Ukochał sosnowe igły

 

Wspomnienie o Mieczysławie Rachwale

On ma dom w igle sosny, w krzyku sarny, w eksplozji gwiazd i wnętrzu ludzkiej dłoni -  to myślę o najlepszych wierszach M. Rachwała - pisze Tadeusz Kubiszewski w słowie wstępnym tomiku wierszy pt. "Szmer sosnowych igieł". Dzisiaj, kiedy nie ma już Mietka, w naszym SM-owskim gronie, pocieszają nas te sowa pełne wiary w to, że tak naprawdę dalej jest On "w igle sosny", "w krzyku sarny", "wnętrzu ludzkiej dłoni"... Jest w sercach bliskich i w przyrodzie, którą tak ukochał. Jest także w poezji, która w pewnym etapie Jego życia stała się sposobem na radzenie sobie z chorobą. Jak niełatwe jest "życie pod wiatr", świadczą słowa samego Mietka:

Choć więc nieobce Mu było uczucie wyobcowania i osamotnienia w tłumie:

to jednak był pełen wiary i kochał życie:

nawet życie z tak straszną chorobą, jaką jest stwardnienie rozsiane.

 Jaki pozostanie w naszej pamięci?

Żona, przyjaciele i znajomi nie pamiętają, żeby kiedykolwiek narzekał. Nawet gdy sam potrzebował wsparcia, potrafił dawać je innym. Nie przyznawał się do cierpienia, słabości, lęku, choć i te uczucia nie były Mu obce.

Postrzegany był jako człowiek elegancki, o dużej kulturze osobistej, pełen gracji i uroku wewnętrznego.

Od wczesnych lat pociągała mnie przyroda - ta żywa i ta nieożywiona; wszystko co rośnie i upiększa świat. Postanowiłem, że będę zgłębiać tajniki przyrody - to, co możliwe do poznania. - mówi o sobie w przedmowie "Szmeru sosnowych igieł". Zamiłowanie do przyrody zaowocowało uzyskaniem tytułu magistra inżyniera leśnictwa na Wydziale Leśnictwa Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu, a także późniejszą 12-letnią pracą w ukochanym zawodzie.

W tym okresie swego życia jest Mieczysław bardzo aktywny, nieustannie spragniony kontaktu z naturą i odkrywaniem jej tajemnic. Kiedy choroba zaczyna nieść coraz większe ograniczenia, rozpoczyna Mieczysław swą karierę literacką. "Moje pisanie wyrosło z pragnienia powrotu do lat dziecięcych i młodzieńczych, z pragnienia przespacerowania się - już tylko w poetyckiej wyobraźni - po kątach i zakamarkach utrwalonych w pamięci" - w ten sposób mówi Mietek o swojej decyzji sięgnięcia po pióro. Pisze nowelki myśliwskie, opowiadania i wiersze. Pokonując codzienne znużenie i zmęczenie, wystukuje słowa na maszynie przy pomocy dwóch sprawnych palców. Niemoc fizyczna wyzwala w Nim ogromną siłę ducha, którą dzieli się ze swymi czytelnikami.

Co widzą w poezji Mietka SM-owi przyjaciele?

Otóż widzą głębokie umiłowanie i szacunek do przyrody, wyrażony niezwykłymi drobiazgowymi opisami każdego jej elementu. Widzą Boga, którego dostrzega sam poeta w każdym stworzeniu. Tak jakby zdawał się mówić słowami Ewangelii "Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła" (PS 139, 14), a w wierszu "Las" mówiąc po prostu:

Uderza nas niezwykła pogoda ducha i pokorna zgoda na los, jaki przeznaczył Mu Bóg. Poezja Mietka uczy nas właśnie tej pokory, wobec niezbadanych, ale logicznych i celowych zamierzeń Boskich.

Zachęca do codziennych prób godzenia się z Jego wolą, bo "może Pan Bóg posłużył się tym razem właśnie moją osobą?".

We wspomnieniach wszyscy przyjaciele i znajomi są zgodni co do jednego: Mieczysław kochał przyrodę, kochał życie, kochał cały świat. Kochał, pomimo dramatycznych osobistych doświadczeń.

Pomimo wszystko.

Wspomnień o Mietku nie sposób zakończyć inaczej, jak Jego własnymi słowami: