece malowane. W prezbiterium i w nawach po śmierci Jana Płazy ozdobiły katedrę polichromia, obrazy. Z fundacji Tylickiego, a projektu Trevano mury z trzema bramami wokół niej zbudowano. Rozbudowując dalej rezydencję królewską, wzniesiono nową wieżę zwaną później Sobieską. W osiem lat po ćwierćwieczu król nowy się ukazał wjeżdżając uroczyście, Władysław IV-ty Waza. Gdy pochowano matkę, i ojca, Wazę starego, nazajutrz dokonano koronacji młodego. A w sześć lat później jeszcze od wjazdu królewskiego przeprowadzono remont skarbca katedralnego. Dziesięć lat trwały prace nad renowacją ową, lecz katedralny skarbiec miał teraz szatę nową. Zrobiono nowy portal i mensę ołtarzową, założono posadzkę w skarbcu także nową. Sprawiono nowe szafy i skrzynie nowe zbito, na paramenty liturgii. Zaś miedzią dach pokryto. W tym czasie przerobiono na pałac Krzysztofory. Od imienia Krzysztofa zwie się go do tej pory. Krzysztof farmaceuta, pierwszy władca przybytku, on rozpoczął budowę właśnie tego zabytku. Żył on w wieku XIV- tym, aptekarz z wykształcenia. Przyjechał aż z Ferrary, był Włochem z pochodzenia. Drugi właściciel gmachu imć Adam Kazanowski, człek najbogatszy w Polsce, także marszałek dworski. Gotyckie kamieniczki w liczbie trzech, połączono i dla tego człowieka na pałac przerobiono. W długiej, obszernej sieni, (karety tam wjeżdżały) mieści się kordegarda, hajducy w niej siadali. W bocznej części dziedzińca, dużo dalej od sieni były, stajnia, wozownia, w piwnicy zaś alchemik. Pałac do najpiękniejszych zaliczany w Krakowie zajmuje część dość dużą pierzei przyrynkowej. Kolejnym ciosem była znów zaraza morowa, co uśmierciła wiele ludzkich istnień Krakowa. Wiele ludzi uciekło z miasta ku innym stronom. A to, co tknęła zaraza niszczono i palono. Dalsze tutaj zniszczenia najeźdźcy uczynili, tylko czwartą część mieszczan i domów zostawili. W czasie walki o Kraków Kleparz spaleniu uległ, młyn na Piasku, Biskupie Stradom, oraz niektóre klasztory. Krakowianie najbardziej ucierpieli od Szwedów, bowiem haracz zaborcy zeń ciągnęli. Najeźdźcy zza Bałtyku, gdy gród okupowali, katedrę oraz skarbiec królewski zrabowali. Przez wojny ze Szwedami mieszkańców ubywało. Zarazem rzemieślników niewielu tu zostało. Przez cały czas mieszczanie byli strasznie grabieni. Przez sprzymierzone wojska ogromnie obciążeni. A roku tysiąc sześćset pięćdziesiątego siódmego po Szwedach tutaj stały oddziały Rakoczego. Cesarskie wojska, które służyć pomocą miały w efekcie bardzo drogo krakowian kosztowały. Gdy po połowie wieku sejm tutaj obradował kazał fortyfikacje Krakowa rozbudować. Naprawić uradzono wszystkie w wojnie nabyte zniszczenia na Wawelu na koszt Rzeczpospolitej. Jeszcze nie odpoczęła biedna ludność Krakowa, jak Jerzy Lubomirski zaczął ją atakować. Rozmawiano z goszczącym tu Janem Kazimierzem, lecz obietnice króla zostały na papierze. Abdykacja monarchy, która wnet nastąpiła, a po niej bezkrólewie niczego nie zmieniło. Uchodząc z kraju sprawdził kaplicy swej budowę, skradł ze skarbca klejnoty żegnając się z Krakowem. Przez te wszystkie doznane w czasie wojen zniszczenia zamek nie mógł swym gościom udzielić już schronienia. Na zamku bardzo często przez wieku tego trwanie komisje prowadziły inwentaryzowanie. Korybut Wiśniowiecki na króla powołany nie zrobił nic, wciąż Kraków był w stanie opłakanym. Mocą ustawy sejmu skarbiec otaksowano i klejnoty Jagiełłów w dużej mierze sprzedano. Minęło lat trzynaście. Skończyła się budowa kaplicy Wazów, którą Kazimierz ufundował. W ćwierć wieku po połowie wieku siedemnastego święciłeś uroczyście wjazd Jana Sobieskiego. Godnie go powitano jak na władcę przystało. Potem koronowanie dwojga się odbywało. Bo gdy prymas w koronę Jana głowę ubierał, w chwilę później przyjęła ją Maria Kazimiera. I tym razem monarcha, ze świtą oraz z żoną, nie mógł na zamku mieszkać, bo nic tu nie zrobiono. Chcąc pomóc miastu, które poniosło wielkie straty Sobieski Jan na sejmie uchwalił znieść opłaty. Na zmianę sytuacji wpływ bardzo duży miała zaraza tu morowa, co aż trzy lata trwała. Za sprawą Trzebickiego mimo zarazy wiana w katedrze się odbyła nie jedna nowa zmiana. Północne skrzydło gmachu katedry podwyższono i wieżę Zegarową. Miedziany hełm wzniesiono. Gdy Jan III do Wiednia z odsieczą się wybierał, w katedrze się modliła zań Maria Kazimiera. Gdy podczas mszy w katedrze goszczono Kazimierę, poseł doniósł zebranym: "- Król został bohaterem!". Gdy wrócił w wielkiej glorii radośnie go witała cała ludność Krakowa i za herosa miała. Po odjeździe monarchy, świty i jego żony, opiece Jana "Tretki" zamek był powierzony. Do niego należała zamku restauracja. Po nim na jego syna spadła kontynuacja. Pięć lat później wyznaczył król Jan III-ci Sobieski dużą kwotę na remont wszystkich komnat królewskich. Restauracja zamku pięć lat około trwała, a grupa specjalistów pracami kierowała. Posadzki, okna, rynny oraz drzwi założono, a część dziedzińca zamku tam brukiem wyłożono. I zamkowe krużganki też odremontowano, natomiast ściany komnat świeżo pomalowano. Gdy wielkorządcą zamku został Adrian Bełchacki, ustalono wzmocnienie wzgórza fortyfikacji. Sześć tysięcy złotówek na ten cel przeznaczono, a koszt remontu zamku król wziął na swoje łono. W okresie bezkrólewia ucierpiał lud krakowski kiedy pod miastem stanął z wojskami Baranowski. Żołnierscy deputaci żądania wysunęli, dla swojego marszałka ogromnie dużo chcieli, więc: aksamitny kontusz podszyty sobolami i złotogłowy żupan. Na kontusze aksamit. Żądali lamy, futer rysich i sobolowych, bławatu na żupany. A dla wszystkich wojskowych chcieli po puzdrze cyny dla wszystkich konsyliarzy. Kobierce, pistolety i trzos dla komisarzy. Lecz lata sześćdziesiąte mieszczanie pamiętając, by zmylić ich, sposoby przeróżne wymyślają. Darują antał wina i biją wołu, cielę, dziesięć tysięcy złotych, lecz to nie dało wiele. Sejmik wreszcie nakazał im dobrze się sprawować, natomiast marszałkowi, by miasto uszanował. Jak gdyby było mało, ludziom wciąż dokuczano. W sejmie opłaty miejskie wciąż i wciąż podwyższano. Podatek na towary nałożono w tym czasie, by wydrzeć właścicielom najwięcej ile da się. Ściągano od kupiectwa horendalne opłaty zubożał piękny Kraków, choć przed tym był bogaty. Nie stać było mieszkańców, by domy budowali, łatając zatem stare skarpami podpierali. Jedyną inwestycją, do której los ich zmuszał był po pożarze w mieście remont wieży ratusza. Po śmierci króla Jana, rok później w tamtych czasach Wawel witał nowego,. Augusta z rodu Sasa. Król wiedząc, że znów Szwedzi są miasta zagrożeniem, kazał fortyfikacji poprawić umocnienie. U końca tego wieku Kraków był obciążony przez grabież, mór i wielkość opłat nań nałożonych. WIEK XVIII Nowy wiek XVIII-ty zaczął się niewesoło. Wciąż walki i grabierze, naprawy i tak wkoło. Pierwsze dziesięciolecia wieku osiemnastego to żniwa okupacji, powietrza morowego. Insygnia wywieziono ze skarbca koronnego, przed kolejną inwazją na gród wojska szwedzkiego. Gdy oblężono zamek załoga nie wytrwała, z dowódcą Wielkopolskim dość szybko się poddała. Przez okupantów wybuchł największy w dziejach pożar. Przez tę bezmyślność Szwedów trzy dni aż zamek gorzał. Przez cały czas na alarm bito w dzwon Zygmuntowski, by ratowali wszyscy ten zabytek krakowski. Prawie całość drugiego tu piętra się spaliła. Tylko salę Poselską ta klęska ocaliła. W tysiąc siedemset drugim, w porze wczesnej jesieni Szwedzi uszli. Los mieszczan na kilka lat się zmienił. W tysiąc siedemset piątym kolejna komplikacja. W tym czasie była trzecia Krakowa okupacja. Przez gospodarkę obcych folwarki poniszczono, a miejskie przedsiębiorstwa zgnębiono i zgrabiono. Zaraza szalejąca okrutna w skutkach była, bo aż 2/3 części mieszkańców uśmierciła. Kiedy odeszli Szwedzi przybył król August z Sasów. Zaczął prace umocnień. Trwały dziesięć lat czasu. W katedrze naprawiono to ramię południowe. Pokryto nowym hełmem szczyt wieży Zegarowej. Gdy sejm przeznaczył kwotę na zamek, trzy tysiące, zaczęto więc naprawy, w sumie pięć lat trwające. Gdy na najwyższym piętrze prace już ukończono, z pieniędzy skarbca, drugie, kolejne odnowiono. Całość zamku została nowym dachem pokryta i w całości dachówką. Znowu mógł gości witać. W trzy lata później Kraków znów nowych gości bawił. Król August III-ci z żoną na zamku się pojawił. Najpierw był pogrzeb królów podczas bytności jego, Augusta Mocnego i Jana Sobieskiego. Ostatni taki pogrzeb oglądał Kraków stary. Była też koronacja nowej królewskiej pary. Ten król się nie przejmował Krakowem z mieszkańcami. W tym czasie kilka kaplic objęto remontami. Na Skałce zbudowano, jedynie w czasie owym, klasztor razem z kościołem też w stylu barokowym. Na dziedzińcu kościoła sadzawka kwadratowa, rzeźbami otoczona i każda barokowa. Ujęta w narożnikach obeliskiem, na których srebrne orły warują, a każdy z nich u góry. Monumentalne schody wiodą w dół do podziemi, gdzie krypta jest z grobami. Leżą w niej zasłużeni. Tam spoczywa Jan Długosz, i Ignacy Kraszewski, Siemiradzki, Siemieński, Wyspiański i Malczewski. Jeszcze inni pisarze i poeci nam znani w tym uroczym zakątku także są pochowani. Czasy Sasów to okres nieuctwa i ciemnoty, czas zabobonów, stosów i ogromnej głupoty. Bezmyślna "Złota Wolność", która się panoszyła, do upadku Krakowa także się przyczyniła. Roku tysiąc siedemset sześćdziesiątego czwartego to dla ciebie, Krakowie, okres czasu nowego. Od tego roku liczą początek Oświecenia. Byłeś świadkiem, Krakowie, jak wystrój ci się zmieniał. Ze skarbca koronnego insygnia królów wzięto na nową koronację, lecz na warszawskie święto. Konfederaci Kraków i zamek okupili, lecz pod naporem Rosjan wnet miasto opuścili. Po roku znów wrócili konfederaci barscy. Lecz po miesiącu uszli, bo powrócili carscy. I tak jeszcze raz jeden był Kraków zdobywany aż w końcu rozbiór Polski zostaje podpisany. Ruscy wawelski zamek jeszcze bardziej zniszczyli. Radni na sejmie kwotę na remont wyznaczyli. Lecz spalono przedmieścia, most na rzece zerwano i mieszczan bez skrupułów palono, rabowano. I skutkiem tego miasto niemal na dno się chyli. A rozbiór państwa sprawił, że miasto podzielili. Granicą była Wisła. Kazimierz mu zabrano, trudno było odrodzić miejscowość tak znękaną. W mieście pełnym zniszczenia było też moc żebraków. Pomimo wielkiej biedy widać było pijaków. Mimo rozbioru państwa, a zarazem Krakowa zaczęła się epoka zwana Oświeceniowa. Władze chcąc, aby Kraków był centrum przemysłowym, umożliwiali twórczość pnącą ku rozwojowi. Rozkwit manufaktury wówczas obserwowano i wielu robotników do pracy najmowano. Pierwszą kopalnię węgla w Szczakowie założono i żup solnych produkcję w trzech miejscach rozszerzono. Tu powstała mennica. Tłoczono w niej miedziaki. Na zamku otworzono przedsiębiorstwo tabaki. Do manufaktur kusi zajęcie zarobkowe, ściągają do nich chętni żyjący za Krakowem. Do licznych w Oświeceniu manufaktur krakowskich trudniono wielu "luźnych". Pomagał Sierakowski. Dla nich to na Stradomiu drukarnię płócien stworzył, a w Kazimierzu magiel żelazny im założył. Ostatnie lat trzydzieści wieku osiemnastego to wielka dynamika rozwoju myślowego. Jest to epoka walki rozumu z przesądami, nasycenia nauki najnowszymi prądami. Upadła Akademia. Na gruzach jej stworzono związaną z Oświeceniem Szkołę Główną Koronną. Znanym reformatorem okresu Oświecenia był ksiądz Hugo Kołłątaj pragnący stare zmieniać. Zreformowana Szkoła w sensie oficjalnym miała tylko dwa działy, fizyczny i moralny. Szlachta zaczęła myśleć dzięki temu ruchowi: "Nie tylko sobie samym, czas pomóc i krajowi". Dołączyli mieszczanie i Staszic, publicysta. Wreszcie nikt sprawy państwa nie traktował na dystans. Profesorowie szkoły w okresie Oświecenia zrobili wiele dobra dla ludzkiego istnienia. Jan Jaśkiewicz założył tu Ogród Botaniczny. Sierakowski stosować moc zdobyczy technicznych polecał w dziełach swoich, by ulżyć spracowanym. Inni w obronę wzięli lud wiejski, uciskany. Wyparła astrologię reforma Kołłątaja, duchowy pokarm, którym szlachta się napełniała. Walczył ze zniewoleniem ludności w tamtych czasach, ciemnotą, zabobonem pozostałym po Sasach. Dorobek kulturalny, a także naukowy, w Oświeceniu zdobyło miasto wynik plusowy. Przeciwnie gospodarczo, wtedy nie odzyskało znaczenia jako centrum, jakie już posiadało. W związku z nową wizytą króla Poniatowskiego zaczęto odbudowę pałacu wawelskiego. Dach wymieniono, oraz dwa piętra odnowiono, zmieniono elewację, dziedziniec odnowiono. Znowu wawelski pałac stał dumnie w swej podstawie jak przed wiekami, kiedy zawdzięczał królom sławę. I znowu cieszył oczy wystrojem oraz smakiem, jak gdyby zbudowany był on pod dobrym znakiem. Wjazd Zygmunta Augusta był w królewskiej oprawie. Zrobiono mu sypialnię podobną jak w Warszawie. Po audiencji, kiedy przyjął znaczne osoby z okolic i Akademii, zwiedził królewskie groby. Oglądał kapitularz i skarbiec katedralny, zwiedził krakowski Rynek, oraz skład archiwalny. Przyjął przysięgę księdza Hugona z Kołłątajów. Po wspaniałym obiedzie gościł w Collegium Maius. Przedmieściem, gdzie Kazimierz, Stradom był i Wesoła, z procesją szedł na Skałkę aż wreszcie do kościoła. Zaproszono monarchę, by na balu się zjawił do Sukiennic krakowskich, gdzie z władzami się bawił. A dziesięć lat przed końcem wieku osiemnastego dokonano wzmocnienia bram i muru miejskiego. Na siedem lat przed końcem wieku XVIII-go był II-gi rozbiór Polski, wjazd wojska rosyjskiego. W mózgach tliły się myśli, aby zwołać powstanie. Konspirowali, nie w kraju, znani nam krakowianie. Kołłątaj i Kościuszko, Pawlikowski z Warszawy. Chcieli, aby w Krakowie nastąpił koniec sprawy. Zaludnił się znów Kraków i wzrosło ożywienie, lecz w trosce o los miasta było tamto złudzenie. I na Rynku krakowskim, w rok po II-gim rozbiorze, wierności i oddania Kościuszko śluby złożył. Powstanie głoszono. Wzmocniono mur obronny. A na zamku się mieścił oręż i skarb koronny. Nie przeszły dwa miesiące, pruskie wojska wtargnęły, pod wodzą Elsnera Kraków oraz zamek zajęły. Z zamku insygnia królów zostały zrabowane. Wywiezione, już nigdy nie wróciły na zamek. Jak po I-szym rozbiorze też do miasta należy wymóg kwaterowania i karmienia żołnierzy. Słysząc złe wieści spoza ludzie tu zamieszkali ze strachem próbowali jeszcze gorsze oddalić. Panowała drożyzna, nędza, głód i choroby. Znowu się zapełniły licznie krakowskie groby. W rok później Kraków Austrii Prusacy przekazali, gdy III-ci rozbiór Polski zaborcy podpisali. Krakowie, Austriacy zajęli twe obszary. Odtąd wojsko na zamku miało swoje koszary. Naprawiono dach zamku, kominy wyburzono, zamurowano część okien, część komnat podzielono. Krużganki arkadowe wówczas obmurowano, z kuchni zrobiono szpital, dziedziniec wysprzątano. A na Rynku krakowskim w cesarza obecności Franciszkowi II-giemu lud składał ślub wierności. WIEK XIX Źle zaczął się ten okres dla ludności Krakowa. Zniknęła Polska z mapy, w zakazie polska mowa. Germanizując ludność, podatki nakładali. I tak aż lat czternaście, Krakowie, cię nękali. Byłeś polski, Krakowie zaszczutym i przygasłym miastem, lecz austriackim w tym wieku XIX-ym. I ci, co wtedy ciebie odwiedzali, Krakowie nie byli to przyjaciele, ale zaciekli wrogowie. Odwiedzających twoja sylwetka uderzała. Moc wież kościelnych wiele ci wdzięku dodawała. A także liczne baszty dawnych fortyfikacji, podwójny wieniec murów dodaje miastu gracji. Wewnątrz murów ulice szerokie, brukowane. Po bokach regularnie były zabudowane. Domy zróżnicowane, dwu-, lub czteropiętrowe zdobiły wielokrotnie attyki renesansowe. Obcy na piękno Rynku swą uwagę zwracali, a Mariackim kościołem wszyscy się zachwycali. Z uznaniem oglądano kunsztowne Sukiennice. Szpeciły jednak miasto w ruinie kamienice. Sypał się w gruzy ratusz nie tylko ze starości, lecz z braku konserwacji w okresie niemożności. Zbrojownia, Postrzygalnia w podobnym stanie były. Ku upadkowi gmachy Collegium się chyliły, Bursa Prawników także straszyła swym zniszczeniem, a wielu domom mieszczan groziło zawalenie. Jak mogli Austriacy naprawdę się starali, lecz żadnych starych ruin nie restaurowali. Ofiarą gorliwości nowego gospodarza był rozbiór Domu Wagi, i kościołów Kleparza. Lata walki o wolność nie sprzyjały budowie. To książę Poniatowski zwrócił ci ją, Krakowie. Piętnasty rok w tym wieku, zaborcy podpisali traktat, mocą którego Wolnym Miastem cię zwali. Podlegało trzem władcom lecz miało konstytucję, wolność słowa, wyznania i swoje instytucje. Tutaj władzą był Senat, czyli senatorowie, z Izbą Reprezentantów rządzili po połowie. A kiedy pokój w Wiedniu był wreszcie podpisany otworzyły się w dziejach Krakowa nowe plany. W dwa lata po nazwaniu Miastem Wolnym Krakowa ku czci księcia Józefa była msza pogrzebowa. Rok później, na Wawelu dostojnie też tak samo Tadeusza Kościuszkę w katedrze pożegnano. Nowy Senat Rządzący nie posiadał miłości, ni kultu nie przejawiał do zabytków przeszłości. Bowiem je zburzyć chciano, więc bój się o nie toczył. Dopiero Jan Radwański zdecydowanie wkroczył. Dzięki senatorowi wtedy uratowano Barbakan, z nim trzy baszty, Bramą Floriańską zwaną. Wyburzone obszary wszystkie zniwelowano, rażące brudem fosy po prostu splantowano. Prezes hrabia Wodzicki, a miłośnik przyrody dał pomysł, by te miejsca porastały ogrody. A więc je obsadzono pięknymi alejami rosnących szybko topól, a później kasztanami. Szereg prac porządkowych na Wawelu zrobiono. Roślinność wzgórza w obwód zieleni Plant włączono. Planty rychło zaczęły zachwyt współczesnych budzić. Do dziś zielony pierścień cieszy tysiące ludzi. Rozebrano też ratusz, ale bez wieży jego. Na cegłę poszedł kościół Świętego Walentego. Kościół Gertrudy, Krzyża na cegły przerobiono. Bursy, Jerozolimską i Ubogich zburzono. Wiele strat poniósł Kraków, lecz Komitet zwołano do Upiększania Miasta, by je porządkowano. Po zburzeniu Ratusza wieżę pozostawiono. Rozebrano też odwach, ale nowy wzniesiono. Brukowano ulice i chodniki dla pieszych. Budowanie kanałów oraz mostów lud cieszył. Most na Wisły odnodze łączył dwie miejscowości, Stradom oraz Kazimierz. Most wzniesiono w całości z ciosanego kamienia, na trzech wsparty filarach, z balustradą z żelaza, a w środku lamp para. Tu w okresie pokoju budowlany ruch ożył. Burząc widok Mydlarni na Planty się otworzył. Rząd kupował i burzył domy stare, zniszczone, przez to wąskie ulice zostały poszerzone. Z Krakowa wiódł gościniec do Królestwa Polskiego, za rogatką, na Kielce, do Prądnika Białego. Słynna karczma tu była nazywana "Pocieszka". Żegnał się tu, kto jechał, mógł, kto przybył, pomieszkać. Zanim kolej powstała mieszkali w niej furmani. Rozwozili towary aż do zamknięcia granic. Miejscem częstych przechadzek przez tutejszych lubianym, gdzie zbierała się pianka towarzyskiej śmietany, był nieznany już dzisiaj ogród Krzyżanowskiego. Tutaj dokonanywano biznesu nie jednego. Miejsce leżące obok zostało splantowane. Tu wszelkie egzekucje były dokonywane. W obszarach Wielopola Librowscy, właściciele przedsiębiorstwa galarów mieli swoje parcele. Gdzie dziś kino "Uciecha" tam ujeżdżalnie były. Rzesze akademików końską jazdę ćwiczyły. Trzeba przejść most na Wiśle, by na Kazimierz wkroczyć. Tutaj świat odmienny widziały ludzkie oczy. Ruchliwy był i głośny z przykrymi zapachami nie posprzątanych ulic, z brudnymi sklepikami. W części żydowskiej miasta w za ciasnych pomieszczeniach mieszkała chmara ludzi, w piwnicach, oraz w sieniach. Sklepiki zajmowali nieraz dwaj właściciele. Czerniło się od istot w bekieszach ulic wiele. Ciasnota, przeludnienie były sumą, że w getcie Austriacy ścieśnili Żydów w zajętym mieście. Zostało to do czasów, gdy Wolne Miasto trwało. Ci Żydzi żyli z tego, czym większość handlowało. Kobiety strój nosiły w rodzaju prześcieradła. Każda na głowę w święta ozdobne bindy kładła. Chcąc ucywilizować żydowskie pokolenie, strój zmienić i ściąć brody, wydano zarządzenie. I dopóki swojego wyglądu ktoś nie zmienił, dopóty też nie było mu wolno się ożenić. Z aplauzem młódź przyjęła, bo ich ten zwyczaj brzydził. Lecz bunt podnieśli starzy, ortodoksyjni Żydzi. I w części chrześcijańskiej nie było okazale. Z domów po lewej stronie z cegły nie było wcale. Na Podzamczu browary rządowe miejsce miały. Mieścił się tu skład węgla, galary go spławiały. W oberży Nadwiślańskiej prócz interesu tego znajdował się skład soli. Królestwa skarb Polskiego. A przed Kapucynami i frontem do Plant stała reitszula, dla żandarmów swą ujeżdżalnię miała. Rynek był centrum życia, sprzedaży miejscem głównym. Handlowano towarem w Sukiennicach przeróżnym. Nie wystawiane były tak jak dawniej atłasy, nie były to dla mieszczan te dawne, dobre czasy. Sprzedawano przedmioty użytku codziennego, oraz różne produkty przemysłu spożywczego. Ubogie kramy gmachu Sukiennic dotykały. Artykułem z żelaza i winem handlowały. Z przemytu sprzedawano korzenie oraz arak, cukier, kawę, herbatę, i rzadkie wciąż cygara. Płótno, sukno, jedwabie, kaszmiry oraz szale, bławaty sprzedawano na składach, w Rynku dalej. Wymagały remontu krakowskie Sukiennice, więc przeniesiono kramy w pobliskie kamienice. Były firmy bankierskie, kantory finansowe. Semici posiadali swe domy komisowe. W przemyśle istniejącym kapitał lokowano, w górnictwie i hutnictwie, lub ziemię kupowano. Tylko jedna fabryka tutaj w mieście powstała. Od młockarń poprzez pługi do radeł wyrabiała. Rząd na sprzedaż żywności Semitom zgodę przyznał jedynie w dni targowe, w pozostałe starzyzną. Dwa razy w roku Kraków cieszył się jarmarkami. Handlowali i obcy. Żydzi raczej książkami. Plac Gwardii Narodowej zasłany kwiaciarkami. Te kwiaty sprzedawały pod własnymi daszkami. Do kawiarni Pacaka ogrodniczki wpadały i w potężnych szklanicach kawę czarną pijały. Ich mężowie lubili przebywać u Tomaszka, gdzie wino i miód pitny, serwowano we flaszkach. Wiele było w Krakowie takich "szynków kawowych". Lokal z kawą był także w gmachu sukiennicowym. Centrum sprzedaży zboża, smoły, tworzyw stolarskich, przedmiotów powroźniczych mieścił Rynek Kleparski. Mówiąc o handlu trudno o przemyśle nie wspomnieć. Jednak pracę w warsztatach utrudniano ogromnie. Różne dziwne przepisy przez władze wprowadzone komplikowały pracę ludności zatrudnionej. Były zakłady karet, głównie własność kowali. Stelmachów i siodlarzy u siebie zatrudniali. Nietrudno się doliczyć zakładów przemysłowych; dziewięć fabryk bławatnych, dwadzieścia tytoniowych. Siedem zakładów karet. niewiele fabryk mydeł, zakłady piwa, sukna, karmelków i powideł. Warsztaty krawców, szewców, kuśnierzy i bednarzy, stolarzy, tapicerów, kowali i garncarzy. Warsztaty zegarmistrzów, czapkarzy, sukienników, rymarzy i siodlarzy, tokarzy i złotników. Byli wytwórcy waty, i wyrobów cynowych, instrumentów chirurgii, kapeluszy na głowy. Oprócz zamieszkujących kupców i rzemieślników było tutaj moc szwaczek, dozorców i strażników. Żyli także sprzedawcy, furmani, urzędnicy, lampiarze, listonosze, flisacy i woźnicy. Stąd wożono towary poszukiwane dalece; mydło, farby, grzebienie, obuwie, likier, świece. Szczotki, cegły, dachówki i naczynia bednarskie, materiały tekstylne, piwo, meble stolarskie. Pewne dzielnice miasta swe specjalności miały. Garbarów warsztat skórę na rzeczy przerabiały. Głównie na Kazimierzu miodosytnicy żyli, gdzie lubiany przez mieszczan miód pitny im robili. Lecz obce rynki handel krakowski zalewały, przez co rozwój przemysłu miejskiego utrudniały. Manufaktury Rządu gasły przez brak funduszy i brak niektórych części, jak blechy i folusze. Przez obcą konkurencję, która się rozrastała, przez co rodzimy przemysł w zarodku zabijała. Górnictwo i hutnictwo rozwijało się zdrowo. W wielu dobrach reformę wprowadzono czynszową. Rozmach w dobie powstania Krakowskiej Republiki i w okresie następnym dał plusowe wyniki. Komitet Renowacji Pałacu Wawelskiego chciał go wyremontować z datków ludu polskiego. W tych czasach w polityce szlachta się wynosiła. Z Senatem, z sądownictwem i z sejmem się wadziła. I dwory opiekuńcze do Miasta się wtrąciły. Przez butność żaków prawa Uczelni ukróciły. Podsycano nastroje ingerując w rozruchach chciano każdą najbłahszą waśń niczym wiatr rozdmuchać. Nasyłano tu szpiegów różnych prowokatorów, tworząc zły obraz rządu wobec ościennych dworów. Te trzy wrogie mocarstwa, Austria, Rosja i Prusy czyniąc tak planowały do rebelii ich zmusić. Zlikwidować pragnęli Wolne Miasto ci gniewni. Zabierając im wolność, chcieli ich uzależnić. Znów kolejne nieszczęście spotkało lud tej ery, kiedy w mieście szalała epidemia cholery. Szpital mieścił się w zamku. Ambulans wykonano, by chorych z ulic, z domów, na Wawel holowano. Odwiedził Kraków Chopin, zwiedził Zygmunt Krasiński, i Cyprian Kamil Norwid, zilustrował Płonczyński. Wtedy o jeden obiekt wzbogacono zwiedzanie. Pozwolono nacieszyć wzrok ludzki w Smoczej Jamie. Z Warszawy przybywały nowiny o powstaniu. Tak jak tamci myśleli jedynie o wytrwaniu. Gdy upadło powstanie zwane listopadowym, zaborcy chcąc skraść wolność pretekst szukali nowy. Tym dogodnym momentem do jego uzyskania w wiekowym "Grodzie Kraka" stał się wybuch powstania. Gdy wyzwolono miasto powstał Rząd Narodowy. Ogłoszono Manifest nie tylko dla miejscowych. W nim to wzywano naród do obrony ojczyzny. Obiecał chłopom ziemię i zniesienie pańszczyzny. Lecz punktów nie spełniono. Przez państwa koalicji znowu padło powstanie, gród podlegał Galicji. W czasie trwania powstania walczyło bardzo wiele chłopów z wsi okolicznych z Jakubem Szelą w czele. Wolne Miasto wcielono znowu do Austriaków. Wojska zajęły Wawel, zamek i miasto Kraków. Cały dziedziniec zamku porządnie splantowano, urządzono plac ćwiczeń, ufortyfikowano. Znowu cierpieli ludzie, dobra dewastowano, nawet królewskie groby ohydnie rabowano. Wygląd miasta sposępniał, a lud upadł na duchu, z ulic znikły powozy, w handlu nie było ruchu. Zamykały się sklepy, opróżniały warsztaty, zapełniały szpitale. A na mieście poza tym wałęsali się głodni, bladzi i wynędzniali, którzy kawałka chleba niegodnie też szukali. Ludzie na śmierć czekali, ona zbierała żniwo wielkie, że nie pamiętał najstarszy w mieście żywot. Marazm i odrętwienie życia gospodarczego przywiodło do kryzysu miasto czasu owego. Gospodarka w Krakowie gdy weszli Austriacy ogromnie podupadła, więc brakowało pracy. Po klęsce rewolucji znikało, wysychało wiele źródeł produkcji, bezrobocie wzrastało. Gdy towary z importu swe ceny podwajały rzesze zbiedniałych mieszczan żyć z czego tu nie miały. Liczne aresztowania czyniło bardziej smutnym ówczesne życie miasta. Bowiem strasznie okrutne stosowano tortury wobec byłych powstańców, a także do życzliwych im Krakowa mieszkańców. Powołana komisja dokuczała ludności sprowadzając do zera poczucie ich wolności. Zaborcy wprowadzali utrudnień bardzo wiele. Lud pokój odnajdywał jedynie w swym kościele. W rok po tym miałeś gościa, znękany "Grodzie Kraka". Cieszyłeś swym widokiem wspaniałego Balzaka. W swym podróżnym dzienniku przepięknymi strofami wyraził zachwyt zamkiem i jego szczegółami. O kościele tak pisał: "Wart, by jechać do niego, pełen kaplic z grobami nie mające równego, jakie tu jest bogactwa. Myślę chyba, że w Rzymie można spotkać podobny, albo w Belgii jedynie". Przez trzy dziesięciolecia malował gród krakowski Nepomucen Głowacki oraz Józef Brodowski. Bardzo wiele obrazów jeszcze po nich zostało. Dzięki nim oglądamy to, co nie ocalało. Wieści o powołaniu gdzieś Gwardii Narodowej, starciach z władzą, przyniosły dyliżanse pocztowe. Studenci, rzemieślnicy, i biedota Krakowa domagali się, aby więźniom wolność darować. Komitet Narodowy powołano w tę porę. Siedzibą Komitetu był pałac Pod Cristophorem. Do Komisarza się udał powołany Komitet. Otwarto drzwi więzienia dotychczas niezdobyte. Było to dla Krakowa pierwszą wieścią radosną. Wszystkich powstańców miasto na szczyt teraz wyniosło. Gdy amnestię cesarską mieszkańcom ogłoszono dla więźniów politycznych, to wnet ich uwolniono. Wracali emigranci. Znieśli cenzurę prasy. I młodzież i mieszczanie chcieli mieć lepsze czasy. Kiedy z wieży Mariackiej strażnik wołał: "- Do broni!", nie jeden z krakowiaków na pomoc miastu gonił. W pożar kierunek ognia pokazywali trębacze, latarką, chorągiewką, czy w dzień, czy w noc, inaczej. Poprawę życia chłopów przyniosła Wiosna Ludów. Gubernator Galicji dokonał dla nich cudu. Tenże Stadion Franciszek podjął własną decyzję wyprzedzając cesarską i zniósł chłopom pańszczyznę. Znowu jaśniejszej chwili byłeś świadkiem, Krakowie, powołania do życia Sejmu, Rady Krajowej. Do szkół, urzędów, sądów wróciła polska mowa. Nie jeden Polak w rządzie ważny etat zajmował. Nie było jednak lekko i nawet krew przelano, gdy nowym emigrantom do miasta wstęp wstrzymano. Walczyli krakowianie na mieście z Austriakami, lecz to się zakończyło wieloma ofiarami. Pogrzeb poległych w walce w demonstrację się zmienił. Patriotyczne nastroje sprzyjały pracy podziemi. Stworzono nową Radę, ciągle konspirowano, bowiem odzyskać wolność cały czas zamierzano. Kolejne zamierzenie w efekcie nie przetrwało. Chociaż wiele czyniono, ale się nie udało. Wygnanie ducha walki dziesięć lat w sumie trwało. Powrotu jej tu strzegło rządowe wrogie ciało. Znów jak po pogrzebaniu wolnego już Krakowa miasto ogarnął marazm i nędza przemysłowa. Wybuchł ogromny pożar na krakowskich ulicach w morzu płomieni znikła nie jedna kamienica. Sto siedemdziesiąt domów straszny żywioł pochłonął. Księgozbiór Biblioteki w niewielkiej części spłonął, który w Collegium Maius właśnie się wówczas mieścił. Posiadał rękopisy o zabytkowej treści. Kataklizm spowodował kolejną klęskę miasta. Nagle życie zamarło i czas apatii nastał. Wprawdzie skarb Biblioteki cenny uratowali, ale zbiorów prywatnych nie zdołano ocalić. W gospodarce chwilowo życie się ożywiło. Głównie w tym, co się wówczas z budownictwem łączyło. Dziesiąta część budynków odnowy wymagała. Lecz dzięki obcym majstrom swój wygląd odmieniała. Choć nowy styl się dostał w to, co się budowało, ale ubóstwo w mieście ciągle się pogłębiało. Gruzem pozawalane były ulice, drogi, a na królewskim zamku przytułek dla ubogich, niedołężnych i kalek, lub wojsko przebywało. W ratuszu obcy burmistrz. Smutku było niemało. W Rynku stały armaty, lecz nie strzegły ratusza, ale gdyby groziła polska rogata dusza. Do kilku szkół uczęszczano, by w niemczyźnie się szkolić, która biednym jedynie pracę zdobyć pozwoli. Na Uniwersytecie Jagiellońskim zniesiono z wykładów język polski, niemiecki wprowadzono. Zwolniono z Akademii profesorów niektórych. Skrępował rozwój prasy sąd, represje, cenzury. Do swojej dawnej roli język niemiecki wrócił, a urząd cyrkularny znów wolność tu ukrócił. Lecz klęska Austriaków w okresie wojny włoskiej zmieniła położenie polityki krakowskiej. Znowu w sercach krakowian nowe się pojawiły nadzieje, a wraz z nimi świeże siły wstąpiły. Miejscy konserwatyści w tej walce politycznej, stali na pewnym gruncie haseł głoszonych licznie. Zażądano spolszczenia administracji, sądów, szkół, Uniwersytetu i prawa własnych rządów. Zaczęto demonstrować, zawrzało także w prasie. Wieść o nowym powstaniu przybyła w owym czasie. Zaczęło się od fali nabożeństw patriotycznych budząc ekstazę wiary i pragnień serc rozlicznych. W kościołach rozdawano drukowane apele. Na msze owe, mieszkańców przybywało wiele. Policja podejrzliwie patrzyła na te akcje, bo wkrótce przerodziły się w wielkie demonstracje. Strzelano do powstańców, aż dwustu ich zabito. Żałobny przemarsz miastem policja z bronią wita. Jesień, tysiąc osiemset sześćdziesiątego drugiego, zaczęło się tworzenie podziemia kolejnego. Łącząc się z działalnością powstaniową z Warszawy, Biali wraz z Czerwonymi chronili biegu sprawy. Choć często się ścierali, w dziejach porozbiorowych, nigdy nie był wysoki jak ten poziom duchowy. Lecz odwlekano wybuch, głównie powstańcy Biali. Jak szkodliwe to było wkrótce się przekonali. W Warszawie władze carskie brankę tam zarządziły polskiej młodzieży w ruskie szeregi wojsk wcieliły. Wiadomość wywołała w mieście istną panikę, przyśpieszenie powstania było branki wynikiem. Pełna napięcia, trwogi była ta noc styczniowa. Lecz wieść ta nakazała im zimną krew zachować. Zbroiła się więc młodzież, krakowscy rzemieślnicy. Mieli poparcie starszych, a nawet zagranicy. Ruszono więc na Miechów. Mimo klęski krakowian, Langiewicz swoją siłą powstanie uratował. Piękną stronicę w dziejach tamtych powstańczych czynów miał Marcin Borelowski, Lelewel z pseudonimu. Lecz im bardziej powstańcom cywilni pomagali tym ostrzej Austriacy przeciw występowali. Zaczęły się areszty i dotkliwsze szykany, zaostrzono cenzurę chcąc zgnieść prześladowanych. Na polecenie Wiednia imć namiestnik Galicji wobec powstańców wydał stosowanie restrykcji. Nastał stan oblężenia. Potem aresztowania, rewizje, śledztwa oraz straszne prześladowania. Publiczne znieważanie nieznanych tu rozmiarów. Ci, którzy się chronili znikali z tych obszarów. Miasto opustoszało, żałoba panowała. Czasem z ostępów leśnych na Wawel docierały milknące echa walki bohaterskiego oporu, który do końca bronił ojczyzny swej honoru. Zamykała się karta żałobnego rapsodu walki o niepodległość Polski i jego rodu. Zdarzyło się nieszczęście w mieście dnia ostatniego roku tysiąc osiemset sześćdziesiątego drugiego. Tego dnia pękło serce Zygmuntowego dzwonu. W zakładzie Zieleniewskich ponownie przetopiono. Dwukrotnie jeszcze takie zdarzenia miały miejsce, kiedy pękało dzwonu trzystukilowe serce. Aby je rozkołysać potrzeba wielkiej siły. i aż tuzina osób, by ciężar poradziły. Mówi się, że dźwięk dzwonu i chmury rozbić zdoła i prześliczną pogodę potrafi on wywołać. Przysłowie brzmi: "Gdy dzwonią weń w Boże Narodzenie, to aż do Wielkiej Nocy słychać to jego brzmienie". I nie ma w tym przesady, co tutaj powiedziano. Chodzi o wieś krakowską, która się zwie Wielkanoc. Osadzono w więzieniu Langiewicza Mariana, bowiem był dyktatorem styczniowego powstania. Przywieziono też innych uczestników z Rzeszowa, zamknięto ich na zamku, tam areszt się znajdował. Po powstaniu wciąż w mieście był zastój przemysłowy. Ludność się zajmowała twórczością usługową, handlem, drobnym rzemiosłem. W "fabrykach" w czasie owym pracowało niewiele robotników miejscowych. Zakłady Zieleniewskich najważniejsze tu były, w nich maszyny rolnicze i urządzenia robiły. Fabryka Peterseina też miała swe znaczenie, mająca skład młockarni i własne urządzenia. Lecz największą grał rolę przemysł rolny w "Cracowii", ważny obiekt, tak zwany "królewski młyn" stanowił. Po pożarze obszary te zmodernizowano i w sprzęt wyposażono, by czym pracować miano. Sześćdziesiąt pracowników mieliło zboże w korcach liczonych rocznie nawet w kilkadziesiąt tysiącach. Ważnym obiektem były zakłady olejarskie, fabryka albuminu, firma konserw jajczarskich. Ci jedynie na eksport produkty wysyłali, do Azji, Ameryk obu, a nawet do Australii. Fabryka mebli giętych trudniła osób dwieście i kilka firm budowlanych znajdowało się w mieście. Zakłady czyszczenia pierza, mydła, Łacikowskiego wytwórnia czekolady, cukierków Lipińskiego. Firma mąki kościanej, dwie fabryczki zapałek. Oto przemysł fabryczny ówczesny niemal cały. Niedorozwój przemysłu skłonił władze Krakowa, by rządową fabrykę tytoniu wybudować. Tę 1/5-tą miasta to Żydzi stanowili, 1/3-cią wojskowi, a resztą Polacy byli. A struktura klasowa mieszkających w Krakowie: Liczba proletariatu równała się połowie. Ich głównym utrzymaniem była praca fizyczna. W drugiej połowie była sprzedawców liczba liczna. Sporo było ludności rzemiosłem się trudniącej, i trochę burżuazji przemysłem kierującej. Kierowała też handlem. Było również ziemiaństwo, początkujący bankierzy, a na końcu i państwo. Inteligencją miasta byli tu adwokaci, grono nauczycielskie, lekarze, biurokraci. Liczną grupę też miało duchowieństwo w Krakowie. Najzamożniejszą warstwą byli tu proboszczowie. Żeńską połowę w mieście klanu arystokracji, bawiła filantropia na rzecz tej niższej nacji. Warunki robotników ogromnie trudne były. Dni robocze piętnaście nawet godzin liczyły. Straszliwie niskie płace dostawały kobiety i bez kwalifikacji mężczyźni też, niestety. Przez zastój budowlany, czynszowe drogie było. W jednej izbie po kilka aż rodzin się mieściło. Nędza, głód i niemożność utrzymania czystości były główną przyczyną tutejszej śmiertelności. Gdy Henryk Siemiradzki poznawał krypt zagadki, pisząc o nekropolii tak doniósł do swej matki: "bo odjąwszy wrażenie którego się doznaje, cóż, że więcej mi po tym widzeniu pozostaje. Czarny jest marmur trumny króla Jana III-go z fundacji ostatniego władcy państwa polskiego. Ale trumna Kościuszki jest z piaskowca szarego i taka sama trumna księcia Poniatowskiego. A Jagiełłów, Batorych, Kazimierza Wielkiego, Łokietka, oraz Piastów nie mają wejścia swego. Dlatego pokazywać ich wszystkich tu nie mają, niechajże więc w spokoju tu sobie spoczywają". Gdy żył tu Jan Matejko, z Łepkowskim i Żebrowskim, podjął się konserwacji i krypty Zygmuntowskiej. Te wszelkie sarkofagi i trumny odnawiali, do zwiedzania ciekawym je przygotowywali. Wszystko korytarzami nowymi połączono. W ten sposób zwiedzającym pobyt umożliwiono. Wyspiański i Ekielski chcieli, by rząd pozwolił przebudowy Wawelu na polską "Akropolis". Byłeś świadkiem, Krakowie jeszcze w tym wieku zmiany, kiedy twój ciemiężyciel został tu pokonany. Walcząc z Prusami Austria wojnę z nimi przegrała, tworzeniu się autonomii przez fakt ten pomagała. Uległa osłabieniu, więc coraz trudniej było w podległych krajach trzymać porządek nawet siłą. Choć próbowano zmiejszyć owo uzależnienie nadal napotykano na niezadowolenie. Grupa konserwatystów i mieszkańców Krakowa tej nowej sytuacji pomogła się kształtować. Była organizacja nazwana Stańczykami, Tarnowski i Bobrzyński byli jej działaczami. Byli oni lojalni wobec władz austriackich, negując konspirację i akcje demonstracji. Koniec lat sześćdziesiątych, dzięki dalszym działaniom, w wyniku zmian, Galicji autonomię przyznano. W początkach nowej ery miasto statut dostało, na mocy której własny samorząd powołało. Jednak prawo wyboru elity do rządzenia, uzależniono stanem dóbr oraz wykształcenia. Z uzyskaniem statusu niezależnego miasta, okres prezydentury Józefa Dietla nastał. Był rektorem Uczelni, lekarzem z wykształcenia twórcą balneologii. Dążył do powiększenia ilości szkół w Krakowie, bowiem w myśli planował, aby Kraków się liczył jak stolica duchowa. Dbał o porządek w mieście, sprawność administracji, dążył, aby zabytki poddano konserwacji. Następny, Zyblikiewicz adwokat z wykształcenia. Zadbał, by Sukiennice doznały odnowienia. Podczas restauracji pod okiem Prylińskiego z konsultacją Matejki nabierał piękna swego. Wówczas na krenelażu renesansowej attyki umieszczono dwie rzeźby koguta i indyka. Wad dwojga prezydentów symbolem są, niestety. Dietl - to zarozumialec, Zybikiewicz - impetyk. W ich przejściu miecz żelazny ciągle się tu znajdował, choć prawo magdeburskie ten gmach nie obejmował. W Sukiennicach nie tylko towarem handlowano. Bankiet na setki osób tu zorganizowano. Gdy skończono odnowę. otwarcie gmachu tego połączono ze świętem Józefa Kraszewskiego. W dolnej hali Sukiennic osiemset ludzi było i pięćdziesiąt lat jego twórczej pracy święciło. Zybikiewicz zarządził Wisłę wyregulować, zasypać przebieg Starej Planty uporządkować. W jego prezydenturę imć Czartoryski książę to miastu podarował skarb archiwalnych książek. Ściągały wciąż wycieczki. Kraków zaczął stopniowo być stolicą nauki i Mekką narodową. W okresie kadencji Weigla kursował tramwaj konny, utworzono gimnazjum, działały telefony. Czwartemu, Szlachtowskiemu, a doktorowi prawa zawdzięczamy gaz miejski, regulację Rudawy. Także Collegium Maius oddano obiekt nowy i podjęto decyzję teatru też budowy. Magistrat zdecydował by Planty upiększono. Na ich obszarach wkrótce pomniki postawiono. W ciągu dziesięciolecia stanęła liczba spora: pomnik Lilli Wenedy, Grażyny, Litawora. Jagiełły i Jadwigi, i harfiarza jednego, i Artura Grottgera, Michała Bałuckiego. W tysiąc dziewięćset czwartym na Plantach wykonano wysepkę z łabędziami i staw razem z fontanną. Akademia Sztuk Pięknych trudne początki miała. Artystów i rzemiosło w jednym cechu skupiała. Szkołę rzeźby, rysunku nareszcie utworzono, aż w wieku XIX-ym na wydział przekształcono. Błąkała się uczelnia, w różnych miejscach bywała, w końcu dzięki Matejce własne miejsce dostała. Gmach, w którym się znajduje władze Matejce dały, lecz mistrz daru nie przyjął, więc szkole przekazały. Wyjednał też od miasta fundusze na budowę, i wkrótce budowlane stanęło dzieło nowe. Nim wejdzie w wiek XX-ty dużo się tu odmieni, a szkoła awansuje do miana Akademii. Autonomia jedynie dawała możliwości nauki i kultury rozwój w pełnej wolności. Byłeś świadkiem, Krakowie nowego realizmu, tych pierwszych agitacji w rozwoju socjalizmu. Z Warszawy zbiegł Waryński rozpoczął tu działania, lecz policja wykryła, były aresztowania. Protestował krakowski ruch proletariacki dołączali doń chłopi przeciw kręgom kułackim. Bowiem w życiu mieszkańcom nic się nie poprawiło, prócz oświaty, kultury, nic więcej nie przybyło. Pierwsze kroki stawiały ruchy socjalistyczne, nie mając wykształconej swej siły politycznej. Jeszcze nie zagrażały tutejszemu ziemiaństwu, ani klasie rządzącej, ni zaborczemu państwu. W tym czasie w starym mieście przeżywał miłe chwile cesarz Franciszek Józef i pan Domeyko z Chile. Na zamku też świętował dwudziestopięciolecie swej pracy Jan Matejko na malarskiej palecie. Ten znakomity malarz w Maryjackim kościele, wykonał polichromię kunsztowną w swoim dziele. Zdołał pogodził sprzeczność elementów stylowych, dbając o jednolitość artyzmu w dziele owym. Wreszcie po wielu latach zwłoki Mickiewiczowskie, w katedrze pochowano. W kaplicy Zygmunowskiej dzięki Odrzywolskiemu gruntownej konserwacji poddano wszystkie groby, odnowy elewacji. Ulanowska na zamek jęła zbierać fundusze, a więc w miejscach publicznych umieszczono moc puszek. W sumie od władz i ludzi zebrano trzy miliony obiegowej waluty, a były to korony. Odkupiono od wojska wreszcie zamek wawelski, aby wyremontować ten przybytek królewski. Zbudowano na Olszy im koszary wojskowe, także potrzebny szpital i urzędy sądowe. A ulicę Krupniczą Muzy upodobały, lecz najbardziej malarze. Tutaj zamieszkiwały wielkie znakomitości, Matejko, Rodakowski, Weiss, Malczewski, Tetmajer, Wyspiański, Wyczółkowski. Mieszkał tu też Mehoffer, który już wtedy znaczył. Jego syn przebudował, zrobił z domu pałacyk. Wzbogacił go o salon. W tej koncertowej sali w ostatnich latach tutaj sławni koncertowali. A tuż przed końcem wieku zmiana w Rynku oblicza, stanął pomnik w 100-lecie urodzin Mickiewicza. I w życiu krakowiaków trochę się odmieniło, gdy życie gospodarcze nagle się ożywiło. A było to związane z budowaniem zaplecza zbliżającej się fali "przysłowiowego miecza". Imperium Austro-Niemiec szykując się na wojnę z wojskami carskiej Rosji umacniało się zbrojnie. Przejawiało się owo działanie w rozbudowie baz zaopatrzeniowych twierdz, trakcji kolejowej. WIEK XX W początkach tego wieku obserwujesz znów dalszy w twych granicach, Krakowie, tu rozwój gospodarczy. Najważniejszym okręgiem przemysłu dla Krakowa podlegająca miastu jest kopalnia węglowa. W dalszym ciągu przeważa wytwórczość rzemieślnicza, przede wszystkim ta drobna i branża chałupnicza. Wciąż rządowa fabryka tytoniu jest na czele. Zatrudnia pracowników z Krakowa bardzo wiele. Ważne są też fabryki wszystkie Zieleniewskiego, zakłady papierowych wyrobów Bełdowskiego. Zalicza się doń zakład sody amoniakalnej, rzeczy platerowanych gwoździ, oraz drukarnię. Zakład Portland-Cementu i wiele innych mniejszych. Wszystkie one tworzyły przemysł ten niegdysiejszy. Jednak przewagę miały warsztaty rzemieślnicze. Te nie koncentrowały więc klasy robotniczej. Choć skrócono dzień pracy, lecz to niewiele dało. W praktyce zarządzenie inaczej wyglądało. Nie zmieniło się w sumie życie najniższej klasy. Dla nich to ciągle były głodu i nędzy czasy. Lecz mimo tego stanu mieszkańców przyrastało. Prawie półtorej setki tysięcy miasto miało. Gdy ostatnie oddziały już Wawel opuściły brygady remontowe do prac tam przystąpiły. Królewskiej rezydencji zaczęto renowację. Ciągnięto też w katedrze tamte zaczęte prace. I podczas prac badawczych tamże przeprowadzanych dokonano odkrycia Rotundy Marii Panny. Z innych cennych reliktów stylu przedromańskiego odkryto resztki grodu i stolpu zamkowego. Podpisano umowę, że odtąd władze kraju Wawelskiego przybytku właścicielem zostają. W tym czasie się wyłonił nowy ruch narodowy w walce o demokrację, wyłącznie z warstw ludowych. Grupa proletariatu do mas tych dołączyła. Wspólnie 1-go Maja, Dzień Pracy obchodziła. Nastrój gorączkowego podniecenia się czuło. Lecz klas posiadających przerażenie się snuło. Wysuwano żądania zmniejszenia czasu pracy, taniego budownictwa, lepszej aprowizacji. Treść haseł podczas wieców, strajków się powtarzała, do których notorycznie wciąż partia się włączała. Duży wpływ w ożywieniu ruchu robotniczego miała też rewolucja narodu rosyjskiego. Solidaryzowała z nimi ludność Krakowa. A wpływom tym uległa też młodzież lewicowa. Tu miały bazy partie i zaborów rosyjskich. W mieście tym przebywali Warski, Kon i Dzierżyński. Ważnym momentem miasta był rozwój instytucji. W dziejach miejskich to okres niewygód rewolucji. Rola dwóch prezydentów Lea oraz Friedleina w tym omawianym czasie nie taka jest zwyczajna. W księgę zasług dla miasta należy wpisać owych. Za ich władzy powstało wiele obiektów nowych. Mieszkańcom byt codzienny w tym czasie ułatwiono, bo tramwaj elektryczny, wodociąg założono. Wybudowano Teatr imieniem Słowackiego i osiem szkolnych gmachów dla Krakowa Wielkiego. Bo Juliusz Leo marzył uczynić Wielkim Kraków. Dzięki swojej energii zostawił wiele znaków. On uzyskał zniesienie starych fortyfikacji. Zaczęto rozbudowę miejskiej komunikacji. Miasto mu też zawdzięcza Rudawy regulację Akademia Handlowa zaś reorganizację. Budowę kolektorów, też on zapoczątkował. Nawierzchni dróg i ulic też była odbudowa. Nastrój rewolucyjny w mieście się rozprzestrzenił głównie, gdy w mieście osiadł Włodzimierz Iljicz Lenin. Miasto stało się centrum życia politycznego, aż do wybuchu wojny I-ej wieku owego. Jeszcze przed jej wybuchem w rejonie pod Krakowem zgrupowano strzeleckie oddziały młodzieżowe. I w sierpniu roku tysiąc dziewięćset czternastego słuchali słów komendanta Józefa Piłsudskiego. W mieście powstał Naczelny Komitet Narodowy w celu koordynacji przygotowań wojskowych. Wojna była kosztowna, nowej broni użyto, karabinów i czołgów. Wiele ludzi zabito. Bliskość frontu odczuli także mieszkańcy miasta. Czas ewakuacji i zamieszania nastał. Trudność w zdobyciu chleba i choroby zakaźne, pogłębiły niedolę Krakowa dość wyraźnie. Na chleb oraz na mąkę wprowadzono talony, lecz przez trudności ciągle przydział był obniżony. I do tego wszystkiego jakość się pogarszała, bo miazga ziemniaczana dokładana bywała. Drogie były ogromnie przedmioty przemysłowe. Dla biednych niedostępne szczególnie odzieżowe. Było, że ceny rosły nawet i pięciokrotnie. Stwarzało to trudności życiowe wielokrotne. W Krakowie moc mieszkańców pomocy wymagało, sierot, wojennych, kalek jeńców z Rosji niemało. Zaczęto więc urządzać demonstracje głodowe, które w głośne rozruchy zmieniły się w Krakowie. Epidemia hiszpanki wśród zgłodniałej ludności z ogromną liczbą zgonów dopełniła całości. Listopad roku tysiąc dziewięćset szesnastego, nastąpiło stworzenie tu Królestwa Polskiego. Lecz powierzono władzę w owym tworze państowym bez określania granic na okres tymczasowy. Uczucie nienawiści do państwa Austriaków wyrażano przeróżnie przez wszystkich krakowiaków, wiece, głoszone hasła, strajki i demonstracje. Czuło się, że nadchodzi kres wrogiej okupacji. Wówczas dwóch zasłużonych miastu śmierć pochłonęła, "stańczyka" - Tarnowskiego i prezydenta Lea. Jesień, tysiąc dziewięćset osiemnastego roku. W poprawie bytu ludzi czekano dalszych kroków. W październiku, do sali Rady Miejskiej w Krakowie parlamentu zaborców przyszli polscy posłowie i podjęli uchwałę, na mocy której Kraków i ziemie nam zabrane, własnością są Polaków. Została powołana Komisja Likwidacji, a oddziały krajowe zbierały się do akcji. Chcąc opanować miasto zaborców rozbrajano, zrywano obce nazwy, odwachy zajmowano. Natychmiast wywieszono sztandary narodowe. Bez krwi rozlewu władzę przejęto nad Krakowem. Jako pierwsze z miast polskich obce jarzmo zerwało. W swych dziejach miasto nowy już rozdział otwierało. Tutaj nastały wreszcie lata niepodległości. Mieszkańcy oddychali już klimatem wolności. Znowu nastały czasy, w których miasto krakowskie weszło w skład Odrodzonej Rzeczpospolitej Polskiej. Ale nie było lekko. Retencja gospodarcza nawet gniewnych nastrojów wielu ludziom dostarcza. Demonstracje, protesty dochodzą znów do głosu i skutkiem tego w kraju dochodzi do chaosu. Wkrótce wojna domowa w kraju zapanowała, ale era sanacji wszystko uzdrowić miała. powodu urządzania wnętrz zamku wawelskiego zaczęło się zbieranie sprzętu muzealnego. Skarb ten uzyskiwano z pomocą różnych akcji, z darów i depozytów kupna, rewindykacji. W maju tysiąc dziewięćset trzydziestego piątego pochowano w katedrze Józefa Piłsudskiego. Cierpiał przez to ród polski, cierpieli krakowianie nie wiedząc, że niechybnie stokroć gorsze nastanie. Z chwilą agresji Niemców na nowe państwo polskie, skarb zamkowy opuścił także ziemie krakowskie. I miecz koronacyjny, Zygmuntowskie arrasy czekały już w Kanadzie na nowe, lepsze czasy. Byłeś świadkiem, Krakowie jak po bruku krakowskim ostrym dźwiękiem swych kroków zabrzmiał but hitlerowski. I słyszałeś odgłosy bomb zrzucanych w oddali, ale ciebie najeźdźca jakimś cudem ocalił. Byłeś świadkiem wydarzeń, które w żyłach krew mrożą, aresztowań mieszkańców, do obozów wywożeń. Rozpanoszył się Niemiec tutaj w miejscach dość wielu i zniszczenia poczynił dalsze też na Wawelu. Tu zasiadał namiestnik i oprawca narodu oraz polskiej kultury twego wzgórza i grodu. Frank gotyckie komnaty Kazimierza Wielkiego na Bierstubę zamienił dla kaprysu swojego. A w ogrodach królewskich, na ich dolnym tarasie do kąpieli z betonu zrobił basen w tym czasie. W Senatorskiej komnacie kino swoim urządził, tak się tu szarogęsił, dewastował, kradł, rządził. Kilka domów na wzgórzu hitlerowcy zburzyli i z pomnikiem Kościuszki też podobnie zrobili. Muzeum etnografii usunięciu poddali, natomiast lapidarium bez słów zlikwidowali. W kamienicy na Rynku pod szesnastym numerem, gdzie był sklep z porcelaną, też zajęto sal szereg. Z okolicznych pałaców skradli piece i sprzęty czyniąc "Klub Nur Für Deutsche" dla Polaków zamknięty. Poniszczyli Uczelnię, która tyle lat trwała, ale ręka niemiecka jej nie uszanowała. Eksponaty bezcenne skradli z Collegium Maius, które nigdy już potem nie wróciły do kraju. Wśród nich były rysunki Wita Stwosza i listy. Wykładowcy zginęli także z ręki faszysty. Pod pozorem otwarcia Akademii Krakowskiej profesorów ściągnęło dowództwo hitlerowskie. Aż stu trzydziestu ośmiu w sumie ludzi zabrano. Uwięziono przybyłych, do obozu wysłano. Wielu innych zbrodniarze najróżniejszych krakowian w krematoriach bestialsko zdołali zamordować. Ciężko było, areszty i uliczne łapanie, egzekucje, tortury, razem z rozstrzeliwaniem. Wykańczali w obozach, na gestapo więzili, Przez uliczne głośniki jeszcze tym się szczycili. Wówczas wszyscy mieszkańcy tragedie przeżywali. Nikłe wieści od bliskich rzadko otrzymywali. Władze okupacyjne szczególnie się uwzięły na żyjących tu Żydów. Wpierw ich w getta zamknęły. Żyjąc w strasznych warunkach wielu się wykończyło, moc tych, którzy przeżyli w krematoriach kończyło. Były to czasy głodu, przeróżnych spekulacji, strachu, nikłych nadziei, oraz ulicznych akcji. Lecz przez cały czas wojny tu działało podziemie, aby zrzucić niemieckie, narzucone im brzemię. Okupacja faszystów trwała pięć lat, bez mała. Byłeś świadkiem, Krakowie tej radości, co trwała, gdy w twe progi wkroczyli wreszcie wyzwoliciele, czyli wojska radzieckie (podobno przyjaciele). Przez to zamek wawelski i zabytków moc grodu uniknęło zniszczenia pierzchających stąd wrogów. Roku tego samego pierwsze władze państwowe uznały Wawel za pomnik przeszłości narodowej. Staraniem Dyrektora Alfreda Majewskiego bezcenne zbiory zamku powróciły do niego. Nastały nowe czasy. Ruscy wyzwoliciele naznaczyły nam ustrój na lat dziesiątek wiele. Lecz ci, co polityki na co dzień nie tykali, jedynie własnym życiem i pracą zajmowali, nie mieli scysji z władzą. Wielu mieszkańców miasta korzystało z dóbr czasu, jaki tu wtedy nastał. Zbudowano szkół wiele podstawowych, liceów, utworzono w Krakowie dużą liczbę muzeów. Budowano fabryki oraz nowe zakłady. Ulicami kroczyły w święta barwne parady. Przybywało aut w mieście, które cię zatruwały. Rzesze nowych mieszkańców stale się powiększały. Ale to, co lat temu nawet pięćset powstało, choć ich twórcy nie żyją dalej stoi jak stało. I zachwyca swym pięknem niejednego turystę, który sycąc swe oczy, z twoich dóbr wciąż korzysta. * * * Wszystkie wojny, nieszczęścia jakich było tu wiele nie obeszły się dobrze z wzgórzem zwanym Wawelem. Odnowiony po wojnie, i oddany dla ludzi, Byłeś świadkiem, Krakowie PRADZIEJE Byłeś świadkiem, Krakowie ciszy w swoich granicach, nie zwano cię - "Gród Kraka", nie miałeś miana - stolica. Nic cię wtedy nie truło, żaden ściek, dym z komina, dziura w płaszczu ozonu, ni zużyta benzyna. Jeszcze wtedy na pewno żyłeś w świecie prawdziwym i bez cywilizacji byłeś czysty, szczęśliwy. Każdego dnia po nocy świt słońcem ciebie witał, przecinające rzeki mruczały w swych korytach. Porastały cię pola i puszcze zacieniały, po których liczną rzeszą zwierzęta harcowały. Wśród twoich drzew wiatr hulał, a ptaki gniazda wiły, krzewy rodziły owoc i grzyby się pyszniły. Barcie pełne miodu zachęcały niedźwiedzia. Nikt jeszcze ciebie nie znał, o tobie nikt nie wiedział. WIEK VII i VIII Na VII-my wiek datuje tu życie swe początki. Mówią to znaleziska i nieliczne pamiątki. Po tej pamiętającej już czasy te epoce w Krakowie pozostały zaledwie cztery kopce. Krakowie, skąd pochodzi źródło twego imienia? Czy ma to jakiś związek z Krakiem, wodzem plemienia, które zamieszkiwało kiedyś tu ową ziemię, czy może jeszcze inne ma swoje pochodzenie? Byłeś świadkiem, Krakowie przed laty bardzo wielu jak życie się tworzyło, nieopodal Wawelu, w obszarach twych nad Wisłą, gdy ludzie osiadali. Mieszkania swoje pierwsze w ziemiankach budowali. A potem w półziemiankach już dachem nakrywanych, stopniowo wreszcie w chatach prymitywnie stawianych. Wtedy to właśnie zboża uprawę rozpoczęli. W ręcznych, kamiennych żarnach ziarno na mąkę mełli. Naczynia im potrzebne tu z gliny wypalali, natomiast z brązu różne narzędzia sporządzali. Byłeś świadkiem, Krakowie, ciągłej stopniowej zmiany, garncarstwo ulepszono, gdy piec był stosowany. Zamiast brązu, żelazo ludność tu używała i na tej ziemi handlem także się zajmowała. Ze zwierząt korzystano, by była żyzna gleba, a z zebranego zboża zaczęto wypiek chleba. WIEK IX W wieku IX-tym, a ściślej, w jego drugiej połowie, byłeś już wcale silnym ośrodkiem, Krakowie. Złożonym z wsi i grodu, dążącym w głównej mierze do stania się osadą o miejskim charakterze. Kiedy gród dawnych Wiślan już rozrósł się szalenie na szlaku Ruś i Praga, miał w handlu swe znaczenie. Dzięki temu, że stał się ważniejszym i rozrosłym, wkrótce wraz z okolicą zwą cię "państwem krakowskim". WIEK X Gdy komuś się powodzi i inny mu zazdrości, to siłą uzależnia od swojej go zwierzchności. Twoim panem się stała silna Wielkomorawia, X-ty wiek to władza Srogiego Bolesława. Ten czeski król miał córę, Dobrawę. Ją ożenił z królem północy, Mieszkiem. Ślub wiele tu odmienił. Bo tam, gdzie nie chciano wyrzec się własnej wiary, zmuszano przyjąć nową, żegnając zwyczaj stary. A potem Mieszko I, co nad Polską króluje, w walce z Bolkiem Pobożnym gród Kraków utrzymuje. Byłeś świadkiem, Krakowie, jak książę Odnowiciel ze zniszczonego Gniezna przeniósł tutaj stolicę. Stałeś się odtąd centrum życia polskiego rodu, a z nim nastąpił rozkwit architektury grodu. Byłeś świadkiem, Krakowie, gdy Polską rządził Chrobry, w potyczkach król odważny, dla ludu swego dobry. Za niego na Wawelu wciąż się krajobraz zmieniał, dla władców stanął zamek z ciosanego kamienia. Na czasy syna Mieszka, czyli króla Chrobrego, przypadło założenie biskupstwa krakowskiego. Być może i w tym czasie z kamienia był ciosany stary wawelski obiekt, rotunda Marii Panny. Ten król w rozwoju miasta bardzo wiele odegrał, powstała dzięki niemu krakowska też katedra. Nowa budowla wielka nad Smoczą Jamą staje. Do dzisiaj jeszcze dawnej legendy strzec się zdaje. Kościół i polityka na Wawelu panuje. Rzemiosłem ludność grodu lub handlem się zajmuje. Tu gdzie dziś miejsce Rynku, z kramami są kwiaciarki, były piece hutnicze zwane dawniej dymarki. Gdy Bolesław Wstydliwy dobrem miasta się zajął wkrótce królewskim kosztem handlowe kramy stają. Rozwija się nauka, kultura i zdolności i to przesądza sprawę o Krakowa przyszłości. WIEK XII i XIII Przez cały wiek XII-ty, połowę XIII-go nastają ciężkie czasy dla miasta krakowskiego. Choć chcą cię zdobyć wszyscy nie dajesz się wrogowi, nie zdoła obcy zniszczyć, książęta dzielnicowi. Stąd pewna jest legenda. Właśnie na jej osnowie radości Lajkonika tyś świadkiem wciąż, Krakowie. Jakby na przekór wszystkim ty każdym swym zakątkiem wciąż bujnie się rozrastasz przez wszystkich lat dziesiątki. Wam wszystkim tekst przysłowia jest bardzo dobrze znany, że "nie od razu Kraków był właśnie zbudowany". Byłeś świadkiem, Krakowie, jak w czasie panowania Wacława z Czech, zmieniają słabe obwałowania. By bronić przed Mongołem albo wrogiem ościennym, wały ziemno-drewniane zastąpił mur kamienny. Wchodziło się przez basztę z kamienia wyciosaną, w romańskim zdobną stylu Bramą Floriańską zwaną. WIEK XIV XIV-ty wiek dla ciebie to rozkwit twój i sława, przeżywasz koronację Łokietka Władysława. Ten polski król w katedrze podczas uroczystości królewskie otrzymuje insygnia i godności, przysługujące władcom, a z Gniezna przeniesione. I odtąd koronacje tu miały być święcone. Tu rodzi się następca Kazimierz, Wielkim zwany. Piętnaście lat tu później był ślub jego i Anny. Odważne są, choć trudne rządy Władysławowe. W tym czasie wyrastają kamienne gmachy nowe. A za bramą Floriańską wielki się rynek mieścił, kramy pełne towaru, westchnień dziatek, niewieścich. Sukno miejscowe, z daleka zboże, sól i specjały. Każdy coś kupił, zamienił i kwitł ten handel cały. Wjazd i wyjazd z owego targowiska nocami zamykano dokładnie drewnianymi kratami. Byłeś świadkiem, Krakowie, gdy król wjeżdżał w twe bramy po swym zwycięskim boju z krzyżakiem pod Płowcami. Zaledwie lat dwa po tym moc łez wylało wielu, gdy zmarłego monarchę żegnano na Wawelu. Lecz jak to w życiu bywa: Król zmarł. Niech żyje nowy! Po koronacji nastał czas już Kazimierzowy. Kazimierz, zwany Wielkim to król z wrażliwą duszą miłując artyzm, piękno do dzieła szybko ruszył. Ozdobił swą siedzibę, czyli wawelski zamek wymyślnie tak, że trudno by oddał to atrament. Dobudowane wieże służyły za komnaty, malarstwo nadawało charakter im bogaty. Jedną z nich Kurzą Nogą zwą wszyscy na Wawelu. Po dziś dzień stojąc strzeże tajemnic wieków wielu. Z rozmachem przerabiano niektóre wielkie sale, gdzie król chadzał i dwórki, i pewnie były bale. Zamiast drewnianych stropów, filary i sklepienia, kunsztowne, piękne rzeźby czyniły dopełnienia. Dotąd w architekturze romański styl panował, a od tej pory gotyk już nad nim zatriumfował. W romańskim stylu kamień do budów używali. W gotyku znano cegłę, więc cegłę stosowali. Uczynił król Kazimierz na wzniesieniu wawelskim, godny miana monarchy zamek iście królewski. Król nie tylko o siebie lecz dbał o całą ziemię, dla tych spragnionych wiedzy utworzył Akademię. Mężczyźni tu jedynie nauki pobierali, wybitni profesorzy przedmioty wykładali. Studenci po łacinie zgłębiali tu tajniki nauki astronomii, prawa, matematyki. Rozrastały się w mieście i domy i kaplice, tętniły gwarem handlu i place i ulice. Kupcy zwozili tutaj to, czego brakowało, a z miasta wywozili czego gdzieś było mało. Przez Kraków w różne strony jechały pełne fury, sukna, wełny czy wosku, miedzi, ołowiu, skóry. "Drogą pruską" z Krakowa śpieszyły karawany do Torunia i Gdańska wzdłuż wybrzeży wiślanych. Ze starego Krakowa mieli kupcy krakowscy od ujść Odry na Szczecin inny szlak ku północy. Na południe, przez Bochnię, aż ku Sączu Staremu, Karpatami do Koszyc i ku Morzu Czarnemu. Byłeś świadkiem, Krakowie wielkiej uroczystości, gdy król w domu Wierzynka dostojnych witał gości. Tu przy Rynku i Grodzkiej w Wierzynka Kamienicy byli zaproszeni królowie, dostojnicy. Zjechali monarchowie już szlakiem tu utartym na ślub królewskiej wnuczki z cesarzem Karlem IV. Uczta była bogata, delicje smakowano, a dla humoru trunki wykwintne kosztowano. Według starej legendy, którą Długosz utrwalił tam na złotej zastawie jadło gościom dawali. Wierzynka dawno nie ma lecz imię jego słynie od czasu tamtej uczty. I długo nie przeminie. Gdy zbudowano Ratusz z wieżą, co dumnie stała, w nim rada, sąd, magistrat, i ława miejsce miała. Miejsce odosobnione kryło jego podziemie, właśnie tam władze miasta umieściły więzienie. Obok wieży na Rynku wkopano "hańby słupek", to pręgierz dla przestępców i kojec dla przekupek. Byłeś świadkiem, Krakowie chwili, gdy król umierał, podniosłą ciszę zgonu żałosny płacz rozdzierał Władca Kazimierz Wielki Kraków zastał drewniany, odchodząc zaś zostawiał w większości murowany. W dniu, gdy grzebano króla Kraków nowego witał, syna Andegawenów wnuka Piastów, Ludwika. Podwójny był to władca, 12 lat panował. Matka musiała rządy regencyjne sprawować. Gdy zmarł, dwa lata później przybyła do Krakowa jego córka Jadwiga, by po nim tu królować. W katedrze koronacji wspaniałej, co się zowie, nadziei serc Polaków, byłeś świadkiem, Krakowie. Wkrótce wyższe uczucia na zamku górę wzięły, gdy przybyło poselstwo księcia Litwy, Jagiełły. I już w rok później, Wawel znów pięknie gości witał, przybył litewski książę, a wraz z nim jego świta. Jagiełło na sam widok młodej, ślicznej królowej po prostu aż oniemiał, z zachwytu stracił głowę. Po kilku dniach w katedrze Władysław chrzest przyjmował i przed ołtarzem tamże małżonce swej ślubował. Byłeś świadkiem, Krakowie, ty końca czasów Piasta lecz i początków, kiedy czas Jagiellonów nastał. Zgon ostatniego Piasta tu, na krakowskiej ziemi sprawił zahamowanie rozwoju Akademii. Ale młoda królowa w swej wspaniałomyślności dała na Akademię swe wszystkie kosztowności. Za żywota królowej i biskupa Radlicy odbyła się budowa Mariackiej też kaplicy. Na kościele nie jedna wieża w górę wyrasta. Niższa, kościelna, z dzwonem. Wyższa to własność miasta. Trębacze z wieży szczytu nad spokojem czuwali, hejnały grając strażom hasła im podawali. Aby przestrzec przed wrogiem lub dać znać o pożarze trębacz hejnały grywał, by go słyszały straże. Raz trafiły trębacza strzały obcych żołnierzy. Na pamiątkę przerwany grają hejnał na wieży. Piękna była królowa, ale cóż komu po tym. W krótkim życiu piękniejsze były wszystkie jej cnoty. Opłakiwał małżonek, dostojnicy i prości, tracąc z nią ogrom serca i wspaniałej mądrości. Czescy Żydzi przybyli pod tego wieku koniec, chcąc zamieszkać w Krakowie po praskim pogromie. WIEK XV Popatrzmy znów na Rynek gdy wiek XIV mijał, kiedy tak prężnie handel w Krakowie się rozwijał. Te stare jeszcze kramy za czasów Wstydliwego tu już nie wystarczały. Potrzeba coś nowego. By zawierać transakcje, towary gdzie lokować murator miejski, Marcin, gmach nowy pobudował. Stanęły, więc na Rynku gotyckie Sukiennice, był okazały ratusz, po bokach zaś ulice. W przejściu gmachu Sukiennic "miecz krwawy" tu "waruje". Znaczy, że magdeburskie prawo obowiązuje. To prawo, jakie wtedy "trzęsło" całym Krakowem, dwurodzajowe było, ale bardzo surowe. Na "gardło", albo "ręce" po prostu się dzieliło, zależnie od przestępstwa, jakie się przekroczyło. Drobne, czyli kradzieże karano ucinaniem ręki, ucha, języka, albo napiętnowaniem. Na ośle ośmieszanych po Rynko wieźć zmuszano, albo wkoło obchodząc na głowie z psem, kazano. Mógł też na pośmiewisko być w kuny zakuwany, że w niedzielę pracował, za rozpustę schwytany. Za obrazę klientów przekupki zakuwano, a znów jawnogrzesznice przed kościołem stawiano. Tych skazanych na chłostę stawiano u pręgierza, a pomocnik katowski jemu karę wymierzał. Przy ratuszu stał pieniek dla najgorszych przestępców. Kat uśmiercał toporem bandytów, innowierców. Winnych w Wisłę wrzucano w workach pozaszywanych, z psem, kurą lub jaszczurką razem tam, w toń wrzucanych. A w podziemiach ratusza izbę tortur zrobiono, cały zestaw narzędzi do tego umieszczono. Tu Piwnica Świdwicka też słynna się mieściła, od wspaniałego piwa nazwę swoją nosiła. Rząd rozmaitych kramów krył przeróżne przedmioty wytworne materiały, drogocenne klejnoty. Było najlepsze płótno, aksamit jak marzenie, Jedwabie, adamaszki, a nawet i korzenie. Nieopodal ratusza tu różne "jatki" stały, które już inny rodzaj towaru zawierały. Później w cechu zrzeszonym zbudowano Schmetterhaus, by rzemieślnik, gdy wykonał, sprzedać gdzie towary miał. Była tutaj kontrola na poziomie wysokim na popiół szedł zły towar, lub dla miejskiej biedoty. Resztę miejsca na rynku zajmowały stragany, z węglem drzewnym, czy drobiem, z chlebem, sprzętem drewnianym. Razem z handlem, rzemiosło kwitło też w "Grodzie Kraka", różnorodna w swym kunszcie umiejętność wszelaka. Na Rynku w kamienicy, co pod 13-tką była zwana Pod Złotą Głową apteka się mieściła. Cały czas budowano kościoły i kaplice, wznoszono w nich ołtarze uświetniając stolicę. Król z zapisu Jadwigi wiele zrobił dla kraju Tym pragnącym nauki stworzył Collegium Maius. Dom za domem łączono i na nowe zmieniano. Wkrótce urzekającą im Uczelnię oddano. Gmach Collegium to okaz też stylu gotyckiego, pięknej architektury okresu ówczesnego. Wspaniały wykusz zdobi uczelniane fasady, dziedziniec otaczają dekoracyjne arkady. Na parterze lektoria, to wykładowe sale. Zaś aulę Collegium zdobią z napisami portale. Mniejszy "Plus ratio quam vis". Tu myśl się umieściła, która mówi, że "rozum więcej znaczy niż siła". Na pierwszym piętrze gmachu, były uroczystości i wybory rektora, pokoje dla znacznych gości. Żacy zamieszkiwali w bursach obok Uczelni i ich profesorowie mieszkania swe tam mieli. W tym Uniwersytecie swoją wiedzę zdobywał sam Mikołaj Kopernik, gwiazd tajniki odkrywał. Wrzało życie w Krakowie i monarcha nie zwlekał, pojął nową królową i na syna znów czekał. Potem znowu na zamku radości duch panował, gdy po walce z krzyżakiem zwycięstwo król świętował. Na pamiątkę z Grunwaldu flagi wroga zwieziono i w katedrze wawelskiej dumnie je powieszono. Ogromne to zwycięstwo świetności przysporzyło królowi i Polakom, bo w świecie znaczne było. Nie miał król szczęścia w życiu jeśli o żony chodzi, dopiero po czwartym ślubie wreszcie syn się urodził. Miał na imię Władysław, pierwszy syn Jagiellona drugi żył rok niecały, lecz niestety, ten skonał. Trzeci z synów, Kazimierz, siedem lat ledwie skończył, gdy Władysław Jagiełło własny żywot dokończył. Wielki to był polityk, wojak od miecza tęgi. O jego wiedzy, męstwie liczne mówią nam księgi. Na następcę wybrano z synów króla, starszego. Młody król przyjął imię Władysława III-ego. Młody Jagiełło krótko siedział na polskim tronie. W sześć lat później ślubował on węgierskiej koronie. Wkrótce w bitwie król zginął i co z tego wynika? Więc królem okrzyknęli młodszego Jagiellończyka. Za kilka dni po ślubie król został poproszony, by objął władzą Prusy i włączył do Korony. Byłeś świadkiem uniesień, podniosłych uroczystości, ale i widzem smutków, łez i wielkich żałości. W rok po ślubie królewskim w swej części południowej, nawet zamek dotknęło, paliłeś się, Krakowie. Z małżeństwa z Austriaczką król miał niemało dzieci, było ich dziewięcioro. Świętym z nich został trzeci. Jadwiga, dwie Elżbiety, mrze jedna w maleńkości, pierwszy z synów Władysław, Jan Olbracht, król w przyszłości. Następnie Aleksander, syn Kazimierz, po ojcu, Zygmunt, przyszły król Stary i Fryderyk na końcu. Za czasów Kazimierza żył dobrze i nam znany kanonik z wykształcenia Janem Długoszem zwany. Był wychowawcą synów króla Jagiellończyka. Na kartach kronik dzieje ojczyzny swej zamykał. Tak samo i w tym wieku w Krakowie zamieszkiwał Witt Stwosz, wspaniały rzeźbiarz, co cudów dokonywał. Wyrzeźbił piękny ołtarz, ogromnie okazały. Aż kilkanaście metrów ma wzdłuż i wszerz on cały. Odtąd Mariacki Kościół miliony odwiedzały i te kunsztowne rzeźby ołtarza oglądały. Składa się w sumie z pięciu swych zamykanych części. Ludzkie oko z zachwytem to arcydzieło pieści. Święte figury mają cudowne wprost zdobienia, bogatą polichromię wykańczają złocenia. Prawie trzy metry liczy każda z postaci owych. I z pnia jednego każde jest dzieło to lipowe. Postacie głównej sceny rzadki artyzm cechuje i realizm szczegółów w nich się też obserwuje. Jest niemal ilustracją ówczesnego nastroju, przeróżnych typów ludzkich, ubiorów i ich krojów. I życia wewnętrznego w ich domach i w warsztatach. Oto jak scenografia obrazu jest bogata. Ten ołtarz to zabytek największy jest w gotyku i najwspanialszy okaz ze wszystkich pentaptyków. W drugiej połowie wieku piętnastego, Krakowie, żydowskiej się bóżnicy przyglądałeś budowie. Piękna i dwunawowa, jedyna w swym rodzaju. Jedna z trzech w Europie, jedyna taka w kraju. Jest dawna tu tradycja z synagogą związana, odpowiednik melodii, która była przerwana. Podobnie jak trębacza zabiła wroga strzała, tak też hakofoth Żydów napaść Turków przerwała. Z końcem święta Szałasów koniec Biblii czytają i podczas Simchet Tora od nowa zaczynają. Świętują tańcem, śpiewem, bóżnicę okrążają, radośnie zwoje Tory w ramionach swych trzymają. Tych hakofoth jest siedem, raz w połowie czwartego wtargnęła horda Turków, wycięła w pień, każdego. Odtąd w tej jednej bóżnicy urywa się fala radości, w połowie czwartego hakofoth czytają Psalmy żałości. Na kilka lat na Litwę wyjechał król i świta. Tam zmarł, przywieźli ciało. Nie miałeś kogo witać. Książęta przebywali każdy z nich w innej stronie. Władysław był i w czeskiej, i w węgierskiej koronie. Królewicz Aleksander na Litwie już pozostał. Fryderyk kardynalski w końcu majestat dostał.
Znów nowy król zasiadał tu na krakowskim tronie, Jan Olbracht z Jagiellonów ślubował znów Koronie. Za jego czasów Turków poselstwo przyjechało. Na Rynku ich wielbłądy z końmi biwakowały. Gdy przyjął gości z Turcji odważnie się wyprawił na Wschód, ale przegrany powrócił spod Mołdawii. Aby zapewnić miastu obronę, według planu natychmiast rozpoczęto budowę Barbakanu. Był w swoim kształcie kołem nawet dość okazałym, zaś całość wody fosy wokoło otaczały. Liczne bramy i baszty, łańcuchy utrudniały, w razie, gdy obce wojska natrzeć na miasto chciały. Dobiegał wiek piętnasty. Przed końcem w wieku owym wyjechał do Wenecji pierwszy powóz pocztowy. Rodzinie Montelupich to miasto zawdzięczało, że właśnie Urząd Poczty w swoich granicach miało. Jan Olbracht zmarł w Toruniu. Niedługo, więc królował. Natychmiast jego zwłoki przywieźli do Krakowa. WIEK XVI Momentu, gdy korona na Jagiellona głowie zabłysła znów swym blaskiem byłeś świadkiem, Krakowie. Królewicz Aleksander Polakom znów ślubował. Lecz rządy swe na tronie bez żony swej sprawował. Albowiem żona jego inne wyznanie miała, a katolicką wiarą straszliwie pogardzała. Niedługo Aleksandra radowała korona. Gdy na Litwę wyjechał to tam jak ojciec skonał. A w rok później na zamku znowu wiwatowali. Gdy na Wawel przyjechał królewicz Zygmunt w gali. Utartym już zwyczajem król podczas koronacji zatwierdził przywileje, i prawa różnych nacji. Król Zygmunt się ożenił z Barbarą Zapolyanką dni trzy nie było końca turniejom i hulankom. Dając tylko dwie córy królowi zmarła żona. W sześć lat później przybyła na dwór księżniczka Bona. Byłeś świadkiem, Krakowie jak piękny był wjazd owej, wspaniały ślub w katedrze, koronacja królowej. Tłumy krakowskich mieszczan z zachwytem oglądały przepych królewskich strojów. Dni siedem bale trwały. Wkrótce rodzą się pierwsze dzieci królowej Bony, córka jej Izabela, i syn, dziedzic Korony. Kraków i obce dwory z wielką chwałą na ustach cieszyli się z urodzenia księcia Zygmunta Augusta. Zygmunt i Włoszka mieli tylko jednego syna, oraz trzy córki: Zofia Anna i Katarzyna. Kraków w wieku XVI-tym, gdy trwało Odrodzenie piękny był i bogaty i miał swoje znaczenie. Jednym ze znakomitszych był miastem Odrodzenia jakie kryła Italia, Westfalia czy Nadrenia. Ta stolica Polaków miała wiele ludności wyuczonych w rzemiośle przeróżnej specjalności. Byli piekarze, krawcy, złotnicy i stolarze, ludwisarze, miecznicy, kusznicy i garncarze. Kowale i ślusarze, szewcy, białoskórnicy, paśnicy, rusznikarze, a i kardybanicy. Na Rynku sprzedawano, tak samo jak przed laty, wyrobów moc, korzenie, drogie sukno na szaty. W Sukiennicach bogatszy był towar sprzedawany. Miejscowy wyrób, żywność mieściły inne kramy. Dbano, by nie za drogo kosztowały towary. Walutą były grosze dzielone na denary. Złotem i grzywną płacił kto bardziej był bogaty. Największą wartość miały talary i dukaty. W różnych tu sprzedawano jednostkach miary towar, garniec, kopa, ćwierć, połeć, łokieć - metra połowa. Rzeźnicy w mięsnych jatkach kusili wiszącymi połciami wieprza, woła, ćwierciami cielęciny. Szacarze bardzo często do jatek zaglądali, i weterynaryjny sprawdzian przeprowadzali. A znów pod gołym niebem przekupki wciąż krzyczące pieczywo sprzedawały, potrawy też gorące. Piwnice ratuszowe zaś wszystkich zapraszały, by napić się tu piwa, wina, miodu, gorzały. Mikołaj Rej z Nagłowic, ja wcale nie przesadzam, na Rynku często goszcząc lubił się tam przechadzać. Po rojnym, gwarnym placu też Stańczyk spacerował, z prostych krakowaian lubił on sobie podworować. Przyjeżdżali tu także i inni kupcy liczni, jedni z różnych stron kraju, a drudzy zagraniczni. We wszystkie wtorki, piątki na targu handlowano i z okolicznych wiosek tu towar sprzedawano. Na wozach albo w koszach reklamowano owy plon wiejski, chleb, jarzyny, i produkt nabiałowy. Dzięki królowi miasto miało swe uprawnienie. Od towarów z importu pobierano oclenie. Zdarzało się, że byli wśród kupców przemytnicy. Nagrodę za schwytanie dostawali strażnicy. Tu była też niejedna uroczystość państwowa, tu świetnie się bawiła ludność miasta Krakowa. W tysiąc pięćset dwudziestym piątym roku w "Cracovii" książę pruski hołd lenny złożył w Rynku królowi. Nie tylko miłe chwile widzieli krakowiacy za wiarę i przestępstwa tu umierali tacy. Niemało na sumieniu ma dusz była stolica kiedy do egzekucji stanęła szubienica. Tu zawsze wrzało życie pełne gwaru, hałasu, głośniejsze raz, raz słabsze w zależności od czasu. Nigdy Rynek krakowski rytmu nie miał takiego, stroju, barw i bogactwa jak z wieku XVI-go. Miasto wciąż się zmieniało w zależności od tego na jaką kiesę stać było tego, albo owego. Dwu lub trzyokienne mieszczańskie domy były w oknach kraty, a obok podwórza wychodziły. A szlachta i duchowni, także wzorem z Italii, przy swych drewnianych domach podcienia budowali. Zaś dookoła Rynku, skrywają tajemnice w Krakowie najpiękniejsze mieszczańskie kamienice. Wystrój renesansowy miały nawet spichlerze, magazyny, kaplice, ratusz i jego wieże. Liczne były kaplice i kościoły też liczne, ozdobione bogato, kolorowe i śliczne. Z przepychem przeogromnym wielmoże powielali wawelski zamek, kiedy pałace budowali. Miały one charakter iście renesansowy, podcienia i krużganki z dziedzińcem arkadowym. Z tych najbogatszych kupców ze świata mieszczańskiego na rajców wybierano do urzędu miejskiego. Wielu najznakomitszych żyjących krakowiaków dbało o swą siedzibę, dbało o miasto Kraków. Pamięć nie zapomniała o wsławionych mieszczanach. Pamiętasz Jana Turzo, Bonera i Kaufmana. A roku tysiąc pięćset dwudziestego pierwszego dało się słyszeć dźwięki dzwonu Zygmuntowego. Czuwali nad stopem dzwonu niemieccy ludwisarze, ciężko było na Wawel wtoczyć się z tym bagażem. Umieszczono na wieży ten potężny instrument, aby głosił on sławę i Jagiellonów dumę. A stopu spiżowego serce trzystukilowe uderzając wspomina te czasy Zygmuntowe. I na Wawelu, w zamku zaczął się okres nowy, zaczęto go ozdabiać w stylu renesansowym. Przebudowano skrzydło nie tylko południowe, ale i to północne też przeszło przebudowę. Królewscy muratorzy z ziem włoskich sprowadzani opletli go od środka pięknymi krużgankami. Bogata polichromia zdobi niejedną ścianę, kolumny z rozetami są złotem wykańczane. Pokryto dachówkami pałacowe komnaty, wszędzie zmieniał się wystrój coraz bardziej bogaty. Rozbudowano kuchnie, pałacowe piwnice wzniesiono też grobową Zygmuntowską kaplicę. Najwyższy sąd królewski na zamku się znajdował, a na parterze skarbiec klejnoty królów chował. Z czasem i wschodnie skrzydło pałacu zbudowano, na którym wrzało życie, bawiono się i grano. Król Zygmunt mur obronny przy zamku dobudował, w katedrze ołtarz główny też nowy zafundował. Królewska rezydencja powiększała się stale. Wraz z południowym skrzydłem stanęły jego sale. Z tej strony połączono z katedrą cały zamek. Ukończono wiodącą i na dziedziniec bramę. Przy wystroju wnętrz zamku pracowali stolarze, znakomici snycerze i wspaniali malarze. Sprowadzono aż z Brugii wiele pięknych arrasów z dziejami Polski, które dotrwały naszych czasów. Ten wiek mówi o pierwszej takiej wieści źródłowej: "Rurmus wodę dostarczał dla ludności zamkowej". XVI-ty wiek to rozkwit nauk humanistycznych, ale pod jego wpływem także i sztuk plastycznych. Z tych czasów się wywodzą znakomici malarze, wieloma też dziełami zasłynęli rzeźbiarze. Wielu znanych pisarzy jest z wieku XVI-go, znasz Mikołaja Reja, Jana Kochanowskiego. "A NIECHAJ NARODOWIE WŻDY POSTRONNI ZNAJĄ, IŻ POLACY NIE GĘSI, IŻ SWÓJ JĘZYK MAJĄ". Te wciąż dźwięczące słowa poznał nie jeden człowiek. A razy wiele więcej słyszałeś ty, Krakowie. Dbali o polski język już nie tylko pisarze jak Rej czy Kochanowski, czy szkolni bakałarze. Baczyli, by się zwrócić ku swej ojczystej mowie bardziej prości mieszkańcy i ci wielcy, królowie. Do polskości w tym czasie skłania się ludność wszystka. Pochodzący z obczyzny spolszczyli swe nazwiska. Akademia krakowska zapełniana żakami była nie tylko z kraju lecz i cudzoziemcami. Chłonęli oni wiedzę z ochotą i z zapałem zajmując się umysłem, nie tylko własnym ciałem. Bo nie samej nauce lecz wszelkiej konwersacji czas wolny poświęcali z powodu reformacji. Gdy prawdy Lutra z Niemiec dotarły do Krakowa, nadziei była pełna niejedna polska głowa. Nosiła ona znamię prócz lepszego istnienia, i przed Bogiem równości, właśnie pewność zbawienia. Jednak na Akademii poprzez wpływy kleryków w rozwoju reformacji nie mogło być wyników. Nowa nauka w zamku także przeciek swój miała przez wpływ z ościennych dworów umysły zapładniała. Lecz choć stare dogmaty ośmieszano tam wielce w zamian też nie dawano im niestety, nic więcej. Zwołany sąd biskupi uznał heretykami i toczył ostrą walkę z tymi innowiercami. Innowiercom wymierzał bardzo surowe kary przeciwny nowej wierze Wysokość Zygmunt Stary. Kilku krakowskich mieszczan bezmyślnie oskarżono. Wajglową jako pierwszą na stosie tu spalono. Te hasła reformacji podjęli krakowianie. Walczyli z duchowieństwem i szlachta i mieszczanie. Znów święto na Wawelu, któreś widział, Krakowie. Spoczęła znów korona na Austriaczki głowie. Królewicz Zygmunt August pojmując ją za żonę w katedrze z rąk biskupa przyjął polską koronę. A roku tysiąc pięćset czterdziestego ósmego przepełniła cię smutkiem śmierć Zygmunta Starego. Ucichły mądre żarty poczciwego Stańczyka, śmieszki dwórek królewskich, nawet lekka muzyka. Ceremonia pogrzebu uroczysta tak wielce. Żegnało go ze łzami nie jedno ludzkie serce. Żegnały go procesje przejętych krakowiaków, smutnych mieszkańców zamku, duchownych oraz żaków. Aż tysiąc świec trzymało setki żaków w kapturach, Potem koni trzydzieści, za nimi zbrojnych tura. I mar trzydzieści po nich przykrytych złotogłowiem, w strojnych szatach na koniach znamienici panowie. Za panami pacholę z tarczą oraz z herbami. Wkoło mar szli dworzanie z palącymi świecami. Potem panowie rada, a za nimi posłowie. Na ostatku insygnia nieśli wojewodowie. Z mieczem pan miecznik Wolski, potem sceptrum niesiono, jabłko, pan sandomierski i krakowski z koroną. Wreszcie ciało królewskie, które nieśli dworzanie, za nim król Zygmunt August, Bona, panny i panie. Na tym pogrzebie byli dostojni i książęta, oraz ludność krakowska. Ty to jeszcze pamiętasz. Byłeś świadkiem, Krakowie znanej dobrze nam pary ostatniego z Jagiełłów i Radziwiłł Barbary. Widziałeś to kochanie, słyszałeś czułe słowa, bo August swoją żonę ogromnie umiłował. Małżeństwo to sprawiło wyjazd królowej Bony, bowiem ona nie chciała dla syna takiej żony. Ty słyszałeś też, kiedy rozpacz ciszę rozdarła, gdy królowa Barbara po trzech latach umarła. Nie potrafił się dźwignąć król ze swego cierpienia. Żył jedynie przeszłością, wyłącznie dla wspomnienia. Ale chcąc mieć dziedzica ożenił się raz trzeci z Katarzyną z Habsburgów. Nie doczekał się dzieci. Za czasów tego króla i dla wyznawców Lutra nastąpił czas odwilży oraz lepszego jutra. U Marcjana Chełmskiego często się spotykali, gdzie nowe nabożeństwa tam swoje odprawiali. Gdy pożar dotknął ratusz też podczas reformacji, budynek oraz wieżę poddano renowacji. Do jednej z kul na szczycie zdobiącej ratusz owy włożono opis zdarzeń, oraz Testament Nowy. Na sejmie w mieście Piotrków, który król wtedy zwołał, przyrzekł decyzję podjąć tyczącą się kościoła. Próbowano połączyć dla czystej Ewangelii różne kościoły w jeden przez ich przedstawicieli. Zbierano się po domach. Z początku u Bonera. Wkrótce na pomieszczenie krakowski zbór trzos zbierał. Gdy wymagana suma została uzbierana, budynek zakupiono wnet przy Świętego Jana. Ewangeliccy wierni przywileje dostali, posiadanie cmentarzy, i szkół oraz szpitali. Król pozwolił, by zbory wolność nabożeństw miały, żadne biskupie sądy ich nie prześladowały. Dzięki panu Trecemu gimnazjum postawiono, lecz nowej teologii po niemiecku uczono. W roku tysiąc pięćsetnym i pięćdziesiątym piątym pogorzały Sukiennic wszystkie mury i gonty. Budowniczy il Mosca wybudował gmach nowy jeszcze piękniejszych Sukiennic w stylu renesansowym. Nie cieszyłeś się długo królewską obecnością. Królowa wyjechała znudzona samotnością. Bo król był ciągle w Wilnie, wreszcie wcale nie wrócił. A lat trzynaście później twój lud się znowu smucił. Byłeś świadkiem, Krakowie smutku i pożegnania, gdy z Litwy zwieźli ciało tu celem pogrzebania. Śmierć króla zakończyła te czasy Jagiełłowe. Odtąd tu przybywali elekcyjni królowie. Niewiele król zostawił po sobie w tamtych czasach, nie mówiąc o brukselskich oponach i arrasach. Lubiąc piękno obwiesił nimi sale zamkowe mające sceny z Biblii, albo godła państwowe. Ponad dwa lata trwało bezkrólewie na tronie. Henryk Walezy przyjął tron ten po Jagiellonie. Wjazd jego do Krakowa był bardzo okazały. Z zachwytem i podziwem tłumy go oglądały. Był tu cztery miesiące nie doczekawszy lata, bo pewnej nocy uciekł na wieść o śmierci brata. Po niewdzięcznym Francuzie tron stał osierocony, bo dwa kolejne lata nie wkładał nikt korony. Wreszcie królewna Anna, a z domu Jagiellonka w pałacu się zjawiła czekając na małżonka. Kiedy Stefan Batory spotkał się wreszcie z Anną ślub im dano w katedrze, potem koronowano. Nie doczekał dziedzica Stefan z królową Anną, bo była w dniu zaślubin leciwą w latach panną. Za czasów Batorego święcił Rynek krakowski ślub siostrzenicy króla z hetmanem, imć Zamoyskim. Wspaniały był to widok. Wszystkie oczy zachwycał. Wesołość było słychać aż na bliskich ulicach. Kamienica krakowska zwana "Pod Baranami" brzmiała śpiewem, muzyką, weselnymi tańcami. Chociaż król w polityce to była "tęga głowa", przez dziesięć lat niewiele uczynił dla Krakowa. A co się dalej działo z reformacją w Krakowie? Dalszy ciąg moich rymów niech wszystko to opowie. Oprócz już utwierdzonych w swej prawdzie luteranów pojawił się w tu w mieście także i zbór arianów. Głosili ci, że Trójca to wiara w wielobóstwo. Zalecali wspólnotę, dorosłych chrzest, ubóstwo. Ale wciąż ich zwalczano, wypędzano z Krakowa i jednak nie udało im tutaj się zachować. Duchowni katoliccy po walce z arianami zaczęli się rozprawiać także z luteranami. Pierwsi zaczęli żacy, gdy inni dołączyli, mimo sprzeciwu władzy krakowski zbór zniszczyli. Nie chciało duchowieństwo zwycięstwa innych nacji, aby stolica była stolicą reformacji. Po śmierci Batorego stolica oblegana była przez obce wojska księcia Maksymiliana. Przybył hetman Zamoyski, by bronić miasto Kraków i po sześciu tygodniach odparto Austriaków. Wkrótce po tym, na zamku ktoś nowy się pokazał. Przez Kraków uroczyście przejechał Zygmunt Waza. Wzdłuż całej jego drogi portrety rozmieszczono królów z linii Jagiełłów, bo przez to podkreślono łączność nowego króla właśnie z Jagiellonami. Mijane kamienice obito kobiercami. Tej nocy było jasno. Świeciło świec tysiące, zaś nastrój uświetniały instrumenty grające. A w cztery lata później podobną miał oprawę wjazd Anny Austriaczki przez Kraków, na sam Wawel. Strojono kamienice. Muzyka w stylu włoskim. Było to widowisko godne władczyni Polski. Zmarła królowa Anna, a po Batorym wdowa. Ksiądz, Piotr Skarga wygłosił przepiękne o niej słowa. Po ślubie rodzą się córki i syn, dziedzic korony. Lecz król się nie nacieszył życiem córek, ni żony. Z końcem wieku zaraza przybyła do Krakowa i morem tu żyjących, zaczęła dziesiątkować. Uciekało z Krakowa mieszkańców bardzo wielu. Nawet sam Zygmunt Waza śpiesznie uszedł z Wawelu. Król Zygmunt III Waza, wnuk Zygmunta Starego jednocześnie był władcą także państwa szwedzkiego. Pięć lat przed końcem wieku zamek palił się srodze. Całe skrzydło północne, narożnik przy Kurzej Nodze. Natychmiast po pożarze jęli się przebudowy całego zamku w stylu już wczesnobarokowym. Pokryto nowym dachem już miedzią wyłożonym. Dokonano naprawy też fasad uszkodzonych. Wykonano tu nowe kominki i portale. Najwspanialszy ogrzewał tę Pod Ptakami salę. Zrobiono nowe stropy, dekorację stiukową, wieżę Zygmunta III-go, nową klatkę schodową. Po zarazie stolicę przeniósł Waza z Krakowa do Warszawy. Tam rządy lżej mu było sprawować. Warszawa bliżej Szwecji wszak będąc położona, a Wazie ciągle szwedzka marzyła się korona. Odtąd król na Wawelu o wiele rzadziej gościł. Jedynie na spotkania, wielkie uroczystości. Wawelski zamek stał się miejscem święceń państwowych, koronacji, pogrzebów, wizyt, obrad sejmowych. WIEK XVII Przyszedł wiek siedemnasty, ciężki dla ciebie, Krakowie. Kolejne wydarzenia dalszych czasów świadkowie. Byłeś świadkiem, Krakowie inwazji wojsk w twych stronach. Choć palono, grabiono, nikt ciebie nie pokonał. Miasto z trzech się składało i było bardzo liczne, Kraków, Kazimierz i Kleparz, przedmieścia okoliczne. W tym czasie żyli w mieście przeróżni rzemieślnicy. W tej odzieżowej branży krawcy byli, czapnicy, barchanicy, kuśnierze, szewcy i płóciennicy, sukiennicy, garbarze, byli także paśnicy. A z branży metalowej byli tutaj ślusarze, nożownicy, kowale złotnicy i iglarze. Były inne rzemiosła dzisiaj już zapomniane, na przykład powroźnicy. Oraz dziś dobrze znane, te ze spożywczej branży, jak: rzeźnicy, masarze, piekarze, twórcy chleba, znakomici pszczelarze. Szczególnie na Kleparzu browar skomasowano i moc zajazdów, w których podróżnych nocowano. Konstancja Austriaczka przybyła do Krakowa. Znów ślub i koronacja i znów królowa nowa. Gdy zbliżał się tu koniec królewskiej egzystencji, rodzi się Jan Kazimierz w wawelskiej rezydencji. Opustoszały zamku królewskie wszystkie sale, bo każdy król przyjeżdżał tylko na wielkie gale. Na wielkorządcę zamku Jana Płazę wybrano. Za niego na Wawelu prac wiele dokonano. Głównie zaś drugie piętro objął Płaza remontem. Dach na altanie pokrył tarcicą, później gontem. Pomalowano kraje będące przed altaną, a przy niektórych gankach balasy nowe dano. W trzech salach nowe okna i piece tam wstawiono. Posadzkę zaś nowymi płazami wyłożono. W pokojach na altanie posadzki murowane, nowe okna z błonami, dwa piece malowane. W prezbiterium i w nawach po śmierci Jana Płazy ozdobiły katedrę polichromia, obrazy. Z fundacji Tylickiego, a projektu Trevano mury z trzema bramami wokół niej zbudowano. Rozbudowując dalej rezydencję królewską, wzniesiono nową wieżę zwaną później Sobieską. W osiem lat po ćwierćwieczu król nowy się ukazał wjeżdżając uroczyście, Władysław IV-ty Waza. Gdy pochowano matkę, i ojca, Wazę starego, nazajutrz dokonano koronacji młodego. A w sześć lat później jeszcze od wjazdu królewskiego przeprowadzono remont skarbca katedralnego. Dziesięć lat trwały prace nad renowacją ową, lecz katedralny skarbiec miał teraz szatę nową. Zrobiono nowy portal i mensę ołtarzową, założono posadzkę w skarbcu także nową. Sprawiono nowe szafy i skrzynie nowe zbito, na paramenty liturgii. Zaś miedzią dach pokryto. W tym czasie przerobiono na pałac Krzysztofory. Od imienia Krzysztofa zwie się go do tej pory. Krzysztof farmaceuta, pierwszy władca przybytku, on rozpoczął budowę właśnie tego zabytku. Żył on w wieku XIV- tym, aptekarz z wykształcenia. Przyjechał aż z Ferrary, był Włochem z pochodzenia. Drugi właściciel gmachu imć Adam Kazanowski, człek najbogatszy w Polsce, także marszałek dworski. Gotyckie kamieniczki w liczbie trzech, połączono i dla tego człowieka na pałac przerobiono. W długiej, obszernej sieni, (karety tam wjeżdżały) mieści się kordegarda, hajducy w niej siadali. W bocznej części dziedzińca, dużo dalej od sieni były, stajnia, wozownia, w piwnicy zaś alchemik. Pałac do najpiękniejszych zaliczany w Krakowie zajmuje część dość dużą pierzei przyrynkowej. Kolejnym ciosem była znów zaraza morowa, co uśmierciła wiele ludzkich istnień Krakowa. Wiele ludzi uciekło z miasta ku innym stronom. A to, co tknęła zaraza niszczono i palono. Dalsze tutaj zniszczenia najeźdźcy uczynili, tylko czwartą część mieszczan i domów zostawili. W czasie walki o Kraków Kleparz spaleniu uległ, młyn na Piasku, Biskupie Stradom, oraz niektóre klasztory. Krakowianie najbardziej ucierpieli od Szwedów, bowiem haracz zaborcy zeń ciągnęli. Najeźdźcy zza Bałtyku, gdy gród okupowali, katedrę oraz skarbiec królewski zrabowali. Przez wojny ze Szwedami mieszkańców ubywało. Zarazem rzemieślników niewielu tu zostało. Przez cały czas mieszczanie byli strasznie grabieni. Przez sprzymierzone wojska ogromnie obciążeni. A roku tysiąc sześćset pięćdziesiątego siódmego po Szwedach tutaj stały oddziały Rakoczego. Cesarskie wojska, które służyć pomocą miały w efekcie bardzo drogo krakowian kosztowały. Gdy po połowie wieku sejm tutaj obradował kazał fortyfikacje Krakowa rozbudować. Naprawić uradzono wszystkie w wojnie nabyte zniszczenia na Wawelu na koszt Rzeczpospolitej. Jeszcze nie odpoczęła biedna ludność Krakowa, jak Jerzy Lubomirski zaczął ją atakować. Rozmawiano z goszczącym tu Janem Kazimierzem, lecz obietnice króla zostały na papierze. Abdykacja monarchy, która wnet nastąpiła, a po niej bezkrólewie niczego nie zmieniło. Uchodząc z kraju sprawdził kaplicy swej budowę, skradł ze skarbca klejnoty żegnając się z Krakowem. Przez te wszystkie doznane w czasie wojen zniszczenia zamek nie mógł swym gościom udzielić już schronienia. Na zamku bardzo często przez wieku tego trwanie komisje prowadziły inwentaryzowanie. Korybut Wiśniowiecki na króla powołany nie zrobił nic, wciąż Kraków był w stanie opłakanym. Mocą ustawy sejmu skarbiec otaksowano i klejnoty Jagiełłów w dużej mierze sprzedano. Minęło lat trzynaście. Skończyła się budowa kaplicy Wazów, którą Kazimierz ufundował. W ćwierć wieku po połowie wieku siedemnastego święciłeś uroczyście wjazd Jana Sobieskiego. Godnie go powitano jak na władcę przystało. Potem koronowanie dwojga się odbywało. Bo gdy prymas w koronę Jana głowę ubierał, w chwilę później przyjęła ją Maria Kazimiera. I tym razem monarcha, ze świtą oraz z żoną, nie mógł na zamku mieszkać, bo nic tu nie zrobiono. Chcąc pomóc miastu, które poniosło wielkie straty Sobieski Jan na sejmie uchwalił znieść opłaty. Na zmianę sytuacji wpływ bardzo duży miała zaraza tu morowa, co aż trzy lata trwała. Za sprawą Trzebickiego mimo zarazy wiana w katedrze się odbyła nie jedna nowa zmiana. Północne skrzydło gmachu katedry podwyższono i wieżę Zegarową. Miedziany hełm wzniesiono. Gdy Jan III do Wiednia z odsieczą się wybierał, w katedrze się modliła zań Maria Kazimiera. Gdy podczas mszy w katedrze goszczono Kazimierę, poseł doniósł zebranym: "- Król został bohaterem!". Gdy wrócił w wielkiej glorii radośnie go witała cała ludność Krakowa i za herosa miała. Po odjeździe monarchy, świty i jego żony, opiece Jana "Tretki" zamek był powierzony. Do niego należała zamku restauracja. Po nim na jego syna spadła kontynuacja. Pięć lat później wyznaczył król Jan III-ci Sobieski dużą kwotę na remont wszystkich komnat królewskich. Restauracja zamku pięć lat około trwała, a grupa specjalistów pracami kierowała. Posadzki, okna, rynny oraz drzwi założono, a część dziedzińca zamku tam brukiem wyłożono. I zamkowe krużganki też odremontowano, natomiast ściany komnat świeżo pomalowano. Gdy wielkorządcą zamku został Adrian Bełchacki, ustalono wzmocnienie wzgórza fortyfikacji. Sześć tysięcy złotówek na ten cel przeznaczono, a koszt remontu zamku król wziął na swoje łono. W okresie bezkrólewia ucierpiał lud krakowski kiedy pod miastem stanął z wojskami Baranowski. Żołnierscy deputaci żądania wysunęli, dla swojego marszałka ogromnie dużo chcieli, więc: aksamitny kontusz podszyty sobolami i złotogłowy żupan. Na kontusze aksamit. Żądali lamy, futer rysich i sobolowych, bławatu na żupany. A dla wszystkich wojskowych chcieli po puzdrze cyny dla wszystkich konsyliarzy. Kobierce, pistolety i trzos dla komisarzy. Lecz lata sześćdziesiąte mieszczanie pamiętając, by zmylić ich, sposoby przeróżne wymyślają. Darują antał wina i biją wołu, cielę, dziesięć tysięcy złotych, lecz to nie dało wiele. Sejmik wreszcie nakazał im dobrze się sprawować, natomiast marszałkowi, by miasto uszanował. Jak gdyby było mało, ludziom wciąż dokuczano. W sejmie opłaty miejskie wciąż i wciąż podwyższano. Podatek na towary nałożono w tym czasie, by wydrzeć właścicielom najwięcej ile da się. Ściągano od kupiectwa horendalne opłaty zubożał piękny Kraków, choć przed tym był bogaty. Nie stać było mieszkańców, by domy budowali, łatając zatem stare skarpami podpierali. Jedyną inwestycją, do której los ich zmuszał był po pożarze w mieście remont wieży ratusza. Po śmierci króla Jana, rok później w tamtych czasach Wawel witał nowego,. Augusta z rodu Sasa. Król wiedząc, że znów Szwedzi są miasta zagrożeniem, kazał fortyfikacji poprawić umocnienie. U końca tego wieku Kraków był obciążony przez grabież, mór i wielkość opłat nań nałożonych. WIEK XVIII Nowy wiek XVIII-ty zaczął się niewesoło. Wciąż walki i grabierze, naprawy i tak wkoło. Pierwsze dziesięciolecia wieku osiemnastego to żniwa okupacji, powietrza morowego. Insygnia wywieziono ze skarbca koronnego, przed kolejną inwazją na gród wojska szwedzkiego. Gdy oblężono zamek załoga nie wytrwała, z dowódcą Wielkopolskim dość szybko się poddała. Przez okupantów wybuchł największy w dziejach pożar. Przez tę bezmyślność Szwedów trzy dni aż zamek gorzał. Przez cały czas na alarm bito w dzwon Zygmuntowski, by ratowali wszyscy ten zabytek krakowski. Prawie całość drugiego tu piętra się spaliła. Tylko salę Poselską ta klęska ocaliła. W tysiąc siedemset drugim, w porze wczesnej jesieni Szwedzi uszli. Los mieszczan na kilka lat się zmienił. W tysiąc siedemset piątym kolejna komplikacja. W tym czasie była trzecia Krakowa okupacja. Przez gospodarkę obcych folwarki poniszczono, a miejskie przedsiębiorstwa zgnębiono i zgrabiono. Zaraza szalejąca okrutna w skutkach była, bo aż 2/3 części mieszkańców uśmierciła. Kiedy odeszli Szwedzi przybył król August z Sasów. Zaczął prace umocnień. Trwały dziesięć lat czasu. W katedrze naprawiono to ramię południowe. Pokryto nowym hełmem szczyt wieży Zegarowej. Gdy sejm przeznaczył kwotę na zamek, trzy tysiące, zaczęto więc naprawy, w sumie pięć lat trwające. Gdy na najwyższym piętrze prace już ukończono, z pieniędzy skarbca, drugie, kolejne odnowiono. Całość zamku została nowym dachem pokryta i w całości dachówką. Znowu mógł gości witać. W trzy lata później Kraków znów nowych gości bawił. Król August III-ci z żoną na zamku się pojawił. Najpierw był pogrzeb królów podczas bytności jego, Augusta Mocnego i Jana Sobieskiego. Ostatni taki pogrzeb oglądał Kraków stary. Była też koronacja nowej królewskiej pary. Ten król się nie przejmował Krakowem z mieszkańcami. W tym czasie kilka kaplic objęto remontami. Na Skałce zbudowano, jedynie w czasie owym, klasztor razem z kościołem też w stylu barokowym. Na dziedzińcu kościoła sadzawka kwadratowa, rzeźbami otoczona i każda barokowa. Ujęta w narożnikach obeliskiem, na których srebrne orły warują, a każdy z nich u góry. Monumentalne schody wiodą w dół do podziemi, gdzie krypta jest z grobami. Leżą w niej zasłużeni. Tam spoczywa Jan Długosz, i Ignacy Kraszewski, Siemiradzki, Siemieński, Wyspiański i Malczewski. Jeszcze inni pisarze i poeci nam znani w tym uroczym zakątku także są pochowani. Czasy Sasów to okres nieuctwa i ciemnoty, czas zabobonów, stosów i ogromnej głupoty. Bezmyślna "Złota Wolność", która się panoszyła, do upadku Krakowa także się przyczyniła. Roku tysiąc siedemset sześćdziesiątego czwartego to dla ciebie, Krakowie, okres czasu nowego. Od tego roku liczą początek Oświecenia. Byłeś świadkiem, Krakowie, jak wystrój ci się zmieniał. Ze skarbca koronnego insygnia królów wzięto na nową koronację, lecz na warszawskie święto. Konfederaci Kraków i zamek okupili, lecz pod naporem Rosjan wnet miasto opuścili. Po roku znów wrócili konfederaci barscy. Lecz po miesiącu uszli, bo powrócili carscy. I tak jeszcze raz jeden był Kraków zdobywany aż w końcu rozbiór Polski zostaje podpisany. Ruscy wawelski zamek jeszcze bardziej zniszczyli. Radni na sejmie kwotę na remont wyznaczyli. Lecz spalono przedmieścia, most na rzece zerwano i mieszczan bez skrupułów palono, rabowano. I skutkiem tego miasto niemal na dno się chyli. A rozbiór państwa sprawił, że miasto podzielili. Granicą była Wisła. Kazimierz mu zabrano, trudno było odrodzić miejscowość tak znękaną. W mieście pełnym zniszczenia było też moc żebraków. Pomimo wielkiej biedy widać było pijaków. Mimo rozbioru państwa, a zarazem Krakowa zaczęła się epoka zwana Oświeceniowa. Władze chcąc, aby Kraków był centrum przemysłowym, umożliwiali twórczość pnącą ku rozwojowi. Rozkwit manufaktury wówczas obserwowano i wielu robotników do pracy najmowano. Pierwszą kopalnię węgla w Szczakowie założono i żup solnych produkcję w trzech miejscach rozszerzono. Tu powstała mennica. Tłoczono w niej miedziaki. Na zamku otworzono przedsiębiorstwo tabaki. Do manufaktur kusi zajęcie zarobkowe, ściągają do nich chętni żyjący za Krakowem. Do licznych w Oświeceniu manufaktur krakowskich trudniono wielu "luźnych". Pomagał Sierakowski. Dla nich to na Stradomiu drukarnię płócien stworzył, a w Kazimierzu magiel żelazny im założył. Ostatnie lat trzydzieści wieku osiemnastego to wielka dynamika rozwoju myślowego. Jest to epoka walki rozumu z przesądami, nasycenia nauki najnowszymi prądami. Upadła Akademia. Na gruzach jej stworzono związaną z Oświeceniem Szkołę Główną Koronną. Znanym reformatorem okresu Oświecenia był ksiądz Hugo Kołłątaj pragnący stare zmieniać. Zreformowana Szkoła w sensie oficjalnym miała tylko dwa działy, fizyczny i moralny. Szlachta zaczęła myśleć dzięki temu ruchowi: "Nie tylko sobie samym, czas pomóc i krajowi". Dołączyli mieszczanie i Staszic, publicysta. Wreszcie nikt sprawy państwa nie traktował na dystans. Profesorowie szkoły w okresie Oświecenia zrobili wiele dobra dla ludzkiego istnienia. Jan Jaśkiewicz założył tu Ogród Botaniczny. Sierakowski stosować moc zdobyczy technicznych polecał w dziełach swoich, by ulżyć spracowanym. Inni w obronę wzięli lud wiejski, uciskany. Wyparła astrologię reforma Kołłątaja, duchowy pokarm, którym szlachta się napełniała. Walczył ze zniewoleniem ludności w tamtych czasach, ciemnotą, zabobonem pozostałym po Sasach. Dorobek kulturalny, a także naukowy, w Oświeceniu zdobyło miasto wynik plusowy. Przeciwnie gospodarczo, wtedy nie odzyskało znaczenia jako centrum, jakie już posiadało. W związku z nową wizytą króla Poniatowskiego zaczęto odbudowę pałacu wawelskiego. Dach wymieniono, oraz dwa piętra odnowiono, zmieniono elewację, dziedziniec odnowiono. Znowu wawelski pałac stał dumnie w swej podstawie jak przed wiekami, kiedy zawdzięczał królom sławę. I znowu cieszył oczy wystrojem oraz smakiem, jak gdyby zbudowany był on pod dobrym znakiem. Wjazd Zygmunta Augusta był w królewskiej oprawie. Zrobiono mu sypialnię podobną jak w Warszawie. Po audiencji, kiedy przyjął znaczne osoby z okolic i Akademii, zwiedził królewskie groby. Oglądał kapitularz i skarbiec katedralny, zwiedził krakowski Rynek, oraz skład archiwalny. Przyjął przysięgę księdza Hugona z Kołłątajów. Po wspaniałym obiedzie gościł w Collegium Maius. Przedmieściem, gdzie Kazimierz, Stradom był i Wesoła, z procesją szedł na Skałkę aż wreszcie do kościoła. Zaproszono monarchę, by na balu się zjawił do Sukiennic krakowskich, gdzie z władzami się bawił. A dziesięć lat przed końcem wieku osiemnastego dokonano wzmocnienia bram i muru miejskiego. Na siedem lat przed końcem wieku XVIII-go był II-gi rozbiór Polski, wjazd wojska rosyjskiego. W mózgach tliły się myśli, aby zwołać powstanie. Konspirowali, nie w kraju, znani nam krakowianie. Kołłątaj i Kościuszko, Pawlikowski z Warszawy. Chcieli, aby w Krakowie nastąpił koniec sprawy. Zaludnił się znów Kraków i wzrosło ożywienie, lecz w trosce o los miasta było tamto złudzenie. I na Rynku krakowskim, w rok po II-gim rozbiorze, wierności i oddania Kościuszko śluby złożył. Powstanie głoszono. Wzmocniono mur obronny. A na zamku się mieścił oręż i skarb koronny. Nie przeszły dwa miesiące, pruskie wojska wtargnęły, pod wodzą Elsnera Kraków oraz zamek zajęły. Z zamku insygnia królów zostały zrabowane. Wywiezione, już nigdy nie wróciły na zamek. Jak po I-szym rozbiorze też do miasta należy wymóg kwaterowania i karmienia żołnierzy. Słysząc złe wieści spoza ludzie tu zamieszkali ze strachem próbowali jeszcze gorsze oddalić. Panowała drożyzna, nędza, głód i choroby. Znowu się zapełniły licznie krakowskie groby. W rok później Kraków Austrii Prusacy przekazali, gdy III-ci rozbiór Polski zaborcy podpisali. Krakowie, Austriacy zajęli twe obszary. Odtąd wojsko na zamku miało swoje koszary. Naprawiono dach zamku, kominy wyburzono, zamurowano część okien, część komnat podzielono. Krużganki arkadowe wówczas obmurowano, z kuchni zrobiono szpital, dziedziniec wysprzątano. A na Rynku krakowskim w cesarza obecności Franciszkowi II-giemu lud składał ślub wierności. WIEK XIX Źle zaczął się ten okres dla ludności Krakowa. Zniknęła Polska z mapy, w zakazie polska mowa. Germanizując ludność, podatki nakładali. I tak aż lat czternaście, Krakowie, cię nękali. Byłeś polski, Krakowie zaszczutym i przygasłym miastem, lecz austriackim w tym wieku XIX-ym. I ci, co wtedy ciebie odwiedzali, Krakowie nie byli to przyjaciele, ale zaciekli wrogowie. Odwiedzających twoja sylwetka uderzała. Moc wież kościelnych wiele ci wdzięku dodawała. A także liczne baszty dawnych fortyfikacji, podwójny wieniec murów dodaje miastu gracji. Wewnątrz murów ulice szerokie, brukowane. Po bokach regularnie były zabudowane. Domy zróżnicowane, dwu-, lub czteropiętrowe zdobiły wielokrotnie attyki renesansowe. Obcy na piękno Rynku swą uwagę zwracali, a Mariackim kościołem wszyscy się zachwycali. Z uznaniem oglądano kunsztowne Sukiennice. Szpeciły jednak miasto w ruinie kamienice. Sypał się w gruzy ratusz nie tylko ze starości, lecz z braku konserwacji w okresie niemożności. Zbrojownia, Postrzygalnia w podobnym stanie były. Ku upadkowi gmachy Collegium się chyliły, Bursa Prawników także straszyła swym zniszczeniem, a wielu domom mieszczan groziło zawalenie. Jak mogli Austriacy naprawdę się starali, lecz żadnych starych ruin nie restaurowali. Ofiarą gorliwości nowego gospodarza był rozbiór Domu Wagi, i kościołów Kleparza. Lata walki o wolność nie sprzyjały budowie. To książę Poniatowski zwrócił ci ją, Krakowie. Piętnasty rok w tym wieku, zaborcy podpisali traktat, mocą którego Wolnym Miastem cię zwali. Podlegało trzem władcom lecz miało konstytucję, wolność słowa, wyznania i swoje instytucje. Tutaj władzą był Senat, czyli senatorowie, z Izbą Reprezentantów rządzili po połowie. A kiedy pokój w Wiedniu był wreszcie podpisany otworzyły się w dziejach Krakowa nowe plany. W dwa lata po nazwaniu Miastem Wolnym Krakowa ku czci księcia Józefa była msza pogrzebowa. Rok później, na Wawelu dostojnie też tak samo Tadeusza Kościuszkę w katedrze pożegnano. Nowy Senat Rządzący nie posiadał miłości, ni kultu nie przejawiał do zabytków przeszłości. Bowiem je zburzyć chciano, więc bój się o nie toczył. Dopiero Jan Radwański zdecydowanie wkroczył. Dzięki senatorowi wtedy uratowano Barbakan, z nim trzy baszty, Bramą Floriańską zwaną. Wyburzone obszary wszystkie zniwelowano, rażące brudem fosy po prostu splantowano. Prezes hrabia Wodzicki, a miłośnik przyrody dał pomysł, by te miejsca porastały ogrody. A więc je obsadzono pięknymi alejami rosnących szybko topól, a później kasztanami. Szereg prac porządkowych na Wawelu zrobiono. Roślinność wzgórza w obwód zieleni Plant włączono. Planty rychło zaczęły zachwyt współczesnych budzić. Do dziś zielony pierścień cieszy tysiące ludzi. Rozebrano też ratusz, ale bez wieży jego. Na cegłę poszedł kościół Świętego Walentego. Kościół Gertrudy, Krzyża na cegły przerobiono. Bursy, Jerozolimską i Ubogich zburzono. Wiele strat poniósł Kraków, lecz Komitet zwołano do Upiększania Miasta, by je porządkowano. Po zburzeniu Ratusza wieżę pozostawiono. Rozebrano też odwach, ale nowy wzniesiono. Brukowano ulice i chodniki dla pieszych. Budowanie kanałów oraz mostów lud cieszył. Most na Wisły odnodze łączył dwie miejscowości, Stradom oraz Kazimierz. Most wzniesiono w całości z ciosanego kamienia, na trzech wsparty filarach, z balustradą z żelaza, a w środku lamp para. Tu w okresie pokoju budowlany ruch ożył. Burząc widok Mydlarni na Planty się otworzył. Rząd kupował i burzył domy stare, zniszczone, przez to wąskie ulice zostały poszerzone. Z Krakowa wiódł gościniec do Królestwa Polskiego, za rogatką, na Kielce, do Prądnika Białego. Słynna karczma tu była nazywana "Pocieszka". Żegnał się tu, kto jechał, mógł, kto przybył, pomieszkać. Zanim kolej powstała mieszkali w niej furmani. Rozwozili towary aż do zamknięcia granic. Miejscem częstych przechadzek przez tutejszych lubianym, gdzie zbierała się pianka towarzyskiej śmietany, był nieznany już dzisiaj ogród Krzyżanowskiego. Tutaj dokonanywano biznesu nie jednego. Miejsce leżące obok zostało splantowane. Tu wszelkie egzekucje były dokonywane. W obszarach Wielopola Librowscy, właściciele przedsiębiorstwa galarów mieli swoje parcele. Gdzie dziś kino "Uciecha" tam ujeżdżalnie były. Rzesze akademików końską jazdę ćwiczyły. Trzeba przejść most na Wiśle, by na Kazimierz wkroczyć. Tutaj świat odmienny widziały ludzkie oczy. Ruchliwy był i głośny z przykrymi zapachami nie posprzątanych ulic, z brudnymi sklepikami. W części żydowskiej miasta w za ciasnych pomieszczeniach mieszkała chmara ludzi, w piwnicach, oraz w sieniach. Sklepiki zajmowali nieraz dwaj właściciele. Czerniło się od istot w bekieszach ulic wiele. Ciasnota, przeludnienie były sumą, że w getcie Austriacy ścieśnili Żydów w zajętym mieście. Zostało to do czasów, gdy Wolne Miasto trwało. Ci Żydzi żyli z tego, czym większość handlowało. Kobiety strój nosiły w rodzaju prześcieradła. Każda na głowę w święta ozdobne bindy kładła. Chcąc ucywilizować żydowskie pokolenie, strój zmienić i ściąć brody, wydano zarządzenie. I dopóki swojego wyglądu ktoś nie zmienił, dopóty też nie było mu wolno się ożenić. Z aplauzem młódź przyjęła, bo ich ten zwyczaj brzydził. Lecz bunt podnieśli starzy, ortodoksyjni Żydzi. I w części chrześcijańskiej nie było okazale. Z domów po lewej stronie z cegły nie było wcale. Na Podzamczu browary rządowe miejsce miały. Mieścił się tu skład węgla, galary go spławiały. W oberży Nadwiślańskiej prócz interesu tego znajdował się skład soli. Królestwa skarb Polskiego. A przed Kapucynami i frontem do Plant stała reitszula, dla żandarmów swą ujeżdżalnię miała. Rynek był centrum życia, sprzedaży miejscem głównym. Handlowano towarem w Sukiennicach przeróżnym. Nie wystawiane były tak jak dawniej atłasy, nie były to dla mieszczan te dawne, dobre czasy. Sprzedawano przedmioty użytku codziennego, oraz różne produkty przemysłu spożywczego. Ubogie kramy gmachu Sukiennic dotykały. Artykułem z żelaza i winem handlowały. Z przemytu sprzedawano korzenie oraz arak, cukier, kawę, herbatę, i rzadkie wciąż cygara. Płótno, sukno, jedwabie, kaszmiry oraz szale, bławaty sprzedawano na składach, w Rynku dalej. Wymagały remontu krakowskie Sukiennice, więc przeniesiono kramy w pobliskie kamienice. Były firmy bankierskie, kantory finansowe. Semici posiadali swe domy komisowe. W przemyśle istniejącym kapitał lokowano, w górnictwie i hutnictwie, lub ziemię kupowano. Tylko jedna fabryka tutaj w mieście powstała. Od młockarń poprzez pługi do radeł wyrabiała. Rząd na sprzedaż żywności Semitom zgodę przyznał jedynie w dni targowe, w pozostałe starzyzną. Dwa razy w roku Kraków cieszył się jarmarkami. Handlowali i obcy. Żydzi raczej książkami. Plac Gwardii Narodowej zasłany kwiaciarkami. Te kwiaty sprzedawały pod własnymi daszkami. Do kawiarni Pacaka ogrodniczki wpadały i w potężnych szklanicach kawę czarną pijały. Ich mężowie lubili przebywać u Tomaszka, gdzie wino i miód pitny, serwowano we flaszkach. Wiele było w Krakowie takich "szynków kawowych". Lokal z kawą był także w gmachu sukiennicowym. Centrum sprzedaży zboża, smoły, tworzyw stolarskich, przedmiotów powroźniczych mieścił Rynek Kleparski. Mówiąc o handlu trudno o przemyśle nie wspomnieć. Jednak pracę w warsztatach utrudniano ogromnie. Różne dziwne przepisy przez władze wprowadzone komplikowały pracę ludności zatrudnionej. Były zakłady karet, głównie własność kowali. Stelmachów i siodlarzy u siebie zatrudniali. Nietrudno się doliczyć zakładów przemysłowych; dziewięć fabryk bławatnych, dwadzieścia tytoniowych. Siedem zakładów karet. niewiele fabryk mydeł, zakłady piwa, sukna, karmelków i powideł. Warsztaty krawców, szewców, kuśnierzy i bednarzy, stolarzy, tapicerów, kowali i garncarzy. Warsztaty zegarmistrzów, czapkarzy, sukienników, rymarzy i siodlarzy, tokarzy i złotników. Byli wytwórcy waty, i wyrobów cynowych, instrumentów chirurgii, kapeluszy na głowy. Oprócz zamieszkujących kupców i rzemieślników było tutaj moc szwaczek, dozorców i strażników. Żyli także sprzedawcy, furmani, urzędnicy, lampiarze, listonosze, flisacy i woźnicy. Stąd wożono towary poszukiwane dalece; mydło, farby, grzebienie, obuwie, likier, świece. Szczotki, cegły, dachówki i naczynia bednarskie, materiały tekstylne, piwo, meble stolarskie. Pewne dzielnice miasta swe specjalności miały. Garbarów warsztat skórę na rzeczy przerabiały. Głównie na Kazimierzu miodosytnicy żyli, gdzie lubiany przez mieszczan miód pitny im robili. Lecz obce rynki handel krakowski zalewały, przez co rozwój przemysłu miejskiego utrudniały. Manufaktury Rządu gasły przez brak funduszy i brak niektórych części, jak blechy i folusze. Przez obcą konkurencję, która się rozrastała, przez co rodzimy przemysł w zarodku zabijała. Górnictwo i hutnictwo rozwijało się zdrowo. W wielu dobrach reformę wprowadzono czynszową. Rozmach w dobie powstania Krakowskiej Republiki i w okresie następnym dał plusowe wyniki. Komitet Renowacji Pałacu Wawelskiego chciał go wyremontować z datków ludu polskiego. W tych czasach w polityce szlachta się wynosiła. Z Senatem, z sądownictwem i z sejmem się wadziła. I dwory opiekuńcze do Miasta się wtrąciły. Przez butność żaków prawa Uczelni ukróciły. Podsycano nastroje ingerując w rozruchach chciano każdą najbłahszą waśń niczym wiatr rozdmuchać. Nasyłano tu szpiegów różnych prowokatorów, tworząc zły obraz rządu wobec ościennych dworów. Te trzy wrogie mocarstwa, Austria, Rosja i Prusy czyniąc tak planowały do rebelii ich zmusić. Zlikwidować pragnęli Wolne Miasto ci gniewni. Zabierając im wolność, chcieli ich uzależnić. Znów kolejne nieszczęście spotkało lud tej ery, kiedy w mieście szalała epidemia cholery. Szpital mieścił się w zamku. Ambulans wykonano, by chorych z ulic, z domów, na Wawel holowano. Odwiedził Kraków Chopin, zwiedził Zygmunt Krasiński, i Cyprian Kamil Norwid, zilustrował Płonczyński. Wtedy o jeden obiekt wzbogacono zwiedzanie. Pozwolono nacieszyć wzrok ludzki w Smoczej Jamie. Z Warszawy przybywały nowiny o powstaniu. Tak jak tamci myśleli jedynie o wytrwaniu. Gdy upadło powstanie zwane listopadowym, zaborcy chcąc skraść wolność pretekst szukali nowy. Tym dogodnym momentem do jego uzyskania w wiekowym "Grodzie Kraka" stał się wybuch powstania. Gdy wyzwolono miasto powstał Rząd Narodowy. Ogłoszono Manifest nie tylko dla miejscowych. W nim to wzywano naród do obrony ojczyzny. Obiecał chłopom ziemię i zniesienie pańszczyzny. Lecz punktów nie spełniono. Przez państwa koalicji znowu padło powstanie, gród podlegał Galicji. W czasie trwania powstania walczyło bardzo wiele chłopów z wsi okolicznych z Jakubem Szelą w czele. Wolne Miasto wcielono znowu do Austriaków. Wojska zajęły Wawel, zamek i miasto Kraków. Cały dziedziniec zamku porządnie splantowano, urządzono plac ćwiczeń, ufortyfikowano. Znowu cierpieli ludzie, dobra dewastowano, nawet królewskie groby ohydnie rabowano. Wygląd miasta sposępniał, a lud upadł na duchu, z ulic znikły powozy, w handlu nie było ruchu. Zamykały się sklepy, opróżniały warsztaty, zapełniały szpitale. A na mieście poza tym wałęsali się głodni, bladzi i wynędzniali, którzy kawałka chleba niegodnie też szukali. Ludzie na śmierć czekali, ona zbierała żniwo wielkie, że nie pamiętał najstarszy w mieście żywot. Marazm i odrętwienie życia gospodarczego przywiodło do kryzysu miasto czasu owego. Gospodarka w Krakowie gdy weszli Austriacy ogromnie podupadła, więc brakowało pracy. Po klęsce rewolucji znikało, wysychało wiele źródeł produkcji, bezrobocie wzrastało. Gdy towary z importu swe ceny podwajały rzesze zbiedniałych mieszczan żyć z czego tu nie miały. Liczne aresztowania czyniło bardziej smutnym ówczesne życie miasta. Bowiem strasznie okrutne stosowano tortury wobec byłych powstańców, a także do życzliwych im Krakowa mieszkańców. Powołana komisja dokuczała ludności sprowadzając do zera poczucie ich wolności. Zaborcy wprowadzali utrudnień bardzo wiele. Lud pokój odnajdywał jedynie w swym kościele. W rok po tym miałeś gościa, znękany "Grodzie Kraka". Cieszyłeś swym widokiem wspaniałego Balzaka. W swym podróżnym dzienniku przepięknymi strofami wyraził zachwyt zamkiem i jego szczegółami. O kościele tak pisał: "Wart, by jechać do niego, pełen kaplic z grobami nie mające równego, jakie tu jest bogactwa. Myślę chyba, że w Rzymie można spotkać podobny, albo w Belgii jedynie". Przez trzy dziesięciolecia malował gród krakowski Nepomucen Głowacki oraz Józef Brodowski. Bardzo wiele obrazów jeszcze po nich zostało. Dzięki nim oglądamy to, co nie ocalało. Wieści o powołaniu gdzieś Gwardii Narodowej, starciach z władzą, przyniosły dyliżanse pocztowe. Studenci, rzemieślnicy, i biedota Krakowa domagali się, aby więźniom wolność darować. Komitet Narodowy powołano w tę porę. Siedzibą Komitetu był pałac Pod Cristophorem. Do Komisarza się udał powołany Komitet. Otwarto drzwi więzienia dotychczas niezdobyte. Było to dla Krakowa pierwszą wieścią radosną. Wszystkich powstańców miasto na szczyt teraz wyniosło. Gdy amnestię cesarską mieszkańcom ogłoszono dla więźniów politycznych, to wnet ich uwolniono. Wracali emigranci. Znieśli cenzurę prasy. I młodzież i mieszczanie chcieli mieć lepsze czasy. Kiedy z wieży Mariackiej strażnik wołał: "- Do broni!", nie jeden z krakowiaków na pomoc miastu gonił. W pożar kierunek ognia pokazywali trębacze, latarką, chorągiewką, czy w dzień, czy w noc, inaczej. Poprawę życia chłopów przyniosła Wiosna Ludów. Gubernator Galicji dokonał dla nich cudu. Tenże Stadion Franciszek podjął własną decyzję wyprzedzając cesarską i zniósł chłopom pańszczyznę. Znowu jaśniejszej chwili byłeś świadkiem, Krakowie, powołania do życia Sejmu, Rady Krajowej. Do szkół, urzędów, sądów wróciła polska mowa. Nie jeden Polak w rządzie ważny etat zajmował. Nie było jednak lekko i nawet krew przelano, gdy nowym emigrantom do miasta wstęp wstrzymano. Walczyli krakowianie na mieście z Austriakami, lecz to się zakończyło wieloma ofiarami. Pogrzeb poległych w walce w demonstrację się zmienił. Patriotyczne nastroje sprzyjały pracy podziemi. Stworzono nową Radę, ciągle konspirowano, bowiem odzyskać wolność cały czas zamierzano. Kolejne zamierzenie w efekcie nie przetrwało. Chociaż wiele czyniono, ale się nie udało. Wygnanie ducha walki dziesięć lat w sumie trwało. Powrotu jej tu strzegło rządowe wrogie ciało. Znów jak po pogrzebaniu wolnego już Krakowa miasto ogarnął marazm i nędza przemysłowa. Wybuchł ogromny pożar na krakowskich ulicach w morzu płomieni znikła nie jedna kamienica. Sto siedemdziesiąt domów straszny żywioł pochłonął. Księgozbiór Biblioteki w niewielkiej części spłonął, który w Collegium Maius właśnie się wówczas mieścił. Posiadał rękopisy o zabytkowej treści. Kataklizm spowodował kolejną klęskę miasta. Nagle życie zamarło i czas apatii nastał. Wprawdzie skarb Biblioteki cenny uratowali, ale zbiorów prywatnych nie zdołano ocalić. W gospodarce chwilowo życie się ożywiło. Głównie w tym, co się wówczas z budownictwem łączyło. Dziesiąta część budynków odnowy wymagała. Lecz dzięki obcym majstrom swój wygląd odmieniała. Choć nowy styl się dostał w to, co się budowało, ale ubóstwo w mieście ciągle się pogłębiało. Gruzem pozawalane były ulice, drogi, a na królewskim zamku przytułek dla ubogich, niedołężnych i kalek, lub wojsko przebywało. W ratuszu obcy burmistrz. Smutku było niemało. W Rynku stały armaty, lecz nie strzegły ratusza, ale gdyby groziła polska rogata dusza. Do kilku szkół uczęszczano, by w niemczyźnie się szkolić, która biednym jedynie pracę zdobyć pozwoli. Na Uniwersytecie Jagiellońskim zniesiono z wykładów język polski, niemiecki wprowadzono. Zwolniono z Akademii profesorów niektórych. Skrępował rozwój prasy sąd, represje, cenzury. Do swojej dawnej roli język niemiecki wrócił, a urząd cyrkularny znów wolność tu ukrócił. Lecz klęska Austriaków w okresie wojny włoskiej zmieniła położenie polityki krakowskiej. Znowu w sercach krakowian nowe się pojawiły nadzieje, a wraz z nimi świeże siły wstąpiły. Miejscy konserwatyści w tej walce politycznej, stali na pewnym gruncie haseł głoszonych licznie. Zażądano spolszczenia administracji, sądów, szkół, Uniwersytetu i prawa własnych rządów. Zaczęto demonstrować, zawrzało także w prasie. Wieść o nowym powstaniu przybyła w owym czasie. Zaczęło się od fali nabożeństw patriotycznych budząc ekstazę wiary i pragnień serc rozlicznych. W kościołach rozdawano drukowane apele. Na msze owe, mieszkańców przybywało wiele. Policja podejrzliwie patrzyła na te akcje, bo wkrótce przerodziły się w wielkie demonstracje. Strzelano do powstańców, aż dwustu ich zabito. Żałobny przemarsz miastem policja z bronią wita. Jesień, tysiąc osiemset sześćdziesiątego drugiego, zaczęło się tworzenie podziemia kolejnego. Łącząc się z działalnością powstaniową z Warszawy, Biali wraz z Czerwonymi chronili biegu sprawy. Choć często się ścierali, w dziejach porozbiorowych, nigdy nie był wysoki jak ten poziom duchowy. Lecz odwlekano wybuch, głównie powstańcy Biali. Jak szkodliwe to było wkrótce się przekonali. W Warszawie władze carskie brankę tam zarządziły polskiej młodzieży w ruskie szeregi wojsk wcieliły. Wiadomość wywołała w mieście istną panikę, przyśpieszenie powstania było branki wynikiem. Pełna napięcia, trwogi była ta noc styczniowa. Lecz wieść ta nakazała im zimną krew zachować. Zbroiła się więc młodzież, krakowscy rzemieślnicy. Mieli poparcie starszych, a nawet zagranicy. Ruszono więc na Miechów. Mimo klęski krakowian, Langiewicz swoją siłą powstanie uratował. Piękną stronicę w dziejach tamtych powstańczych czynów miał Marcin Borelowski, Lelewel z pseudonimu. Lecz im bardziej powstańcom cywilni pomagali tym ostrzej Austriacy przeciw występowali. Zaczęły się areszty i dotkliwsze szykany, zaostrzono cenzurę chcąc zgnieść prześladowanych. Na polecenie Wiednia imć namiestnik Galicji wobec powstańców wydał stosowanie restrykcji. Nastał stan oblężenia. Potem aresztowania, rewizje, śledztwa oraz straszne prześladowania. Publiczne znieważanie nieznanych tu rozmiarów. Ci, którzy się chronili znikali z tych obszarów. Miasto opustoszało, żałoba panowała. Czasem z ostępów leśnych na Wawel docierały milknące echa walki bohaterskiego oporu, który do końca bronił ojczyzny swej honoru. Zamykała się karta żałobnego rapsodu walki o niepodległość Polski i jego rodu. Zdarzyło się nieszczęście w mieście dnia ostatniego roku tysiąc osiemset sześćdziesiątego drugiego. Tego dnia pękło serce Zygmuntowego dzwonu. W zakładzie Zieleniewskich ponownie przetopiono. Dwukrotnie jeszcze takie zdarzenia miały miejsce, kiedy pękało dzwonu trzystukilowe serce. Aby je rozkołysać potrzeba wielkiej siły. i aż tuzina osób, by ciężar poradziły. Mówi się, że dźwięk dzwonu i chmury rozbić zdoła i prześliczną pogodę potrafi on wywołać. Przysłowie brzmi: "Gdy dzwonią weń w Boże Narodzenie, to aż do Wielkiej Nocy słychać to jego brzmienie". I nie ma w tym przesady, co tutaj powiedziano. Chodzi o wieś krakowską, która się zwie Wielkanoc. Osadzono w więzieniu Langiewicza Mariana, bowiem był dyktatorem styczniowego powstania. Przywieziono też innych uczestników z Rzeszowa, zamknięto ich na zamku, tam areszt się znajdował. Po powstaniu wciąż w mieście był zastój przemysłowy. Ludność się zajmowała twórczością usługową, handlem, drobnym rzemiosłem. W "fabrykach" w czasie owym pracowało niewiele robotników miejscowych. Zakłady Zieleniewskich najważniejsze tu były, w nich maszyny rolnicze i urządzenia robiły. Fabryka Peterseina też miała swe znaczenie, mająca skład młockarni i własne urządzenia. Lecz największą grał rolę przemysł rolny w "Cracowii", ważny obiekt, tak zwany "królewski młyn" stanowił. Po pożarze obszary te zmodernizowano i w sprzęt wyposażono, by czym pracować miano. Sześćdziesiąt pracowników mieliło zboże w korcach liczonych rocznie nawet w kilkadziesiąt tysiącach. Ważnym obiektem były zakłady olejarskie, fabryka albuminu, firma konserw jajczarskich. Ci jedynie na eksport produkty wysyłali, do Azji, Ameryk obu, a nawet do Australii. Fabryka mebli giętych trudniła osób dwieście i kilka firm budowlanych znajdowało się w mieście. Zakłady czyszczenia pierza, mydła, Łacikowskiego wytwórnia czekolady, cukierków Lipińskiego. Firma mąki kościanej, dwie fabryczki zapałek. Oto przemysł fabryczny ówczesny niemal cały. Niedorozwój przemysłu skłonił władze Krakowa, by rządową fabrykę tytoniu wybudować. Tę 1/5-tą miasta to Żydzi stanowili, 1/3-cią wojskowi, a resztą Polacy byli. A struktura klasowa mieszkających w Krakowie: Liczba proletariatu równała się połowie. Ich głównym utrzymaniem była praca fizyczna. W drugiej połowie była sprzedawców liczba liczna. Sporo było ludności rzemiosłem się trudniącej, i trochę burżuazji przemysłem kierującej. Kierowała też handlem. Było również ziemiaństwo, początkujący bankierzy, a na końcu i państwo. Inteligencją miasta byli tu adwokaci, grono nauczycielskie, lekarze, biurokraci. Liczną grupę też miało duchowieństwo w Krakowie. Najzamożniejszą warstwą byli tu proboszczowie. Żeńską połowę w mieście klanu arystokracji, bawiła filantropia na rzecz tej niższej nacji. Warunki robotników ogromnie trudne były. Dni robocze piętnaście nawet godzin liczyły. Straszliwie niskie płace dostawały kobiety i bez kwalifikacji mężczyźni też, niestety. Przez zastój budowlany, czynszowe drogie było. W jednej izbie po kilka aż rodzin się mieściło. Nędza, głód i niemożność utrzymania czystości były główną przyczyną tutejszej śmiertelności. Gdy Henryk Siemiradzki poznawał krypt zagadki, pisząc o nekropolii tak doniósł do swej matki: "bo odjąwszy wrażenie którego się doznaje, cóż, że więcej mi po tym widzeniu pozostaje. Czarny jest marmur trumny króla Jana III-go z fundacji ostatniego władcy państwa polskiego. Ale trumna Kościuszki jest z piaskowca szarego i taka sama trumna księcia Poniatowskiego. A Jagiełłów, Batorych, Kazimierza Wielkiego, Łokietka, oraz Piastów nie mają wejścia swego. Dlatego pokazywać ich wszystkich tu nie mają, niechajże więc w spokoju tu sobie spoczywają". Gdy żył tu Jan Matejko, z Łepkowskim i Żebrowskim, podjął się konserwacji i krypty Zygmuntowskiej. Te wszelkie sarkofagi i trumny odnawiali, do zwiedzania ciekawym je przygotowywali. Wszystko korytarzami nowymi połączono. W ten sposób zwiedzającym pobyt umożliwiono. Wyspiański i Ekielski chcieli, by rząd pozwolił przebudowy Wawelu na polską "Akropolis". Byłeś świadkiem, Krakowie jeszcze w tym wieku zmiany, kiedy twój ciemiężyciel został tu pokonany. Walcząc z Prusami Austria wojnę z nimi przegrała, tworzeniu się autonomii przez fakt ten pomagała. Uległa osłabieniu, więc coraz trudniej było w podległych krajach trzymać porządek nawet siłą. Choć próbowano zmiejszyć owo uzależnienie nadal napotykano na niezadowolenie. Grupa konserwatystów i mieszkańców Krakowa tej nowej sytuacji pomogła się kształtować. Była organizacja nazwana Stańczykami, Tarnowski i Bobrzyński byli jej działaczami. Byli oni lojalni wobec władz austriackich, negując konspirację i akcje demonstracji. Koniec lat sześćdziesiątych, dzięki dalszym działaniom, w wyniku zmian, Galicji autonomię przyznano. W początkach nowej ery miasto statut dostało, na mocy której własny samorząd powołało. Jednak prawo wyboru elity do rządzenia, uzależniono stanem dóbr oraz wykształcenia. Z uzyskaniem statusu niezależnego miasta, okres prezydentury Józefa Dietla nastał. Był rektorem Uczelni, lekarzem z wykształcenia twórcą balneologii. Dążył do powiększenia ilości szkół w Krakowie, bowiem w myśli planował, aby Kraków się liczył jak stolica duchowa. Dbał o porządek w mieście, sprawność administracji, dążył, aby zabytki poddano konserwacji. Następny, Zyblikiewicz adwokat z wykształcenia. Zadbał, by Sukiennice doznały odnowienia. Podczas restauracji pod okiem Prylińskiego z konsultacją Matejki nabierał piękna swego. Wówczas na krenelażu renesansowej attyki umieszczono dwie rzeźby koguta i indyka. Wad dwojga prezydentów symbolem są, niestety. Dietl - to zarozumialec, Zybikiewicz - impetyk. W ich przejściu miecz żelazny ciągle się tu znajdował, choć prawo magdeburskie ten gmach nie obejmował. W Sukiennicach nie tylko towarem handlowano. Bankiet na setki osób tu zorganizowano. Gdy skończono odnowę. otwarcie gmachu tego połączono ze świętem Józefa Kraszewskiego. W dolnej hali Sukiennic osiemset ludzi było i pięćdziesiąt lat jego twórczej pracy święciło. Zybikiewicz zarządził Wisłę wyregulować, zasypać przebieg Starej Planty uporządkować. W jego prezydenturę imć Czartoryski książę to miastu podarował skarb archiwalnych książek. Ściągały wciąż wycieczki. Kraków zaczął stopniowo być stolicą nauki i Mekką narodową. W okresie kadencji Weigla kursował tramwaj konny, utworzono gimnazjum, działały telefony. Czwartemu, Szlachtowskiemu, a doktorowi prawa zawdzięczamy gaz miejski, regulację Rudawy. Także Collegium Maius oddano obiekt nowy i podjęto decyzję teatru też budowy. Magistrat zdecydował by Planty upiększono. Na ich obszarach wkrótce pomniki postawiono. W ciągu dziesięciolecia stanęła liczba spora: pomnik Lilli Wenedy, Grażyny, Litawora. Jagiełły i Jadwigi, i harfiarza jednego, i Artura Grottgera, Michała Bałuckiego. W tysiąc dziewięćset czwartym na Plantach wykonano wysepkę z łabędziami i staw razem z fontanną. Akademia Sztuk Pięknych trudne początki miała. Artystów i rzemiosło w jednym cechu skupiała. Szkołę rzeźby, rysunku nareszcie utworzono, aż w wieku XIX-ym na wydział przekształcono. Błąkała się uczelnia, w różnych miejscach bywała, w końcu dzięki Matejce własne miejsce dostała. Gmach, w którym się znajduje władze Matejce dały, lecz mistrz daru nie przyjął, więc szkole przekazały. Wyjednał też od miasta fundusze na budowę, i wkrótce budowlane stanęło dzieło nowe. Nim wejdzie w wiek XX-ty dużo się tu odmieni, a szkoła awansuje do miana Akademii. Autonomia jedynie dawała możliwości nauki i kultury rozwój w pełnej wolności. Byłeś świadkiem, Krakowie nowego realizmu, tych pierwszych agitacji w rozwoju socjalizmu. Z Warszawy zbiegł Waryński rozpoczął tu działania, lecz policja wykryła, były aresztowania. Protestował krakowski ruch proletariacki dołączali doń chłopi przeciw kręgom kułackim. Bowiem w życiu mieszkańcom nic się nie poprawiło, prócz oświaty, kultury, nic więcej nie przybyło. Pierwsze kroki stawiały ruchy socjalistyczne, nie mając wykształconej swej siły politycznej. Jeszcze nie zagrażały tutejszemu ziemiaństwu, ani klasie rządzącej, ni zaborczemu państwu. W tym czasie w starym mieście przeżywał miłe chwile cesarz Franciszek Józef i pan Domeyko z Chile. Na zamku też świętował dwudziestopięciolecie swej pracy Jan Matejko na malarskiej palecie. Ten znakomity malarz w Maryjackim kościele, wykonał polichromię kunsztowną w swoim dziele. Zdołał pogodził sprzeczność elementów stylowych, dbając o jednolitość artyzmu w dziele owym. Wreszcie po wielu latach zwłoki Mickiewiczowskie, w katedrze pochowano. W kaplicy Zygmunowskiej dzięki Odrzywolskiemu gruntownej konserwacji poddano wszystkie groby, odnowy elewacji. Ulanowska na zamek jęła zbierać fundusze, a więc w miejscach publicznych umieszczono moc puszek. W sumie od władz i ludzi zebrano trzy miliony obiegowej waluty, a były to korony. Odkupiono od wojska wreszcie zamek wawelski, aby wyremontować ten przybytek królewski. Zbudowano na Olszy im koszary wojskowe, także potrzebny szpital i urzędy sądowe. A ulicę Krupniczą Muzy upodobały, lecz najbardziej malarze. Tutaj zamieszkiwały wielkie znakomitości, Matejko, Rodakowski, Weiss, Malczewski, Tetmajer, Wyspiański, Wyczółkowski. Mieszkał tu też Mehoffer, który już wtedy znaczył. Jego syn przebudował, zrobił z domu pałacyk. Wzbogacił go o salon. W tej koncertowej sali w ostatnich latach tutaj sławni koncertowali. A tuż przed końcem wieku zmiana w Rynku oblicza, stanął pomnik w 100-lecie urodzin Mickiewicza. I w życiu krakowiaków trochę się odmieniło, gdy życie gospodarcze nagle się ożywiło. A było to związane z budowaniem zaplecza zbliżającej się fali "przysłowiowego miecza". Imperium Austro-Niemiec szykując się na wojnę z wojskami carskiej Rosji umacniało się zbrojnie. Przejawiało się owo działanie w rozbudowie baz zaopatrzeniowych twierdz, trakcji kolejowej. WIEK XX W początkach tego wieku obserwujesz znów dalszy w twych granicach, Krakowie, tu rozwój gospodarczy. Najważniejszym okręgiem przemysłu dla Krakowa podlegająca miastu jest kopalnia węglowa. W dalszym ciągu przeważa wytwórczość rzemieślnicza, przede wszystkim ta drobna i branża chałupnicza. Wciąż rządowa fabryka tytoniu jest na czele. Zatrudnia pracowników z Krakowa bardzo wiele. Ważne są też fabryki wszystkie Zieleniewskiego, zakłady papierowych wyrobów Bełdowskiego. Zalicza się doń zakład sody amoniakalnej, rzeczy platerowanych gwoździ, oraz drukarnię. Zakład Portland-Cementu i wiele innych mniejszych. Wszystkie one tworzyły przemysł ten niegdysiejszy. Jednak przewagę miały warsztaty rzemieślnicze. Te nie koncentrowały więc klasy robotniczej. Choć skrócono dzień pracy, lecz to niewiele dało. W praktyce zarządzenie inaczej wyglądało. Nie zmieniło się w sumie życie najniższej klasy. Dla nich to ciągle były głodu i nędzy czasy. Lecz mimo tego stanu mieszkańców przyrastało. Prawie półtorej setki tysięcy miasto miało. Gdy ostatnie oddziały już Wawel opuściły brygady remontowe do prac tam przystąpiły. Królewskiej rezydencji zaczęto renowację. Ciągnięto też w katedrze tamte zaczęte prace. I podczas prac badawczych tamże przeprowadzanych dokonano odkrycia Rotundy Marii Panny. Z innych cennych reliktów stylu przedromańskiego odkryto resztki grodu i stolpu zamkowego. Podpisano umowę, że odtąd władze kraju Wawelskiego przybytku właścicielem zostają. W tym czasie się wyłonił nowy ruch narodowy w walce o demokrację, wyłącznie z warstw ludowych. Grupa proletariatu do mas tych dołączyła. Wspólnie 1-go Maja, Dzień Pracy obchodziła. Nastrój gorączkowego podniecenia się czuło. Lecz klas posiadających przerażenie się snuło. Wysuwano żądania zmniejszenia czasu pracy, taniego budownictwa, lepszej aprowizacji. Treść haseł podczas wieców, strajków się powtarzała, do których notorycznie wciąż partia się włączała. Duży wpływ w ożywieniu ruchu robotniczego miała też rewolucja narodu rosyjskiego. Solidaryzowała z nimi ludność Krakowa. A wpływom tym uległa też młodzież lewicowa. Tu miały bazy partie i zaborów rosyjskich. W mieście tym przebywali Warski, Kon i Dzierżyński. Ważnym momentem miasta był rozwój instytucji. W dziejach miejskich to okres niewygód rewolucji. Rola dwóch prezydentów Lea oraz Friedleina w tym omawianym czasie nie taka jest zwyczajna. W księgę zasług dla miasta należy wpisać owych. Za ich władzy powstało wiele obiektów nowych. Mieszkańcom byt codzienny w tym czasie ułatwiono, bo tramwaj elektryczny, wodociąg założono. Wybudowano Teatr imieniem Słowackiego i osiem szkolnych gmachów dla Krakowa Wielkiego. Bo Juliusz Leo marzył uczynić Wielkim Kraków. Dzięki swojej energii zostawił wiele znaków. On uzyskał zniesienie starych fortyfikacji. Zaczęto rozbudowę miejskiej komunikacji. Miasto mu też zawdzięcza Rudawy regulację Akademia Handlowa zaś reorganizację. Budowę kolektorów, też on zapoczątkował. Nawierzchni dróg i ulic też była odbudowa. Nastrój rewolucyjny w mieście się rozprzestrzenił głównie, gdy w mieście osiadł Włodzimierz Iljicz Lenin. Miasto stało się centrum życia politycznego, aż do wybuchu wojny I-ej wieku owego. Jeszcze przed jej wybuchem w rejonie pod Krakowem zgrupowano strzeleckie oddziały młodzieżowe. I w sierpniu roku tysiąc dziewięćset czternastego słuchali słów komendanta Józefa Piłsudskiego. W mieście powstał Naczelny Komitet Narodowy w celu koordynacji przygotowań wojskowych. Wojna była kosztowna, nowej broni użyto, karabinów i czołgów. Wiele ludzi zabito. Bliskość frontu odczuli także mieszkańcy miasta. Czas ewakuacji i zamieszania nastał. Trudność w zdobyciu chleba i choroby zakaźne, pogłębiły niedolę Krakowa dość wyraźnie. Na chleb oraz na mąkę wprowadzono talony, lecz przez trudności ciągle przydział był obniżony. I do tego wszystkiego jakość się pogarszała, bo miazga ziemniaczana dokładana bywała. Drogie były ogromnie przedmioty przemysłowe. Dla biednych niedostępne szczególnie odzieżowe. Było, że ceny rosły nawet i pięciokrotnie. Stwarzało to trudności życiowe wielokrotne. W Krakowie moc mieszkańców pomocy wymagało, sierot, wojennych, kalek jeńców z Rosji niemało. Zaczęto więc urządzać demonstracje głodowe, które w głośne rozruchy zmieniły się w Krakowie. Epidemia hiszpanki wśród zgłodniałej ludności z ogromną liczbą zgonów dopełniła całości. Listopad roku tysiąc dziewięćset szesnastego, nastąpiło stworzenie tu Królestwa Polskiego. Lecz powierzono władzę w owym tworze państowym bez określania granic na okres tymczasowy. Uczucie nienawiści do państwa Austriaków wyrażano przeróżnie przez wszystkich krakowiaków, wiece, głoszone hasła, strajki i demonstracje. Czuło się, że nadchodzi kres wrogiej okupacji. Wówczas dwóch zasłużonych miastu śmierć pochłonęła, "stańczyka" - Tarnowskiego i prezydenta Lea. Jesień, tysiąc dziewięćset osiemnastego roku. W poprawie bytu ludzi czekano dalszych kroków. W październiku, do sali Rady Miejskiej w Krakowie parlamentu zaborców przyszli polscy posłowie i podjęli uchwałę, na mocy której Kraków i ziemie nam zabrane, własnością są Polaków. Została powołana Komisja Likwidacji, a oddziały krajowe zbierały się do akcji. Chcąc opanować miasto zaborców rozbrajano, zrywano obce nazwy, odwachy zajmowano. Natychmiast wywieszono sztandary narodowe. Bez krwi rozlewu władzę przejęto nad Krakowem. Jako pierwsze z miast polskich obce jarzmo zerwało. W swych dziejach miasto nowy już rozdział otwierało. Tutaj nastały wreszcie lata niepodległości. Mieszkańcy oddychali już klimatem wolności. Znowu nastały czasy, w których miasto krakowskie weszło w skład Odrodzonej Rzeczpospolitej Polskiej. Ale nie było lekko. Retencja gospodarcza nawet gniewnych nastrojów wielu ludziom dostarcza. Demonstracje, protesty dochodzą znów do głosu i skutkiem tego w kraju dochodzi do chaosu. Wkrótce wojna domowa w kraju zapanowała, ale era sanacji wszystko uzdrowić miała. powodu urządzania wnętrz zamku wawelskiego zaczęło się zbieranie sprzętu muzealnego. Skarb ten uzyskiwano z pomocą różnych akcji, z darów i depozytów kupna, rewindykacji. W maju tysiąc dziewięćset trzydziestego piątego pochowano w katedrze Józefa Piłsudskiego. Cierpiał przez to ród polski, cierpieli krakowianie nie wiedząc, że niechybnie stokroć gorsze nastanie. Z chwilą agresji Niemców na nowe państwo polskie, skarb zamkowy opuścił także ziemie krakowskie. I miecz koronacyjny, Zygmuntowskie arrasy czekały już w Kanadzie na nowe, lepsze czasy. Byłeś świadkiem, Krakowie jak po bruku krakowskim ostrym dźwiękiem swych kroków zabrzmiał but hitlerowski. I słyszałeś odgłosy bomb zrzucanych w oddali, ale ciebie najeźdźca jakimś cudem ocalił. Byłeś świadkiem wydarzeń, które w żyłach krew mrożą, aresztowań mieszkańców, do obozów wywożeń. Rozpanoszył się Niemiec tutaj w miejscach dość wielu i zniszczenia poczynił dalsze też na Wawelu. Tu zasiadał namiestnik i oprawca narodu oraz polskiej kultury twego wzgórza i grodu. Frank gotyckie komnaty Kazimierza Wielkiego na Bierstubę zamienił dla kaprysu swojego. A w ogrodach królewskich, na ich dolnym tarasie do kąpieli z betonu zrobił basen w tym czasie. W Senatorskiej komnacie kino swoim urządził, tak się tu szarogęsił, dewastował, kradł, rządził. Kilka domów na wzgórzu hitlerowcy zburzyli i z pomnikiem Kościuszki też podobnie zrobili. Muzeum etnografii usunięciu poddali, natomiast lapidarium bez słów zlikwidowali. W kamienicy na Rynku pod szesnastym numerem, gdzie był sklep z porcelaną, też zajęto sal szereg. Z okolicznych pałaców skradli piece i sprzęty czyniąc "Klub Nur Für Deutsche" dla Polaków zamknięty. Poniszczyli Uczelnię, która tyle lat trwała, ale ręka niemiecka jej nie uszanowała. Eksponaty bezcenne skradli z Collegium Maius, które nigdy już potem nie wróciły do kraju. Wśród nich były rysunki Wita Stwosza i listy. Wykładowcy zginęli także z ręki faszysty. Pod pozorem otwarcia Akademii Krakowskiej profesorów ściągnęło dowództwo hitlerowskie. Aż stu trzydziestu ośmiu w sumie ludzi zabrano. Uwięziono przybyłych, do obozu wysłano. Wielu innych zbrodniarze najróżniejszych krakowian w krematoriach bestialsko zdołali zamordować. Ciężko było, areszty i uliczne łapanie, egzekucje, tortury, razem z rozstrzeliwaniem. Wykańczali w obozach, na gestapo więzili, Przez uliczne głośniki jeszcze tym się szczycili. Wówczas wszyscy mieszkańcy tragedie przeżywali. Nikłe wieści od bliskich rzadko otrzymywali. Władze okupacyjne szczególnie się uwzięły na żyjących tu Żydów. Wpierw ich w getta zamknęły. Żyjąc w strasznych warunkach wielu się wykończyło, moc tych, którzy przeżyli w krematoriach kończyło. Były to czasy głodu, przeróżnych spekulacji, strachu, nikłych nadziei, oraz ulicznych akcji. Lecz przez cały czas wojny tu działało podziemie, aby zrzucić niemieckie, narzucone im brzemię. Okupacja faszystów trwała pięć lat, bez mała. Byłeś świadkiem, Krakowie tej radości, co trwała, gdy w twe progi wkroczyli wreszcie wyzwoliciele, czyli wojska radzieckie (podobno przyjaciele). Przez to zamek wawelski i zabytków moc grodu uniknęło zniszczenia pierzchających stąd wrogów. Roku tego samego pierwsze władze państwowe uznały Wawel za pomnik przeszłości narodowej. Staraniem Dyrektora Alfreda Majewskiego bezcenne zbiory zamku powróciły do niego. Nastały nowe czasy. Ruscy wyzwoliciele naznaczyły nam ustrój na lat dziesiątek wiele. Lecz ci, co polityki na co dzień nie tykali, jedynie własnym życiem i pracą zajmowali, nie mieli scysji z władzą. Wielu mieszkańców miasta korzystało z dóbr czasu, jaki tu wtedy nastał. Zbudowano szkół wiele podstawowych, liceów, utworzono w Krakowie dużą liczbę muzeów. Budowano fabryki oraz nowe zakłady. Ulicami kroczyły w święta barwne parady. Przybywało aut w mieście, które cię zatruwały. Rzesze nowych mieszkańców stale się powiększały. Ale to, co lat temu nawet pięćset powstało, choć ich twórcy nie żyją dalej stoi jak stało. I zachwyca swym pięknem niejednego turystę, który sycąc swe oczy, z twoich dóbr wciąż korzysta. * * * Odnowiony po wojnie, i oddany dla ludzi, którzy go odwiedzają, i wciąż ich zachwyt budzi. Sam zamek ich zaprasza na przecudowne sale, gdzie ślady życia królów jeszcze można odnaleźć. W katedrze poczuć nastrój dawnych uroczystości, lub w krypt się w ciszę wtopić i tych i Zygmuntowskich, gdzie leżą dawni władcy, wielcy bohaterowie, Słowacki i Mickiewicz, jest Piłsudski w Krakowie. Tu cztery lata temu spoczął generał Sikorski. Jeden pusty sarkofag jest w przybytku krakowskim. Czeka króla, którego obca ziemia żegnała, a Polska jego powrotu nigdy nie doczekała. Czy w słońcu jest, czy w strugach deszczu się go znajduje, dawną potęgę wzgórza każdy turysta czuje. Najliczniej odwiedzane jest to muzeum w świecie, państwa polskiego symbol, co trwa już tysiąclecie. To świadek najwspanialszy dziejów naszych krajowych, to świadek najważniejszy, także ponadczasowy. A co się dzieje dzisiaj na uniwersytecie, który wielkością słynie niemal na całym świecie? Studenci zgłębiają wiedzę nadal w Collegium Maius i wielu z zagranicy, a nie tylko ci z kraju. Gmach gotycki Collegium urzekł już niejednego przybyłego turystę, oraz studiującego. Nie tylko z poziomu wiedzy lecz z wyglądu też słynie. Czar prawdziwej poezji kryje w sobie dziedziniec. Od góry jest zwieńczony wysokimi dachami, krytymi na czerwono z dużymi okapami. Pierwsze piętro budynku galerią ozdobione, kamienną balustradą starannie umocnione. Jakby nagle przerwana galeria ta od wschodu i stąd wiodą bywalców stare dwa trakty schodów. Na południe prowadzą, na północ i na parter. Wokół podwórza biegną, są na filarach wsparte podcienia arkadowe rzeźbione krystalicznie. I gotyckie sklepienie krużkanka też jest śliczne. Budynek można nazwać składnicą pełną gliku form architektonicznych późnego już gotyku. A od strony krużganka odrzwia pięknie zrobione. Kiedyś, w czasach odległych były nawet złocone. Na II piętrze Collegium Muzem się znajduje dawne skarby Uczelni skrzętnie tam przechowuje. Na dziedzińcu straż trzyma od wieku XIX-go statua Kopernika, a dłuta Godebskiego. U wejścia Jagiellońskiej tak też jak przed wiekami wiszące na węgłach domów strzegą go łańcuchami. Dziś Skałka jest zakątkiem, który tonie w zieleni, pełnym jakiejś zadumy otaczającej przestrzeni. Tam spoczywa nie jeden znakomity mąż polski oprócz tych wymienionych, Lenartowicz i Solski. Leży tu Pol Wincenty, Asnyk i Szymanowski, zasłuchani w melodie szumu liści krakowskich. Około sto lat temu po tych dzisiejszych Plantach rozbrzmiewały koncerty i nie jedna hulanka. Gdy bogactwem kolorów wieczorna zgasła zorza, barwne iluminacje rozświetlały przestworza. Niedozwolone było w tych przed nocą godzinach by ławkę zajęła służka, lub "publiczna gadzina". Po wojnie ich atrakcją były rude wiewiórki, nie bojące się ludzi, brały orzech w pazurki. Ruchliwa arteria, która otacza plant powierzchnie zakłóca dzisiaj ciszę i zatruwa powietrze. Mimo to, w dni słoneczne często tłumy miejscowe przemierzają spacerkiem alejki asfaltowe. Jako oaza zieleni nadal tu funkcjonuje, której w tym wielkim mieście tak ogromnie brakuje.
Pałac Pod Cristophorem w swojej nadziemnej części Muzeum Historyczne miasta Krakowa mieści. Piwnice zaś przejęli dziś plastycy Krakowa. Mogą wystawiać prace, muzycy koncertować. Tadeusz Kantor tutaj czasami także bywał, grając sztuki z teatrem, co Cricot się nazywał. Dom mistrza Mechoffera wypełniony dziełami: świecznikami, meblami, obrazami, rzeźbami. Gdy poddano przeróbkom przeróżnym pałac owy odtąd tworzy on całość z Muzeum Narodowym. Zajrzyjmy w okolice tak bliskie Wierzynkowi. W ostatnią wojnę były bliskie okupantowi. Po wojnie klub się mieścił dyskusyjny "Kuźnica", potem restauracja. Do dziś gości zachwyca. Pan Książek tu otworzył gospodę swą z wyszynkiem. Przez pamięć dla historii dał nazwę "Pod Wierzynkiem". Europejska sława zaczęła się od chwili, kiedy restaurację wkrótce upaństwowili. Dzięki wspaniałej kuchni rosła kariera duża, rządził dziś nieżyjący mistrz kucharski, Kałuża. Choć lata pięćdziesiąte to czasy norm, limitów, dyrektyw i receptur, ale klientów zachwytu. Dzięki Kałuży, gościom w świat pobiegła opowieść: "- Nie ma sobie równego jedzenia jak w Krakowie. Kelnerzy są znakomici, a z okien restauracji ściele się piękny widok na Rynek, kościół Mariacki". O dalsze kamienice "Wierzynka" poszerzono, "Hetmańską", dom Morsztynów z Pinocińską złączono. Przy remoncie odkryto relikwie zabytkowe i nadal tam jak w domu czuje się każdy człowiek. Tam, gdzie był ślub Gryzeldy z Batorów świętowany, dziś gości zwolenników "Piwnica Pod Baranami". Zajrzyjmy też na Rynek, wieczny salon Krakowa, gdzie tak pięknie nie jeden element się zachował. Niegdyś stał tutaj spichlerz w stylu renesansowym, gotycki ratusz z wieżą, odwach garnizonowy. Wieża stoi samotnie i dzisiaj jest skrzywiona o około pół metra od pionu pochylona. Na szczyt idąc, gdzie zegar, sto stopni przejść należy. Wart ten wysiłek tego, co ujrzeć można w wieży. Znajdują się w niej piękne w gotyckim stylu komnaty. Zapełniają je cenne przeszłości eksponaty. Muzeum Historyczne w tej wieży umieściło dziejów władz dokumenty, broń jaką się nosiło: halabardy, muszkiety, hełmy straży krakowskiej. Przedmioty użytkowe, pamiątki burmistrzowskie. W odrestaurowanych piwnicach gmachu tego kawiarnia jest i scena Teatru Ludowego. A podczas dni słonecznych ludzie fotografują siebie na tle lwów sennych, które wejścia pilnują. Wejdźmy i do pięknego kościoła Mariackiego. Zachwycił swym wystrojem wiernego nie jednego. Ten ołtarz w Europie ze wszystkich najpiękniejszy i ścienna polichromia kościoła także cieszy. Wykonał ją najlepszy artysta co się zowie. Wszystkich jego arcydzieł byłeś świadkiem, Krakowie. Matejkę zwać możemy także i kronikarzem. Pędzlem uwieczniał fakty polskiego państwa zdarzeń. Gdy malował "Rejtana", “Batorego spod Pskowa" i "Bitwę pod Grunwaldem”, czynił to dla Krakowa. Uwiecznił on "Kościuszkę też pod Racławicami". Namalował "Hołd Pruski" swoimi pędzelkami. Jeszcze kilka nam znanych obrazów namalował, ale lubił ogromnie osoby portretować. Dzięki niemu zostało wielu też utrwalonych na płótnie królów polskich, "Stańczyka", portret żony. Nie ma tu już odwachu, spichlerza, ni ratusza, ale stoi skarbonka, aby serca poruszać. Niech bywalcy wrzucają przysłowiową złotówkę, na odnowę, by Kraków stale tryskał nam zdrówkiem. Od stuleci rozbrzmiewa hejnał z wieży, przerwany, aby nigdy nie został dawny fakt zapomniany. Juwenalia na Rynku tłum krakowian świętuje. Tu Lajkonik od wieków wciąż radośnie cwałuje. Mijają wieki, lata, a on wciąż najpiękniejszy. Dziś podobnie jak kiedyś spacerowiczów cieszy. Wciąż jest sercem dla prawie milionowej ludności, która dumna jak żadna ze swej jest miejscowości. Jaki piękny jest kiedy w pełnym słońcu skąpany i stadami gołębi srebrnych rozświergotany. I bogatym od kwiatów niezrównanych kwiaciarek, i sprzedaży drobiazgów tych przygodnych handlarek. W cichą noc rozświetlony ciepłym światłem latarni, sennie snują się nim marzyciele lokalni. W płycie placu jak w lustrze podczas nocy deszczowej widać Wieżę Mariacką. PIĘKNY JESTEŚ, KRAKOWIE! Mało spraw poruszyłam, obiektów opisałam, bo za mało papieru, czasu wiele nie miałam. Gdybym chciała opisać o tobie prawie wszystko zebrałoby się pewnie stronic tych setki blisko. Wycieczka po twym mieście wiele więcej opowie. Choć ja cię nie widziałam pokochałam, Krakowie! Wiele byłeś miesięcy w mych środach i wtorkach. Dzisiaj z żalem ogromnym żegnam Ciebie. B i b l i o g r a f i a : “Szkice z dziejów Krakowa” - praca zbiorowa zainicjowana przez prof. Kazimierza Lepszego “Kalendarium dziejów Wawelu do roku 1905” - Ryszard Skowron “Kraków osobliwy” - Jan Adamczewski “Wzgórze wawelskie” - Kazimierz Kuczman “Kraków - Przewodnik” - dr Władysław J. Dobrowolski “Dzieje Krakowa w latach 1796-1918” - Janina Bieniarz, Jan M. Małecki i Józef Mitkowski “Dzieje Polski” - Dariusz Banaszek, Tomasz Biber, Maciej Leszczyński
|