anibline

REFLEKSJE
anibline

Chronologicznie Fundacja Kultury jest młodszą siostrą Fundacji Sztuki Osób Niepełnosprawnych. O ile ta starsza zajmuje się propagowaniem czynnego uprawiania oraz doznawania rozmaitych dziedzin sztuki, o tyle ta druga zajęła się pokrewnymi zagadnieniami określonymi w jedenastu punktach Ustawy wypisanych na stronie głównej. W największym skrócie chodzi o kulturę życia codziennego.

Odwołuję się do staromodnego określenia „kulturalny człowiek”. Kim on był kiedyś, i kim jest dzisiaj (można takiego - niestety dużo rzadziej - spotkać)?  Otóż nie musi on mieć formalnego wyższego wykształcenia, ani nie musi być zbyt mądry, ani być erudytą, by na to określenie zasłużyć. Natomiast po pierwsze musi być ciekaw świata i ludzi,  a po drugie powinien znaleźć  środki komunikacji z otaczającą rzeczywistością i dorobkiem ludzkiej cywilizacji i kultury.

Paradoksalnie często zdarza się, że ludzie w trudnym położeniu: unieruchomieni chorobą, odizolowani bądź pozbawieni niektórych zmysłów takie instrumenty zdobywają. Dla przykładu: znam osoby dotknięte chorobą wrodzoną bądź nabytą w dzieciństwie. Całe miesiące i lata spędzały w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych i to głównie w pozycji leżącej. Nie było wtedy telewizji, Internetu ani bajecznie kolorowych czasopism. Natomiast były książki, dużo łatwo dostępnych książek. I do dziś ci ludzie są zamiłowanymi czytelnikami, więcej – bibliofilami, a nawet znawcami literatury. Poznałem też niewidomą dziewczynę, dzisiaj dojrzałą kobietę, która dzięki słuchaniu od dziecka jedynie dwóch dostępnych wówczas programów radiowych, została nie tylko zagorzałą melomanką, ale imponuje rozległą wiedzą muzykologiczną. Znam miłośniczkę kina, która swą wiedzą umie zaskoczyć, a czasem wręcz zakasować filmoznawców z dyplomem uniwersyteckim! A przy tym "książkowy mól" nie ma twórczych aspiracji literackich, melomanka nie przewiduje kariery estradowej, a kinomanka nie zamierza nakręcić filmu! Kochają to, co robią.
Wśród ludzi niepełnosprawnych wielu jest takich właśnie. Chodzi o to, by było ich jak najwięcej.

Mimo coraz doskonalszych technicznie środków przekazu nie jest to wcale łatwe. Ostatnio opublikowane dane prezentują nie tylko zmierzch, ale wręcz upadek czytelnictwa. Sprzyja temu zarówno niebotyczny wzrost cen książek, jak i zwyczajne ludzkie lenistwo. Po prostu nie chce się sięgnąć po książkę, ani tym bardziej wyrobić nawyku czytania.

Za to wszechobecna jest telewizja tak publiczna, jak komercyjna, które prezentują "przeżutą papkę": niewybredne formaty epatują luzactwem, lansują tupet, dopuszczają do niezdrowej rywalizacji, agresji i zwyczajnego chamstwa. Takie zachowania nieomal z lubością uprawiane są przez celebrytów, część polityków i pożal się Boże dziennikarzy i prezenterów.

Dotąd do nieodłącznych cech „kulturalnych ludzi” należały także umiar, takt, elegancja (nie tylko w stroju, a w zachowaniu), a także skromność  i dystans do samego siebie. Czyli (znów użyję staromodnego, niepopularnego określenia) – „dobre wychowanie”.  Z drugiej jednak strony  kulturalni, dobrze wychowani ludzie są przewidywalni, a zatem  nudni, "nie wykręcą żadnego numeru" przed kamerami, w związku z tym oglądalność spadnie. A wtedy trzeba pożegnać się z intratnym programem i szukać czegoś nowego o większej "sile rażenia". Ale dość sarkazmu, nawet w taktownym wymiarze. 

Fundacja dąży do tego, by w środowisku ludzi niepełnosprawnych było jak najwięcej ludzi kulturalnych, świadomych przy tym swojej wartości i pozytywnie  oddziaływujących na otoczenie.  Oby owych 11 sformułowanych suchym urzędniczym językiem sloganów składających się na meritum Ustawy przełożyć na realne, pożyteczne działania.

anibline