Dr med. Adam Czapliński jest absolwentem gdańskiej Akademii Medycznej, pracuje w Klinice Neurologii Uniwersytetu w Bazylei w Szwajcarii
Rezonans magnetyczny stanowi nieodzowny składnik współczesnej diagnostyki stwardnienia rozsianego. O ile jednak jego rola w poznaniu czynników patogentycznych leżących u podłoża choroby, w początkowej diagnostyce neurologicznej u pacjentów z podejrzeniem choroby, czy w monitorowaniu przebiegu terapii jest bezsporna, o tyle wartość prognostyczna rezonansu odnośnie przebiegu rozpoznanej już choroby rodzi ciągle jeszcze wiele uzasadnionych wątpliwości.
W poniższym artykule autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, jaki sens ma rutynowe, okresowo wykonywane badanie MRJ dla chorego z rozpoznanym, często klinicznie daleko zaawansowanym SM. Nie sposób uniknąć tu szeregu uproszczeń i myślowych skrótów. Zdecydowano się na nie za cenę zrozumiałości i większej przejrzystości tekstu.
Podłoże patogenetyczne choroby a MRJ:
Patologiczny sygnał w
obrazowaniu MRJ powstaje za sprawą zmian zawartości wody i tym
samym tzw. czasu relaksacji w badanej tkance. Należy tu
podkreślić, że między tymi zmianami opisywanymi jako ogniska
choroby, a leżącą u podłoża stwardnienia rozsianego
demielinizacją nie można postawić znaku równości. Ten fakt
pozwala zrozumieć dyskutowaną poniżej raczej słabą
zależność między widocznymi na zdjęciu MRJ zmianami, a
faktycznym stanem klinicznym chorego. Często stosowane przez
niektórych radiologów sformułowanie "ogniska
demielinizacji na zdjęciu MRJ" jest w świetle tych
założeń po prostu błędne.
Kolejną ważną kwestią, którą warto tu poruszyć jest
radiologiczny odpowiednik ostrej fazy zapalnej (rzutu) choroby. W
rzucie dochodzi mianowicie do zaburzeń w obrębie tzw. bariery
krew-mózg i tym samym do przejścia środka kontrastującego o
właściwościach paramagnetycznych (np. Gadolinium) do ogniska
choroby. Ten niezwykle ważny fenomen trwa krotko, na ogół do
trzech miesięcy od wystąpienia klinicznych objawów rzutu. Z
dużym uproszczeniem można więc powiedzieć, że kontrastujące
ogniska w obrazie MRJ są dobrym miernikiem aktualnej aktywności
choroby.
Sekwencje MRT a obraz zmian w stwardnieniu rozsianym
W tzw. sekwencji T1 ogniska stwardnienia przedstawiają się w okresie zapalnym, na ogół hypointensyjnie tzn. ciemniej od otaczającej tkanki, natomiast po upływie ostrej fazy choroby ogniska w sekwencji T1 stają się izointensyjne (podobne do tkanki, która je otacza) albo pozostają hypointensyjne - te ostatnie - ciemniejsze od otaczającej tkanki - zwane są "black holes".
Po podaniu środka cieniującego można w sekwencjach T1 wykazać zaburzenia w obrębie bariery krew - mózg. Ogniska choroby "przyjmujące" środek kontrastujący przedstawiają się w tej sekwencji hyperintensyjnie tzn. są wyraźnie jaśniejsze od otaczającej tkanki. Jak już wspomniano te właśnie zmiany uchodzą za najbardziej zbliżony do patofizjologicznych mechanizmów SM radiologiczny parametr aktywności choroby - bądź w dużym uproszczeniu radiologiczną korelację dla rzutu stwardnienia.
W tzw. sekwencji T2 (tu wyodrębnić można z kolei
"długą" sekwencję T2 i "protonową"
sekwencję T2) można obserwować zarówno ostre, jak i tzw.
przewlekle - aktywne ogniska choroby na równi z nieaktywnymi
ogniskami stwardnienia. Wszystkie one mają hyperintensyjny
charakter i dlatego właśnie ta sekwencja, dająca niewątpliwie
najbardziej przekrojowy obraz radiologiczny należy do najszerzej
stosowanych w SM.
Zdaniem autora tylko wnikliwe porównanie wszystkich wymienionych
tu sekwencji MRJ pozwala na udzielanie odpowiedzi na pytanie o
aktywności choroby, jej radiologicznym zaawansowaniu i
przebiegu. W naszej klinice przyjęło się nie tylko rutynowe
wykonywanie wyżej omówionych sekwencji, ale także ich
dokładne porównywanie i dokumentowanie zmian w ilości i
rozmieszczeniu ognisk, a w szczególnych przypadkach także ich -
mierzonej przy użyciu specjalnej techniki komputerowej -
objętości.
Opis pozostałych metod obrazowania MRJ przy użyciu takich
sekwencji, jak FLAiR czy FSE przekraczałby ramy tego artykułu i
został z tego względu pominięty.
Zastosowanie MRT w diagnostyce stwardnienia rozsianego:
Mówiąc o znaczeniu diagnostycznym obrazowania MRT w stwardnieniu rozsianym, nie sposób po raz kolejny nie wrócić do kryteriów Posera. Zmiany stwierdzone na zdjęciu MRT pozwalają bowiem na potwierdzenie kryterium wieloogniskowej lokalizacji ognisk choroby w różnych częściach OUN, z drugiej zaś strony, jednoczesne występowanie zmian cieniujących i np. ognisk hypertintensyjnych potwierdza niejako różny wiek tych zmian i pozwala na stwierdzenie wspominanego w poprzednim artykule zjawiska multiplikacji czasowej. Przy ocenie zdjęć MRT należy pamiętać, że zmiany w tego typu obrazowaniu występują wprawdzie u znacznej większości chorych na SM, ale szczególnie w przypadku wstępnej diagnostyki uwzględnić należy ich stosunkowo małą specyfikę. Barkhof (1996) stwierdził, że tylko ok. 57% ognisk hyperintensyjnych na zdjęciach MRT jest specyficznych dla stwardnienia rozsianego.
W tym kontekscie uzasadnione wydaje sie pytanie, ktore ze zmian widocznych na zdjeciu MRJ sa wystarczajaco wierzytelne i specyficzne dla stwardnienia rozsianego.
Otóż według cytowanych poniżej autorów konieczne są tu pewne dodatkowe uwarunkowania - wszystko po to, aby na podstawie badania klinicznego i mało specyficznych zmian radiologicznych mylnie nie rozpoznać choroby z wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami.
Paty (1988) twierdził, że zmiany w obrazie MRJ są
specyficzne dla stwardnienia, jeśli można zidentyfikować co
najmniej cztery ogniska, z tego co najmniej jedno podnamiotowo.
Fazekas (1988) postulował obecność co najmniej trzech ognisk,
które spełniałyby dwa z trzech kryteriów: okołokomorowe
położenie, podnamiotowe położenie lub średnica większa,
niż 6mm.
Barkhof (1995) twierdził, że już sam fakt jednoczesnego
wystąpienia więcej niż siedmiu ognisk jest charakterystyczny
dla stwardnienia. Zmodyfikował to w roku 1997 wprowadzając jako
kryterium diagnostyczne obecność ogniska cieniującego i
położenie okołokomorowe, podnamiotowe lub korowe ognisk.
Warto w tym miejscu jeszcze raz podkreślić, że zmiany MRJ w
diagnostyce stwardnienia rozsianego należy oceniać tylko w
kontekście cytowanych poprzednio kryteriów diagnostycznych
Posera tzn. w ścisłej korelacji z wynikami badania klinicznego
i badań laboratoryjnych.
Stwardnienie rozsiane nie jest bowiem chorobą, którą można
rozpoznać wyłącznie na podstawie zdjęcia radiologicznego.
Zastosowania MRT w monitorowaniu przebiegu leczenia:
Znaczenie MRT w ocenie efektywności działania terapii jest bezsporne. O ile na skutek dyskutowanych powyżej czynników patogenetycznych nie można bezpośrednio ocenić wpływu leków na np. zmniejszenie procesu demielinizacji, o tyle możliwe jest znalezienie korelacji między prowadzoną terapią, a zmianami w obrazie MRT. Najdobitniejszym przykładem tych zależności może być fakt, że terapia interferonami została zaakceptowana dopiero po tym, jak udowodniono, że pod jej wpływem dochodzi do statystycznie znamiennych zmian w objętości ognisk T2 i liczby aktywnych (cieniujących) ognisk. Nawet jeśli te korzystne zmiany radiologiczne nie zawsze idą w parze z poprawą stanu klinicznego, to jednak w tak złożonej patogenetycznie chorobie, jaką jest SM, dają one lekarzowi wymierny parametr umożliwiający ocenę przebiegu terapii.
Prognostyczna rola MRT:
Na podstawie analizy wyników badań z różnych ośrodków
neurologicznych można sformułować tezę, że badanie
rezonansem magnetycznym uzasadnione jest nie tylko w przypadku
wstępnej diagnostyki, ale posiada także wartość
prognostyczną odnośnie prawdopodobnego dalszego przebiegu
choroby. Spotkałem się, jak pewnie większość z
zainteresowanych tą problematyką, z dość dyskusyjną opinią,
według której nie należy "trwonić" skromnych
środków finansowych na okresowe badania MRT u pacjentów z
zaawansowanym stwardnieniem, skoro korelacja wyników badań
radiologicznych ze stanem klinicznym jest jak wiadomo raczej
słaba. Ponieważ z tak sformułowanym osądem trudno mi się
zgodzić, postaram się w związku z tym przedstawić argumenty
wskazujące na celowość regularnych, okresowych badań MRT.
Ocenę tych faktów pozostawiam samym zainteresowanym.
Filippi i Morrissey (1993,1994) stwierdzili, że w przypadku
pacjentów z klinicznie izolowanymi objawami choroby (np.
przebyte pozagałkowe zapalenie nerwu wzrokowego) tzn. wśród
pacjentów, u których na podstawie
kryteriów Posera nie można jeszcze postawić ostatecznego
rozpoznania SM prawdopodobieństwo jej rozwinięcia wzrasta wraz
z liczbą hyperintensyjnych ognisk na zdjęciu T2.
Jeśli zaś w przypadku klinicznie izolowanych objawów stwierdza
się w ramach wstępnej diagnostyki ogniska cieniujące, to do
rozwinięcia pełnoobjawowego stwardnienia rozsianego po 14
miesiącach dojdzie wg. Kesselringa (1997) aż u 78% chorych.
Im więcej tych ognisk, tym większe też prawdopodobieństwo
postępującego pogorszenia stanu klinicznego. O'Riordan (1998)
twierdzi, że jeśli na pierwszym zdjęciu MRT można doliczyć
się 2-3 ognisk hyperintensyjnych - większe niż 3 punkty EDSS
po 10 latach choroby stwierdzić można u 31% pacjentów,
natomiast jeśli na zdjęciu MRT w fazie początkowej diagnostyki
doliczono się więcej niż 10 ognisk T2, aż 74% pacjentów
miało po 10 latach ów niekorzystny wskaźnik EDSS.
W przypadku zaawansowanej choroby sytuacja jest nieco bardziej
złożona, a zależności między wynikami radiologicznymi, a
stanem klinicznym są mniej wyraźne.
Całkowita objętość zmian T2, mierzona za pomocą specjalnej
techniki komputerowej, wykazuje pewną korelację z EDSS. Im
bardziej jednolita była badana grupa odnośnie czynników
demograficznych i klinicznych - tym wyraźniejsza była ta
korelacja (Filippi 1995, Paty 1993, van Valderveen 1995).
Wyraźniejszą statystycznie korelację można odnaleźć
zestawiając objętość wspomnianych "black holes" z
wartością EDSS. Zależność tą dla grupy chorych z wtórnie
postępującym przebiegiem choroby (SP) opisał Truyen w roku
1996.
Liczba ognisk cieniujących u chorych z zaawansowaną już
postacią choroby wydaje się odgrywać szczególnie dużą rolę
i nacechowana jest wyraźną korelacją z tzw, wskaźnikiem
rzutów mierzonym jako liczba rzutów w jednostce czasu, na
ogół w trakcie jednego roku. O ile nie dziwi statystycznie
znamienny fakt częstszego występowania ognisk cieniujących w
rzucie choroby, to zaskakiwać może ich stosunkowo mała
specyficzność dla rzutu - ich występowanie obserwuje się
bowiem ok. 10 razy częściej niż kliniczne rzuty choroby
(Barkhof 1992). Z pewnym uproszczeniem można by zatem
stwierdzić, że celowe jest szukanie w rzucie choroby ognisk
cieniujących, albowiem ich ilość może pozwolić na
określenie prawdopodobieństwa wystąpienia kolejnego rzutu, ale
pojawienie się na zdjęciu MRT ogniska przyjmującego środek
kontrastujący w fazie klinicznie stabilnej jest zjawiskiem mało
specyficznym.
Logiczny wydaje się też fakt, że ogniska cieniujące
występują najczęściej w rzutowej (RR) formie choroby, a tylko
wyjątkowo rzadko obserwuje się je w formie pierwotnie
postępującej (PP) stwardnienia.
Przykłady innych statystycznie potwierdzonych korelacji
między wynikami badania MRT a stanem klinicznym chorego można
by mnożyć i choć zależności te pozwalają na ogół na
rozpoznanie co najwyżej pewnego trendu w przebiegu choroby, a
nie na określenie np. stopnia inwalidztwa po kilku czy
kilkunastu latach choroby, to znaczenia okresowych badań MRT,
zwłaszcza w rzucie choroby nie sposób nie doceniać.
Wnikliwa analiza porównawcza przebiegu klinicznego i rozwoju
zmian radiologicznych to w zasadzie jedyny dostępny dziś
środek monitorowania rozwoju schorzenia. Miejmy nadzieję, że
prowadzone nad patogenezą stwardnienia prace badawcze pozwolą
odkryć wyraźniejsze zależności między przebiegiem klinicznym
i zachowaniem się zmian radiologicznych i tym samym dotrzeć do
nowych koncepcji terapeutycznych.
Adam Czapliński