Zdrowie według Makarego Sieradzkiego
Temat to dla nas trochę trudny, ale spróbujmy się jakoś z
nim uporać.
Pan Makary jest wielkim zwolennikiem pieszych wędrówek, zwykle
z obciążeniem (plecak) i to pod wiatr.
Pisze tak:
"Ludziom przywykłym do wygodnego życia w mieście
trudno pojąć, że sam widok plecaka rodzi w turyście swoistą
radość i stanowi podnietę do wędrówki, tego
błogosławionego trudu na łonie Natury. Ileż to razy
słyszałem: Że się tak panu chce dźwigać, w tym wieku".
"Dziś, w 93 roku życia patrzę na szczyty górskie z
tęsknotą, z żalem, że nie mogę tam być".
Wysiłek fizyczny na wolnym powietrzu jest nieodzownym, ważnym czynnikiem zdrowia. Przynależymy do świata Przyrody. Jesteśmy jej częścią, a im mniej jesteśmy sprawni, tym bardziej odcinamy się od niej murami. Powietrze, słońce i zieleń są nam niezbędne do życia. Rytm przyrody dotyczy także nas.
Mój ulubiony Prentice Mulford odnosi się do Natury z wielką miłością w książce "Przeciw śmierci" pisze tak:
"... Oddychamy emanacją, która z drzew, ze skał,
od ptaków - z każdej formy nieskończoności płynie ku nam
bezustannie. Uzdrawia ona i odnawia. Jest czymś więcej niż
powietrze! Siłą duchową, która wypływa z życia
powszechnego.
(...) Przyciągać ku sobie miłość z nieskończoności możemy
w tym samym stopniu, w jakim kochamy każdy przejaw
nieskończoności, czy to będzie krzew czy jagoda, owad czy
ptak. A nikt przecież nie może niszczyć tego, co rzeczywiście
kocha. Zniszczcie lasy, a odetniecie siłom tym drogi
działania."
Łapię się na tym, że zaczynam coraz bardziej przypominać
roślinę cieplarnianą. Mróz nie szczypnął mnie tej zimy ani
razu w policzki, a o tym, że jest właśnie zimno dowiaduję
się z prognozy pogody lub termometru za oknem.
Właśnie zimą często czujemy się źle i zapadamy na różne
infekcje. Grzejące kaloryfery, niedostatek światła, sztuczne
środowisko domowe powodują osłabienie organizmu i zwiększają
podatność na choroby.
Co można zrobić?
Jeżeli nie możemy wyjść z domu, to jedyną radą jest ćwiczenie i oddychanie przy otwartym oknie. Nałożyć kurtkę (jeżeli potrzeba to czapkę i szalik), stanąć lub usiąść przy otwartym oknie i zrobić co kto może. Jeżeli sprawność nam na to pozwala - robimy kilka przysiadów, skrętów tułowia i tym podobne. Na siedząco możemy zrobić wymachy rąk, ćwiczenia szyi i głowy.
Oczywiście przy wszystkich ćwiczeniach oddychamy głęboko.
Gdy brak mi energii nawet na taką najprostszą aktywność fizyczną, kładę się na kanapie, zimą nakrywam ciepłym kocem i robię głębokie ćwiczenia oddechowe na leżąco przy otwartym oknie. W ten sposób dostarczam organizmowi potrzebną mu porcję świeżego powietrza, czuję się dotleniona i uspokajam swoje sumienie.
Mogę też intensywnie myśleć o ćwiczeniach fizycznych, co, jak twierdzą psycholodzy z Uniwersytetu w Manchesterze, poprawi moją sprawność. Przeprowadzili badania na ochotnikach, polegające na tym, że połowa badanych codziennie ćwiczyła mięśnie rąk, druga połowa natomiast tylko wyobrażała sobie taką gimnastykę. Po trzech miesiącach ci naprawdę ćwiczący wzmocnili mięśnie rąk o 33%. Druga grupa - ćwicząca tylko w wyobraźni miała mocniejsze ręce o 16%. Naukowcy twierdzą, że myślenie o wysiłku fizycznym pobudza komórki nerwowe w mózgu prawie tak samo jak gimnastyka.
Jak widzimy, na wszystko jest jakaś metoda. Niech jednak ta kusząca możliwość nie rozleniwia nas za bardzo.
IRENA ABRAMSKA