Sztuka milczenia. Kultura i etyka słowa. Prawdomówność (8)
Na wstępie chcę powiedzieć, że świadomie pominęłam omówienie dwóch tematów, którymi zajmuje się pan Makary, a mianowicie:
6. Życie rodzinne. Dom. Mieszkanie.
7. Praca. Życie aktywne.
W punkcie szóstym autor patrzy na rodzinę przez pryzmat religii katolickiej i w tym też duchu prowadzi rozważania nad macierzyństwem i ojcostwem. Wolałabym widzieć te sprawy w wymiarze bardziej uniwersalnym. Uważam też, że rady tutaj zawarte mogą mieć niewielkie zastosowanie w odniesieniu do osób niepełnosprawnych.
Punkt siódmy będący pochwałą pracy i aktywnego życia także sobie darujemy. Przy naszej niskiej energii życiowej niech codziennym sukcesem będzie nałożenie skarpetek, a wszystko ponad to, to już wyczyn. Każdy z nas ustawia swoją aktywność na własną miarę i niech tak zostanie.
Natomiast temat, który chcemy dzisiaj omówić jest bardzo ważny.
Obecne czasy zupełnie nie sprzyjają refleksji. Zalewa nas hałas, potok słów i niepotrzebnych informacji. Strach w porze posiłku włączyć radio, bo zaraz jakieś nieszczęście wpadnie nam do talerza. Zdarza się, że ktoś mówi do mnie:
"- Muszę ci opowiedzieć, co strasznego się
stało."
"- Zastanów się, czy naprawdę musisz" -
odpowiadam na to
Jestem przekonana, że 90 procent docierających do nas informacji jest nam zupełnie zbytecznych. Jazgot agresywnych mediów zatruwa nas, zamula, ogłupia i zagłusza nasze własne myśli.
Pan Makary pisze tak:
"Trudna sztuka milczenia sprawia, że człowiek staje
się akumulatorem energii psychicznej.
Słowem opanowanym, oszczędnym, dobrym, łagodnym, miłującym
możemy człowieka ratować, wzmacniać, leczyć, a słowem
bezmyślnym, bezładnym, złym możemy go krzywdzić, niszczyć i
zabijać.
Język niesforny przyczynia się do konfliktów międzyludzkich.
Bezładne gadulstwo, lawinowa ekspresja, słowotok, zwany
logoreą - to zjawisko patologiczne, przejaw dezintegracji
człowieka, demobilizujące, osłabiające, źródło różnych
trudności i zakłóceń stosunków międzyludzkich, stanowiące
antytezę wszelkiego ładu wewnętrznego, niezbędnego do
utrzymania zdrowia w należytym stanie."
"Dyscyplina i kultura słowa, a także sztuka milczenia jako źródło siły słowa, stanowi o dojrzałości umysłowej, etycznej i społecznej człowieka. Jeśli mam dobrze i bezbłędnie mówić i tylko wówczas, gdy to jest potrzebne i konieczne - rzecz oczywista - muszę umieć milczeć."
"Hezjod, poeta grecki, VIII - VII w.p.n.e.: Największym skarbem jest powściągliwy język, a największa przyjemność to posługiwanie się z nim z umiarem."
"Mądrość Syracha, czyli Eklezjastyk (drugi wiek przed Chrystusem): Bądź skory do słuchania, a odpowiadaj po namyśle! Jeśli znasz się na rzeczy odpowiedz bliźniemu, a jeśli nie, rękę twą połóż na ustach! W mowie jest chwała i hańba człowieka, a język może sprowadzić jego upadek."
"Czesław Klimuszko (1905 - 1980), ojciec franciszkanin, jasnowidz, fitoterapeuta: Samotność i milczenie nie tylko leczą nerwy i przywracają człowiekowi zdrowie, lecz nadto prowadzą do rekonstrukcji całej osobowości oraz stają się szkołą życia. Wartości owe można osiągnąć nie tylko przez kontakt z żywą przyrodą, można je wypracować wewnątrz własnej jaźni, przebywając we własnym mieszkaniu i otoczeniu. Nauki Wschodu oraz mędrcy tybetańscy i jogowie drogą koncentracji i medytacji doprowadzają swą osobowość do szczytu duchowej mocy i doskonałości, którą można osiągnąć w samotnej ciszy. Drogą ćwiczeń ducha opanowują oni swe ciało tak dalece, że potrafią nim kierować bez wysiłku, zniweczyć wszelki rozdźwięk między żądzą ciała a aspiracjami ducha. Jasnowidzenia, telekineza, nawet moc leczenia chorych, równowaga w najsroższych cierpieniach, radosna pogoda ducha, dobroć, miłość do ludzi - atrybuty ascetów wypracowane w ciszy i milczeniu. Nie każdy jest powołany do praktykowania surowej ascezy, ale każdy z ludzi pragnie posiadać zdrowie i równowagę psychiczną oraz radość życia, a te wartości można osiągnąć jedynie w samotności i milczeniu przez analizę swego postępowania na co dzień. Niestety, paradoksy dzisiejszej cywilizacji pogmatwały wszelkie prawa naturalne ludzkiego życia. Środki masowego przekazu: radio, telewizja, prasa, widowiska całą siłą narzucają poszczególnej jednostce gotowe myśli, idee, dążenia. Zmuszają żyć w myśl narzuconych schematów, według jednego wspólnego modelu. Normalny człowiek chcąc więc ratować swoją okaleczoną osobowość, uleczyć swe totalnie rozstrojone nerwy, odrodzić się na nowo i osiągnąć upragniony spokój, wyrwać się musi z jarmarcznego zgiełku życia i ukryć w zbawczej samotności."
I znowu pan Makary:
" Życie w prawdzie, dające spokój wewnętrzny, jest czynnikiem zdrowia. Człowiek dojrzały, zdrowy, pełny żyje tylko prawdą, nawet kosztem cierpień. Świadome mijanie się z prawdą, czy wręcz kłamstwo, charakteryzujące ludzi słabych, tchórzliwych i przewrotnych, wcześniej czy później, ale nieuchronnie pociąga za sobą deformacje psychiczne, które zakłócają stosunki międzyludzkie i stają się źródłem różnych schorzeń psychosomatycznych. Kłamstwo samo w sobie jest - podobnie jak nienawiść - działaniem destrukcyjnym. Człowiek prosty, wyciszony, żyjący prawdą, bez trudu dostrzega te deformacje w twarzy, w oczach, w odruchach, w słowie. (...) Krótki jest żywot filozofii kłamstwa, która jest filozofią chorą, psychopatyczną, szkodliwą zarówno dla kłamcy jak i dla otoczenia."
Oglądałam niedawno film "Angielski pacjent". Jest tam kapitalna scena, kiedy to główny bohater przemierza samochodem pustynię w towarzystwie kobiety. Pani zagaduje go, on milczy. Po pewnym czasie mężczyzna mówi tak:
"Kiedyś jechałem z przewodnikiem do Fahii. Nie
odezwał się przez dziewięć godzin. Kiedy już
dojeżdżaliśmy wskazał punkt na horyzoncie i powiedział -
Fahia.
To był miły dzień."
I pomyśleć, że potraktował tą opowieścią kobietę
swojego życia!
Kochani, lepiej jest nie tyle mówić, co się wie, ale wiedzieć
co się mówi, do kogo i po co.
A może czasem inteligentnie pomilczeć w dobrym towarzystwie?
Irena Abramska