Fruwający trzmiel

Według naukowców trzmiel jest owadem, który nie ma prawa wznieść się w powietrze. Jest zbyt ciężki w stosunku do powierzchni jego skrzydeł. A jednak fruwa i to skutecznie. Przeczy prawom fizyki. Dlatego stał się symbolem Ośrodka Rehabilitacyjnego Humlegarden w Sigtunie k/Sztokholmu w Szwecji.
Miałem szczęście znaleźć się jako przedstawiciel polskich chorych na SM w składzie delegacji Ośrodka w Dąbku, która przebywała w dniach od 08 do 15 lutego 1998r. właśnie w Humlegarden.
Sam ośrodek położony jest w centrum zabytkowego miasteczka Sigtuna, pochodzącej z XVI wieku osady Wikingów. Humlegarden liczy sobie już ponad trzydzieści lat, dlatego też nie było wówczas budowane z takim rozmachem, jak np. polski KOMR w Dąbku. Posiada jednak prawie wszystko to, co ośrodek taki według obecnych standardów winien zapewniać jego mieszkańcom. Jest dobrze wyposażona sala rehabilitacji fizycznej, istnieje tam niewielki basen, są sale terapii zajęciowej, w pobliskiej stadninie prowadzone są raz w tygodniu zajęcia z hipoterapii. Ośrodek jednocześnie przyjąć może ponad pięćdziesięciu mieszkańców w pokojach jedno- i dwuosobowych (niestety bez łazienek, to podstawowy mankament, jaki zauważyłem). Jednak w wyniku ciężkiego, podobno, kryzysu, jaki przeżywa Szwecja, liczbę miejsc ograniczono o połowę. Podobnie czas trwania rehabilitacji - ta ostatnia trwa ok. 3 tygodni. Fundacja, która jest właścicielem ośrodka Humlegarden posiada jeszcze większy i nowszy osrodek pod nazwą Vintersol na wyspie Teneriffa w Hiszpanii.
Przyjęto nas w Ośrodku bardzo dobrze. Pracownicy KOMR w Dąbku - rehabilitanci i terapeuci - mieli okazję przyjrzeć się stosowanym tam metodom rehabilitacji i terapii. Ja osobiście "na własnej skórze" mogłem porównać szwedzkie formy usprawniania z tymi, które aplikowane są chorym na SM w Dąbku. Muszę przyznać, że dąbkowy KOMR w żadnym fragmencie rehabilitacji i opieki nie odbiega od poziomu szwedzkich ośrodków, a tym samym i światowych w tym zakresie wzorców.
Zaaplikowano nam wycieczki do Sztokholmu - mielismy okazję oglądać sport niepełnosprawnych (rugby i koszykówka na wózkach), zwiedzilismy Ośrodek Sportowy w Bosoen, gdzie prowadzone są tzw. Grupy Rekrutacyjne (także sport niepełnosprawnych), byliśmy z wizytą w siedzibie NHR. Dano nam okazję zapoznać się z tym, co szwedzcy producenci oferują osobom niepełnosprawnym, jakie są osiągnięcia przemysłu środków pomocniczych. Wszystko to wyglądało, jak bajkowa rzeczywistość, powtarzałem sobie, że tego nie ma, to nieprawda, że jest to osiągalne dla chorych. Jednak jest - mieszkanie, w którym wszystko sterowane jest pilotem, od automatycznie otwieranych okien, do opuszczającego się zlewozmywaka w kuchni. Elektronika i szeroko rozumiana technika najwyższej jakosci.
Na zakończenie pobytu w Humlegarden zostalismy wszyscy zaproszeni przez dyrektora Ośrodka, Gunillę do ...domu. Urządziła ona bardzo miłe, wykwintne przyjęcie, na którym serwowała kawior, sałatki z krewetkami i tuńczykiem, szampan. W ogóle wszędzie, gdziekolwiek się znaleźliśmy, przyjmowani byliśmy bardzo miło, wręcz z honorami.
Nie umknęły jednak mej uwadze rzeczy niemiłe. Szwecja kojarzyła mi się zawsze z krajem, który przedstawiany był wszędzie i zawsze jako niezwykle przyjazny dla osób niepełnosprawnych. Tymczasem wybralismy się normalnym autobusem i pociągiem podmiejskim na własną rękę do Sztokholmu. I tu spotkał nas zawód - podróżowanie w ten sposób na wózku nie należy do zadań najprzyjemniejszych, szczególnie dla osób, które pomagają w tym procederze. Autobus - trzy stopnie i wąskie drzwi, pociąg - dwa stopnie. W czasie, gdy np. w mojej rodzinnej Gdyni trudno znaleźć autobus inny, niż niskopodłogowy, Sztokholm pod tym względem bardzo odstaje. Tak, jakby wszystko się w pewnym momencie zatrzymało w rozwoju... Sklepy, domy towarowe są dostępne, ale jak się do nich dostać z tzw. terenu?
Polska chyba idzie we właściwym kierunku, trzeba tylko w tym wytrwać. Należy pamietać, że tam problem osób niepełnosprawnych istniał praktycznie od zawsze, w Polsce zaś, podobnie jak początki rehabiltacji, pojawiliśmy się dopiero po roku 1989.

KRZYSZTOF ORŁOWSKI